James pojawił się na okładce najnowszego (marcowo-kwietniowego) numeru magazynu dla mężczyzn
Cigar Aficionado. Spotkanie z gitarzystą i wokalistą Metalliki miało miejsce w listopadzie ubiegłego roku w kwaterze głównej zespołu. Papa Het opowiedział o swoim życiu, w którym główną rolę gra heavy-metal. Było sporo o przeszłości, sporo też ostrożnego patrzenia w przyszłość. Artykuł okraszony ekskluzywną sesją fotograficzną głównego bohatera.
Światła gasną, a ponad 70 000 fanów zaczyna krzyczeć, ryczeć, klaskać, nucić, niecierpliwie czekając na rozpoczęcie koncertu. Dźwięki gitary elektrycznej ryczą z głośników i James Hetfield pochyla się do mikrofonu, jak lew przyglądając się swojej ofierze.
Jesteśmy Metallicą! – ryczy, wskazując na najdalsze rzędy publiczności –
i wy też! Następnie zaciekle atakuje struny swojej Flying V, poruszając nadgarstkiem z zawrotną prędkością. Jako wokalista, autor tekstów oraz gitarzysta rytmiczny prowadzi swój zespół przez wysokoenergetyczny występ, który potrwa prawie dwie godziny. Heavy metalowa muzyka rozpala tłum utworami, które jeszcze długo po bisach będą dzwonić publice w uszach. Hetfield pobudza ludzi swoją muzyką ponad 40 lat. W tym czasie Metallica sprzedała ponad 120 milionów płyt – znacznie więcej niż jakikolwiek inny metalowy zespół. Wyprzedzili też takie tuzy jak
Johnny Cash,
The Beach Boys, czy
Fleetwood Mac. Występowali na całym świecie; mają nawet miejsce w Księdze Rekordów Guinessa, trafiając tam jako pierwszy zespół, który wystąpił na wszystkich siedmiu kontynentach. Kiedyś zagrali przed ponad milionową publicznością w czasie festiwalu w Moskwie, a ich najpopularniejsze nagranie obejrzano na oficjalnym kanale YouTube ponad miliard dwieście milionów razy. Ich ostatni studyjny album znalazł się na pierwszym miejscu list sprzedaży w 32 krajach. Zdobyli dziewięć nagród Grammy i mają miejsce w muzeum
Rock And Roll Hall Of Fame. Mogą się również pochwalić czterema hitami, które na przestrzeni czterech dekad lądowały na szczycie listy Billborad. Nowy album Metalliki zatytułowany
72 Seasons będzie miał premierę 14 kwietnia.
Elektryczna, szybka muzyka pierwotnie uważana za zbyt mocną, zbyt skrajną dla radia, czy MTV, teraz mocno siedzi w kulturze głównego nurtu, zadamawiając się w mainstreamie.
Enter Sandman rozkręcał publikę na Yankee Stadium za każdym razem, gdy Mariano Rivera pojawiał się na boisku. Wykorzystany w finale serialu
Stranger Things utwór
Master of Puppets, w 2022 roku wylądował na pierwszym miejscu najczęściej słuchanych numerów na iTunes. Metallica pojawiła się w wielu programach telewizyjnych. Jedna z największych ikon muzyki pop, osoba, po której trudno byłoby się spodziewać, że może być fanem Metalliki – ostatnimi czasy wychwalał ich muzykę:
To jedna z najlepszych piosenek, które kiedykolwiek napisano. Dla mnie ona się nie zestarzeje – mówił
Elton John w programie Howarda Sterna, mając na myśli napisaną przez Hetfielda balladę
Nothing Else Matters.
Te akordy, te melodie, cały czas się zmieniają w miarę trwania utworu – wychwalał sir Elton.
Ich utwory to nie tylko heavy metal. To piękne piosenki.
To piękno narodziło się z bólu.
Byłem nieśmiałym dzieciakiem, bardzo zamkniętym, trudnym w wychowaniu i bardzo religijnym – mówi Hetfield, siedząc na kanapie w siedzibie Metalliki w chłodny listopadowy poranek, obracając w palcach cygaro
Blackened „M81” Drew Estate Corona pod płomieniem zapalniczki. Następnie dmucha w stopę cygara, by sprawdzić poziom odpalenia. Zaciąga się mocno kilka razy a dym z liści maduro oplata jego charakterystyczny wąs w kształcie podkowy. James ma 59 lat i w każdym calu wygląda jak gwiazda rocka w swojej czarnej koszulce, dżinsach i butach; ze srebrnym sygnetem na palcu. Jest wysoki, szczupły, ma krótko przycięte, przyprószone siwizną włosy.
Mój tata opuścił dom, kiedy miałem 13 lat, moja mama umarła, kiedy miałem 16 – mówi potężnym, donośnym głosem, którym regularnie przemawia do tysięcy fanów.
Muzyka stała się dla mnie wybawieniem, przemówiła do mnie i została moim przyjacielem. Czekała na mnie. Muzyka znalazła Hetfielda wcześnie. Jego przyrodni, 10 lat starszy brat David był perkusistą w zespole, który grał w rodzinnym garażu w Downey w Kalifornii (będącego częścią hrabstwa Los Angeles).
Zakochałem się w tej atmosferze, w tym zapachu, w tym hałasie – mówi Hetfield.
Po prostu spędzali wspólnie czas, tworząc muzykę. Zastanawiałem się, „jak wy to robicie, chłopaki?”… Instrumenty były w domu cały czas. Moja mama była bardzo kreatywną osobą; tworzyła grafiki, malowała… Mieliśmy pianino, była gitara i jeszcze kilka innych rzeczy. Uwielbiałem hałasować na tym pianinie. Po prostu waliłem w klawisze, próbując robić to, co mój brat robił na perkusji.
Mama wysyłała więc młodego Jamesa na lekcje gry na pianinie. Miał wówczas osiem lat.
Wolałem grać w futbol, ale chodziłem tam uczyć się całkowicie nudnych rzeczy – chichocze. Ale lekcje się opłaciły. Dzięki nim gra i śpiewa w tym samym momencie.
Nauczyłem się panować osobno nad prawą i lewą ręką. To w pewnym sensie rozszczepianie mózgu. Ale serce nie podążyło za fortepianem:
Zdałem sobie sprawę, że bieganie po scenie z fortepianem wcale nie będzie fajnie wyglądać. Wybrałem więc gitarę. Po tych lekcjach granie na gitarze przyszło w naturalny sposób. Ogarniałem melodie, wiedziałem, jak działają harmonie, więc śpiewanie i granie przyszło łatwo - mówi.
Nauka gry na gitarze była darem od Boga, nie mam co do tego wątpliwości Ocalił mi życie.
Bóg był zarówno przyjacielem, jak i wrogiem młodego Hetfielda. Jego rodzice należeli do religijnego Stowarzyszenia Chrześcijańskiej Nauki. Ich doktryna – „wiara jest lekarstwem. To wiara leczy ciało” – wprawiała Jamesa w zakłopotanie i sprawiała, że czuł się jak wyrzutek.
Jako dziecko, nigdy nie chodziłem do lekarza, nigdy nie brałem szczepionek, nigdy nie uczyłem się o tym, co to właściwie jest ciało. Nie mogłem tego zrozumieć. Rodzice nie chcieli, żebym na biologii uczył się o ciele, co było dziwne. Jak więc mam dbać o swoje ciało? Poglądy rodziców sprawiły, że Hetfield czuł się z powodu religii bardzo wyobcowanym i odizolowanym dzieciakiem. Kiedy w szkole zaczynały się lekcje o zdrowiu, James musiał opuszczać klasę i czekać na korytarzu; kiedy chciał grać w drużynie futbolowej, nie mógł iść na badania, nie miał więc potrzebnego zaświadczenia lekarskiego. Gniew narastał w młodym człowieku, a na dobre wybuchł wówczas, kiedy ojciec postanowił opuścić rodzinę. James miał wówczas 13 lat.
Walczył nadal z ranami dzieciństwa, kiedy po odmowie leczenia zmarła na raka jego matka. Był początek 1980 roku, a Hetfield w wieku 16 lat wyprowadził się do domu swojego przyrodniego brata, Davida. Wtedy jeszcze bardziej zagłębił się w świat muzyki:
Zacząłem spoglądać w kierunku cięższych rzeczy, przedzierając się przez kolekcję płyt mojego brata. Był tam Black Sabbath, było nawet Jethro Tull, wówczas były to dla mnie naprawdę ciężkie rzeczy. A później odkryłem Aerosmith i trochę innego amerykańskiego grania, które było nieco cięższe i bardziej surowe. James grywał z kumplami, tworząc kilka małych zespołów, z którymi grywał na imprezach dla znajomych. Jego świat zmienił się na zawsze, kiedy kolega pokazał mu ogłoszenie w gazecie z Los Angeles. A brzmiało ono:
„Perkusista szuka innych muzyków, by pograć trochę metalu”. Ogłoszenie zamieścił Lars Ulrich. Był październik 1981 roku.
Kiedy poznałem Larsa, to była wielka sprawa – mówi Hetfield. Obaj mieli po osiemnaście lat, ale poza tym byli absolutnymi przeciwieństwami: Hetfield wysoki, Ulrich niski; Hetfield ze skromnej rodziny robotniczej, Ulrich – syn zamożnych Duńczyków. Hetfield nie mógł się nadziwić, jak to możliwe, że Lars mógł aż tyle wydawać na muzykę:
Miał ogromną kolekcję płyt. Dniami siedziałem u niego w pokoju słuchając, słuchając i słuchając. Połączyła nas miłość do tego samego rodzaju muzyki. Nasza więź wyrosła właśnie stamtąd.
Założyli Metallicę w 1981 roku. Hetfield gra na gitarze i śpiewa, a Ulrich jest bębniarzem. Gitarzysta
Kirk Hammett dołączył w roku 1983. Basista
Rob Trujillo jest w kapeli od dwudziestu lat. Plan był prosty:
Chciałem grać muzykę, którą lubię, a radiu takiej nie puszczali. Pierwsza koncertowa gaża dla Metalliki wyniosła całe 16 dolarów (do podziału na cały zespół), ale ludzie zaczynali ich słuchać. Przenieśli się z błyszczącego, tonącego w lakierze i cekinach Los Angeles, do przybrudzonego San Francisco. Pierwszą demówkę nagrali w 1982, a debiutancki album w 1983 roku. Metallica grała ostro i ciężko w szybkiej odmianie metalu nazwanej thrash metal.
Pamiętam nasze początki, kiedy wyrzucano nas z klubów, bo ludzie myśleli, że jesteśmy punkową kapelą – wspomina Hetfield. Szybkość to znak rozpoznawczy Hetfielda. Kiedy gra, ma tendencję do dolnego kostkowania, kiedy nadgarstek porusza tylko w jednym kierunku – z góry na dół. Przy wysokiej prędkości gry technika ta jest trudniejsza do wykonania w porównaniu z kostkowaniem naprzemiennym. Za to efektem jest dużo cięższe brzmienie.
Kolejnym celem była od zawsze prędkość.
Jako nabuzowani buntownicy sprawialiśmy, że graliśmy coraz szybciej. Chcieliśmy, żeby to podejście przyciągało uwagę słuchaczy – mówi. Ale gitarzysta swoją maestrię szybkości utożsamia z innym instrumentem:
Zasadniczo to gram na gitarze jak na perkusji. Nadal uwielbiam szybie granie. Przychodzi mi to z łatwością. Niewiele rzeczy, które zespół robił na początkowym etapie działalności, wskazywało na przyszły sukces: ich utwory były za szybkie i o zbyt surowym brzmieniu, żeby trafić do radia, nie wspominając już o długości (wiele wczesnych nagrań trwa po osiem minut i dłużej). Metallica jednak okiełznała typowy dla ówczesnych zespołów metalowych wygląd. Unikali krzykliwych strojów i kpili z fryzur, które definiowały gatunek glam metalu. Na scenę wychodzili w koszulkach i dżinsach.
„Jeśli przyszliście tu, żeby oglądać spandex, makijaż, lakier do włosów i całe to gówno, to nie jesteśmy tym pieprzonym zespołem!” – krzyknął kiedyś ze sceny młody Hetfield. James i ekipa zarządzająca zespołem byli zdeterminowani, by robić wszystko po swojemu, a nie tak, jak zażyczy sobie branża.
Do dziś tworzymy muzykę, jakiej sami chcemy słuchać – mówi.
Wybrany przez zespół kierunek – połączenie zaciekłości z melodią trafia również w gusta publiczności, która zaczęła wypełniać miejscówki, w których zespół koncertował. Osiąganie sukcesów przychodziło wolniej, ale ich trzeci album –
Master of Puppets z 1986 roku – uzyskał status Złotej Płyty, znajdując się w domach ponad pół miliona słuchaczy. Ale to 1991 rok i wydanie albumu
Metallica (znanego jako
Czarny album) wystrzeliło Metallicę od dużego (przed 1991 rokiem), aż do ogromnego sukcesu – 30 milionów sprzedanych egzemplarzy
Czarnego albumu mówi wszystko. Krążek ciągle figuruje na liście dwudziestu najpopularniejszych albumów wszech czasów, sprzedając się lepiej niż
Born in the USA Bruce’a Springsteena, czy
The Wall Pink Floyd. Dziś Metallica jest potęgą: bilety na koncerty sprzedające się za setki tysięcy dolarów plus nowe albumy lądujące na szczytach list przebojów tego dowodem. Popularność ich muzyki idzie w parze z uznaniem krytyków.
Hetfield jest złotym standardem – napisał Jonathan Horsely w Guitar World, kiedy czytelnicy wybrali Jamesa go drugim najlepszym gitarzystą wszech czasów w 2022 roku.
Nikt nie jest w stanie go przyćmić. W magazynie Guitar Player możemy przeczytać:
Precyzja prawej ręki Hetfielda, jej szybkość i moc wyznaczyły coś, co jest standardem, do jakiego dążą wszyscy, aspirujący do bycia gitarzystą w metalu, a i tak mają trudności. Mimo pochwał z Hetfielda bije pokora:
Ja wiem, że indywidualnie w Metallice są naprawdę przeciętni muzycy, ale kiedy łączymy się i działamy razem, coś się wówczas naprawdę dzieje.
Jego obawy osiągają punkt zenitalny, kiedy przychodzi mu grać z innymi muzykami.
Granie z innymi ludźmi jest dla mnie koszmarem – przyznaje. Przykładem niech będzie 2009 rok i wprowadzenie Metalliki do muzeum sław Rock And Roll Hall Of Fame, kiedy na scenie do Metalliki dołączyli
Jimmy Page z Led Zeppelin, zmarły w styczniu 2022
Jeff Beck,
Ron Wood z The Rolling Stones, czy
Joe Perry z Aerosmith.
Czułem się tak nieswojo. To siedzi mi w głowie. Jestem perfekcjonistą, a to rodzaj uszczęśliwiania ludzi naokoło. Muzycy czują się wówczas niepewnie. Część tej niepewności ma źródło w wychowaniu Jamesa. Oboje jego rodziców zabrała choroba nowotworowa; oboje unikali leczenia ze względu na przekonania religijne:
Nie chcieli pomocy medycznej, a były to nowotwory, które dość łatwo można było wyleczyć – doprowadzić do remisji lub w jakiś sposób zaradzić. Ale to ich wybór i ja to szanuję. Ale kiedy byłem dzieciakiem, było ciężko. Ten ból James skierował w stronę muzyki. Utwór
Until It Sleeps posiada tekst, w którym James opisał zmagania z nieuniknioną, postępującą agonią:
Co zrobić mam z tym moim cierpieniem / Uciekam, a ono wciąż jest obok mnie / Więc rozerwij mnie, wylej ze mnie wszystko / Coś w moim wnętrzu wrzeszczy i wyje / Ten ból wciąż mnie nienawidzi / Więc przytul mnie, dopóki nie zgaśnie.
Metallica komponuje najpierw muzykę. Słowa pojawiają się później:
Podstawą jest riff – rdzeń utworu – mówi Hetfield.
Dla mnie śpiew jest jak kolejna perkusja. Słowa często są dość ciężkie, mogą przeszywać duszę:
Nigdy wolny, nigdy sobą / Więc wam nigdy nie wybaczę – śpiewa w
The Unforgiven. Jego komentarz dotyczący tematu religii może wydawać się kąśliwy:
Złamana obietnica, zdrada / Uzdrawiająca dłoń powstrzymana / Przez wbijany coraz głębiej gwóźdź / Podążaj za bogiem, który cię zawiódł. Potęga tych słów ma za zadanie uzdrawiać:
To tak bardzo oczyszcza, jest tak terapeutyczne… - mówi, a jego twarz zdobi uśmiech. W tej chwili ukojenie znajduje w słowach i wyrażaniu emocji, które nim targają:
Spisuję moje największe lęki, sekrety, szalone myśli, układam z nich teksty a później czyta je świat. Kawał świata.
Jego społeczny komfort przeszedł długą drogę od czasów, kiedy miał 18 lat:
Wczesne koncerty były naprawdę trudne. Byłem tak bardzo nieśmiały. Nie chciałem gadać, dlatego potrzebowałem na scenie kogoś do zapowiadania utworów – mówi.
Teraz na scenie jestem niesamowicie spokojny. Czuję się na niej swobodniej niż w prywatnej rozmowie. Na scenie czuję się tak komfortowo, że to aż dziwne. Siedzenie z kimś sam na sam to dla mnie dużo więcej niepokoju niż stanie przed dziesięcioma, dwudziestoma tysiącami ludzi. Nic nie jest w stanie sprawić, że czuję tę więź, niż pisanie muzyki i wykonywanie jej na żywo, kiedy dołączają ludzie wokół. I patrzenie na ich twarze – ich uśmiechy, radość, że to ich przyciąga. Nie ma lepszego uczucia. Przynajmniej ja jeszcze nie znalazłem nic lepszego. Robi pauzę i zaciąga się:
I nie ma znaczenia, jakie cygaro palę – dodaje z serdecznym uśmiechem.
Hetfiel popala cygara od lat; próbował ich, kiedy był młodszy, ale na dobre zainteresował się nimi pod koniec lat 90.
Za pierwszym razem skosztowałem kilku lżejszych. Potem były La Glorias, a później Fuentes, które stały się moimi ulubionymi. I nie wiem, czy inni to potwierdzą, ale z cygarami jest tak, że jak jakieś na początku polubisz, to później ciężko się od nich oderwać i zamienić na jakieś inne. To tak, jak z pierwszym polubionym stylem muzycznym, czy coś takiego… Po prostu lubisz. Działa na ciebie, mówi coś o tobie.
Teraz Hetfield przekazuje swoją miłość do cygar we własnej sygnaturze
Blackened „M81” firmy
Drew Estate. Wykonane w całości z liści maduro, zwijane w Nikaragui przez ludzi, którzy stworzyli rodzaje Liga Privada i Herrera Esteli. Niemal dwa lata tworzenia i cygara zadebiutowały w grudniu 2022 roku na targach Big Smoke.
Jonathan Drew, szef ekipy
Drew Estate, wysyłał Hetfieldowi próbki, a James ukierunkowywał smakowe nuty, które znalazły swe odbicie w produkcie końcowym.
Rob Dietrich – szef destylacji
Blackened American Whiskey (który produkuje ten alkohol wspólnie z Metallicą, bombardując dodatkowo kolejne partie utworami Metalliki) jest przyjacielem Hetfielda i to on zasugerował przy cygarach współpracę z Drew Estate:
Znaleźliśmy wspólny język przy cygarach, bo nie mogliśmy tego zrobić w czasie tworzenia whiskey – mówi Hetfield, który po wcześniejszych ekscesach ściśle związanych z funkcjonowaniem kapeli rockowej postanowił rzucić picie. Dietrich nie jest jedynym kompanem Hetfielda do palenia cygar.
Popalamy sobie w naszym ulubionym towarzystwie i to właśnie Rob posunął ten pomysł: „Hej, a gdyby tak zapalić własne cygaro?”.
James, zapytany, czy Corona, którą właśnie pali, to jego ulubiony rozmiar, mówi:
Cóż, do śniadania. Kiedy umawiam się na popołudniowe palenie, wolę te grube, ale kiedy mam zapalić sam, preferuję mniejsze. Kirk Hammett, jego kolega i gitarzysta Metalliki, również gustuje w cygarach sygnowanych nazwą zespołu:
Czasami rezerwuje mi popielniczkę. James miał zwyczaj, by nie palić przed występem w celu ochrony głosu, ale zmienił nawyk za kulisami koncertu
Billy'ego Joela:
Palił cygaro za kulisami. Zobaczyłem, że dobra… To jest wykonalne, głos mu nie siadł w każdym razie. Hetfield często lubi sobie puścić dymka:
Rozumiem, że są pewne zasady, które mają sens – „nie pal na stacji, kiedy tankujesz wóz”. Ale co jest nie tak, jeśli chodzi o inne miejsca? W części swojej posiadłości w Kolorado James urządził palarnię cygar, z której często korzysta (nadmiar miejsca w sypialni przeznaczył np. na miejsce do nagrywania). Hetfield ma grupę ośmiu – dziesięciu osób; znajomych od cygar, którzy w każdy czwartek wpadają na palenie. To im James rozdał wczesne próbki własnej sygnatury na jednej z takich posiadówek. Ponieważ zasugerował się opiniami kumpli, stwierdził, że dym z próbek jest trochę za mocny i poprosił ludzi z Drew Estate, żeby go trochę stonować. Produkt końcowy jest bardziej średni w wyrazie, aromatyczny, bez zbyt ostrego, czy przytłaczającego odczucia.
Metallica – zespól niegdyś uważany za zbyt surowy, marginalizowany – przyjęty został przez przemysł muzyczny. Stało się to w 2009 roku wraz z wejściem do galerii sław
Rock And Roll Hall Of Fame.
Hetfield zdaje sobie sprawę z obecnie trwającego trendu związanego ze światem influencerów i celebrytów, którzy często nie mają żadnego związku z produktami, które oferują i podkreśla, że w te cygara jest bezpośrednio zaangażowany:
Ważne jest dla mnie, żeby powiedzieć konsumentowi, że nie zostawiam swojego nazwiska przy byle gównie. Jesteśmy zaangażowani w ten temat naprawdę długo. W kwaterze głównej Metalliki w San Rafael, jakoś godzinę drogi od San Francisco, na parterze obok kuchni znajduje się mała kanapa i drewniany stół, na którym leżą skrzyneczka na cygara (tzw. humidor), kilka noży i zapalniczki. W rogu stoi automat do pinballa, na ścianach wiszą plakaty z koncertów i eklektyczne grafiki. Zespół nabył tę przestrzeń, która pierwotnie była starym studiem nagrań, jakieś 20 lat temu. Dziś miejsce służy jako biuro, studio nagrań i miejsce odpoczynku. Sala prób, w której nagrywa Metallica wypełniona jest po brzegi wzmacniaczami i gitarami. Wszędzie wiszą kolorowe flagi i transparenty pokrywające ściany i sufit – to prezenty rzucane przez fanów na scenę w czasie koncertów, które Metallica skrupulatnie prezentuje, by pokazać swój światowy zasięg. Widać tam pamiątki z Korei Południowej, Nowego Jorku, Serbii, Nikaragui, Kanady, Niemiec, prawie zewsząd.
Metallica koncertowała w oszałamiającej ilości miejsc, ale jedno ewidentnie się wyróżnia. W 2013 roku kapela popłynęła lodołamaczem do stacji badawczej Carlini na Antarktydę, by przejść do historii jako pierwszy zespół, który zagrał koncerty na wszystkich kontynentach. Konieczne były jednak ustępstwa, by chronić delikatny ekosystem wyspy przed wpływem ciężkiego metalu:
Dla tego koncertu charakterystyczna była cisza, wszyscy mieli słuchawki na uszach – opowiada Hetfield z tym swoim figlarnym uśmieszkiem.
Nie chcieliśmy powodować kolejnych osunięć lodowca.
W kwietniu Hetfield i Metallica ponownie wyruszą w trasę koncertową, która rozciągać się będzie na dwanaście krajów, w których promowany będzie nowy album zespołu –
72 Seasons. Przymiarki tworzenia nowej muzyki zaczęły się w trakcie spotkań na Zoomie w czasie pandemii. Premiera 14 kwietnia to data późniejsza, niż pierwotnie planowano, a wszystko przez chęci, by dać fanom możliwość cieszenia się nowym wydawnictwem w starym stylu, a żeby to osiągnąć, trzeba było rozwiązać szereg logistycznych komplikacji. Wygląda na to, że nawet heavy metalowi bohaterowie nie są odporni na przestoje związane z dostawami.
To winyl – mówi Hetfield. Ich fani uwielbiają edycje wydawane na tym nośniku, a zespół stara się im to zapewnić.
Nasze płyty wydajemy teraz z grubymi, szerokimi rowkami, zawsze jest to podwójny album, więc wszystko brzmi najlepiej, jak to możliwe. Wielu naszych fanów jest maniakami płyt winylowych. Zwłaszcza w Europie. Nie ma więc sensu wydawać nowego albumu, kiedy są braki w winylu – mówi James.
Chcesz mieć milion egzemplarzy, a oni są w stanie wycisnąć tylko ileś tam dziennie.
Kalendarz trasy koncertowej zespołu nie jest już tak upchnięty jak dawniej:
Starzejemy się, a chcielibyśmy nadal grać w tych miejscach, w których zdarzało nam się bywać wcześniej, ale jest czymś praktycznie niemożliwym, aby utrzymać tempo, jakie mieliśmy, powiedzmy, w latach 90. Zdarzało się, że wyjeżdżaliśmy w trasę na kilka miesięcy. Jesteśmy wobec siebie bardzo samokrytyczni i mamy wysokie standardy tego, co robimy. Dbamy o wszystkie elementy tego, by pokazać ludziom dźwiękowo i wizualnie to, co najlepsze, żeby mogli wciąż cieszyć się naszą muzyką i odwiedzać nas na koncertach. Bo to koncert jest miejscem, kiedy widzimy i czujemy najsilniejszą więź z naszymi fanami. Dlatego szanujemy to i o koncerty troszczymy się tak samo mocno, jak o tworzenie nowych utworów.
Tytuł pierwszego udostępnionego singla -
Lux Æterna (łac. Światłość Wiekuista) – sugeruje być może bardziej optymistyczny nastrój, niż drzewiej w twórczości Metalliki bywało. Wydaje się, że sam Hetfield znalazł w fanach kolejną rodzinę, z którą zżył się przez ostatnie 41 lat:
Są ludzie, którzy uczestniczyli w ponad dwustu naszych koncertach – mówi po kolejnym wypuszczeniu dymu.
Radośnie jest widzieć te znajome twarze. Takie coś sprawia, że naprawdę wszędzie czujemy się jak w domu. Są oddani – to rodzina. To dobre uczucie.
* przekłady fragmentów tekstów
The Unforgiven,
The God That Failed oraz
Until It Sleeps autorstwa
Tomasza Szmajtera (
Metallica. Antologia tekstów i przekładów, In Rock, 2004)
David Saviona i James w HQ (listopad 2022)
Marios
Dudrix
Overkill.pl