W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Dirty Donny Gillies – So What! (październik 2020)
dodane 15.10.2020 00:04:37 przez: No Leaf Clover
wyświetleń: 2376
“Dirty” Donny Gillies – człowiek, który w świecie Metalliki zasłynął z artystycznego projektu stołu do pinballa. Tym projektem wyrzeźbił sobie zupełnie nowy poziom swojej pracy. Teraz Donny wyjaśnił Steffanowi Chiraziemu koncepcję najnowszego plakatu swojego autorstwa oraz zamiłowanie do ściągaczek do wody.

Tekst: Steffan Chirazi
Tłumaczenie: Marios
Redakcja: No Leaf Clover

Kiedy przystępujemy do gadaniny przez Zoom (ten program to istny symbol 2020 roku), staram się bliżej przyjrzeć przestrzeni, w której pracuje Donny Gillies. A jest to, jak można się spodziewać, prawdziwa skarbnica przeróżnych kolekcjonerskich przedmiotów i bibelotów, co trochę przypomina mi półki z zabawkami u Kirka Hammetta w jego dawnym domu w San Francisco. I nie jest to coś zaskakującego, ponieważ Donny (podobnie jak Kirk) jest kolejnym zakręconym kolekcjonerem, którego zamiłowanie do sztuki kontrkultury, hot-rodów i muzyki sprawiło, że wiele lat temu pojawił się w środowisku Hammetta i otrzymał zaproszenie do wykonania prac w HQ. Jako doświadczony undergroundowy artysta o mocnej reputacji w swoim rodzinnym mieście – Ottawie, Donny dzięki swojemu stylowi dość łatwo i szybko przekształcił swoje zadania na pracę dla Jamesa Hetfielda, później Roba i wreszcie dla Larsa. Skończyło się na współpracy z całym zespołem przy projektowaniu stołu do pinballa firmy Stern. Następnie kooperacja wyszła poza świat Metalliki – także stricte dla Stern – przez cały ten czas budowała się oddana baza fanów w całych Stanach.

Twórczość Donny’ego dla Metalliki przywołuje spuściznę i energię nieodżałowanego Eda „Big Daddy” Rotha i łączy się z wyrazistymi kreskówkami skręcając jednocześnie w rejony potworów i sztuki na zamówienie . Po przeprowadzce w malownicze i kojące okolice Palm Desert w Kalifornii jakieś trzy lata temu, Donny osiągnął rytm w pracy, spędzając teraz nad projektami rzeczywiście osiem godzin dziennie, co pozwoliło mu na podjęcie większej liczby zamówień, niż kiedykolwiek wcześniej. W So What! Donny wyjaśnia czasy dorastania, wychowania, wpływów oraz oczywiście opowiada o własnej sztuce.



Po pierwsze, jaka sztuka inspirowała Cię, gdy byłeś młodzieńcem dorastającym w Ottawie?


Rysowałem już jako małe dziecko. A byłem pod wpływem wszystkich popkulturowych rzeczy, jakie działy się w latach 70. I 80. Ubiegłego wieku. Pewnie widzisz ten pokój za mną. To moja artystyczna pracownia nr 1. Mam w domu trzy pracownie, ale to tutaj rysuję. Czuję tu spore nagromadzenie nostalgii. Zaczynałem tak wcześnie… Komiksy, kreskówki w sobotni ranek, karty od Wacky Packages i Garbage Pail Kids, takie rzeczy. W końcu zająłem się sketboardingiem, co wciągnęło mnie w punk rock i ciężką muzykę metalową. Okładki albumów również były dla mnie ogromną inspiracją. Mam i wujek pracowali w Lincoln Fields Mall w Ottawie, dziadek był zegarmistrzem, więc rodzina miał tam swój mały biznes – sklepik nazywał się Schafer’s Clock Shop. Po szkole przychodziłem tam umyć okna a potem wybierałem się do centrum handlowego na zakupy w sklepie z płytami. Przeglądałem najnowsze okładki od Iron Maiden i takie tam. Lubiłem Eddiego. W podstawówce rysowałem go w zeszytach.

Pochodzisz więc z rodziny producentów zegarków.

Tak, to rodzina ze strony matki. Ojciec był drukarzem i pracował w Canadian Bank, gdzie drukowali australijskie i kanadyjskie dolary.

I tu oczywiście pojawia się pytanie za 100 punktów: czy kiedykolwiek przemycił parę banknotów do domu?

Wiesz, zawsze go o to pytano, ale w tym względzie wszyscy byli bezwzględni. Mieli tam sporo działów. Ojciec pracował w dziale litograficznym. Nikt tak naprawdę nie widział tych pieniędzy, dopóki nie dotarły one do końca produkcji. Jeden gość je drukował, drugi wycinał…

Ta praca w drukarstwie przeniknęła cię niemal do kości. Czy zawsze miałeś do czynienia z kimś, kto pracował przy drukarkach, nadruku, itd? No i pochodzi przecież z rzemieślniczej rodziny!

Tak. Zawsze byłem w pobliżu naprawdę dziwnych instrumentów, bo mój dziadek zawsze naprawiał takie rzeczy. Mieszkał tuż za rogiem. Potem mój tata zawsze zwracał uwagę na ładne opakowania kupowanych przeze mnie rzeczy. Wiedział, jak to wszystko było drukowane, co jest naprawdę fajne. Następnie zająłem się sitodrukiem i tata dokładnie wiedział, jak to wszystko robiłem. To całkiem fajne.

Co było tą pierwszą rzeczą, przy której pomyślałeś: Jakie to jest świetne! Chcę robić takie rzeczy!

Cóż, zaczęło się od komiksów, od grafiki komiksowej. Myślałem, że mogę zostać artystą komiksowym. To wszystko mocno się zmieniało, ale robiły na mnie wrażenie okładki płyt w latach 80. Kolejnym krokiem w rzeczach, które mnie zaskakiwały, była grafika deskorolkowa lat 80. – Jim Phillips i VCJ. Zobaczenie tych kultowych prac było dla mnie naprawdę uderzające.

I co podpowiedziała ci sztuka deskorolkarska? Jakie inspiracje wyciągnąłeś z tych grafik? Jakie emocje? Jaki to był klimat?

Była to nieco zagmatwana sprawa, ponieważ nie mogłem ogarnąć, dlaczego te rysunki wyglądały tak fajnie. Na przykład to… [Donny pokazuje jedną z deskorolek – przyp. autor]. Spójrz – przecież to cholerne dzieło sztuki. Jest to Santa Cruz Rob Roskopp. Zaprojektował to artysta Jim Phillips a obraz ozdobił model Santa Cruz Skateboards.

Przecież to prawie amorficzna postać, czy coś w tym rodzaju. Więc to grzywka zrobiła na tobie wrażenie?

Wiesz, to wielkie potwory i czaszki, które otwierają wrota do świata Suicidal Tendencies, Pusheada, a potem do Misfits. A tak poza tym, to po prostu chory, niesamowity towar.



Te rzeczy były dla ciebie lekarstwem, czy raczej czymś zabawnym?

Powiedziałbym, że była w tym i radość i miało to również terapeutyczny charakter. A było tak, ponieważ byłem rysownikiem i mnie to pociągało. Chodzi mi o to, że czasami kupowałem płytę tylko dla okładki, wiesz?

Spójrzmy na twoje prace. Czy wyrzucasz takie projekty z głowy czy po prostu jest to efekt dobrej zabawy? Chyba nie ma jakiegoś jasnego sposobu na wytyczenie tylko jednego sposobu, ale może da się procentowo określić ile w tym jednego, a ile drugiego?

Czerpię po trosze z obu przypadków. To coś o wiele większego, niż tylko rysowanie, ale najszczęśliwszy jestem wówczas, gdy improwizuję z projektem i wiem, że będę w tym siedział przez tydzień, czy miesiąc, czy ileśtam nad tą jedną pracą. Nakręcam się słuchaniem podcastów i muzyki. Wstaję rano, puszczam sobie muzykę, po południu leci podcast a ja w tym czasie po prostu rysuję. No i mam pod ręką kawę. Wtedy jestem najszczęśliwszy. Wydaje mi się, że pracuję wówczas jakby obok siebie. To prawie jak stan medytacyjny. Kiedy kończę, spotykam się z żoną Jenny na obiedzie. I ona wtedy pyta: Wszystko w porządku? A ja na to: Rysowałem cały dzień, czuję się jak po dragach.

Robisz sobie jakąś przerwę na lunch typu: Dobra, między 13.00 a 14:00 czas coś zjeść, czy jednak nie?

Jestem gościem, który w jednej ręce trzyma kanapkę, a w drugiej ołówek, wiesz? Więc po prostu jem w trakcie tworzenia. Robię przerwy, kiedy ich potrzebuję, żeby zagrać w pinballa w drugim pokoju.

Pracowałeś z wieloma firmami – od Fendera po Vans, no i projekt Stern Pinball był całkiem spory. Ale to chyba Metallica była początkiem projektu tego stołu. Myślę, że powinniśmy trochę naświetlić całą sytuację dla nowych czytelników. Jak doszło do tej współpracy?

Więc tak – mieszkałem wówczas w Montrealu i od pięciu lat trwała moja kariera pełnoprawnego artysty-rysownika. Rysowałem wtedy dla wielu zespołów, wielu kapel z Bay Area, np. dla Electric Frankenstein i The Demonics. Był też temat Gearhead Magazine. Zrobiłem sporo okładek tego periodyku. No i była cała masa podziemnych zespołów, którym świadczyłem swoje usługi. Zrobiłem okładkę dla The Demonics, a Chip Walker, który pracował w tedy w HQ pokazał ją Kirkowi. Metallica była w trakcie zagospodarowywania miejscówki na ich centrum dowodzenia. Zostałem tam zaproszony, a Kirk powiedział mi, że bardzo by chciał, żebym zrobił jakieś murale w jego pokoju na piętrze. Wtedy musiałem wracać do Montrealu, ale zaproponowałem, że wrócę za miesiąc i zobaczymy, co da się zrobić. Więc wróciłem do Kanady, pozałatwiałem interesy i wysłałem Kirkowi mnóstwo swoich pomysłów. Stwierdził: Przywieziemy cię tu i zorganizujemy dla ciebie miejsce w HQ. Zacząłem więc malować i wiesz, było dosyć zabawnie. Oni kręcili wtedy film Some Kind Of Monster i pracowali nad St. Anger. Więc ja sobie maluję, a chłopaki siedzą w tym samym pokoju i nagle ekipa filmowa stwierdza: Musisz się przenieść. I pamiętam, jak James powiedział: Nie, niech zostanie. Chcę patrzeć jak pracuje podczas kręcenia.

Wspaniale.

Potem wpadł Bob Rock, powiedział, że robię naprawdę fajne rzeczy i zapytał, czy mógłbym zrobić logo dla jego klubu samochodowego. Później przyszedł James z gitarą i pytaniem: Hej, możesz namalować na niej jakieś logo? Stary… Te zamówienia… One się po prostu nie kończyły. Umiesz namalować fortepian? Zrobiłbyś jakiś rysunek na koszulkę? Byłem tam tylko pół roku i malowałem. W pewnym momencie powiedzieli: Jesteś super! Jesteś wyluzowany. Możesz się u nas zaczepić. Skończyło się na tym, że dopóki nie ruszyli w trasę, kręciłem się po prostu po HQ i tworzyłem. To było naprawdę fajne, miłe doświadczenie.

Przeanalizujmy nieco twój moment tworzenia. Jak to jest, kiedy pracujesz? Wspomniałeś o muzyce i podcastach. Jakiej muzyki słuchasz i jaki ma ona na ciebie wpływ? Co cię napędza do pracy? Wykorzystajmy ten najnowszy plakat jako przykład. Skąd bierze się iskra, żeby stworzyć taki rysunek? Jaki to rodzaj paliwa?

To wszystko opie3ra się o tusz i papier. Pędzelek i pióro, którymi zaznaczam szczegóły. Wydruki lądują na chromowanym papierze i metalicznej folii, więc jest całkiem w porządku.
Jeśli chodzi o muzykę, której słucham, to jestem bardzo otwarty na różne style i gatunki. Mnóstwo muzyki ze świata. Oczywiście jest to metal i punk rock, ale już mnie nie obchodzi, jaki jest to gatunek. Jeśli zespół jest fajny, to muzyka będzie zajebista. Moja żona zaopatrza dom w płyty, kupuje je przez Internet, albo idzie do sklepu z używkami i wyszukuje jakieś dziwne, stare pokręcone albumy. Ale muzyką kierowałem się zawsze. Jest ona dużą częścią mojego życia. Trochę sam gram, ale bycie w kapeli nigdy się dla mnie nie liczyło. Wiesz, co miesiąc mam swój ulubiony zespół.


W porządku. To jaki jest teraz twoim ulubionym?

Aktualnie słucham sporo kapeli Slift. Kilka miesięcy temu wydali nowy album. Są naprawdę fajni.


Porozmawiajmy o samym projekcie plakatu, który przygotowałeś. Wydaje mi się, że jest on kwintesencją sztuki spod znaku Dirty Donny.

Byłem podekscytowany tym, że mogłem zrobić dla Metalliki plakat z tej serii. Nie wiem ile tak naprawdę ich już zrobiłem, ale ten konkretny chciałem wykonać w stylu czarnego światła. Chciałem stworzyć coś w stylu Dirty Donny, prawie tak, jakbym miał możliwość zagrania jeszcze raz na tym pinballowym stole, wiesz: Gdybym miał jeszcze jedną próbę, to co bym zrobił?

Z plakatem zrobionym na styl typu „czarne światło” jest tak, że w całym tym projekcie można znaleźć kilka tricków, prawda? Chodzi mi o to, że wszedłeś w ten scenariusz w z odrobiną zadowolenia, nie?

Z pewnością tak. Robiłem wiele plakatów przy wykorzystaniu światła ultrafioletowego. Stałem się znany, jako gość, który w pewnym sensie przywrócił tę technikę. A cała sprawa ze mną polega na tym, że tak naprawdę nikt nie robi czegoś takiego. Owszem, są firmy, które robią coś takiego w sklepach z opium i tytoniem, ale na scenie sztuki rockowej tego nie ma.
A więc to jest plakat spod znaku Dirty Donny, tyle, że zrobiony ultrafioletowo na styl lat 70. Spróbowałem tej techniki już 10 lat temu i plakat od razu się sprzedał. Zostało to wyprzedane. Potem zacząłem pracować tym sposobem regularnie. Super jest wmieszać w to Metallicę i zrobić coś w rodzaju zaktualizowanej grafiki, jaka wylądowała na stole do pinballa.

I to nie są jakieś zwykłe wydruki po 10 dolców, które kupujesz w tubie w sklepie. Tutaj jest to wydrukowane metodą sitodruku. Takie plakaty są bardzo drogie w wykonaniu i mają w sobie dużą ilość rękodzieła. Tu nie chodzi tylko o odpalenie maszyny i pociągnięcie po wydruku kilka razy ściągaczką do wody. Nagrałem krótki film na temat tej techniki, ale myślę, że zanim go znajdziecie i obejrzycie, plakat nie będzie już dostępny.



Czy uważasz, że istnieje różnica między obrazem wydrukowanym przy pomocy ściągaczki do wody – jak to określiłeś – czyli pomysłowo wykonaną odbitką, a zdjęciem drukowanym przemysłowo? Chodzi mi o ciepło kolorów, odczucie, klimat… To jak z płytą winylową, która ma trochę więcej „osobowości” niż cyfrowa kopia utworu, nie?

Czuję, że tak jest. Czuję, że ów wielki styl wymaga więcej pracy. Wolę grafiki drukowane metodą sitodruku. Do malowania używam fluorescencyjnych atramentów DayGlo, a cały druk metodą sitodruku jest fluorescencyjny, więc to świetna zabawa. Sitodruk jest metodą nieco droższą, bardziej pracochłonną i ma też ładną teksturę. Kiedy się na to patrzy, to wygląda tak, jakbyś mógł zobaczyć ten atrament, który niemal unosi się na wierzchniej części papieru. Możesz zauważyć, że każdy z kolorów nakładany jest pojedynczo. To miks pięciu pomieszanych kolorów. A kiedy wchodzisz do pokoju i widzisz ten plakat, jest to naprawdę uderzające. Robiono takie właśnie plakaty w latach 60. i 70. – te rockowe plakaty niemal wyskakują ze ściany.


To jakie następne projekty?

Zrobiłem poster do Stranger Things dla Netflixa i powiedzieli, że być może będą zainteresowani zrobieniem kolejnego plakatu i kolejnego wzoru na t-shirt. Robię teraz mnóstwo merchu, bo skoro nie mogę pracować przy koncertach [z powodu pandemii – przyp. autor], to jest właśnie czas na koszulki, bluzy, etc. Stworzyłem też serię naklejek. Zrobiłem to metodą flokowania, są czarne, aksamitne, trochę rozmyte. Tak, merchu jest dużo. Sporo kapel mnie podkupuje. Wiem, że mam też coś zrobić dla magazynu Thrasher. Mój youtubowy kanał - Donny TV - świetnie się rozwija. Szykują się też plakaty koncertowe do występów z przeszłości, które miały miejsce w latach 70. Nie mogę na razie zdradzać żadnych nazwisk, ale to całkiem spore nazwiska!



Tłumaczenie: Marios

Na drodze współpracy do czasu rozwiązania problemu z monitorem Mariosa będę tutaj zamieszczać Jego tłumaczenia.


No Leaf Clover
Overkill.pl




Waszym zdaniem
komentarzy: 0
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Nikt nie skomentował newsa.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak