Fastnews
Koncertowisko!
GHOST (relacja) 2014-06-25

 

Dalej warto słuchać Metalliki. Serio. Jakiś czas temu imć Hetfield zaczął wychwalać pod niebiosa, jakiś dziwny zespół z papieżem na wokalu. Stwierdziłem, że czego jak czego, ale Hetfieldowi talentu ani dobrego ucha nigdy nie brakowało, więc postanowiłem sprawdzić cóż to za twór ten Ghost. Najpierw było zauroczenie, a wczoraj mieliśmy pierwszą prawdziwą randkę. Ale wszystko po kolei, jak zawsze.

 

 

To była nasza (póki co!) najdalsza koncertowa eskapada z czego jesteśmy bardzo dumni. Po obopólnych gratulacjach wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy na podbój stolicy. Plan był dość konkretny. Realizacja też, więc przejdźmy do sedna.

 

 

Scena jeszcze bez muzyków prezentowała się bardzo obiecująco. Tłem był backdrop przedstawiający katedralne okna ozdobione ghostowymi motywami. I to był jedyny element scenografii, dopóki na scenie nie pojawiły się Ghule. Zaczęli tradycyjnie od Infestissumam, aby zrobić odpowiedni klimat pod wejście... Hmm.. Frontmana? Dyrygenta? Wokalisty? Jeśli ktoś nie widział to proszę sobie sprawdzić jakie wejście ma Papa Emeritus II.

 

 

Czas się mi trochę zatrzymał w tym momencie, bo wreszcie zobaczyłem jak cały skład prezentuje się na koncercie no i wygląda to znakomicie. Ghule i Papa Emeritus II tylko z jednym backdropem i klasycznym rockowym instrumentarium, przy dobrym oświetleniu prezentują się niesamowicie. Nie ma tu żadnych fajerwerków, ale na scenie nic nie brakuje.

 

 

W samym secie oczywiście obecne największe hiciory. Wszystkie kawałki pięknie płynęły przez Stodołę, zespół często odpływał, a Papa z charakterystyczną mu gracją wszystkim dyrygował. Cały ten spektakl jest podszyty szyderą i sarkazmem, ale mimo tak konkretnej formy, jest to wszystko bardzo subtelne. Gdy rozglądałem się po klubie z niekłamaną ulgą stwierdzałem, że nie tylko u mnie co chwila pojawia się banan na twarzy. A tu przecież mrok i zombie-papież.

 

 

Brzmienie! Bo tu zdania są podzielone. Otóż ja byłem wniebowzięty. Na palcach jednej ręki mogę policzyć tak dobrze i selektywnie nagłośnione koncerty. Niektórym brakowało tzw. pierdolnięcia, ale czy zawsze musi się to wiązać z przesadną głośnością? Moim zdaniem zespół zabrzmiał potężnie oczywiście w ramach gatunku, w którym się porusza, a nie jest to Proszę Państwa metal i nie wszystko musi ciągle napierdalać, zgrzytać i sprzęgać.

 

 

 

 

Te półtorej godziny minęło błyskawicznie i jeśli ja osobiście mógłbym stanąć przed wyborem, to ja wybieram mszę pod kierownictwem Papy Emeritusa II.  

 

Rev & 4ever