W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Zwalczając ogień ogniem, czyli spojrzenie wstecz na "Ride the Lightning"
dodane 07.08.2014 21:57:13 przez: DanielZywy
wyświetleń: 4679
Album "Ride the Lightning" ma już 30 lat. Dla jednych ta płyta to zdrada thrashowych ideałów, dla innych najlepsza, jaką zespół nagrał w swojej karierze, która przebija nawet "Master of Puppets". W wywiadzie dla rollingstone.com Lars, Kirk i Flemming Rasmussen wspominają czasy nagrywania tego albumu. Rozmowę o przeszłości przetłumaczył Paddy, kiedy ja byczyłem się na urlopie - wielkie dzięki!




Zwalczając ogień ogniem: Metallica spogląda wstecz na „Ride The Lightning”. Trzy dekady po jego wydaniu Kirk Hammett i Lars Ulrich pamiętają mróz, piwo wypełniające noce, w czasie których produkowali ich definiujący longplay.

„Byliśmy naprawdę spłukani”, mówi perkusista Lars Ulrich, odzwierciedlając stan Metalliki, kiedy robiła swój drugi album, „Ride the Lightning”. „Musieliśmy żyć z dnia na dzień. Przyjaciel dosłownie dał nam swoje mieszkanie na czas nagrywania albumu. James i ja spaliśmy w sypialni, Kirk i Cliff dzielili jego kanapę”.

Była wiosna 1984 roku, a thrash-metalowy kwartet z Bay Area zaszył się w Kopenhadze, w Danii – kraju rodzinnym Ulricha – nagrywanie w studio wybrali z dwóch powodów: hard rockowy Rainbow nagrał tu swój album „Difficult to Cure, i co ważniejsze, to było tanie. W tym czasie, Ulrich i wokalista-gitarzysta James Hetfield mieli po 20 lat, gitarzysta Kirk Hammett miał 21, a basista Cliff Burton był najstarszy z zespołu, miał 22 lata. Niecały rok wcześniej wyrzucili gitarzystę Dave’a Mustaine’a, który zaczął formować Megadeth, zwerbowali Hammetta i wydali swój łamiący limit prędkości debiutancki „Kill ‘Em All”, album, który zdefiniował thrash metal. Teraz pracowali nad albumem, który zdefiniuje Metallikę.

Trzydzieści lat później, „Ride the Lightning” wyróżnia się w katalogu zespołu jako album, którym wprowadzili melodię do swojego arsenału. Utwory takie jak ciężka ballada „Fade To Black” czy miażdżący „For Whom the Bell Tolls” posłużyły jako kalka dla późniejszych hitów Metalliki, jak „Nothing Else Matters” czy „Sad But True”, a niesamowity, dziewięciominutowy instrumentalny „The Call of Ktulu” uwidocznił ich zakres. Singiel „Creeng Death” stał się podstawą koncertów, dzięki czemu znaleźli sposób, aby dziesiątki tysięcy metalowców w jednej chwili skandowali „Die! Die! Die!” wraz z outro.

Od tamtej pory płyta pokryła się sześć razy platyną. Ale kiedy Metallica ją tworzyła, [chłopaki] byli biednymi, młodymi headbangersami, próbującymi pomnożyć swoje dolary. W przeddzień 30-lecia „Ride the Lightning”, Rolling Stone złapał Ulricha, Hammetta i asystenta produkcji Flemminga Rassmunsena, który nagrywał grupę w kopenhaskim Sweet Silence Studio, aby dowiedzieć się jak powstał album i czym jest dla nich dziś.



Skąd się wziął tytuł „Ride The Lightning”?

Kirk Hammett: Czytałem „Bastion” [ang. The Stand] Stephena Kinga, I tam był taki jeden fragment, gdzie jeden facet był w celi śmierci i powiedział, że czeka aby „osiodłać błyskawicę” [ang. ride the lightning]. Pamiętam, że pomyślałem „Wow, jaki świetny tytuł piosenki”. Powiedziałem Jamesowi i w końcu to stało się tytułem piosenki i tytułem albumu.

Czy nagrywanie w Kopenhadze było zabawą na tamtym etapie twojego życia?

Hammett: Było świetnie, kiedy zaczynaliśmy tam, ale tęskniliśmy za domem po trzech czy czterech tygodniach [śmiech]. To było trzech amerykańskich facetów i jeden duński facet. To było łatwe dla duńskiego faceta, wpasować się w to, ale nie było to łatwe dla trzech amerykańskich facetów, żeby się wpasować. Przeżywaliśmy trochę szoku kulturowego.

Jak radziliście sobie z tą nostalgią?

Hammett: Tak naprawdę nie mieliśmy nic innego do roboty oprócz pracy nad muzyką i picia piwa Carlsberg. Zbieraliśmy absolutnie każdą butelkę po piwie w mieszkaniu naszego przyjaciela, bo mogłeś wziąć cztery sześciopaki pustych butelek po piwie i dostać za to jeden sześciopak pełnych butelek. Nostalgia dała nam wystarczającą ilość, nie chciałbym powiedzieć „depresji”, ale trochę tęsknoty, która utorowała drogę do procesu nagrywania.

Byliście dobrymi lokatorami?

Hammett: Całkowicie zniszczyliśmy dom naszego kolegi, w którym się zatrzymaliśmy. Zapchaliśmy wannę w jego łazience. Miał ogromny zbiór kaset video wszystkich tych zespołów, koncerty na video. I częścią tego, co robiliśmy było to, że rano wstawaliśmy, wybieraliśmy teledysk do oglądania. Szliśmy do studia. Wracaliśmy ze studia. Włączaliśmy więcej teledysków do oglądania. I piliśmy piwo. To jest to, co robiliśmy.

Flemming, jakie były twoje pierwsze wrażenia z Metalliką?

Flemming Rasmussen: Nigdy o nich nie słyszałem, ale bardzo ich lubiłem jako ludzi. Studio, w którym pracowałem, Sweet Silence, było znane w Danii. Mój mentor siedział w jazzie, i pewnego dnia wyciągnął mnie na bok i powiedział: „Co się dzieje z tymi kolesiami? Oni nie potrafią grać”. A ja na to: „Kogo to obchodzi? Słuchaj energii”.

Lars Ulrich: Flemming był całkowicie zgodny z tym co robiliśmy. Nagrywał nas z wielkim nastrojem, a my chcieliśmy ciężkie brzmienia i mocne bębny.

Hammett: Nagraliśmy „Kill ‘Em All” w tym lokalnym studio w Rochester, Nowy Jork, i myślę, że największym artystą, który mógł korzystać z tego miejsca był wokalista Foreigner, dla nagrania kilku dem czy czegoś. Nie wiem. Ale byliśmy bardzo podekscytowani byciem w Sweet Silence Studio, bo to tam Rainbow nagrali „Difficult to Cure”. Byliśmy podekscytowani, ponieważ podobało nam się brzmienie tego albumu, i tego szukaliśmy, aby uzyskać podobny dźwięk na naszym albumie, przy użyciu tego samego studio i tego samego inżyniera, Flemminga.



Jak kompletne były utwory, kiedy zaczynaliście nagrywać?

Hammett: Trzy lub cztery miesiące przed nagrywaniem „Ride the Lightning”, robiliśmy te małe koncerty, na których graliśmy „Creeping Death”, „Ride the Lightning”, „Fight Fire With Fire” czy „The Call of Kultu”. Te utwory były kompletne w 90%, pod względem aranżacji i solówek gitarowych były już napisane.

Ulrich: Kręciliśmy się po stanie Nowy Jork na przełomie grudnia 1983 i stycznia 1984 roku, i napisaliśmy całkiem sporo „Fade to Black” w New Jersey, w piwnicy naszego przyjaciela Metal Joe [Chimienti].

Utwory takie jak „Fade to Black”, „For Whom the Bell Tolls” czy „Escape” były bardziej melodyjne i wolniejsze od utworów na „Kill ‘Em All”. Próbowaliście zrobić coś innego, muzycznie?

Ulrich: To był pierwszy raz, kiedy cała nasza czwórka pisała razem i mieliśmy szanse poszerzać nasze horyzonty. Nie sądzę, aby to był świadomy wysiłek, aby oderwać się od wszystkiego, co muzyczne. Oczywiście słuchając utworów jak „Fight Fire” czy „Trapped Under Ice”, oczywiście nadal byliśmy w rodzaju thrashowych klimatów. Ale zdawaliśmy sobie sprawę, że musimy uważać, aby nie stać się zbyt ograniczającym i jednowymiarowym.

Cała nasza czwórka siedziała w tak wielu różnych rzeczach. A „Kill ‘Em All” została napisana przede wszystkim z Jamesem, ze mną i Mustaine’m; więc Kirk i Cliff tak naprawdę nie przyczynili się do żadnego z utworów na „Kill ‘Em All”. „Ride the Lightning” to był pierwszy raz, kiedy zarówno Cliff, jak i Kirk dostali szansę, aby dodać to, co robili. Oni po prostu przyszli z innej szkoły, zwłaszcza Cliff, który przyszedł z bardziej melodyjnym podejściem.

Czy od razu wskoczyliście w proces nagrywania, kiedy dostaliście się do Kopenhagi?

Hammett: Cały nasz sprzęt został skradziony w Bostonie, tuż przed naszym wyjazdem do Europy. Jedyne rzeczy, jakie mieliśmy, to były nasze gitary.

Rasmussen: James miał ten specjalny wzmacniacz Marshalla, który został zmodyfikowany, kiedy nagrywał „Kill ‘Em All”. Musieliśmy mieć wszystkie wzmacniacze Marshalla od niektórych kapel metalowych, które były w tym czasie w Danii, więc mieliśmy dziewięć wzmacniaczy Marshalla i pierwszy dzień spędziliśmy na testowaniu ich. Rzeczywiście odtworzyliśmy dźwięk gitary Jamesa z „Kill ‘Em All”, ale po prostu podrasowaliśmy go. Był bardzo z tego zadowolony.

Hammett: To nie był szczególnie zabawny i szczęśliwy czas. Ale my cieszyliśmy się, że byliśmy w super studio w dobrych warunkach. Wszystko inne poza studio było walką.



Jak Cliff wpadł na opadający riff basowy w intro „For Whom The Bell Tolls”?

Hammett: On grał ten riff wiele razy w pokoju hotelowym, kiedy mieszkaliśmy razem. Zwykł nosić ze sobą klasyczną gitarę akustyczną, tak rozstrojoną, żeby mógł wyginać struny. W każdym razie, kiedy on zaczynał grać ten riff, myślałem: „To tak dziwnie atonalny riff, że nie jest w ogóle ciężki”. Pamiętam jak grał go Jamesowi, i James dodał ten do niego i wszystko nagle się zmieniło. To taki szalony riff. Do dziś myślę, „Jak on to napisał?” Ilekroć słyszę dziś, myślę: „OK, Cliff jest w domu”.

Skąd się wziął dźwięk dzwonka na początku tego utworu?

Rasmussen: Mieliśmy w studiu kowadło, i Lars musiał w nie walić, to mogło być to, albo z nagrywania efektów dźwiękowych. Ale był tam naprawdę ciężkie, żeliwne kowadło i metalowy młotek, i trzymaliśmy je w betonowym pomieszczeniu. To po prostu wydawało z siebie dźwięk.

Nagrywaliście w lutym. Nie było zimno?

Rasmussen: Nagrywaliśmy w nocy i czasami było okropnie zimno. Mieliśmy duze piecyki gazowe ogrzewające pomieszczenie dla bębnów, więc Lars nie złapał przeziębienia. To studio jest teraz czyimś apartamentem, tak na marginesie. Czyjś salon jest tam, gdzie Lars faktycznie siedział i nagrywał „Ride the Lightning”. To trochę niesamowite [śmiech]. Myślę, że powinienem się tam przenieść.

Kirk, riffy z utworów twojego poprzedniego zespołu Exodus „Die by His Hand” i „Impaler” trafiły odpowiednio do „Creeping Death” i „Trapped Under Ice”. Czy to ty je przyniosłeś?

Hammett: Nie. Myślę, że to stało się wtedy, gdy Lars i James myśleli o pozbyciu się Dave’a [Mustaine’a], nasz facet od dźwięku, Mark Whitaker – który był menadżerem Exodusu – dał im dema Exodusu. Myślę, że „Die by his hand” mógł wpaść im w uszy. Tak więc kiedy pisali „Creeping Death”, pomyśleli: Świetnie. ‘Die by His Hand’. Umieścimy go właśnie tu”. To na pewno nie było tak, że ja powiedziałem „Mam tu riff z utworu Exodus i on powinien się znaleźć tu w utworze Metalliki”. A tak na marginesie, napisałem ten riff z „Die by His Hand” gdy miałem jakieś 16 lat.

Czy cały zespół skandował „Die! Die! Die!” w studio?

Rasmussen: Jestem pewien, że Cliff nie robił tego – cóż, to był Cliff albo Kirk, ale jeden z nich stał tam i ruszał ustami. W pewnej chwili pozostała trójka przestawała śpiewać, żeby to sprawdzić, i albo Cliff albo Kirk nie mówili ani słowa [śmiech].

Jaki był Cliff w studio?

Rasmussen: On był jedyny w swoim rodzaju. To były lata 80-te, i każdy był punkiem z obcisłymi spodniami, ale on wciąż nosił dzwony. Nie obchodziło go co ludzie o nim myślą. Był dobrym muzykiem, prywatnie naprawdę miły i był dobrym graczem w pokera. Jako basista był bardziej jak solista niż zwykły basista. Kiedy po raz pierwszy go nagrywałem, próbowałem wszystkiego rodzaju gówna, aby sprawić, żeby czuł się komfortowo, ponieważ był przyzwyczajony do środowiska koncertowego. W końcu umieściłem jego wzmacniacz w innym pokoju, a on grał w głównym pomieszczeniu jakby był na scenie, z dźwiękiem wybuchającym z tych głośników. To było zupełnie odlotowe. Bardzo go lubiłem. To był smutny dzień, kiedy zginął [w wypadku autobusowym podczas trasy w 1986].



Zrobiliście przerwę w środku nagrywania, aby pojechać w trasę koncertową. Jak to było, kiedy wróciliście?

Ulrich: Kiedy wróciliśmy, musieliśmy spać w studio, bo nie mogliśmy sobie pozwolić na jakiekolwiek miejsce noclegowe. Dosłownie, mieszkaliśmy w pokoju wszyscy czterej, na podłodze.

Rasmussen: Byli młodymi dzieciakami. Nie mieliśmy żadnych problemów z ich pobytem w studio. Musiałem kilku z nich wykopać pod prysznic po paru tygodniach, bo po prostu trochę śmierdzieli. Gdy zakładali ten sam T-shirt, który nosili przez jakiś tydzień, „OK, nowy T-shirt”. „Jasne, rozumiem”. Ale wiesz, byli jak dzieci, podobało mi się to. Zaczynaliśmy nagrywanie o 7 wieczorem i kończyliśmy o 4 czy 5 rano. Więc spali cały dzień.

Ulrich: Pokój prób Mercyful Fate był tuż obok Sweet Silence Studio. Tak naprawdę skończyliśmy ostatnie kilka kawałków na „Ride the Lightning” – takie jak „Fade to Black”, „For Whom the Bell Tolls” czy „Escape” – w ich pokoju prób. Oczywiście byliśmy ich wielkimi fanami, ale też zostaliśmy przyjaciółmi, byliśmy rówieśnikami.

Hammett: To był odjazd spotkać Mercyful Fate, ponieważ ich muzyka sprawiała, że myślałeś o nich, że są bandą zła, satanistami, składającymi ludzi w ofierze diabłowi. Ale w rzeczywistości okazali się lubiącymi wygłupy duńskimi chłopakami. King Diamond miał nieco aury wokół siebie, ale nie mogłeś znaleźć słodszego, zabawniejszego kolesia niż on.

Ulrich: Pamiętam, jak słuchaliśmy tych wszystkich kaset z bootlegami, gdzie mówili „Teraz przyprowadzimy technicznego, upuścimy z niego krew i ofiarujemy ją potężnemu panu ciemności”, i cały tego typu materiał. I nagle szukaliśmy tych gęsich piór, które były używane do upuszczania krwi z technicznych. To było bardzo surrealistyczne. Ale była w tym szczerość. Trudno tego nie szanować i trudno całkowicie tego nie docenić.

Hammett: W pewnym momencie myślałem, że Mercyful Fate był najcięższym zespołem heavy-metalowym. Pamiętam, jak zagraliśmy im kilka naszych kawałków z „Ride the Lightning” i Michael Denner, ich gitarzysta, podszedł do mnie potem i powiedział: „Myślałem, że Mercyful Fate był najcięższym zespołem, ale teraz, po wysłuchaniu ‘For Whom the Bell Tolls’, myślę, że Metallica jest najcięższym zespołem”. I spojrzałem na niego lekko zszokowany.

Flemming, czy nagrywanie akustycznej gitary Jamesa na „Fade to Black” było proste?

Rasmussen: Zapewne sporo pieprzyliśmy się z tym. Przy niektórych podejściach właściwie odwracaliśmy taśmę i nagrywaliśmy go grającego od tyłu, podczas gdy słuchaliśmy taśmy od tyłu, aby uzyskać tajemnicze brzmienia. Podobnie zrobiliśmy z akustycznym intro w „Bartery” [z Master of Puppets]. Też nagrywali kilka elektrycznych gitar, które stopniowo zanikały i ginęły [na „Fade to Black”] w tle.

„Escape” to jeden z najbardziej komercyjnych utworów na albumie, ale zespół nie grał go na żywo przez 28 lat, do Orion Festival. Czy to znaczy, że miał być singlem?

Rasmussen: Pamiętam jak rozmawiali o tym, ponieważ byli w tej małej, niezależnej wytwórni, więc to był ich sposób na zadowolenie dużej wytwórni, więc mogli podpisać kontrakt. Na szczęście, odeszli od tego całego zadowalania wytwórni płytowych.

Hammett: Kiedy graliśmy „Escape” na Orion Festival, wspólnie zgodziliśmy się, dlaczego nigdy nie graliśmy tego utworu: Tak naprawdę to nie jest dobry kawałek do grania na żywo. Jest w tonacji „A”, jak „The Call of Kultu” czy „Metal Militia”, ale tonacja „A” nie brzmi u nas najlepiej z takiego czy innego powodu. Granie tego kawałka było dla nas czymś bardziej nowatorskim niż czymś innym, ale fajnie nam się grało wszystkie pozostałe kawałki.

Czy jakieś wytwórnie zabiegały o Metallikę, kiedy byli w studio?

Rasmussen: Mieli kontakt z Bronze Records wtedy, ale oni chcieli żeby zespół nagrał wszystko od nowa z synem właściciela jako producentem. Powiedzieli: „To jest dobre, ale może brzmieć lepiej”, i każdy po prostu spojrzał i odszedł, „Co?” Więc wytwórnia to spaliła. Bronze potem zbankrutowało.



„Ride the Lightning” wydany został 27 lipca 1984 roku, przez Megaforce Records, a potem zespół podpisał kontrakt z dużą wytwórnią, Elektra, album został wydany ponownie 19 listopada tego samego roku. Co myśleliście o reakcji na bardziej melodyjne utwory na albumie?

Ulrich: Była dziwna reakcja na „Fade to Black” i na różnorodność albumu. Myślę, że to trochę nas zaskoczyło. Ludzie zaczęli nazywać nas sprzedawczykami i innymi tego typu rzeczami. Niektórzy ludzie byli nieco zdezorientowani faktem, że był tam kawałek z gitarami akustycznymi. To było zabawne, bo każdy świetny album Black Sabbath, Deep Purple, Iron Maiden, Judas Priest, Mercyful Fate, który był częścią ich arsenału, też je miał. Fakt, że podążaliśmy tą drogą, nie powinien nikogo zaskakiwać.

Trzydzieści lat później, jak waszym zdaniem trzyma się album?

Ulrich: Oczywiście, że trzyma się bardzo dobrze. Jest rodzaj młodzieńczej energii, który biegnie przez album [śmiech]. Spora część z tych kawałków wciąż jest głównym punktem naszych setlist na koncertach. A „For Whom the Bell Tolls”, „Creeping Death”, „Fade to Black”, i „Ride the Lightning” mają niezłą średnią.

Hammett: Pomyślałem, że zagranie go w całości na Orion było świetne. Album trzyma się bardzo dobrze. Uwielbiam brzmienie tego albumu. Jest bardzo analogowy. Myślę, że to nasz najcieplej brzmiący album. W czasie, kiedy nagrywaliśmy „Master of Puppets”, dni zwykłego napieprzania były dużo rzadsze niż te w czasach „Ride the Lightning”. Zwykłe napieprzanie zawsze prowadziło do bardziej naturalnego brzmienia, jak dla mnie.

Paddy

Overkill.pl

Waszym zdaniem
komentarzy: 42
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Mitch
11.08.2014 01:00:50
O  IP: 37.128.4.107
No cóż tomo, technika tak poszła do przodu, a ja dalej mentalnie żyje w austro węgrzech, no cóż poradzisz komercha zawsze będzie komerchą, a z tym odtwarzaniem miałem na myśli żeby to robić okazjonalnie, no powiedzmy raz na 5 10 lat, ale jak wiadomo dzisiaj nie ma w niczym umiaru, takie cos było by dobre dla ludzi którzy juz nie będą mieli dane zobaczyć takich zespołów na żywo. Wiele wskazuje na to, że będzie to potencjalna żyła złota za pewien czas ... no cóż poradzić. Spokojnie już 1 szok minął, choc nie da się ukryć że w tym linku Elvek był nie do odróżnienia, który był na żywo a który na niby, ale to tylko mega ultra hd jutubowskie, pewnie we względnie normalnej jakości dałoby się to rozróżnić, ale i tak - robi wrażenie, za jakiś czas to się przeje, ale póki co ... ;D
Tomo
10.08.2014 22:14:03
O  IP: 82.143.187.35
No widzisz Mitch, ale mnie przeraża taka wizja przyszłości muzycznej. Nie chciałbym kiedyś zobaczyć w takiej formie Metalki czy Rudego, ani nawet Cliffa, wolę wideo z jego nagraniem, muzykę, zdjęcia, opowieści/wywiady i to co pozostaje w pamięci i sercu. Bo to coraz popularniejsze się robi, wszystko zaczęło się od hologramu 2paca, a potem już poleciała lawina hologramów i nawet Ci co żyją też już mają swoje hologramy, które występują na koncertach. Pomijam Japonię, tam to jest norma, tyle że tam tworzą jakieś fikcyjne postacie przypominające anime i ludzie to lubią, ale to jest fikcja, a nie wskrzeszenie zmarłej osoby. I obawiam się, że będą na tym trzepać bezczelnie kasę tak jak to teraz dzieje się na naszych oczach w przypadku Michaela Jacksona. Nie byłem jego fanem, choć jego wkład w muzykę szanuję i obstawiam, że za rok lub dwa pewnie będzie trasa z jego hologramem promująca nowe albumy, tylko pytanie czy to faktycznie jego albumy czy ktoś to tworzy na teraz. Mitch tu kolejny hologram, jeszcze lepiej zrobiony, nie bądź w szoku :P

https://www.youtube.com/watch?v=DXhxPReyqYM

Pozdrowienia

Pokaż podgląd
Mitch
10.08.2014 20:51:25
O  IP: 37.128.4.107
Ale masakra... no naprawdę, nawet pomimo faktu że jest to z góry nagrane, normalnie zamurowało mnie. Z drugiej strony, po latach może to być świetny sposób na "odtwarzanie" zespołów, jak już nam zabraknie ludzi z naszych ulubionych zespołów, jednym słowem masakra.
Tomo
10.08.2014 11:39:06
O  IP: 82.143.187.35
Mitch proszę:

https://www.youtube.com/watch?v=TGbrFmPBV0Y

tutaj jeden z przykładów, pierwszy chyba z takich hologramów, potem powstał jeszcze Elvis Presley, Michael Jackson i co ciekawe niektórzy, którzy żyją też mają swoje hologramy jak np. Madonna.

Pokaż podgląd
Mitch
09.08.2014 22:47:11
O  IP: 37.128.64.134
Tomo, mi sie wydawało, ze owe hologramy to po prostu jakaś statyczna projekcja, widocznie jestem w błędzie skoro te hologramy są "animowane"
Dlaczego by nie wyszło ? Dla mnie to takie pewnego rodzaju wskrzeszanie umarłych, a skoro ma spoczywać w pokoju, na korytarzu czy w salonie (albo w spokoju) to taki hologram, tak jakby może to zakłócić - tak to widzę ze swojej strony.
Tomo
09.08.2014 22:03:58
O  IP: 82.143.187.35
Święte słowa Mitch (kurcze jak ja często używam tego zwrotu w stosunku do Ciebie haha), ale też uważam, że Panowie nie powinni iść za taką modą. Dla mnie to takie dziwne i trochę obrzydzenie we mnie budzi. Po dziś pamiętam to uczucie, mimo że twórczości 2paca nie znam ani w 1%. To mimo wszystko jakiś taki niesmak po tym miałem i odrzucenie. Dlatego całe szczęście, że hologramowy Cliff nie powstał i mam nadzieję, że nigdy nie wrócą do tego pomysłu.

Ps tak z ciekawości jak oni robią te hologramy, że one tak dobrze oddają osobę? Tańce, wszystkie ruchy, mimikę i dlaczego twierdzicie że w przypadku Cliffa by to nie wyszło i byłoby statyczne? :)
Mitch
09.08.2014 18:26:38
O  IP: 37.128.64.134
Może szarpnęli by się na jakieś wybuchy i tarzana ala cunning stunts, chociaż nie, bo to juz było ...

Nie bardzo wyobrażam sobie hologram Cliffa, szczególnie jakby to miało wyglądać tzn, w jakiej pozie byłby wyświetlony, pozatym to i tak byłoby statyczne ... jak dla mnie lepiej jakby tego nie było, ma być w pamięci i już.
Fixxxeratu
09.08.2014 18:22:31
O  IP: 88.199.233.138
rtl, potem bedzie zmywanie podłogi, po niej ajfa, black album, ja pierdole, a nowy materiał zapewne w pierwszym miesiącu ciąży jeszcze nie jest
NIKT
09.08.2014 17:24:52
O  IP: 81.190.126.64
Marios
Zgadza się. Skoro KIRK dopiął swego a JAMES nie to znaczy że sam stwierdził że pomysł był zbyt "ambitny":) Swoją drogą wolę prawdziwą legendę CLIFF'a od sztucznej opowieści o NIM.
Marios
09.08.2014 17:13:49
O  IP: 89.151.18.192
Hologram Cliffa chodził im po głowie przy kręceniu "Throuhg the Never". Przy dyskusji jakie efekty specjalne dodać oprócz krzesła elektrycznego, transformatorów, wysuwanych krzyży, Doris itd, James wspomniał o hologramie Cliffa.

James: "Miałem wiele pomysłów, jak chociażby hologram z Cliffem Burtonem. W kółko słyszałem, że to niewykonalne. Podobnie było z transformatorami. Nikt nie chciał się zgodzić na prawdziwą energię elektryczną, bo to śmiertelnie niebezpieczne."

Transformatory były pomysłem Kirka i jak widać w filmie, dopiął swego. Jamesowi udało się przeforsować kibel z "Metal up your ass".
Tomo
09.08.2014 17:07:30
O  IP: 82.143.187.35
@NIKT coś w tym stylu, a potem by futerko dla żony z Lisa by zrobił. :D

http://sv002.sendspace.pl/cache/img/2014/08/09/20/644674824cc6fb2a9bc4a39.0x0.jpg
NIKT
09.08.2014 16:50:02
O  IP: 81.190.126.64
Tomo
Zakładam że JAMES poczuł by się (lekko mówiąc) zgwałcony:) Chyba HET wziął by sztucer bądź dwururkę i poszedł zapolować na "lisa" :))
Tomo
09.08.2014 16:22:28
O  IP: 82.143.187.35
Rudy i hologram Jamesa, haha, jestem ciekaw jakby Het na to zareagował po przeczytaniu o tym w jakiejś gazecie. :D
NIKT
09.08.2014 16:18:27
O  IP: 81.190.126.64
Tomo
Temat hologramu 2packa i CLIFF'a zdaje się że obgadaliśmy w zeszłym roku. Głupie to troszkę by było ale podejrzewam że raczej nie popełnią takiej gafy. Już prędzej posądził bym RUDEGO o to że "dokoptuje" sobie holograficznie JAMES'a na koncert;))
Tomo
09.08.2014 16:03:45
O  IP: 82.143.187.35
Mam nadzieję, że Metallica nie poleci za modą i nie przyjdzie im do głowy czarować hologramowego Cliffa (a byłoby ich na stać). Nie podoba mi się taka praktyka, uważam że jest dość niesmaczna i miałem strasznie dziwne uczucie ostatnimi czasy oglądać hologram 2paca, Presleya czy Michaela Jacksona. Z jednej strony wiadome że to sztuczny wytwór, a z drugiej dziwnie patrząc jak na żywego kogoś kto nie żyje, a do tego czasem ma się wrażenie, jak facet by z zaświatów przyszedł. :| Jak Marios napisał o hologramowym Cliffie to aż mnie dziwne uczucie przeszło.
Fixxxeratu
09.08.2014 14:33:54
O  IP: 88.199.233.138
zmarli nie świętują
Marios
09.08.2014 14:25:11
O  IP: 89.151.18.192
a7xsz
Fakt. Zjebali trochę z tym zdjęciem. Po cholerę tam fotka z 2008 roku? To jest trzydziestolecie tej płyty (1984 30=2014). Zdjęcie z 2014 byłoby odpowiedniejsze. Metallica a.d. 2014 to ni mniej ni więcej Lars, James, Kirk i Roberto. Puste miejsce? Rily? Kto odgrywał w całości Ride? Hologramowy Cliff czy Roberto?
Adamas
09.08.2014 10:12:46
O  IP: 192.162.151.197
Tak wiem, tam powinien być Pan Jason.
Nie myślałeś aby z powodu tego zdjęcia zadzwonić na policję?
a7xsz
09.08.2014 10:03:25
O  IP: 31.174.10.164
fajnie że masz dobry humor i po mnie pojechałeś, co jednak nie zmienia faktu, że Rob nie ma nic wspolnego z 30 rocznicą RDL i nie powinno go byc na takowym zdjeciu
Adamas
09.08.2014 09:42:02
O  IP: 192.162.151.197
" James jest grubszy, Kirk osiwiały, a Lars wyłysiały."
Ehe. Tylko na wieść o liposukcji Jamesa i przeszczepie włosów Larsa będziesz pier.olił tak samo.

"A co tam robi Rob-człowiek_małpa/krab, to nie wiem za cholerę."

Uwierz mi, że tutaj wielu zastanawia się co na overkillu robi człowiek-troll.
Fixxxeratu
09.08.2014 09:07:41
O  IP: 88.199.233.138
Szli panie jak ruski iwan, miażdżyli tym co nagrywali, Ride it just 100% pure MetallicA totality :D
Rudy
09.08.2014 08:15:03
O  IP: 85.66.75.217
Stoi obok Jamesa
a7xsz
09.08.2014 01:34:33
O  IP: 46.113.218.210
rocznica jakiegoś wydarzenia, to wspomnienie tamtej chwili i tamtych ludzi.
Stosowne byłoby zdjecie trzech panów i puste miejsce Cliffa. Wtedy Cliff był, 30 lat poźniej go nie ma, James jest grubszy, Kirk osiwiały, a Lars wyłysiały.
A co tam robi Rob-człowiek_małpa/krab, to nie wiem za cholerę.
Adamas
08.08.2014 18:23:50
O  IP: 192.162.151.197
a7xsz
Oj chyba dziś lewą nogą wstałeś z łóżka kumplu.
Ale opowiedz mi dokładnie co się stało to jak będę w stanie doradzić to chętnie to zrobię.
Mitch
08.08.2014 16:29:06
O  IP: 37.128.64.134
Tomo, kowadło to tam pikuś, to ty nie wiesz jak Judas Priest nagrywało British Steel, normalnie rzucali sztućcami po ziemi i nagrywali to :p
Marios, całkiem możliwe, że to była właśnie ta chwila, kiedy się przydał (poza hotelami rzecz jasna)
a7xsz Jeśli udajesz poważnego i w dodatku myślisz że jesteś fajny z tego powodu i masz za to "respect" no to muszę Cie wyprowadzić z błędu :))

Jest tu parę rzeczy w tym wywiadzie do których można się przyczepić, np. Kill em all jako początek thrashu, Show No Mercy Slayera wydane nieco później w tym samym roku bardziej zasługuje na to miano, cos tam jeszcze, ale to drobnostki. Artykuł czytało mi się z wypiekami na twarzy, ale mam jeden cholerny poważny niedosyt - A GDZIE JAMES ?! (wiemy jak jest, tylko szkoda, że nie ma ani jednej jego wypowiedzi)
a7xsz
08.08.2014 13:11:08
O  IP: 46.113.242.239
dobre pytanie, co na 1 zdjeciu robi "to coś". jak byla rocznica Black Albumu, to był Jason który brał w tym udział. a tego krab-człowieka wtedy nie było, wiec dla mnie to niestosowne

rozmowy o zbieraniu puszek panowie to prowadzcie w odpowiednim miejscu. np przy śmietniku czy pod budką z piwem.
Marios
08.08.2014 11:55:22
O  IP: 89.151.18.192
Ciekawe czy Lars naparzał w kowadło młotkiem Cliffa..."bo nie wiadomo, kiedy taki młotek się przyda".
wtf
08.08.2014 11:53:03
O  IP: 37.225.36.174
co na zdjęciu nr 1 robi robert?
Tomo
08.08.2014 11:51:48
O  IP: 82.143.187.35
Super materiał, czytało się rewelacyjnie. Najbardziej podobał mi się fragment z kowadłem, kto by przypuszczał? Kiedyś to stosowali fajne nowatorskie metody i naturalne, teraz takie wynalazki to wszystko dzieło komputera i programów.
paddy
08.08.2014 09:38:58
O  IP: 151.248.56.122
@ NIKT
Ja kilka lat temu byłem we Wrocławiu, wybraliśmy się ze znajomymi na nocny spacer po mieście i piliśmy po drodze piwko, oczywiście dyskretnie żeby nas straż miejska nie zgarnęła, ale panowie, którzy zbierali puszki od razu nas wypatrzyli i chodzili za nami dopóki nie wypiliśmy ale od razu zastrzegli, że puszki rezerwują.
paddy
08.08.2014 09:36:02
O  IP: 151.248.56.122
Z takimi wspomnieniami jest tak, że ogólną historię większość z nas zna i może mówić że to "odgrzewane kotlety", ale zwykle w takich historiach spisywanych przez różne osoby znajdzie się jakaś ciekawostka, nawet najmniejsza, o której się nie słyszało wcześniej, bo udzielającemu wywiad akurat się to czy to przypomni.
Wywiad zacząłem czytać właśnie z takim nastawieniem, że to pewnie nihil novi, ot z ciekawości, ale po chwili tak mnie wciągnęło, że jak wysłałem maila do Daniela z zapytaniem czy tłumaczyć, to połowa tłumaczenia już była zrobiona ;)
Adamas
08.08.2014 00:11:49
O  IP: 192.162.151.197
Marios

Aha :)

Nikt
Widzisz, piwo nie kończy się po wypiciu. Pozostawia po sobie energię w medium w którym przebywało i zapewnia kolejne doznania.
Marios
08.08.2014 00:02:42
O  IP: 89.151.18.192
Adamas
"Przy niektórych podejściach właściwie odwracaliśmy taśmę i nagrywaliśmy go grającego od tyłu, podczas gdy słuchaliśmy taśmy od tyłu"

Wiadomo, że ścieżek gitary Hetfielda i na Ride i na Masterze jest mnóstwo. Zabieg ten potęgował brzmienie riffów. W przywołanym przypadku pobawili się brzmieniem troszkę bardziej. Taśmę do nagrywania odwrócili i zaczęli nagrywać Jamesa. To, że taśma była do "nagrywarki" włożona na opak, sprawiło, że wszystko co akurat Het grał, nagrało się od tyłu. Jeśli teraz tak nagraną taśmę przesłuchasz od tyłu, usłyszysz to co rzeczywiście grał James, ale nie będzie to perfekcyjnie czyste brzmienie. Będą jakieś "rozmycia", delikatne pogłosy. I taka ścieżka jest podłożona gdzieś pod stertą innych ścieżek.

Będę musiał się wsłuchać w początek Fade. Może wyłapię jakieś "plamy".
a7xsz
07.08.2014 23:57:22
O  IP: 188.33.245.22
W przeciwieństwie do innych albumów, ten jest idealny. Zajebiste (najlepsze ze wszystkich) brzmienie i klimat.
Kompozycje też idealne, wręcz genialne.
- Fade to black (najlepsza ballada Metalliki)
- For Whom i Fight Fire (najcięższy i najszybszy kawałek Metalliki)
- The Call of Ktulu (najlepszy instrumental Metalliki)
Najlepszy album na koncerty.
NIKT
07.08.2014 23:49:49
O  IP: 81.190.126.64
A ja kiedyś szedłem puszki do śmietnika zanieść (chyba ze dwa worki jak to kiedyś bywało zwykle) i na ostatnim "oesie" facet z wózkiem zajeżdża mi drogę mówiąc że był pierwszy.. Nie powiem, przez chwilkę zrobiłem duże oczy ale domyśliłem się że pomyślał że też chodzę i zbieram surowce wtórne:) Żebyś zobaczył radość bijącą z jego twarzy kiedy oświadczyłem że tylko chciałem te puszki wyrzucić:)) BEZCENNE;)
Adamas
07.08.2014 23:04:14
O  IP: 192.162.151.197
Nikt
To wszystko z próżności :)
Np.ostatnio oddałem 23 butelki a sprzedawca do mnie "Dobry wynik" :D
NIKT
07.08.2014 22:53:00
O  IP: 81.190.126.64
Adamas
".. i Ty Brutusie..?" :)) Ja pozostaję przy puszkach bo nie lubię chodzić do sklepu z butelkami. To prawie jak bym "woził drzewo do lasu";)
NIKT
07.08.2014 22:48:01
O  IP: 81.190.126.64
Bardzo ciekawy wywiad. Zawsze miło przeczytać kilka ciekawostek o których się nie wiedziało. Zauważyliście że chłopaki często używają słowa: "surrealistyczne"? Dla mnie bardo surrealistycznym jest kiedy w jednym zdaniu pojawiają się słowa METALLICA i brak kasy;)) Kto by pomyślał że sprzedawali butelki by mieć na piwo:)) Na prawdę bardzo lubię "cofać się w czasie" do początków METALLIKI. Więcej takich wywiadów życzę wszystkim i sobie.

Paddy
DZIĘKI |,,/
Adamas
07.08.2014 22:42:14
O  IP: 192.162.151.197
"Przy niektórych podejściach właściwie odwracaliśmy taśmę i nagrywaliśmy go grającego od tyłu, podczas gdy słuchaliśmy taśmy od tyłu,"

Może mi ten fragment ktoś wyjaśnić? Bo w zasadzie to nie wiem jak oni to zrobili a brzmi ciekawie.

"Zbieraliśmy absolutnie każdą butelkę po piwie w mieszkaniu naszego przyjaciela, bo mogłeś wziąć cztery sześciopaki pustych butelek po piwie i dostać za to jeden sześciopak pełnych butelek. "

Polecam kupowanie butelek zamiast puszek bo są bardzo opłacalne. Czasem jak oddaję butelki i biorę przy tym kolejne piwa to nie dosyć, że nie muszę dopłacać a mi jeszcze kasę w sklepie dają :D
Egon_
07.08.2014 22:16:35
O  IP: 91.94.134.21
Jeden z lepszych kawałków Rudego na tej płycie, battery to w pewnym sensie kopia tego kawałka
ToMek
07.08.2014 22:03:40
O  IP: 46.189.28.191
Dzieki Paddy, zabieram się za czytanie... a tytuł ni z tego ni z owego nawiązuje do Meekhańskiego pogranicza w którym się ostatnio zaczytuję? ;)
DanielZywy
07.08.2014 22:00:55
O  IP: 83.31.171.219
Dość długi wywiad, ale nie dzieliłem na części. Myślę, że ciekawy i warto się z nim zapozanć w całości.

Paddy wykonał kawał świetnej roboty. Dzięki raz jeszcze!
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak