W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Dlaczego bez Motörhead nie byłoby Metalliki?
dodane 16.01.2016 05:41:26 przez: Rafał
wyświetleń: 6022
Cyfrowy „So What!” – 8 stycznia 2016 roku. Artykuł autorstwa Steffana Chirazi, tłumaczenie przygotował dla nas Marios - pozdrawiam!


Lemmy odszedł. Jego śmierć wylała wiele emocji w tej rock’and’rollowej paczce.
Bardzo dużo uczuć.
Bardzo dużo wspomnień.

Były serdeczne, płynące z serca hołdy oddane przez Larsa, Jamesa, Roba i Kirka (długie, czy krótkie, sentyment wypływał z każdej z nich). Ja także dołożyłem coś od siebie na temat tej totemicznej straty, naszego wpływowego „obserwatora”.



Chłopcy byli pod wpływem Lemmy’ego, odkąd pojawiły się u nich wąsy w postaci puszku i w czasie ich walki z trądzikiem. Ten wpływ był widoczny wiele razy na przestrzeni ostatnich trzech dekad. Tak jak wtedy, gdy ze stereo Larsa wybuchał „Overkill” albo „Damage Case”; gdy kilku z nas miało frajdę z tych liberalnych libacji. Wtedy rozmowa zawsze skręcała na temat tego, jak bardzo hojny jest Lemmy dzieląc się swoją wódką zawsze wtedy, gdy młodzi, entuzjastyczni Europejczycy go otaczali; jak Lars prowadził fanklub Motörheadbangers West Coast; jak on i Skitchy jeździli za busem Motörhead. Tak, tak, wiem, że już o tym czytaliście w laudacji napisanej przez Larsa, ale chciałem potwierdzić kilka rzeczy. Jedną z rzeczy, o których możecie nie wiedzieć, jest to, że podczas jednej z tych pierwszych wizyt Larsa w hotelu w Los Angeles, był z nim Cliff Burton. Cliff twierdził, że jest wiceprezesem Motörheadbangers. Lars i Cliff byli tak naprawdę jedynymi członkami tego fanklubu, ale to wcale im nie przeszkadzało by skorzystać z hałaśliwej gościnności Lemmy’ego, która zakończyła się dla nich nieciekawie kilka godzin później.



James może śmiało powiedzieć, że zaczerpnął mnóstwo rzeczy od Lemmy’ego. Obaj są podobni pod wieloma względami...przepraszam...byli podobni pod wieloma względami. To bardzo trudne, by oswoić się z myślą, że Lemmy’ego już nie ma. Tak, czy inaczej mieli trochę wspólnych cech: Prezencja. Intergalność. Muzykalność. James lubi być fanem Motörhead. Nosi koszulki, poprawia te swoje rock’and’rollowe kamizelki. Rozmawiał z Nim, często odnosił do Niego w wypowiedziach. Uznawał za przywilej to, że znał i był przyjacielem Lemmy’ego. Wracając jeszcze do Larsa: był fanem, który sam z siebie upewnił się, że Motörhead na pewno wystąpi podczas Glastonbury ubiegłego lata. Spędzili trochę czasu ze sobą, jak zawsze wspominając dawne czasy. Robert też spędził z Lemmym kilka dni sam na sam w ostatnich kilku latach, gdy Lemmy robił Metallice przysługę, udzielając się w „’Tallica Parking Lot”, albo gdy Rob wspomógł Lemmy’ego na basie w czasie listopadowego Bass Player Magazine Awards w Los Angeles. Kirk także chodził zobaczyć się z Lemmym, gdy tylko pozwalał mu na to harmonogram.

Podczas kręcenia filmu „Lemmy”, Kilmister złożył propozycję Metallice w londyńskiej O2 Arena, by razem pojamować. Wszystko było gotowe, ale Lemmy nie czuł się najlepiej i po południu przed koncertem wysłał wiadomość, że nie da rady, i czy byłaby możliwość przeniesienia tego na inny termin. Metallica zgodziła się bez chwili wahania. Nie było narzekania. Uzgodnili, że zrobią to wtedy, kiedy będzie to pasować Lemmiemu, że się dostosują. Kilka miesięcy później, gdy spotkali się w Nasville, zrobili to. Dekadę temu spotkali się w Austrii. No i ten słynny występ w Whiskey A Go Go na pięćdziesiątce Lemmy’ego.



Znacie to, prawda?
[Lemmy to] gość, który wysłał Ulricha z powrotem do Kalifornii, i który doprowadził do telefonicznej rozmowy Ulricha z Hetfieldem. Tak to się zaczęło.

Posłuchajcie tych cholernych kowerów z „Garage Inc.” i powiedzcie, że nie czujecie w nich tego, co czujecie do smaku domowych obiadków gotowanych przez mamę. Ostatecznym muzycznym związkiem Metalliki z Motörhead jest zdobycie Grammy w 2005 roku w kategorii Best Heavy-Metal Performance, za kower „Whiplash”.

„Lemmy pokazał, że bycie outsiderem jest naprawdę O.K.” – powiedział Kirk dla Rolling Stone. Lemmy był agresywnym wyrzutkiem, odbiegał od reszty odrobiną entuzjazmu połączoną z beczką temperamentu. Wzbudził w ludziach, którzy go otaczali tę ochotę należenia do gangu, do utrzymywania kontaktu. Lars był właśnie kimś takim. Spójrzcie, muzycznie Metallica przejęła od innych zespołów bardzo dużo (by wspomnieć choćby tylko o Diamond Head), ale kiedy Lars mówił o tym, że Metallica powstała dzięki temu, że jego ścieżki krzyżowały się z Motörhead, to jest to prawda. I odnosi się to zarówno do nastrojów [przed założeniem Metalliki], jak i do późniejszej ścieżki kariery.



Metallica, być może nie zdając sobie z tego sprawy, zachowuje się tak jak Lemmy w stosunku do młodszych zespołów. Dali wiele spokoju, trochę wsparcia, prawdziwego szacunku, którego być może nie było wiele ze strony przemysłu [muzycznego]. Naprawdę wiele. Trivium, Volbeat, Baroness, Gojira... Lista jest długa. Gdziekolwiek od Metalliki potrzeba przyjacielskiego poparcia, ci faceci zrobią to, ponieważ swego czasu ich bohater traktował ich w ten sam sposób. Pierwsze wrażenie jest wszystkim. Pamiętajcie o tym!

Teraz nie ma już Lemmy’ego i do Metalliki należy zadanie by zachować jego ducha we wszystkich jego wymiarach.


Marios
Overkill.pl

Waszym zdaniem
komentarzy: 6
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Yeah_
18.01.2016 22:38:30
O  IP: 91.193.55.147
Szkoda gościa. Lubiłem – nadal lubię – "metalowo-rock'n'rollowe" zacięcie w Motorhead. Naprawdę dobre połączenie: szybkość, melodyjność, dobre riffy, szorstki wokal, niekiedy mocne pierdyknięcie. Lubię wracać do ich muzyki – a jest do czego.

A sam Lemmy? Cóż, nie da się ukryć, że to dość specyficzny facet był. Może nie wszystko każdemu w nim pasowało, ale dało się go lubić – jeśli mogę tak to ująć z perspektywy sympatyka-słuchacza/odbiorcy i jednocześnie obcego człowieka.
Predator lecz mów mi Andrzej
18.01.2016 12:33:28
O  IP: 82.143.187.35
Spokojnie, jak kiedyś przyjdzie czas i na pozostałych, to wtedy będą klepać to samo, a w szczególności Lars. Bo James nie robi pokazów ze śmierci idola, tylko po prostu zachowuje to dla siebie
Aleksandra
18.01.2016 12:28:08
O  IP: 77.254.145.226
jest niezaprzeczalne,że Motorhead na chłopakach odcisnął głębokie piętno.

_Egon_, bez Motorhead nie byłoby Metalliki, bez Priestów nie byłoby Metalliki, bez Sabbath nie byłoby Metalliki i jeszcze bez kilku innych nie byłoby zespołu.Nie ma czegoś takiego jak jeden jedyny zespół, który spowodował że podjęli się założyć zespół. KONIEC KROPKA.
Predator lecz mów mi Andrzej
17.01.2016 13:41:09
O  IP: 82.143.187.35
Rob powie, że bez Jaco nie byłoby Mety ;P
_Egon_
17.01.2016 13:15:29
O  IP: 77.234.40.184
Jakiś czas temu James czy Lars mówili że bez Judas Priest by nie było metalliki. Hmmm coś się im odmieniło. Ciekawe jakie zdanie ma na ten temat Rob.
Predator lecz mów mi Andrzej
16.01.2016 11:11:43
O  IP: 82.143.187.35
Zabawne jest to, że Lars stawia najwyżej Motorhead, uważa się za wielkiego fana (może i największego). Lecz gdy wszedł ze swoją ferajną do RnR Hall of Fame to nie wymienił Motorhead jako priorytetu, numeru jeden. Tylko cały czas klepał o Deep Purple przy każdym możliwym wywiadzie. Lemmy odszedł, to teraz pozuje na wielkiego fana ;P
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak