W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Cliff Burton na zawsze w Metallice
dodane 30.11.2017 22:33:59 przez: Elvis-Król
wyświetleń: 3064
Andy Hall i Lars Ulrich rozmawiali o ostatnim występie z Cliffem Burtonem.



Lars Ulrich: Jasne, że je przesłuchałem. Nie doświadczasz tego codziennie i myślisz że to ostatni występ, kiedy graliśmy z Cliffem. Minęło 31 lat od wypadku i doszliśmy do miejsca, gdzie już wszystko gra i radzimy sobie z tym. Często ludzie zadają pytania jak się czujemy... To było szaleństwo, ale czas toczy się dalej i trzeba znaleźć receptę na kontynuację własnej trasy z takimi przeżyciami.



Jeżeli chodzi o Master of Puppets to jest to kilka lat. Tworzenie, trasa z Ozzym, Jason Newsted i oczywiście Cliff. On zawsze będzie obecny w naszym zespole. Jest dla nas bratem i nigdy się to nie zmieni, jest w rodzinie Metalliki. Ciężko powiedzieć, czy smutny to odpowiedni wyraz, ale materiał jest osobliwy i dziwny w odsłuchu. Jednak dużo z tych wspomnień jest nadal... Gdy uciekam do przeszłości, to wspomnienia z tego czasu są mgliste.


Elvis-Król

Waszym zdaniem
komentarzy: 12
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Sniady
03.12.2017 14:34:20
O  IP: 89.68.168.40
Ron McGovney gdyby np. zginął na samym początku tworzenia kapeli także stałby się kultywowany

Cliff dużo wniósł do kapeli, zginął u szczytu sławy i jak większość tego typu historii tworzy późniejszy kult

O Jasonie to w sumie nie ma co się wypowiadać od Rona różni go tylko tyle, że umie grać i był typowym rzemieślnikiem przez lata grania, więc tu najbardziej się dziwie, że się o nim ciągle gada



Marios
01.12.2017 13:36:58
O  IP: 178.235.43.243
Ach ci ludzie małej wiary! Dziś znów czas posłuchać tego ostatniego koncertu i zwrócić twarz w stronę ołtarza pokrzepiając serce fragmentem z Ewangelii autorstwa Joela McIvera. To Live Is To Die, bracia i siostry.

https://pbs.twimg.com/profile_images/469149238157656064/eMk05BXu_400x400.jpeg

Nie traćcie nadziei, albowiem pokrzepienie znajdziecie w twórczości Jego.
a7xsz
01.12.2017 12:33:00
O  IP: 89.69.102.79
Najmniej szczęścia miał Ron McGovney, który raczej służył za bankomat i taksówkę :D
a7xsz
01.12.2017 12:18:05
O  IP: 89.69.102.79
Wiadomo, że lepiej by było jakby nie zginął. To oczywiste. Mówię to, wiedząc, że odbyło by się to kosztem Jasona w Mecie - nigdy by się być może nie wybił.

Ze wszystkich basistów byłych i obecnego, on był najbardziej utalentowany.
Stworzył najlepsze partie basowe i solówki. To fakty.

Jason też stworzył fajne rzeczy, a jego największym atutem była energia, wokal, postawa na wystepach live.

Rob też ma jakieś zalety. Być może jest bardziej techniczny niż którykolwiek inny były z 3 basistów.

Orion jest genialny. Zresztą nie tylko on.
Ale trzeba mieć miarę i tyle :)
Sue
01.12.2017 12:14:00
O  IP: 81.190.185.5
Czytałam ten artykuł i wiem, że trochę jest przeceniony jego wkład, biorąc pod uwagę krytyczną analizę źródeł. Ale talent miał i prawdą jest, że Meta już bez niego była trochę inna - pomijam AJFĘ, bo tam też widać jego autorstwo, a przynajmniej wg biografii Cliffa. Wiem doskonale, że jeden człowiek w Metallice, nie mógł tyle zdziałać co się przypisuje Cliffowi. W to sama nie wierzę. :)
a7xsz
01.12.2017 12:10:17
O  IP: 89.69.102.79
"Po latach od wydania Master of Puppets część fanów Metalliki przypisuje basiście odpowiedzialność za artystyczną świadomość zespołu, twierdząc, że był on cichym, autorytarnym liderem. Takie założenie nie jest poparte żadnymi, nawet nikłymi dowodami."

Nagrał partie MoP, jak Jason AJFA czy Rob Hardwired. I pojechał.
Ja serio myślałem, że Cliff miał większy wkład, ale to właśnie przez fałszywie tworzony jego obraz.
a7xsz
01.12.2017 12:06:59
O  IP: 89.69.102.79
Ja nie neguję wkłady Cliffa. Uważam, że był ważny i wiele wniósł.
Choć, jak mówią przytoczone cytaty z artykułu Mariosa, jego wkład był przeceniany.
(nie mówię że Jasona był większy, był inny).
Mi chodzi o pytania ludzi, 31 lat po wydarzeniu "jak się czujecie".
Wg mnie to śmieszne po prostu.
Ludzie mają żony, prawie dorosłe dzieci, minęło 30 lat, a pytają ich jak się czują..
Żałoba trwa krótko, a potem idzie się do przodu.
Trzeba kultywować pamięć, ale nie tworzyć jakieś pseudo kultu i fałszywego wyobrażenia, bo wystarczy przeczytać artykuł Mariosa, by zobaczyć jaka była prawda.
Sue
01.12.2017 12:03:48
O  IP: 81.190.185.5
* dzięki niemu = czyli dzięki Cliffowi
Sue
01.12.2017 12:03:10
O  IP: 81.190.185.5
PS Sam James kiedyś powiedział, że to dzięki niemu brzmienie jest takie jakie jest. Nie pamiętam wywiadu, ale na bank coś takiego powiedział, więc to nie prawda, że nie jest podparte żadnymi faktami, że był cichym liderem w Metallice. :) To chyba o tym, że był cichym liderem było w biografii o Cliffie. :)
Sue
01.12.2017 11:59:53
O  IP: 81.190.185.5
A7, ty często za to piszesz o tym jak to niesprawiedliwe, że Jason odszedł z zespołu a on też nie był taki ważny, bo o wszystkim decydował Lars i James. Ten sam argument odbija piłeczkę. :) Cliff dla wielu już zawsze będzie postacią kultową, ostatecznie to dzięki niemu brzmienie MOP jest jakie jest, nawet jeśli nie ma dużego autorstwa. I to był prawdziwy talent. Największy w stosunku do jego następców. Ty możesz twierdzić, że to Jason był i jest bardziej utalentowany od niego, i szanuję twoje zdanie, ale to też nie zmienia zdania większości fanów Mety, którzy uważają Cliffa za geniusza. Więc jak najbardziej można kultywować jego pamięć. :)
a7xsz
01.12.2017 00:19:26
O  IP: 89.69.102.79
Aranżowanie krążka Master of Puppets to oczywiście sprawka Jamesa i Larsa. Liderzy Metalliki zdominowali wówczas „klejenie” utworów do tego stopnia, że nikt więcej nie był im potrzebny. Nawet Cliff Burton w studio zrobił, co miał do zrobienia i wrócił do domu.

czytamy słowa Larsa: Po nagraniu partii basu Cliff powiedział: Pieprzyć to. Wracam do domu.


Po latach od wydania Master of Puppets część fanów Metalliki przypisuje basiście odpowiedzialność za artystyczną świadomość zespołu, twierdząc, że był on cichym, autorytarnym liderem. Takie założenie nie jest poparte żadnymi, nawet nikłymi dowodami.
a7xsz
01.12.2017 00:13:53
O  IP: 89.69.102.79
Zastanawiam się, ileż jeszcze można mówić o człowieku, który zmarł 31 lat temu.
Po co jest robiony ten kult? I czy zasłużony.
Miał wkład, miał talent. Nikt temu nie zaprzecza.
Ale też nie był aż tak ważny, jak mogło się wydawać (było tu o nagrywaniu MoP i że jak zawsze o wszystkim decydował Jams-Lars).
Codziennie giną tysiące ludzi w wypadkach samochodowych. Ludzie zmagają się ze stratą najblizszych (córki, syna, brata, siostry, mamy, taty, babci, dziadka, zony, męża), a tu jest rotrząsane (kto w ogóle zadaje te pytania "Często ludzie zadają pytania jak się czujemy...", jak oni sobie radzą ze śmiercią kolegi z zespołu, po 31 latach.. No naprawdę..
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak