W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Lloyd Grant o Hit The Lights i występie w Fillmore
dodane 29.03.2015 03:30:53 przez: Rafał
wyświetleń: 3925
Lloyd Grant, który w 1982 roku jako pierwszy nagrał solówkę do Hit The Lights jakiś czas temu udzielił wywiadu dla "Rockzone Legends", w którym opowiedział o historii pierwszego utworu wydanego przez Metallikę, w rozmowie zapytany został również o doświadczenia ze wspólnego występu podczas świętowania 30-lecia istnienia zespołu w Fillmore:


Na temat tego jak zaangażował się w Metallikę:

"Istnieje wiele wersji tego, jak to się stało, opowiem moją. Jammowałem z Larsem w Orange County w Kalifornii, razem z nami było jeszcze kilku gości, szukaliśmy innych do jammowania. Poznaliśmy się przez... Była kiedyś taka gazeta Recycler, poznaliśmy się właśnie przez tę gazetę. Tak to się zaczęło."



"Grywaliśmy przez dłuższy czas, któregoś razu przyjechał do mojego mieszkania i cały czas prosił, żebym przyjechał pojammować z zespołem, tyle że byłem wtedy zajęty innymi sprawami. Ale pojechałem i zagrałem z nimi... Była nas wtedy trójka, ja, on i James.

James grał na basie, ja na gitarze, a Lars na perkusji, ćwiczyliśmy wtedy właśnie Hit The Lights. Jeszcze przedtem, Lars dał mi przesłuchać ten kawałek. Siedzieliśmy sobie, oglądaliśmy mecz i mówi do mnie: 'hej, poznałem gościa... bla bla bla... i on jest właśnie tym, z którym chcemy jammować.' Zagrał ten utwór i było naprawdę super - to jest właśnie moje pierwsze doświadczenie z Hit The Lights. Po tym jammowałem z nimi jeszcze kilka razy, a jakiś czas później Lars zadzwonił do mnie i powiedział, że będą na kompilacji Metal Massacre, przyniósł kasetę z Hit The Lights i poprosił, żebym dograł solówki."



Na temat występu z Metalliką na 30 leciu istnienia zespołu w Fillmore:

"To jedno z najwspanialszych doświadczeń w moim życiu. Były tam te wszystkie gwiazdy rocka, Ozzy Osbourne, Geezer Butler... Wszystkie znane w świecie gwiazdy rocka na scenie, na której miałem zagrać tamtej nocy, to było coś naprawdę wspaniałego. Wszyscy pracowali bardzo ciężko, mam na myśli, że mogli wstać wcześnie rano, wejść na scenę, zagrać wszystkie utwory, które mieli zagrać wieczorem i mogli powtarzać je po kilka razy, przygotowania mogli zacząć rano, a skończyć mogli tuż przed rozpoczęciem koncertu, zatem pracowali bardzo ciężko. Wszyscy byli bardzo gościnni, to było fantastyczne doświadczenie."








Dla przypomnienia, trochę historii utworu:

„Hit the Lights”, który Lars i James nagrali wspólnie na składankę Slagela, choć całkowicie przypisany duetowi Hetfield/Ulrich, mógł być, jak wielu obecnie sugeruje, starym numerem granym przez Leather Charm, a stworzonym przez Hugha Tannera. Ale to, co ta dwójka zrobiła z tego utworu, pod wpływem nurtu NWOBHM, w Metallice, spowodowało, że nabrał on zupełnie innego, nowego charakteru, i powiedzmy to szczerze, zmiany dotyczyły również godnego pożałowania, piskliwego wokalu Hetfielda w stylu Diamond Head. Ten nowy charakter tworzyło tempo i moc, a w porównaniu do wszystkich innych kawałków na Metal Massacre – na którym znalazły się inne, dużo bardziej doświadczone zespoły, takie jak Ratt, Malice czy Black ’N Blue, z których każdy podpisał potem poważne kontrakty – „Hit the Lights” Metalliki pasowało do reszty jak pięść do nosa. Mimo kiepskiego tekstu („Gdy zaczniemy grać / To nie potrafimy tego już powstrzymać…”) i typowej, śpiewnej i nudnej do bólu melodii, utwór „Hit the Lights” eksplodował z głośników w postaci mieszaniny tempa i dźwięku, brzmiąc jak długie crescendo i sprawiając, że wszystkie pozostałe kawałki na Metal Massacre brzmiały obrzydliwie ciężko, irytująco wolno i staroświecko. Z Ulrichem na perkusji, Hetfieldem na gitarze, basie i wokalu, utwór zawierał solówkę gitarową w wykonaniu jedynej osoby spoza zespołu i jednocześnie niezwykle istotnej we wczesnej historii Metalliki: był to Lloyd Grant, wysoki, ciemnoskóry gitarzysta pochodzenia jamajskiego, którego Lars i James po raz pierwszy przesłuchiwali kilka miesięcy wcześniej. Grant wspomina, „Odpowiedziałem na ogłoszenie zawarte w The Recycler o treści ‘Poszukiwany gitarzysta heavy metalowy do zespołu grającego muzę cięższą niż cała muzyczna scena LA’”. Porównywany przez Larsa do „czarnego Michaela Schenkera”, bo „Lloyd grał dojebane solówki”, zdaniem Jamesa nie sprostał ich wymaganiom, gdyż „często wypadał z rytmu“.



Jednak James uważał Lloyda za wystarczająco dobrego, aby wziąć u niego kilka lekcji gry na gitarze. Kilka godzin przed tym, gdy Lars miał zanieść Brianowi Slagelowi kasetę z nagraniem „Hit the Lights”, James postanowił nadać nagraniu nieco polotu w postaci typowego, ostrego grania Lloyda Granta. Jednak mieli jedynie czteroślad – a więc po jednej ścieżce dla gitary, basu, perkusji i wokalu – nie było już możliwości, aby cokolwiek dograć. Mimo to James zasugerował, aby „wsadzili solówkę gitarową na ścieżkę wokalną. Zatrzymaliśmy się więc u Lloyda w drodze do Bijou Studio i znaleźliśmy jakiś mały pieprzony wzmacniacz, na którym Lloyd wycisnął solówkę. Za pierwszym podejściem”. Zgodnie z tym, co mówi James, „to była cholernie dobra solówka!“. Na tyle, aby mogła przetrwać kolejne nagrywania utworu, aż do chwili pojawienia się pierwszego albumu Metalliki rok później.



Grant twierdzi, że utwór był mu znany z nieudanego przesłuchania z zespołem. „Hit the Lights” skomponował James wraz z jednym ze swoich kumpli. "Pamiętam ten dzień, gdy przyszedłem do Larsa, a on powiedział, ‘Posłuchaj tego’ i puścił mi „Hit the Lights”. Obu nam podobało się takie ostre granie”. Kiedy Lars zadzwonił do Lloyda z pomysłem dodania solówki gitarowej do nagrania, ten zgodził się, ale stwierdził, że nie ma czasu na to, „aby pojawić się u Rona McGovney’a na nagranie, tak więc James i Lars przynieśli do mnie czterościeżkowy rejestrator i nagrałem tę solówkę na małym wzmacniaczu Montgomery Ward”. Jak dodaje, z Larsem „bardzo szybko się dogadywało”. Zawsze „był oddany muzyce w stu procentach. Miał zdecydowane poglądy i pomysły”. Natomiast James „był raczej skryty”.

Choć od pierwszych tłoczeń Metal Massacre do momentu, gdy płyta była dostępna, w czerwcu 1982 roku, minęło trochę czasu, to mieli w końcu kasetę, którą mogli puścić ludziom, nawet jeśli był to tylko hipotetyczny zespół. Lars i James dostali motywującego kopa w dążeniu do urzeczywistnienia marzeń o prawdziwym zespole Metallica. Zgodnie z wypowiedzią Briana, „Album Metal Massacre sprawił, że stali się zespołem i dał im pretekst, żeby coś z tym dalej zrobić”. Zupełnie niepodobnie do czasów nam współczesnych, gdzie coś takiego ujrzałoby światło dzienne na stronie MySpace, „w tamtych czasach warto było znaleźć się na albumie, bo to miało jakieś znaczenie dla ludzi”. Nadal nie byli w stanie przekonać Rona McGovney’a do gry na basie, więc na krótki czas zwerbowali „kolesia z czarnymi włosami”, którego imienia i nazwiska, jak sami dziś mówią, nikt już nie pamięta, i który wcale do nich nie pasował, ale lepsze to, niż nic – przynajmniej teoretycznie, bo się go w końcu pozbyli. I wtedy James nareszcie przekonał Rona. „Mój wkład w rozwój Metalliki był bardzo ograniczony”, mówi dziś McGovney. W przeciwieństwie do Leather Charm, w którym Ron „odczuwał te same wibracje, co James”, w Metallice jego udział ograniczał się do grania tego, co chciał James. „Czasem zabierał mi gitarę i grał jakiś utwór, a ja po prostu go naśladowałem”. Od samego początku Metallica była „zespołem Jamesa i Larsa”, mówi. „Graliśmy wiele coverów, więc obaj kopiowaliśmy innych”. Nawet „Hit the Lights” było „kawałkiem Leather Charm”, którego James „zabrał ze sobą do Metalliki”. Ćwicząc w garażu dzielonym wraz z Jamesem, od samego początku podkreślał, że „Metallica była dla mnie jedynie hobby, jak jazda na rowerze po błocie czy oglądanie zespołów w klubach w Hollywood”.






Rafał
Overkill.pl

Waszym zdaniem
komentarzy: 10
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
yugi
30.03.2015 10:01:44
O  IP: 78.8.76.34
cdn.

własnie, dlaczego to jest nagminnie praktykowane z tym wokalem... zero jakiejś równowagi. Nawet polscy realizatorzy na żywo nie raz popełniają ten nietakt, lekko mowiąc, że niemal wyrywają z miksu wokal, a cała reszta gdzieś tam sobie w tle ciamcia. Sprawa co najmniej dziwna. Wiem, że z miksem to trochę jak z interpretacją wiersza, każdy ma inne wyczucie estetyki, ale kurcze, to pokazuje, że wielu ma dokładnie takie samo.
cdn
29.03.2015 16:00:58
O  IP: 89.70.254.68
Jak to zazwyczaj w polskich kapelach wokal na pierwszy plan wysunięty a w tle jakieś tam riffy, dlatego cały czas sto lat za murzynami
_Egon_
29.03.2015 15:37:39
O  IP: 31.61.136.83
Kto z kim przystaje takim się staje ;P
_Egon_
29.03.2015 14:25:18
O  IP: 31.61.136.83
Fajnie fajnie, ale Proletaryat szykuje się do wydania nowej płytki. Wypuścili już nowy kawałek i jest moc ! Kawałek zjada, niestety, cały DM i pewno te setki pomysłów Jamesa.

https://www.youtube.com/watch?v=PX263xTSBu8

Pokaż podgląd
a7xsz
29.03.2015 12:26:03
O  IP: 109.243.114.230
Miło że dali im taką okazję. Po tylu latach. Fajna sprawa.
NIKT
29.03.2015 12:15:41
O  IP: 81.190.117.73
Corsar
Ma się rozumieć że tak;))

ktoś
Przepraszam że NIKT Cię ubiegł:)
Corsar
29.03.2015 12:04:27
O  IP: 37.152.18.76
Przynajmniej przy utworze Hit the Lights ktoś wcześniej od Rudego maczał palce. Bo jak wiemy, resztę kawałków to już Rudy sam nagrywał;)
ktoś
29.03.2015 12:02:36
O  IP: 83.26.63.79
A jednak nie pierwsza
ktoś
29.03.2015 12:01:13
O  IP: 83.26.63.79
Pierwsza !
Ładny kawał historii , jeszcze mnie na świecie nie było :(
NIKT
29.03.2015 11:56:57
O  IP: 81.190.117.73
Znów troszkę "wspominajek" choć historia mniej więcej znana wszystkim. Lloyd Grant to postać dosyć epizodyczna w historii METALLIKI ale wspominana przy okazji wszystkich biografii. Tylko jedna solówka zagrana "na szybko" a mimo to facet jest powszechnie znany z nazwiska wśród fanów METALLIKI:)
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak