Kolejną osobą, która postanowiła podzielić się wrażeniami z niedawnych odwiedzin Metallirezydencji, jest KJ Doughton - legendarny założyciel pierwszego fanklubu Metalliki, „Metal Militia”.






Co za fantastyczne spotkanie.

Nie miałem za wiele czasu, by podsumować ten zdumiewający weekend. Chciałem jakoś zebrać w całość tę ekstrawagancję i fantazję Metalliki, i przedstawić wszystko w jakimś szczegółowym wpisie. Ale zdarzył się jeden moment, który zostanie w mojej pamięci na zawsze. To chwila, która definiuje wszystko, czym jest ten zespół.

Metallica zagrała na bardzo małej scenie sklepu muzycznego dla wybranej publiczności, której ja i mój syn mieliśmy szczęście być częścią. Teraz chcę oszczędzić szczegółów i po prostu opowiedzieć o tym specjalnym występie, gdy oni przenieśli imprezę w bardzo szczególne miejsce. Właśnie w takim otoczeniu, z przyjacielskim usposobieniem innych imprezowiczów, perkusista Metalliki, Lars Ulrich niespodziewanie uścisnął mi dłoń. Potem ciągnął mnie za sobą, jak rozentuzjazmowany dzieciak, i razem z moim synem zabrał nas ze sobą. Idziemy w kierunku brodatego, starszego gościa. „Zabieram was na spotkanie z moim tatą” – powiedział. Brodaty mężczyzna to ojciec Larsa, Torben, który przywitał się delikatnym uściskiem. Spędził z nami kilka minut. Podziękował mi i mojemu synowi za przybycie, by dzielić się tą chwilą.





Nie wiem, dlaczego Lars poczuł impuls, by akurat nas prowadzić z taką determinacją na spotkanie z ojcem. Może to byłą chęć połączenia par – ojciec-syn? Do tej pory nie jestem pewien. Ale większość ludzi – nie mówiąc już o jednym z najsłynniejszych perkusistów na świecie – nie ma tak ciepłego usposobienia, by zrobić coś takiego.

Większość ludzi gotowa jest zakładać się, że to ostre dźwięki, grane przez Metallicę, na poprzedzającym after party koncercie, będą tym, co zwróci moją największą uwagę. Ale ja najbardziej pamiętam tę spokojną chwilę z Larsem.


Wspaniała chwila. Tyle ode mnie.

Overkill.pl