Wczoraj w Poznaniu odbyła się
VII Noc Fanów Metallica, podczas której Alcoholica Poland zaserwowała nam kolejną porcję niesamowitych wrażeń i energii, obecnych rzecz jasna było sporo Overkillowców. :) Przed występem Alcoholiki publiczność do boju świetnie rozgrzały zespoły Genocyde oraz Paradise Wreck - pozdrowienia dla Was!
Wczorajsza wyprawa do Poznania, do którego mam blisko 550 kilometrów, była dla mnie rodzajem totalnego spontanu i szczerej chęci oderwania się od codziennych problemów, których przez ostanie miesiące nagromadziło mi się trochę zbyt dużo, dlatego też zawsze jestem niesamowicie wdzięczny i nakręcony faktem, że mamy tak wielkie szczęście w postaci koncertów Alcoholiki przez cały rok. :)
Po ogarnięciu spraw związanych z pracą w Warszawie, dotarłem do Poznania, przed wbiciem do klubu Pod Minogą, ze względów osobistych musiałem podjechać jeszcze na chwilę na Staszica, kto w temacie to wie o co kaman. ;) Btw - polecam każdemu Bla Bla Car, za naprawdę małą kasę można pośmigać po kraju, w dodatku poznać można spoko ludzi. :)
Impreza zaczęła się koło godziny 19:00, przed Alcoholiką publiczność rozgrzewały zespoły Genocyde oraz Paradise Wreck, które spisały się na medal! W międzyczasie schodziła się Overkillowa familia, i coś Wam powiem - to jedna z najwspanialszych rzeczy, jakie można tylko sobie wyobrazić, mieć takich przyjaciół wszędzie, w każdym zakątku kraju. :)
Przed koncertem wraz Miśkiem, Robertem i Sasimem poszliśmy na Plac Wolności na jeden z najlepszych w Polsce makaronów :) Po obaleniu pokaźnych porcji trzeba było wracać do klubu i rozgrzewać struny do długiego grania. ;)
Brothers in Bass ;)
Koncert Alco tym razem zaczął się od Blackened, fani w Poznaniu bardzo energicznie reagowali na dźwięki ze sceny, nie brakowało wspaniałej atmosfery, głośnego śpiewania, wspólnych zdjęć, toastów, a także zbitych szklanek - Łukasz, pozdrawiamy! :)
Po zakończonym w NIESAMOWITEJ atmosferze koncercie spędziliśmy jeszcze trochę czasu na backstage'u rozmawiając o przeróżnych sprawach przy kilku głębszych. Jak doskonale wiecie, w tak super chwilach czas leci nie wiadomo kiedy, to i powoli trzeba było zbierać się w kierunku swoich domów. Z tego miejsca chcę bardzo podziękować Darii oraz Bassmasterowi!
Nieważne ile kilometrów, nieważne ile czasu potrzeba na dotarcie na miejsce, nieważne w jakich warunkach pogodowych, takie wieczory jak ten są zdecydowanie warte wszystkiego. :)