W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Enter Night: Biografia Metalliki, recenzja avclub.com
dodane 14.06.2011 01:39:25 przez: ToMek
wyświetleń: 3522
Zamieszczaliśmy już kilka recenzji najnowszej biografii o Metallice - Enter Night, i bodajże każda z nich była pozytywna. Aby nie było tak pięknie wyszukaliśmy również mniej pochlebną recenzję, napisaną przez witrynę avclub.com, a przetłumaczoną przez Paddy'ego. Zachęcam do zapoznania się!




Enter Night: Biografia Metalliki


Może to nie jest wina Micka Walla, że ma nieznośną obsesję na swoim punkcie. Jeden z pisarzy uwieczniony przez Guns N' Roses w anty-dziennikarskim elaboracie "Get In The Ring", przyjął złą sławę jako pozwolenie do wstrzyknięcia siebie do swoich książek rockowych, szczególnie do "Paranoid: Black Days With Sabbath & Other Horror Stories", która zawiera więcej farby drukarskiej niż pozornej zawartości. Ostatnia książka Walla, "Enter Night: A Biography Of Metallica", jest na pozór klasyczną biografią. On jednak czuje potrzebę obsadzenia się w jakiejś ważnej roli w historii Metalliki - a następnie podkreślenia każdego patetycznego ruchu, ewentualnie upewnienia się, że czytelnicy o tym nie zapomną.

Długie podsumowanie Walla, jako dziennikarza, nie budzi wątpliwości, ale on tak to robi. W "Enter Night", otwiera każdy rozdział obrazem pierwszej osoby, którą opisuje przez desperackie szczegóły interakcji, jakie miał z członkami Metalliki Jamesem Hetfieldem i Larsem Ulrichem od lat. W książce Wall przerabia więcej nazwisk, niż Hetfield chwytów. Jego fanboyism ostatecznie kwitnie w pełno wymiarowej megalomanii, do punktu, w którym określa siebie jako "postać wybitnego w swojej dziedzinie", dokładnie tak, jak według niego Ulrich. Żeby ktoś nie pomyślał, że Wall nie jest taki skromny, jak na przykład przeciętny natręt, on posuwa się do skandalicznego stwierdzenia przez lamentowanie, jak "Lars zapomniał o mnie" o nas" - "nas", oczywiście, istnienie w sferze marzeń Walla wyolbrzymionych stosunków, jakie ma z Ulrichem, który nawet nie zgodził się na wywiad do "Enter Night". Potem znowu, nieaktualny członek Metalliki dostarczył świeży materiał do książki, który czerpał ze starych wywiadów Walla z nimi, a także z cytatów współpracowników i rówieśników zespołu.

Głębszy egocentryzm kaleki "Enter Night", bądź co bądź. Wall przez wiele lat pracował jako publicysta rockowy i manifestuje się tym jako rozpraszającym nudę w przemyśle muzycznym. Książka przestaje na zbyt wielu bezbarwnych stycznych przy prasie, marketingu, dystrybucji i zarządzaniu metalową sceną lat 80-tych - materialnych, które powinny być zapisane w innej, nawet nudniejszej książce. Kiedy Wall zaczął wędrówkę koło ekonomii czy działalności marketingowej, powinien zwrócić się do Metalliki powoli, przynajmniej w sposób zaskakujący przeobrazić ją z zespołu do marki. Zamiast tego, po prostu dociera niczym kolejny przemysłowy mol książkowy oślepiony symbolami dolara.

Nawet wtedy, gdy Wall stara się umiejscowić Metallikę i jej muzykę w szerszym kontekście, ponosi fiasko. Rozdział jest w niewytłumaczalny sposób zarezerwowany dla egzegezy maskotki Iron Maiden, Eddiego. Weterani punka, zespół The Damned - który, przypadkowo, Wall propaguje - jest wymieniany wiele więcej razy, niż książka mogłaby dopuszczać (zwłaszcza, że Metallica nigdy nie nagrała coveru The Damned, w przeciwieństwie do ich punkowych rówieśników). I można śmiało zakładać, że "Enter Night" przejdzie do historii jako jedyna biografia Metalliki, która poświęca akapit Huey Lewisowi.

U podstaw krótkowzroczności i biegunki ego Walla leży aktualna, przekonująca historia Metalliki. Ale to robota Metalliki, nie jego. Od początków zespołu, jako duetu nieuzdolnionych, niedopasowanych samotników, do ich komercyjnego triumfu, krytycznej walidacji, sporu z Napsterem, głośno odebranego dokumentu "Some Kind Of Monster", kronika tylko czeka na pociągnięcie. Nawet wtedy, gdy Wall robi krok do tyłu i pozwala mitycznej opowieści zespołu tworzyć parę, to jednak potyka się z kpiącym powrotem (na pewno nigdy nie wygłoszonym w prawdziwym życiu), do komentarzy jego rozmówców - nie wspominając niekonwencjonalnego szeregu błędów ortograficznych, powtarzanych cytatów, własnych sprzeczności, zagubionych wątków, i wszystkiego wokół nieregularnego pisania. Pod koniec książki Wall ma czelność oskarżać "Suicide & Redemption", utwór z albumu Metalliki "Death Magnetic" z 2008 roku, że jest "przesadnie samo-odniesieniowy i, szczerze mówiąc, żenujący". Przyznaję, ma rację. Ale biorąc pod uwagę wszystkie narcystyczne wypełniacze i podniecającą sflaczałość, wpakowane do "Enter Night", w jego przypadku to "przygarniał kocioł garnkowi".


Inną, już bardziej pozytywną recenzję znajdziecie na stronach examiner.com.



Paddy
Overkill.pl


Waszym zdaniem
komentarzy: 15
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak