W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Jason Newsted dla So What! - cz.3 - o swoich obrazach, cierpieniu oraz Robercie
dodane 29.06.2012 02:58:54 przez: Rafał
wyświetleń: 4426
Najciekawszym wywiadem najnowszego magazynu So What! nr 19.1 z pewnością jest wywiad z Jasonem Newstedem, który bodajże po raz pierwszy od opuszczenia Metalliki tak szczerze opowiada o tym co czuł wtedy i robił przez ostatnie 11 lat, oraz jakie są obecnie jego relacje z Metalliką. Poniżej trzecia część wywiadu, w którym mówi o swoich obrazach, cierpieniu oraz Robercie. Pierwszą część wywiadu znajdziecie na naszej stronie tutaj, natomiast drugą tutaj.




Steffan: Porozmawiajmy o tym, jak doszło do tego, że zacząłeś malować , ponieważ niektórzy nasi czytelnicy wiedzą, lub nie, że stałeś się bardzo utalentowanym artystą.

Jason: W malowaniu naprawdę odnalazłem coś, co sprawia, że chcę wstać rano i ciężko pracować, podobnie jak kiedyś nad muzyką. To jest ta jedyna, obok muzyki, rzecz w moim całym życiu, która sprawiła, że po prostu chcę robić tylko to.

Steffan: Powinieneś wyjaśnić, że rodziło się to w bólu.

Jason: Tak, nie byłoby tego, gdyby nie to że znalazłem się w miejscu, gdzie fizycznie byłem niezdolny do gry na instrumencie. Włożyłem swoją energię gdzie indziej, ale to nadal musiało być głośne. Mogłem malować tylko lewą ręką.



Steffan: Te obrazy mają swoją głośność i energię.

Jason: Z nimi jest tak samo jak z muzyką. Tylko to po prostu inne medium. Kiedy zgrzytałem i uderzałem w bass i robiłem nim 'rrr' i wszystkie te rzeczy, kiedy stałem się tym całym 'potworem'? Tak samo jest z malowaniem. Muzyka zawsze daje kopa, a kiedy tworzę swoje obrazy to zawsze mam to samo nastawienie. To musi być standard. Zawsze zanim wyjdę do ludzi, robię próbę, ponieważ w ten sposób chcę zaprezentować siebie. Nie będę prezentował się bez przygotowania. Nigdy tak nie robiłem. To prawie jak bezpośredni przekaz. Teraz to znowu muzyka powraca, spędzam jednak czas malując i chcę robić obie te rzeczy. Chcę kontynuować robienie obu tych rzeczy. Na przykład, kilka tygodni temu pojechałem i zagrałem z Flotsam, to była nasza 25 rocznica albumu 'Doomsday for the Deceiver'.

Steffan: Oh, super.

Jason: Wydali go w ubiegłym tygodniu na winylu i w następnym znowu z nimi jadę. Dla perkusisty, Kelly'ego Smith oraz dla mnie będzie to 30 rocznica. Po raz pierwszy zagraliśmy 10 lutego 1982 roku.



Steffan: Wow.

Jason: Powracam również do grania z nimi. Zespół z czasów Doomsday for... powrócił (na chwilę), więc może zagramy koncert albo dwa w Kalifornii i kilka w Arizonie, żeby rozjebać trochę rdzy, a potem może kilka festiwali. Mamy to w planach, a także zacząłem pomagać im nad nowymi utworami z nowej płyty.

Steffan: To brzmi jak szansa na ponowne wejście w niewinną zabawę.

Jason: Tak. Przez to że gramy ten album, czas jakby się zapętlił i znów uczynił na 19 latkami. Miejsce, w którym graliśmy w ubiegłym tygodniu, było tym samym co kiedyś i tam, gdzie kiedyś mieszkałem! Mieszkałem przez chwilę w jednym z wynajętych magazynów. Ten sam magazyn, budynek obok, zatoczenie koła, 30 lat. To samo miejsce. Pojechaliśmy tam i grałem te same utwory z tymi samymi gośćmi.



Steffan: To zabawne, stary.

Jason: To kolejna ekscytująca rzecz. Muzyka powraca a wraz z nią odgrywanie większej roli. Granie z Papa Wheelie , koncerty Flotsam - świetnie się bawię spędzając czas z muzyką, ale także spędzając sporo czasu z malowaniem. Nie mogę przestać grać na basie. Nie mogę przestać grać, to tak jakbyś powiedział - "musisz to zrobić". Jeśli tego nie robię - a zawsze myślałem, że jest to tylko tanie gadanie, ale to jest naprawdę rzeczywistość, która kończy się na takich rzeczach jak maniakalna depresja.

Steffan: Tak, nie pozwalając temu ujściu pojebać się z Twoim zdrowiem psychicznym.

Jason: I równowagą wszystkiego. Nicole [narzeczona Jasona] pomogła mi to z czasem docenić. Nie może być więcej niż 9 dni [bez grania]. Jeśli jest to dziewiąty lub dziesiąty dzień, zaczynam się naprawdę wkurwiać, nie zdaję sobie z tego sprawy, a to naprawdę drażliwe. Nie ma znaczenia co gramy, ponieważ my [przyjaciele i współpracownicy Jasona] nie gramy z określonym programem, po prostu jammujemy. Jeśli tylko głośno gramy przez godzinę albo pół, czy coś takiego, to sprawia to, że wszystko inne znajduje swoje miejsce.



Steffan: Porozmawiajmy o fizycznym cierpieniu i o tym jaki to miało wpływ na Twoje życie. Uważam, że powinniśmy wyjaśnić jak fizyczny ból odegrał wielką rolę w tym co wydarzyło się na początku 2001 roku.

Jason: Myślę, że od czasu mojego odejścia, że każdy miał coś, z czym musiał się zmierzyć. Musieliśmy sobie poradzić z różnego rodzaju bólem. Moim problemem była szyja i barki, zwłaszcza szyja. Brałem wiele środków przeciwbólowych w tym czasie. Mój fizyczny stan oraz stan umysłu, wszystko było pokręcone. Wydaje mi się, że kiedy to się nasiliło, że kiedy był to fizyczny ból, to pomogło mi to podjąć decyzję o odejściu z zespołu. Próbowałem brać tabletki przeciwbólowe, ale one sprawiły, że głupiałem. Kontuzja barku była faktem i żarty się skończyły. To nie było tak: "bark trochę mnie poboli i za parę tygodni ból przejdzie", czy coś w tym stylu. To przez lata mnie wycieńczało.

Steffan: Trudno to sobie wyobrazić, chyba że sam byłeś kiedyś w takiej sytuacji.

Jason: Szczególnie dla kogoś, kto jest naprawdę... Spójrz, wszyscy używamy rąk, ale dla mnie jako muzyka, który również używa bardzo często ramion, to było czymś, co od jakiegoś czasu mnie wyniszczało. Od grudnia 2004 roku, w zasadzie do lata 2007 roku miałem trzy różne operacje. Jak tylko bark był w lepszym stanie oraz był rehabilitowany, to szybko szedłem z nim na kolejną operację. To był cykl. Do czasu gdy odłożyłem lekarstwa, a było to lata później, byłem od nich uzależniony.

To jedna z najbardziej bolesnych rzeczy, to bardzo poważny ból, ponieważ jest to jedyny mięsień i jedyne miejsce w ciele, które ma przegub i jest to połączone ze wszystkim. Kiedy zabierzesz coś komuś, co tworzy jego życie... a prawe ramie, tworzyło moje partie basowe 'gugugugugug' w Metallice, prawda? Cóż, tak jakby to była wieczność. Może dlatego skierowałem się w kierunku gitar w ostatnich latach, ponieważ to nie jest takie trudne jak granie na bassie, to nie potrzebuje silnego zdrowia fizycznego.



Steffan: Interesujące.

Jason: Bas potrzebuje dużo więcej od mięśni, choćby przez grubość strun, zwłaszcza kiedy grasz kostką i napierdalasz stylem pick-and-down. Nie zdawałem sobie sprawy z tego, dopóki nie zagrałem z tymi gośćmi w Fillmore. Uświadomiłem sobie to, tak jak Ci powiedziałem - i to dwojako . Nie dałem ze swoich ramion 100% i nie mogłem być najlepszy, tak jak chciałem być, gdy grałem w Metallice. Dałem z siebie około 85%, prawdopodobnie. Uświadomiłem sobie to, grając te utwory, 15 minut szybkich utworów, tylko tyle mógłbym robić skutecznie.

Steffan: Ale pomimo tego dałeś z siebie 100%, zgadza się?

Jason: Na 100 procent pamiętałem materiał. Na 100 procent byłem zdolny do położenia moich palców tam, gdzie mówił mój umysł. Ale nie było 100 procent, jeśli chodzi o siłę i tego zabrakło, nie było to niemożliwe do zrobienia, bez znaczenia ile pompek bym zrobił. Zniszczenie się dokonało.



Steffan: Tak dla pewności, nie było tego widać!

Jason: Uświadomiłem sobie to po zagraniu 'Fight FIre With Fire'... oraz w minutę pojąłem, że nie byłem gotowy do grania przez dwie godziny z tymi gośćmi oraz nie byłem częścią Metalliki, tak jak chciałem być, ponieważ zawsze jest jakaś rzecz w głębi Twojego umysłu. Mam na myśli, wkładałem koszulki Metalliki w każdy dzień na scenie! No dalej, stary! No dalej, nie pierdol! Nawet nie zaczynaj! To moje gówno, wiesz? Więc oddalanie się od tego, wiesz o czym mówię? To było naprawdę wielkie 'halo'. Oczywiście zawsze w głębi mojego umysłu była rzecz: "co jeśli? co gdyby?". To zdarza się od czasu do czasu, tak jak wtedy, gdy grają w krajach, gdzie nie dostałem szansy, żeby zagrać. Byłem w wielu krajach, ale kiedy jadą do tych mało znanych miejsc, to chciałbym również tam zagrać. To jest to dążenie wewnątrz mnie, które nigdy nie umrze, więc te ukłucia nieco bardziej w głębi mojego umysłu są takie jak: "chciałbym pojechać tam i również zająć się tym". Ale uświadamiam sobie, że naprawdę nie byłbym zdolny, żeby tam pojechać i zająć się graniem, jak myślałem, że mógłbym, więc jest równie dobrze, że nie jestem. Ta cała świadomość, któregoś razu przyszła do mnie, mówiąc: "Jest w porządku, pokój panuje we wszechświecie, stary. Wszystko jest w porządku, wszystko jest tam, gdzie musi być".



Poza tym, uśmiechy każdego na scenie i całego tłumu, po prostu ta energia, to było wszystko czego potrzebowałem, stary. Naprawdę muszę to powiedzieć, jest mi już z tym lepiej niż kiedykolwiek było, dzięki właśnie koncertom w Fillmore.

Steffan: Zajebiście. Muszę powiedzieć, że jedna z rzeczy, która naprawdę rozbłysła podczas tych koncertów dla mnie i uważam, że dla wszystkich innych również, to fakt, że Kirk grał z Davem Mustainem, Robert naprawdę oddał Ci scenę, żebyś był kim byłeś. Mam wrażenie, że chciałeś, aby muzyk, który wszedł po Tobie był kimś, kto pracuje bardzo ciężko, tak jak właśnie Robert, bo to potwornie świetny muzyk.

Jason: Nie ma niczego takiego poza szacunkiem, jedynie szacunek był pomiędzy nami. Nawet dawno temu, kiedy zobaczyłem po raz pierwszy jak gra w 1992 roku, albo coś takiego, wtedy kiedy Suicidal Tendencies grali razem z nami. Wtedy, gdy otwierali koncert dla Metalliki, zgadza się? Wtedy, kiedy moja głowa była noszona wysoko, i myślałem: "Nawet nie chcę oglądać zespołów, które rozpoczynają koncert, mam gdzieś to, kto grał przed nami, ponieważ to my kopiemy dupy!" Cóż, obejrzałem wtedy Suicidal, spojrzałem na tego kolesia z zespołu supportującego. Prawdę mówiąc, nakładałem koszulki Infectious Grooves. Te korzenie sięgają bardzo głęboko, nie jestem pewny czy wszyscy są tego świadomi. Od tych tras patrzyłem na grę Roba, ponieważ już wtedy można było powiedzieć, że miał talent. Pamiętam jak James i ja razem oglądaliśmy ze sceny Suicidal w 1992 roku i James powiedział mi: "ten koleś jest skurwysynem basisty". Pamiętam to bardzo dokładnie, a i pokazuje to, że już wtedy wiedzieli, jak jest dobry.



Miał to coś. Jest pewny tego co robi, nawet po tych wszystkich zgiełkach, znam je. Przeszedłem to po Cliffie i Robert również musiał przejść przez to samo, ponieważ jest to po prostu część programu. Wiesz, ludzie będą reagowali w ten sposób, dopóki nie przekonasz ich, że się mylą. "W porządku, zrób na mnie wrażenie... Ok, zrobiłeś na mnie wrażenie, teraz jesteś spoko". Wszystkie te rzeczy. Musisz przejść przez wszystkie tego typu sprawy. Tak, uważam że mamy świetne ze sobą relacje, ale basiści zwykle radzą sobie ze sobą. Jest to coś w stylu "zjednoczenie basistów".

Rafał
Overkill.pl

Waszym zdaniem
komentarzy: 20
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak