tekst: Joe McHale


Przyszłość na amerykańskim rynku pracy kształtuje się tak, że już wkrótce nie będzie potrzebny dyplom wyższej uczelni, by zdobyć dobrą pracę. Praca fizyczna wraca do łask i to robotnicy będą najczęściej poszukiwanymi pracownikami. Statystyki amerykańskiego rynku pracy pokazują jasno: stolarstwo, hydraulika, elektryka i spawalnictwo należą do szybko rozwijających się miejsc pracy w USA. Spodziewany jest wysoki popyt na wykwalifikowanych pracowników, by zaspokoić rosnącą gospodarkę.

Te wymienione zawody mają tendencję do podążania za cyklami gospodarczymi w nieco silniejszy sposób, niż inne zawody – mówi analityk biznesu Michael McBride. Gdy czasy są naprawdę dobre, to w gospodarce dzieje się dobrze, ale gdy koniunktura się zmienia, wówczas konkurencja spada, przez co i pracy jest mniej.

Z listy dziesięciu zawodów, wśród których przewidywany jest wzrost liczby miejsc pracy do roku 2026, tylko jeden – pielęgniarka – wymaga dyplomu wyższej uczelni. Według badań przeprowadzonych w Georgetown w 2017 roku, które dotyczyły najbardziej dochodowych miejsc pracy bez konieczności dyplomu studiów wyższych, najwyższe wynagrodzenie czeka na takich pracowników w Montanie i jest to 57 000 dolarów rocznie. Najlepiej opłacane gałęzie rynku pracy bez dyplomu: sektor zasobów naturalnych (w tym wiercenie i wydobycie) oraz praca związana z rynkiem energii słonecznej. Tutaj przeciętne wynagrodzenie wynosi 75 000 dolarów rocznie.





Jedną z głównych gałęzi przemysłowych w Idaho jest transport. W tym sektorze pracownik otrzymuje ok. 60 000 dolarów rocznie. W Waszyngtonie miejsca pracy związane z produkcją to wypłata rzędu 63 000 dolarów rocznie.





Tymczasem Spokane Community Collage oraz North Idaho Collage wkraczają w ten zawodowy trend oferując stypendia uczniom, którzy chcą kontynuować zawodową karierę w dziedzinie zdrowia, technologii informacyjnej i produkcji. Owe stypendia dostępne są dzięki dotacji z programu Metallica Scholarsch, przyznanym dziesięciu koledżom w Stanach. Każda z tych dziesięciu uczelni otrzymała grant w wysokości 100 000 dolarów na pomoc w opłaceniu czesnego, narzędzi i podręczników.

Środki zostały zagospodarowane w taki sposób, że praktycznie wszystkie pieniądze trafiły bezpośrednio na pomoc uczniom – powiedział dyrektor Spokane Community Collage, Kevin Brockbank. Robiąc to w taki sposób, jesteśmy pewni, że zapewniamy choćby odrobinę pomocy, która ma ogromne znaczenie w przypadku dorosłej osoby, która może być samotnym rodzicem, może mieć problemy z dojazdami… Jest cała masa rodzinnych historii, które uniemożliwiają tym ludziom przełamywanie małych barier, by móc zacząć się kształcić.