W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
SO WHAT! - Wywiad z Robertem Trujillo
dodane 21.11.2016 11:16:06 przez: Kubus-87
wyświetleń: 2553
THE HARDWIRED... SO WHAT! WYWIADY

Poniżej przytaczamy ciekawszwe fragmenty wywiadów z cyklu "The Hardwired... So What!" przeprowadzonych przez Steffana Chiraziego dla internetowej wersji "So What!"


Całość w języku angielskim na stronie metallica.com. Poniżej mamy przetłumaczone fragmenty wywiadu z Robertem Trujillo.

Steffan Chirazzi o Robercie Trujillo:

"(...) On nie jest tylko muzykiem, on jest muzykiem muzyków. Ma otwarty i twórczy umysł, zainteresowany jest współpracą nie konfrontacją i we wszystkich zmysłach jest rzeką która płynie w, dookoła i poprzez Metallikę. Zawsze przypominał mi naszego słynnego brata, którego wszystkim brakuje, jako że oboje kochają muzykę, nie cierpią pieprzenia, i oboje wnieśli ich własny smak do obiadowego stołu Metalliki.

Rob jest również ekstremalnie elastyczny. Ważne jest, żeby zrozumieć jak to słowo odnosi się do Metalliki. Ponieważ elastyczność Roba daje mu (i zespołowi) większą siłę, wsparcie i wszechstronność we wszystkim co robią. Rob nie odpuszcza, on płynie, ale nawet nie myślcie, że jego składniki nie są obecne we wszystkich przyrządzonych daniach. Jak było to często dyskutowane, przybycie Roba w 2003, dało Metallice nowe życie i to jest moja opinia, że w 2016 jego obecność dalej wnosi do zespołu kolejne wymiary życia we wszystkim co robią. "(...)





Robert Trujillo na pytanie dot. procesu tworzenia Hardwired... To self-Destruct:

"...Cóż, to była bardzo interesująca wyprawa, ponieważ byliśmy odciągnięci od kursu przez nie pamiętam jak wiele lat. I nie jest to negatywne stwierdzenie. Być może w pewnym sensie, zboczenie z kursu pomogło nam dojrzeć i spojrzeć od nowa na niektóre nasze pomysły na utwory i zrobić je lepsze. Nie wiem. Ale musisz pomyśleć, że czy była to nasza wyprawa z Lou Reedem, czy też nasza wyprawa z Through The Never zrobiliśmy po drodze kilka rzeczy, które wymagały od nas sporo naszego czasu i energii. Do tego mieliśmy po drodze niejeden występ., więc byliśmy odciągnięci od kursu. Powiedziałbym, że prawdopodobnie trzy lata temu zaczęliśmy na serio zagłębiać się i brnąć w proces eliminacji. Niektóre pomysły przetrwały, inne nie. Prawdopodobnie było więcej pomysłów, niż kiedykolwiek na
ten twór muzyczny. I wszystko świetne, wiesz? Było kilka niesamowitych instrumentali nad którymi James i ja pracowaliśmy. Nie to, że nigdy nie zaistnieją, cały ten materiał może zaistnieć w przyszłości, ale jeśli chodzi o ten album to miało sens to, że naprawdę połączyliśmy się ze stara szkołą (oryg. old school - dop. tłum.); to prawie jak stara szkoła na sterydach. Jestem bardzo dumny, że jest tam energia i dużo ognia w tym co dostarczamy na tym albumie."


Na pytanie dot. tego, że album tworzony był przez Jamesa i Larsa:

"Dla mnie, ten album reprezentuje pewien typ wyprawy. Death Magnetic było bardzo wspólne. Prawdopodobnie na Death Magnetic było więcej moich pomysłów i to jest świetne. Na tym albumie i powiem to jeszcze raz, czuję że pod względem produkcji, dźwięku, basu, zamknęliśmy się w ostrym, solidnym, miażdżeniu. Serio, jestem bardzo dumny z tego, jak zagraliśmy na tym tworze muzycznym. Death Magnetic potrzebował być wspólny, myślę że było to istotne wyjście z St. Anger, a potem wyruszenie w tą długą kreatywną podróż jako zespół. Więc, cokolwiek mogę zrobić dla zespołu, czy to wsparcie poprzez pisanie riffów, przejść, lub cokolwiek akurat potrzebne, to jestem. Jeśli to wsparcie zespołu poprzez granie po prostu kopiącego tyłki basu... Mam na myśli to, że zawsze jammujemy, więc nie może ci pójść źle z riffem Jamesa Hetfield'a. Mówiąc to, ciągle gramy razem, i ciągle jammujemy, i partie, które piszę jako basista, są wciąż częścią kreatywnej wyprawy. Więc to nie jest tak, że to piosenka Roberta Trujillo, lub kogokolwiek jeszcze. Jestem po to by wspierać Metallikę w każdy możliwy sposób"

"(...) Może kolejna wyprawa będzie inna. Może jest tam następny instrumental do odhaczenia lub cokolwiek. To wszystko świetne. Dla mnie najważniejszą rzeczą jest to, że od Death Magnetic do tego albumu i czegokolwiek po nim, czuję, że wciąż brniemy do przodu z tą maszyną. Wiesz, tą kreatywną maszyną, dla mnie to ekscytujące. Ten album jest "prosto w twarz", jest agresywny. Ma posmak starej szkoły, to wspaniałe, i jest tam wiele tej energii, którą mieliśmy w zespole przez ostatnie kilka lat. Nie mówię tego w negatywnym znaczeniu, ale zawsze przechodzisz przez zmiany. Relację są czasami jak przejażdżka kolejką górką i mieliśmy trochę tego podczas naszej wyprawy, ale w tym samym momencie, wciąż jesteśmy braćmi i wciąż wspieramy się nawzajem. Więc jestem dumny z tego albumu z różnych względów, tak samo jak byłem dumny z Death Magnetic z różnych względów, i wyczekuję kolejnej wyprawy na którą wyruszymy, ponieważ dużo już jest tego, co również się na niej wydarzy."

Na kolejne pytanie dot. tworzenia nowego albumu:

"Myślę, że sam fakt, że stawialiśmy sobie wyzwania przez tak wiele lat, jak np. ubiegłego lata zagraliśmy "Frayed Ends of Sanity". Kiedy dołączyłem do zespołu, to był utwór o którym marzyłem by go zagrać na żywo, ale nigdy nie myślałem, że Lars, James i Kirk, z obojętnie jakich powodów, byliby gotowi stawić czoła temu wyzwaniu. To jest swego rodzaju szalony utwór. Ale podjęliśmy się tego i było to naprawdę fajne, to była zabawa. Myślę, że tego rodzaju wyzwania pomagają nam stać się mocniejszym. Zazwyczaj kiedy nagrywasz album, tak jak wtedy gdy zrobiliśmy w Europie trasę rocznicową Master Of Puppets, to było mniej więcej wtedy kiedy rozwijaliśmy pomysły i budowaliśmy utwory na Death Magnetic. To doświadczenie pomogło zespołowi spojrzeć od nowa na piosenki, które napisaliśmy na Death Magnetic. Z tym nowym nagraniem jest podobnie. Nauka "Frayed Ends of Sanity" lub granie w całości "Ride The Lighting", bądź "The Black Album", wiesz, łączysz się z tym materiałem na nowo. "Hey, wiecie, wokale w tle są całkiem spoko! Ten rodzaj melodii jest spoko." Ale w tym samym czasie "Kill'Em All" też zagraliśmy w całości, i to było zarąbiste. Więc mieszanie tego wszystkiego, myślę, że pomaga nam z kreatywnością i pomaga Larsowi i Jamesowi. Wiesz, pomaga w zdawaniu sobie sprawy z tego, że to zabawa."

Na pytanie czy Robert pisze partie basu samemu czy inni też się w to angażują:

"Z wokalem, nie chcesz by bas nachodził na niego. Więc James jest tym, który mówi: "Spróbujmy czegoś takiego, ponieważ to nie współgra z wokalem." Nie żeby coś takiego akurat miało miejsce, ale zazwyczaj osoby, które odpowiadają za wokal i słowa i inne tego typu rzeczy - są bardzo konkretne w tym czego chcą, lub co czują jeśli chodzi o kierunek w którym zmierza partia basu. Ponieważ nie chcesz by nachodziło to na tekst, czy melodię wokalu. Jako basista rozumiem to. Ale kiedy wokalista próbuje różnych rzeczy, i nie wiesz w jakim kierunku pójdzie melodia, musisz rozgryźć jak zrobić coś wystarczająco prostego do czego piosenkarz może dołożyć swojego melodie. Nie mam problemu z tym, by zaszaleć i popłynąć. Byłem w sytuacjach takich jak: "Przekrocz swoje granice, chcemy tego od ciebie." Nie ma problemu. I byłem też w innych sytuacjach, kiedy jest definitywne: "Im prościej tym lepiej." I musisz znaleźć swój balans w każdej sytuacji w której jesteś. Z Metalliką jest zdecydowany balans, ponieważ melodie są ważne. Więc bas musi być podkładem, ale są też momenty jak: "Hej, dołóż tam coś." I dla mnie, muszę zrozumieć, przy każdym utworze, co może być wymagane. Ale abstrahując, wszystko bierze się z jammowania. Wszystko rozkwita z jammowania, i zazwyczaj wszystko, co powstanie w temacie basu podczas jammowania, jest tym co usłyszysz w końcowej wersji, z pewnymi ulepszeniami tu czy tam, które zazwyczaj doradzi Greg. Ale zawsze bierze się to z pierwszego jammowania."

Dalej w wywiadze Rob między innymi mówi:

"Najtrudniejsze utwory do zagrania, to są ballady. Wolniejsze utwory, ponieważ jest tam dużo przestrzeni, więc nie ma gdzie się ukryć. (...) To co zawsze jest dla mnie wyzwaniem, to te wolniejsze utwory."


Na pytanie czy zespół bał się trochę wypuścić coś ponownie po Lulu i Through the Never:

"Nie ja, ponieważ wierzyłem w riffy z których musieliśmy wybrać, których mieliśmy pełno. W tym zespole nie ma czegoś takiego jak brak pomysłów. To szalone. Nigdy nie widziałem czegoś takiego. Metallica nigdy nie będzie potrzebować twórcy z zewnątrz. To jest świetny problem by go mieć. Kiedy mówię "problem," to problemem jest tak dużo pomysłów. I dla wielu zespołów najgorsze z pomysłów, mogły by być ich najlepszymi, jeśli bym im się poszczęściło, wiesz co mam na myśli? Nie mówię tego by być zarozumiałym, mówię tylko że to poziom pisania riffów w tym zespole. (...) Ale czuję, że wyzwania które sobie postawiliśmy i których się podjęliśmy przy projekcie Through the Never czy Lulu, były częścią wyprawy."

Na pytanie dot. tego co z sytuacją kiedy ludzie nie akceptują pewnych projektów.

"...Wiesz, Lulu nie powinno koniecznie być traktowane jak nowe nagranie Metalliki. Lulu było przygodą, kreatywną przygodą z legendą. Lour Reed był legendą, i zawsze powinien być szanowany. I myślę, że część fanów, duża część fanów, może, może nie... Myślę, że nie rozumieją Lou, jaki on był i jak ważna była współpraca Metalliki i Lou. Nie musisz lubić muzyki. Było kilka momentów tam o których pomyślałem, że są magiczne. Była tam porcja dobrego materiału. Pewnie, to wszystko się ocenia. David Bowie kochał ten album, Ian Astbury kochał ten album, ale wiesz, było wielu ludzi którzy go nie polubili."

Wracając do tematu Hardwired Rob opowiada:

"Wszystko w temacie albumu było dla mnie ostrożne, do tego stopnia, że wszystko było zaskoczeniem. Nie mam na myśli tego w negatywnym znaczeniu, po prostu to jest swego rodzaju ekscytujące, bo nie wiesz co zdarzy się zaraz. Czasami nawet nie wiem, co będzie wypuszczone jutro. Mam na myśli, że zrobiliśmy video [do "Hardwired"] we Wtorek. Opublikowane zostało w Czwartek. Zapytałem się w środę w nocy, kiedy video będzie opublikowane i powiedziano mi, że wychodzi jutro. Jest w tym coś mega spoko, wiesz? Czasy się zmieniły. Nie ma podchodów (oryg. ramp up - przyp. tłum.). Tylko "Dawaj prosto w twarz"

O ulubionych utworach z Hardwired.

"Powiem ci jaki jest mój ulubiony utwór. "Spit Out the Bone." (...) Dużo tam się dzieje, ale wszystko pasuje. Lecz w tworzeniu tego utworu było tam wiele problemów i nawet mi zdarzyło się ponarzekać na pewne sekcje. Wtedy kiedy wszystko zostało powiedziane i zrobione, było to po prostu zarąbiste. Pod wieloma względami utwór ten może był wyzwaniem dla każdego, by się odnaleźć i rozgryźć swoje miejsce. (...) To był utwór nad którym pracowaliśmy od lat, starając się zrobić dla niego jakiś plan. To jest jak bestia wiesz? Ale ostatecznie, ma naprawdę unikalną osobowość i jest wyjątkowy. Daje ci wszystko co jest świetne w Metallice. (...) Definitywnie były momenty związane z tym utworem, które były frustrujące, dla nas wszystkich - Dla Grega, dla mnie, dla Larsa. I daję Larsowi moje uznanie, ponieważ miał on wizję na ten utwór, do której się przyczepił. I wiesz, chylę przed nim czoła ponieważ wyrosło to do naprawdę wyjątkowej porcji muzyki. I lubię wszystkie te utwory, więc jest to dla mnie wyjątkowe dokonanie."

O graniu dużej ilości nowych utworów na żywo:

"Chciałbym zagrać cały nowy album w całości. (...) Myślę, że ta muzyka zdecydowanie się do tego nadaje. (...) To dużo pracy dla nas, poniewać to są fizyczne utwory, i wiesz, dużo tam się dzieje.'


O graniu koncertów:

"Masz dobre występy i nie tak dobre. To się zdarza, wiesz o czym mówię? (...) Ostanio byliśmy konsekwentni. Powiem tak. Ostatnio byliśmy całkiem konsekwentni.Ale w przeszłości, zdarzyło się nie mieć dobrego występu. Mam na myśli, że pamiętam pozostałych członków nie mających dobrego występu. Nie możemy się zgrać i nie mamy takiej energii. Czasem się z tego śmiejemy, ponieważ wiemy, że koniec końców, dajemy z siebie wszystko i czasami, jeśli nie ma dobrego występu, to może być spowodowane to tym, że miałeś tylko dwie godziny na sen, ponieważ podróżowałeś z Brazylii do Nowego Yorku, i musisz wysiąść z samolotu i wejść prosto na scenę. (...) To jest szaleństwo. Mogą to być trzy występy w jednym mieście jak zrobiliśmy w Paryżu, bez klimatyzacji w środku lata."

Na pytanie czy planują w przyszłości tego typu szaleństwa jak trzy koncerty jednego dnia:

"Mam nadzieję, że nie. To odbiera całą frajdę. Ale wiesz, czuję że stajemy się lepsi. Dojrzewamy wraz z naszymi wyzwaniami dotyczącymi tego, co mogliśmy robić przez ostatnie osiem lat. Jesteśmy w dobrym miejscu. Lars zdecydowanie przekroczył swoją grę. Jest w świetnej formie. Pracuje ciężko. To jego żona, Jess! Żartuję... hmmm, a może jednak? Wiesz, trzyma go w formie. Myślę, że jest bardziej ufny wobec tego, kogo ma wokół siebie i myślę, że ma wiele szacunku dla Grega. A Greg nie jest typem, który bawi się w pieprzenie. Raczej "...To jest moja opinia, to jest to co czuję." Walczy o to w co wierzy. I koniec końców Lars to szanuje i ufa mu. Więc są dobre relacje w pracy z producentem."







źródło : Metallica.com (wywiady dla "So What!")

Zdjęcia : Kevin Winter ("Getty Images")

Tłumaczenie : Piccol

Waszym zdaniem
komentarzy: 9
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
bayer23@wp.pl
26.11.2016 22:09:56
O  IP: 79.185.219.112
wahwah: że co że nie ogarniasz procesu twórczego czy że boisz się że tak słabo tworzą? Zarzuciłeś jakieś niejasne zdanie a ludzie mogą odebrać je jako skierowane przeciwko metallice
Veel
22.11.2016 08:10:23
O  IP: 94.254.131.142
Rob tylko udowadnia ze jest muzykiem sesyjnym w tej kapeli. No ale taka juz dola basisty w Metallica. Jak mu taki uklad odpowiada to wszyscy sa szczesliwi.

Piccol
21.11.2016 14:16:13
O  IP: 95.40.46.63
Ps. Swoja droga widac ze gosc to nie jest tylko funk, a jest otwarty muzycznie i lubi ciezkie granie. Najlepszy utwor na Hardwired to Bone? Witam w klubie! :) To on nalegal na granie roznych fajnych rarytaskow na koncertach takze dla mnie Rob ma wiele plusow.
Piccol
21.11.2016 14:09:31
O  IP: 95.40.46.63
Czytajac ten wywiad i wypowiedz Steffana o Robercie to widac ze jest to odpowiednia osoba na odpowiednim miejscu, osoba ktorej Metallika XXI wieku potrzebuje. Wydaje mi sie, ze Robert nie traktuje Metalliki personalnie, tylko jest to dla niego praca ktora szanuje i w ktorej daje z siebie 100%. Praca ktora zapewnia jemu i jego rodzinie ciekawe zycie (podroze dookola swiata, slawe) i przede wszystkim - bezpieczenstwo finansowe. Ja jakos nie potrafie traktowac Roba jako jednego z czterech jezdzcow, ktorym byl kiedys Cliff czy nawet potem Jason. Dla mnie on jest bardziej jak oddany sprawie, czlonek ekipy Metalliki, czlonek ich calego obozu, jak bliscy techniczni, jak Steffan Chirazi itd. Z jednej strony troche szkoda, ze to nie jest jeden z czterech jezdzcow, ale z drugiej strony jesli ktos taki jest potrzebny to dobrze, ze ktos taki sie znalazl.
wahwah
21.11.2016 13:50:52
O  IP: 94.254.224.218
Pracowalismy nad Bone kilka lat... niepokoi mnie ta informacja
Elvis-Król
21.11.2016 13:42:21
O  IP: 94.254.241.196
Dawać mi te instrumentalne utwory. Najlepiej jakąś EPkę coś nowego pt. Metallica Instrumentally. Wielu fanów pewnie by zaciekawiło takie wydawnictwo i grywać to na koncertach, by gardło Jamesa odpoczęło ;)
qqw
21.11.2016 11:47:47
O  IP: 176.96.145.92
"Lars zdecydowanie przekroczył swoją grę. Jest w świetnej formie. Pracuje ciężko."

Ostatnio po Larsie jakoś nie widać, że ćwiczy ;)
a7xsz
21.11.2016 11:45:00
O  IP: 212.160.172.86
Było kilka niesamowitych instrumentali nad którymi James i ja pracowaliśmy (..) materiał może zaistnieć w przyszłości

ciekawe info

Najtrudniejsze utwory do zagrania, to są ballady

też ciekawe. Rob boi się NEM :D

Wiesz, Lulu nie powinno koniecznie być traktowane jak nowe nagranie Metalliki.

coś dla Mariosa :)
Kubus-87
21.11.2016 11:25:03
O  IP: 185.67.188.4
Dzięki Piccol za chęci, czas i pracę potrzebną przy tłumaczeniu. Kolejne wywiady już niebawem!
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak