Fastnews
Tłumaczenia - Death Magnetic
1. That Was Just Your Life
2. The End Of The Line (tłumaczył: Stylo)
3. Broken, Beat & Scarred (tłumaczył: Gregor)
4. The Day That Never Comes
5. All Nightmare Long
5. All Nightmare Long (tłumaczył: Orion)
6. Cyanide
7. The Unforgiven III
8. The Judas Kiss
9. Suicide & Redemption
10. My Apocalypse


(tłumaczyła: James' Girl)


That Was Just Your Life
To było tylko twoje życie

Niczym wycie syreny w mojej głowie, które
Bez przerwy się powtarza.
Jak związany ślepiec
za kierownicą pędzącego samochodu rajdowego.
Jak usta
Które uczą się mówić
A umiały dotąd tylko kąsać.
Jak nieszczęście nakazujące mi się skupić
Pomimo mego zagubienia.
Jak niekończący się nocny koszmar, z którego
Muszę się budzić każdego dnia.
Jak wyrok
Ostrzeżenie
Niezasłużone, więc się nie zgadzam... odmawiam.

Zaciskam oczy i zmuszam się do poukładania wszystkiego na swoim miejscu.
Sklejam je, by nie widzieć jak popadam w niełaskę.
Zaciskam oczy, chowam się i czuję, że odchodzę.
Otwieram je jedynie na moment pożegnania.

Prawie jak twoje życie.
Prawie jak twa wieczna walka.
Przeklnij zbyt długi dzień. Zrozum już tu nie pasujesz.
Oderwij się wreszcie jakoś
Już teraz nie powstrzymasz krwawienia.
Prawie jak twoja walka.
I tak zleciało,
Prawie jak twoje życie.

Jak wciąż krwawiąca rana,
niepozwalająca zebrać myśli.
Jak utonięcie we wzburzonej rzece, gdy
Jedynie chciałem ugasić pragnienie.
Niczym trucizna
Którą ja połykam
Lecz chcę, aby to świat umarł.

Jak uwolnienie z więzienia,
W którym byłem, choć o tym nie wiedziałem
Niczym walka o życie, modliłem się
Aby powrócić do przeszłości,
Której od dawna się wypierałem.
Jak generał
Bez misji
Dopóki wojna znów się nie rozpęta... rozpęta znów.

Zaciskam oczy i zmuszam się do poukładania wszystkiego na swoim miejscu.
Sklejam je, by nie widzieć jak popadam w niełaskę.
Zaciskam oczy, chowam się i przeczuwam swe odejście.
Otwieram je jedynie na moment pożegnania.

Prawie jak twoje życie.
Prawie jak twa wieczna walka.
Przeklnij zbyt długi dzień.
Zrozum już tu nie pasujesz.
Oderwij się wreszcie jakoś
Już teraz nie powstrzymasz krwawienia.
Prawie jak twoja walka.
I tak zleciało,
Prawie jak twoje życie.

Jak dotyk z wnętrza piekła, który pozwala poczuć, jaki gorący
Może być, jeśli cię pochwyci.
Jak uderzenie prosto z nieba, które przekręca w nim klucz
A ciebie rzuca na kolana...

Jak dotyk z wnętrza piekła, który pozwala poczuć, jaki gorący
Może być, jeśli cię pochwyci.
Jak uderzenie prosto z nieba, które przynosi ci łaskę
I rzuca cię na kolana.

Prawie jak twoje życie.
Prawie jak twa wieczna walka.
Przeklnij zbyt długi dzień.
Zrozum już tu nie pasujesz.
Oderwij się wreszcie jakoś.
Już nie powstrzymasz krwawienia.
Prawie jak twoja walka.
I tak zleciało,
Prawie jak twoje życie.
To było tylko twoje życie.



The End Of The Line


Potrzebuj!
Więcej i Więcej
Skażony pech

KRWAW
Blizny z bitwy
Chemiczne powinowactwo

Panuj
nad Dziedzictwem
Korozja czystości

Zaplam
Zgnij
Katatoniczne Przeciążenie

Uduś się
Afiksja
Wciągnij rzeczywistość

Przypal się
Zabij Światło
Zapal sławę

Rozpruwacz
Masakra
Amputowana Karma

Pochodzenie
Zdefiniuj ponownie
Boskość zarażająca zgonem

Uzależniony od tego oszusta
Pragnij więcej i więcej
W nieskończoną gorączkę
Pragnij więcej i więcej

Nowa maszyna konsekwencji
Spalasz całą swoją benzyne
Azyl nadliczbowy
Nieważne
Doszedłeś do końca linii

Czas
Uduś Zegar
Ukradnij kolejny dzień

ZGIŃ!
Wierny
Narcystyczne zmarnowanie

Spaczony
Przeskocz nad szynami
Rusz tłum pod tobą

Łamacz
Ścigaj ducha
Od najnowszego wzlotu do doła wszechczasów

Uzależniony od tego oszusta
Pragnij więcej i więcej
W nieskończoną gorączkę
Pragnij więcej i więcej

Nowa maszyna konsekwencji
Spalasz całą swoją benzyne
Azyl nadliczbowy
Doszedłeś do końca linii


Upuść klepsydre
Wysypującego się piasku nie znajdziemy
Zgromadzeni
Żegnamy się

Niewolnik Staje się panem
Niewolnik staje się panem
niewolnik staje się panem
niewolnik staje się panem

Pragnij więcej,i więcej
Teraz i zawsze
Pragnij więcej,i więcej

Nowa maszyna konsekwencji
Spalasz całą swoją benzyne
Azyl nadliczbowy

Rozbita klepsydra
Piasek którego już nigdy nie znajdziemy
Zgromadzimy się
Pożegnaj się
Ponieważ doszedłeś do końca linii
Końca linii
Końca linii
Końca linii
Doszedłeś do końca linii



Broken, Beat & Scarred
Połamany, pobity i okaleczony

Podnosisz się, upadasz, na dnie, potem znowu się podnosisz
Co cię nie zabije, to cię wzmocni
Podnosisz się, upadasz, na dnie, potem znowu się podnosisz
Co cię nie zabije, to cię wzmocni

Wstań, upadnij, leż, znowu wstań
Co cię nie zabije, to cię wzmocni
Wstań, upadnij, leż, znowu wstań
Co cię nie zabije, to cię wzmocni

Poprzez ciemne dni
Przez czarne noce
Poprzez czarne jak smoła wnętrza

Łamiesz swe zęby na twardym (ciężkim) życiu
Pokaż swe blizny
Łamiesz swe nogi na trudnych ziemskich biegach
Pokaż swe blizny
Załamujesz się, jesteś połamany, pobity i okaleczony
Lecz łatwo się nie poddamy!

Brzask, Śmierć, walka do ostatniego tchu
Co cię nie zabije, to cię wzmocni
Brzask, Śmierć, walka do ostatniego tchu
Co cię nie zabije, to cię wzmocni

Świt, śmierć, walcz, ostatni dech
Co cię nie zabije, to cię wzmocni
Świt, śmierć, walcz, ostatni dech
Co cię nie zabije, to cię wzmocni

Oni mnie drapią
Oni mną szorują
Oni nie mogą mnie zgwałcić

Łamiesz swe zęby na twardym (ciężkim) życiu
Pokaż swe blizny
Łamiesz swe nogi na trudnych ziemskich biegach
Pokaż swe blizny
Załamujesz się, jesteś połamany, zbity i okaleczony
Lecz łatwo się nie poddamy!

Łamiesz swe zęby na twardym (ciężkim) życiu
Pokaż swe blizny
Łamiesz swe nogi na trudnych ziemskich biegach
Pokaż swe blizny
Wplatasz swą duszę w opowieści wzbudzające współczucie
Pokaż swe blizny
Wykrwawiasz się na mozolnych próbach
Pokaż swe blizny
Załamujesz się, jesteś połamany, pobity i okaleczony
Łatwo się nie poddamy!

Łatwo się nie poddamy!
Łatwo się nie poddamy!

(tłumaczył: Gregor)



The Day That Never Comes
Ten dzień, który nigdy nie nadejdzie

Narodził się by tobą pomiatać
Teraz lepiej się schowaj
Ruszaj!
Jego uderzenie jest szybkie jak błyskawica
Ty uderz w podstawę
Ust przepełnionych kłamstwem
Daj odpocząć swym podbitym oczom
Po prostu je zamknij
Módl się!
Po prostu czekaj!

Czekaj na ten dzień,
Ten dzień, który nigdy nie nadejdzie,
Kiedy wstaniesz i poczujesz ciepło
Jednak promieni słońca już nie ujrzysz!
Nie! Blasku słońca nie zobaczysz już nigdy!

Przekroczyłeś linię
Teraz się wycofaj
Ukryj się wewnątrz siebie
Wczołgaj się w swoje wnętrze
Twój czas jeszcze nadejdzie
Boże, dopilnuję, aby za to zapłacili
Przywrócę ten dzień
Skończę z szarością tego dnia
Rozbryzgując po niej kolory

Czekaj na ten dzień,
Ten dzień, który nigdy nie nadejdzie,
Kiedy wstaniesz i poczujesz ciepło.
Jednak promieni słońca już nie ujrzysz!

Miłość jest jak przekleństwo
I nigdy tu o niej nie wspominaj
Miłość jest jak przekleństwo
Tu! W tym więzieniu
Nie zniosę dłużej tego cierpienia
Skryję go we wnętrzu!

Przeklinam to!
Ale Przysięgam!
Słońce znów zaświeci
Przysięgam!
Przysięgam!
Przysięgam!



All Nightmare Long
Koszmar długich bezsennych nocy

Szczęście. Uciekło. W dal.

Znów wypełzasz z gruzów swego życia.
Potworne wspomnienie paraliżuje umysł.
Ciemności, wyboje, ziąb i ostre wiraże.
Płomienie drogi zniszczenia liżą twe stopy.

Zastygłeś w bezruchu... nowe wcielenie.
Stałeś się martwą naturą... hańba.

Halucynacja.
Herezja
Wciąż uciekasz, co cię spotka?
Co się stanie?

To dlatego, że my...
Ścigamy cię bez litości
Jesteśmy koszmarem twych nocy
Czujesz nasz oddech na twarzy
Nasz każdy ruch, gdy podążamy twym śladem.
Ścigamy cię bez litości
Osaczamy, koszmar twych długich bezsennych nocy.

Szczęście. Uciekło. W dal.

Odpełzasz wstecz,
Bo szczęście uciekło.

Szczęście. Uciekło. W dal.

To trupie światło nie oświetla, ono tu jest
By twój własny strach cię wypłoszył
Ukrywasz się, chowasz, ale cię dorwiemy
Gdy tylko bezgłośnie odetchniesz.

Wstrzymałeś oddech ... złożymy cię w ofierze.
Jesteś martwą naturą... hańba.

Halucynacja
Herezja
Wciąż uciekasz, co cię spotka?
Co się stanie?

To dlatego, że my...
Ścigamy cię bez litości
Jesteśmy koszmarem twych nocy
Czujesz nasz oddech na twarzy
Nasz każdy ruch, gdy podążamy twym śladem.
Ścigamy cię bez litości
Osaczamy, koszmar twych długich bezsennych nocy.

Szczęście. Uciekło. W dal.

Odpełzasz wstecz,
Bo szczęście uciekło.

W dal.

Wpełzasz, więc z powrotem.
W głąb swojej obsesji
Skąd nie ma odwrotu
To twoja spowiedź.

Ścigamy cię bez litości
Jesteśmy koszmarem twych nocy
Czujesz nasz oddech na twarzy
Nasz każdy ruch, gdy podążamy twym śladem.
Ścigamy cię bez litości
Osaczamy, koszmar twych długich bezsennych nocy.

Szczęście. Uciekło. W dal.

Odpełzasz wstecz,
Bo szczęście uciekło.

Twoje szczęście uciekło w dal.



All Nightmare Long


(Raz, dwa!)

Szczęście. Nigdy. Więcej.

Wygrzebawszy się z ruin po raz kolejny,
Odpycham te straszliwe obrazy,
Ciemne, zimne, trzymjące mocno,
Droga znaczona zniszczeniem, poczuj jak płonie,

Martwej natury... wcielenie,
Martwej natury... zniesławienie,

Halucynacje.
Herezja.
Nadal uciekasz, przed czym?
Co sie stanie?

Bo my,
Upolujemy cię bez litości,
Upolujemy cię zanim koszmar minie,
Poczuj nasz oddech na swoich plecach,
Poczuj jak śledzimy każdy twoj ruch,
Wytropimy cie bez litości,
Wytropimy zanim koszmar minie,

Szczęscie. Nigdy. Więcej.

Wpełzasz po raz kolejny.
Lecz twoje szczęscie się własnie skonczyło.

(Raz, dwa!)

Szczęscie. Nigdy. Więcej.

Czarne światło daje blask,
Który wywabi cię twoim własnym strachem,
Chowaj sie i tak cie znajdziemy,
Za chwile zwolnisz chwyt i spadniesz,

Martwej natury... poświęcenie,
Martwej natury... zniesławienie,

Halucynacje.
Herezja.
Nadal uciekasz, przed czym?
Co sie stanie?

Bo my,
Upolujemy cię bez litości,
Upolujemy cię zanim koszmar minie,
Poczuj nasz oddech na swoich plecach,
Poczuj jak śledzimy każdy twoj ruch,
Wytropimy cie bez litości,
Wytropimy zanim koszmar minie,

Szczęscie. Nigdy. Więcej.


Wpełzasz po raz kolejny.
Lecz twoje szczęscie się własnie skonczyło.

Skończyło.

Wtem wpełzasz w,
W swoją obsesję,
By juz z niej nie wyjśc nigdy,
To twoja spowiedź,

Upolujemy cię bez litości,
Upolujemy cię zanim koszmar minie,
Poczuj nasz oddech na swoich plecach,
Poczuj jak śledzimy każdy twoj ruch,
Wytropimy cie bez litości,
Wytropimy zanim koszmar minie,

Szczęscie. Nigdy. Więcej.

Wpełzasz po raz kolejny.
Lecz twoje szczęscie się własnie skonczyło.

Twoje szczęscie się kończy!

(tłumaczył: Orion)


Cyanide
Cyjanek

Śpisz i śnisz o
Pocałunku anioła śmierci,
Który da ci wieczne szczęście
Nie wierz w to!

Wszystko jest pustką...
Śmierci, nie pozwolisz mi zostać?
Słowa trafiają w pustkę...
Śmierć cię wzywa,
Och, woła cię po imieniu!

Samobójstwo? Ja już dawno umarłem
To wszystko było tylko oczekiwaniem na pogrzeb
Cyjanek, życie we mnie gaśnie
Zniszczę na wieki tę pustą powłokę!

Czekam, czekam cierpliwie
Nieskalana Śmierć rozpostarła
dla mnie swoje czarne skrzydła,
Szybuje nad moim snem.

Słowa trafiają w pustkę...
Śmierci, nie pozwolisz mi zostać?
Słowa trafiają w pustkę...
Śmierci, posłuchaj mnie wołam cię
Och, wzywam cię!

Samobójstwo? Ja już dawno umarłem
To wszystko było tylko oczekiwaniem na pogrzeb.
Cyjanek, życie we mnie zamiera
Zniszczę na wieki tę pustą powłokę!

Powiedz! To jest deszcz, czy to są twoje łzy?
Te, które splamiły twą zastygającą na wieki twarz.
Marnujemy rok po roku, życie po życiu
Na krzykach, płaczach i wzniecaniu konfliktów

Skamieniały Anioł spadł niczym strzała
I leży w świeżo wykopanym grobie.
Połykam szybko obłok uspokajających oparów
W końcu mam spokój,
Och, wreszcie spokój!

Słowa trafiają w pustkę...
Śmierci, nie pozwolisz mi zostać?
Słowa trafiają w pustkę...
Śmierci, słuchaj mnie wołam twe imię
Och, wołam cię!

Samobójstwo? Ja już dawno umarłem
To wszystko było tylko oczekiwaniem na pogrzeb.
Cyjanek, moje życie umarło.
Zniszczę na wieki tę pustą powłokę!

Na zawsze!
Na wieki!
To wszystko było tylko oczekiwaniem na pogrzeb



The Unforgiven III


Skąd mógł wiedzieć, że blask wstającego Świtu
Na zawsze może odmienić jego życie?
Żegluje po morzu, lecz jego ster nagle zboczył
Ku światłom latarni ze złotym skarbem.

Czyż nie wiedział, że zadaje ból
Swymi lekkomyślnymi marzeniami?
Przestraszony, zawsze się obawiał
Prawdziwych uczuć.

Po prostu uciekał.
Zawsze odpływał.
Znów pożegluje.

Jakże ja się mogłem zagubić, skoro nie mam dokąd pójść?
Po co szukałem złotych mórz,
Gdzie witał mnie tylko chłód?

W jaki sposób się zagubiłem? Żywy obraz w pamięci.
I jakże mogę cię obwiniać,
Przecież sam sobie nie mogę wybaczyć?

Kolejne dni dryfują we mgle
Gęstej i obezwładniającej.
Jego życie grzęźnie, na zewnątrz jest piekło.
Wewnątrz, upajające odurzenie.

Zacumował. Jak jego życie,
Ale woda zbyt płytka.
Runął, w dół wraz ze swym statkiem,
Znikające cienie.

Teraz jest rozbitkiem.
Wszyscy go opuścili.
Odeszli.

Jakże ja się mogłem zagubić, skoro nie mam dokąd pójść?
Po co szukałem złotych mórz,
Gdzie witał mnie tylko chłód?

W jaki sposób się zagubiłem? Żywy obraz w pamięci.
I jak mogę cię obwiniać,
Kiedy to ja jestem tym, który nie umie wybaczać?

Wybacz mi. Nie wybaczaj.
Wybacz mi. Nie wybaczaj.
Wybacz mi. Nie wybaczaj.
Wybacz mi. Wybacz!
Dlaczego ja sam nie potrafię sobie wybaczyć?

Żegluje po morzu, lecz jego ster nagle zboczył
Ku światłom latarni ze złotym skarbem.
Skąd mógł wiedzieć, że blask wstającego świtu
Na zawsze może odmienić jego życie?

Jakże ja się mogłem zagubić, skoro nie mam dokąd pójść?
Po co szukałem złotych mórz,
Gdzie witał mnie tylko chłód?

W jaki sposób się zagubiłem? Żywy obraz w pamięci.
Jak, więc mogę cię obwiniać,
Gdy sam sobie nie mogę wybaczyć?






Judas Kiss
Pocałunek Judasza

Kiedy świat odwraca się do ciebie plecami
Kiedy dni stają się zupełnie ciemnie
Kiedy strach kradnie Ci język
Kiedy ogień już dawno jest na tamtym świecie

Co teraz?
Dokąd będę zmierzał?

Kiedy myślisz że wszystko zostało powiedziane i zrobione

Kiedy jesteś odrzucony przez wszystkich
W egoizmie roi się od śmiertelnych pożegnań
Skręca mnie w opasce uciskowej
Kiedy żadne kawałki do siebie nie pasują

Co teraz?
Dokąd będę zmierzał?

Kiedy myślisz, że wszystko zostało powiedziane i zrobione

Pokłoń się!
Sprzedaj mi swą duszę
Ja cię wyzwolę
Spacyfikuję twoje demony

Pokłoń się!
Poddaj mi się
Daj się zarazić
Uświęcę twoje demony
W otchałni
Nie istniejesz
Nie można się oprzeć
Pocałunkowi Judasza

Kiedy burza przysłania twoje niebo
Ukrzyżowana intuicja
Kiedy ego pozbawia cię panowania
Zabójstwo żyjącego płomienia

Co teraz?
Dokąd będę zmierzał?

Kiedy uważasz że wszystko zostało powiedziane i zrobione

Pokłoń się!
Sprzedaj mi swą duszę
Ja cię wyzwolę
Spacyfikuję twoje demony

Pokłoń się!
Poddaj mi się
Daj się zarazić
Uświęcę twoje demony
W otchałni
Nie istniejesz
Nie można się oprzeć
Pocałunkowi Judasza

Jad życia w szaleństwie
Wgryza się w twoje delikatne żyły
Chowa wszystko wewnętrz i dziesiątkuje
Traktuje pobłażliwie i komplikuje

Co teraz?
Dokąd będę zmierzał?

Judasz żyje, recytuje przysięgę:
Stanę się waszym nowym bogiem!

Podążałem za tobą od wschodu czasu
Szeptałem myśli wprost do twego umysłu
Pilnowałem wież ukrytych w ziemi
Zwabiłem twoje dzieci, które nigdy nie zostały odnalezione
Pomogłem twoim królom nadużywać ich koron

W sercu słabego człowieka
Zasiałem nasiona własnego planu
Silny i mocni upadną
Znajdź kawałek mnie we wszystkim...
Wewnątrz wszystkiego

Pokłoń się!
Sprzedaj mi swą duszę
Ja cię wyzwolę
Spacyfikuję twoje demony

Pokłoń się!
Poddaj mi się
Daj się zarazić
Uświęcę twoje demony
W otchałni
Nie istniejesz
Nie można się oprzeć
Pocałunkowi Judasza

Tłumaczenie: Olka Hetfield



Suicide & Redemption
Samobójstwo & Odkupienie

Utwór instrumantalny


My Apocalypse
Moja Apokalipsa

Mam klaustrofobię
Wypełzam ze swej skóry
Jądro eksplozji
Dociera, rozrywa na drzazgi

Odczucie, któremu na imię: Unicestwienie
Świętokradczy haust ognia

Przekraczamy, więc tę granicę
W śmiertelny uścisk
Totalne zaćmienie
Doświadczam mojej apokalipsy!

Wizja śmierci
Proroctwo spełnione
Śmierć mnie przyciąga jak magnes
Mój koniec bliski

Zgrozo twe imię: Zagłada
Dewastujący haust ognia

Przekraczamy, więc tę granicę
W śmiertelny uścisk
Totalne zaćmienie
Doznaję mojej własnej apokalipsy!

Moja apokalipsa...

Miażdżony metal pruje skórę
Miota jak ciałem manekina
Tryskająca krew krwawi paliwo

Skręcone ciało, trzaskający kręgosłup
Skąpana we krwi walentynka
Zdruzgotana twarz, plująca szkłem

Rozdarte strzępy
Popękane na drobne
Poniewierające się wszędzie
Rozrzucone

Wypluwam to!

Mój koniec tak blisko, co mnie napędzało?
Zwłoki za kierownicą
Co mnie podkusiło, by pojechać w tej chwili?
Powracające pytania, dopóki będę jeszcze coś czuł

Widzę przez skórę zgruchotane kości
Przyszłość i przeszłość już nie należą do mnie
Ciało się rozpada, kości trzaskają
Zaczynam widzieć koniec. Swój koniec.

Widzę swój koniec...

Mam klaustrofobię
Jądro eksplozji
Wynosi mnie się ponad skórę
Czeka by mnie rozedrzeć na drzazgi


Zbezczeszczenie, unicestwienie
Ranny na własne życzenie
Zatracenie, zniszczenie
Nie zgadzam się, by tak zamknąć swoje życie.

Odczucie, którego imię budzi złe moce
Przeznaczenie, wdycham ogień

Ale właśnie przekroczyliśmy tę granicę
W śmiertelny uścisk
Totalne zaćmienie
Cierpię swoją wewnętrzną apokalipsę!

Tyran rozpętał moją apokalipsę!
Demon obudził mają apokalipsę!
Niebiosa sprowadziły na mnie apokalipsę!
Będę cierpiał przez wieki swoją apokalipsę!
Dział redaguje: janek
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak