W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Ace of Bass - rozmowa z Robem Trujillo [lipcowy So What! - cz.1]
dodane 16.09.2019 00:29:39 przez: Marios
wyświetleń: 1424
Przed Wami ostatni lipcowy wysyp tematów, które pojawiły się na stronie Metalliki w metclubowej zakładce So What! Steffan Chirazi złapał na chwilę Roberta, by przegadać z basistą temat mu najbliższy - świat gitar basowych, z którymi Rob miał do czynienia.






Wprawdzie jest to tandetny tytuł, ale w przypadku Roba Trujillo jest też trochę prawdziwy. Porozmawiałem z nim o elementach jego fachu od czasów dzieciństwa aż do WorldWired Tour. Zawsze się wydaje, że czasu przed koncertem będzie na tyle dużo, by spokojnie pogadać, ale opóźnienie podróży z Birmingham do Alabamy nie pomogło naszej sprawie pogawędki o basie z Robem Trujillo. Po pierwsze miałem wątpliwości co do ilości czasu (wydawało się za krótko), a po drugie nasz pokój przeznaczony na rozmowę został nagle zajęty przez kogoś innego. Na szczęście ekipa z biura doglądająca trasy WorldWired (Eric Johnson, Brie Gentry i Marc Reiter) stanęła na wysokości zadania, a Rob poświęcił niezbędne minuty na to, by pogadać o swoich czterostrunowych przyjaciołach. Nie marnujemy czasu i przechodzimy do rzeczy.


Opowiedz na początek o swojej pierwszej gitarze basowej, którą zdobyłeś jako młody człowiek.

Pierwszym basem, jaki kiedykolwiek miałem była Harmony z pustym pudłem i jednym elementem. Tym elementem była przerwa między strunami a podstrunnicą. Nie działało to przez wzmacniacz, ale ponieważ pudło było puste, było słychać, co się gra. Pracowałem na tym przez jakiś rok ćwicząc skale i palce. Miałem kopię Fendera z powlekanymi strunami basowymi. Nie działał przez wzmacniacz. Większość moich basów przez pierwsze kilka lat z tych, czy innych powodów nie działała pod wzmacniaczem. Musiałem naprawdę zarobić na basówkę z prawdziwego zdarzenia. Moja pierwsza prawdziwa gitara basowa to była kopia Fendera, coś pod Fender Precision Bass. Potem fenderowy Jazz Bass. A pierwszym naprawdę dobrym instrumentem był Ibanez. To było wówczas, gdy zaczynałem grać w klubach.

Czyli nie napalałeś się na markę, kiedy zaczynałeś granie? Nie mówiłeś: Widziałem tego i tego Fendera, idę po Fendera. Poszedłeś po gitarę, na którą było cię stać.

Dostałem to, na co było mnie stać. Mój tata i ja pracowaliśmy przy naprawianiu i odnawianiu sprzętu. Wyglądało to tak, że odkupilibyśmy za 50 dolców wzmacniacz, który nie wyglądał najlepiej, a ponieważ mój tata był stolarzem i miał wiedzę inżynierską, przerobilibyśmy obudowę i nadalibyśmy jej nowy wygląd. I zamienilibyśmy go na jakiś lepszy model. Dostawaliśmy coś naprawdę taniego, remontowaliśmy to i wymienialiśmy. Zmodernizowaliśmy kilka gitar basowych, które nie działały, ale za to wyglądały świetnie. Przemalowaliśmy je i wymieniliśmy się na inne instrumenty. Zwykle tym innym instrumentem były kopie Fendera: Precision Bass i Jazz Bass. W pewnym momencie miałem nawet Gibsona SG Bass, ale znów była to tylko kopia. Nie brzmiała za fajnie, była dość tania, ale działała wystarczająco dobrze.


Jak zdobywałeś te gitary? Z ogłoszeń?

Początkowo większość z moich basów miała jakieś wady. Był na dzielnicy taki sklep muzyczny o nazwie Betty’s Music (to tam Rob kupił swoją pierwszą basówkę – przyp. red.) i Betty urzędowała tam za czasów, gdy Suicidal Tendencies mieli pierwsze próby. Ona była tam od zawsze, myślę, że od jakichś lat 50. Pamiętam Betty, jak mówiła: Dam ci dobrą ofertę, kochany. Pochodziła z Alabamy lub coś koło tego, a wszyscy lokalni muzycy z zachodniej części jakoś kończyli na próbach u Betty, albo kupowali u niej sprzęt. Naprawdę interesujące miejsce. Takie coś w rodzaju komisu. Bardzo zakurzona miejscówka, i wiesz, Bóg jeden wie, co można znaleźć za tymi wzmacniaczami!





Świetna sprawa.

Kilka martwych myszy, wiesz… Cokolwiek. Ale to tam zacząłem zdobywać sprzęt i bawić się w handel wymienny. Betty faktycznie handlowała. Niektórzy - z innych podobnych miejsc - nie poszliby na coś takiego, ale z nią można było się dogadać. W pewien sposób nam pomagała, a nie musiała tego robić. Naprawdę na tym nie zarabiała, więc pomagała dzieciakom.

Bardzo fajnie. Idźmy dalej. Co kupiłeś za pierwszą wypłatę? Kiedy to było, co robiłeś, co za to dostałeś i ile?

Miałem 19 lat, kupiłem wzmacniacz, który był prawdziwym wzmacniaczem i chciałem go zatrzymać. Był to Ampeg SVT z podzieloną obudową. Było w nim osiem 10-cio calowych głośników i ważył jakieś 45, może 40 kilogramów. Bardzo ciężki. Mieszkałem w mieszkaniu, więc ciężko go było taszczyć po schodach, ale był to świetny wzmacniacz. Kupiłem go za trzysta dolarów, co dziś jest właściwie śmieszną ceną, a dostałem tę kasę za sprzedaż wzmacniacza, który kosztował 300 dolców, ale z ojcem odnowiliśmy go, naprawiliśmy i sprzedaliśmy za 900 baksów. Odbiło się to na moim późniejszym życiu, bo do dzisiaj właściwie gram na Ampegach. Ten pierwszy był naprawdę brzydki. Odnowiliśmy go przy pomocy materiału a’la worek na ziemniaki. Wyglądało to na coś szalonego, ale fajnego. Wymieniłem go później na mój pierwszy prawdziwy bas Ibaneza, a potem zamieniłem gitarę na nowy wzmacniacz Peavey. Brzmiał okropnie, ale spoko wyglądał. To był mój pierwszy prawdziwy sprzęt.

Czy to dzięki Betty?

Sprzedałem naprawiony wzmacniacz przez ogłoszenie w Recycler [w tym samym Recycler, w którym Lars zamieścił ogłoszenie, na które odpowiedział James i powstała Metallica! – przyp. red.]. Nie mogłem z tym pójść do Betty. Chodzi mi o to, że u Betty mogłem uskuteczniać handel małym sprzętem, a tutaj musiałem pójść z forsą do Guitar Center, albo Nadine’s Music, gdzie właściwie poszedłem.





Dobra. W którym momencie zdecydowałeś się na basówkę, na której od dawna grasz? Jaka to marka? Dlaczego wybrałeś akurat tę?

Kiedy zacząłem koncertować z Suicidal Tendencies, miałem basówkę Tobias. To było zaraz po tym, gdy miałem ten bas Ibaneza, o którym wspominałem i który był moim pierwszym prawdziwym basem. Nudził mnie wygląd tej gitary. Rozciąłem go i przerobiłem tak, że wyglądał, jak „modny” bas w tamtym czasie. Nie powiem ci teraz nazwy, ale był jakiś bas, który miał kształt litry L i chciałem, żeby mój instrument wyglądał tak samo. Najgorsza rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiłem! Wyciąłem mu kształt, nałożyłem nową farbę i dwa dni później poszedłem do baru, żeby na nim zagrać [w Brennan’s Pub – przyp. red.]. Zostawiłem bas w kącie i ktoś go ukradł. Wszystko, na czym wtedy grałem było bezprogowe i grałem na tym bezproblemowo jakiś rok. Miałem wtedy takiego niestandardowego bezprogowego Music Man Bass. To było wtedy pozorne błogosławieństwo, bo mój przyjaciel, Steve McGrath, który teraz gra z Billym Idolem, grał wtedy na pięciostrunowcach i miał Tobiasa. Producenci Tobias mieli wtedy siedzibę w Hollywood i produkowali gitary na zamówienie. Powiedzieli: Podeślemy ci niestandardową pięciostrunówkę. Była piękna. To były drogie basy. I to wówczas zamówiłem swój pierwszy prawdziwy bas na zamówienie - Tobias. Steve mi współczuł i załatwił mi coś dobrego. Więc mam Tobiasa. Spłacenie tego zajęło mi całą wieczność. Dokładnie rok. Gitarzysta Suicidal, Rocky George, z którym chodziłem do liceum, faktycznie pożyczył mi pieniądze, żebym mógł to wreszcie spłacić, bo przez rok spłacałem po kawałku to tu, to tam, a on w końcu wypalił: Stary, pożyczę ci te ostatnie 500 dolców. Więc, dziękuję, Rocky.

Wspaniale.

Więc mam tę pięciostrunówkę i nie żartuję – w ciągu tygodnia, czy dwóch, osoba, która ukradła mój bas w kształcie litery L, przyniosła basówkę z powrotem do klubu. Odzyskałem swój bas!

Jasna cholera!

Szalona sprawa, co nie? Facet, który go zajumał, zostawił kartkę, na której napisał, że odszukał Boga i zdecydował się na jedyną słuszną dla Pana rzecz – odstawienie gitary z powrotem do baru, z którego ukradł instrument. Pub Brennan. Kiedy otworzyłem pokrowiec, wszystko było w zasadzie nietknięte, wciąż jak nowe! Skończyło się na tym, że miałem pięciostrunowego Tobiasa i ostatecznie odzyskałem swoją basówkę.





Nadal masz te gitary?

Tak. Obie.

Muszę cię w takim razie zapytać o jedną rzecz: czy kiedykolwiek je wyciągasz?

Jasne. Zabrałem tę elkę do programu Geddy’ego Lee. Przeprowadziliśmy wywiad na potrzeby jego magazynu i on miał podobny instrument. Wyciągnął swój bas, który pomalował (podobnie jak ja) na niebiesko. Pokazałem mu swój. Jego basówka wyglądała naprawdę fajnie. Pododawał, podobnie jak ja, różne dziwne elementy, które sprawiły, że gitara wyglądała… Obleśnie, chyba mogę tak powiedzieć. To był chyba najbardziej liberalny, najbardziej wyzwolony bas wszech czasów!!!

Czy uważasz, że elka kiedykolwiek pojawi się na trasie w obecnych czasach?

Nigdy. Brzmi okropnie, wygląda okropnie… Ale Tobias? Niebieski Tobias może wylądować w naszym muzeum, ponieważ była to gitara, której używałem w Suicidal Tendencies i Infectious Grooves.







Koniec części pierwszej.







Marios
Overkill.pl

Waszym zdaniem
komentarzy: 3
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
przemk_94
17.09.2019 01:31:45
O  IP: 0.0.0.89
koynrad
Warto jeszcze dodać, że chodzi o próbę z Goteborgu :P
NIKT
16.09.2019 19:50:31
O  IP: 0.0.0.83
Przezajebista opowieść:D Zawsze lubiłem czytać te wspominki o chłopakach kiedy nie mieli szmalu i kombinowali. O Robie chyba wiem najmniej i cholera podwójnie mi się podoba to co przeczytałem;) Dzięki Marios;)
koynrad
16.09.2019 19:14:38
O  IP: 0.0.0.31
ooo czasami takie smaczki można z próby znaleźć

"Poor twiested me" od 5:37

z chęcią takie coś bym usłyszał na koncercie,


https://www.metallica.com/videos/fifth-member-exclusives/2019-worldwired-tuning-and-rehearsals-europe.html
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak