W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Goodbye, Berlin, czyli Metallica na kontrakcie
dodane 11.04.2019 15:19:49 przez: Marios
wyświetleń: 2242
Browar Stone Brewing spakował manatki i wrócił do Stanów. Wrócił na własne poletko, do środowiska, które bardzo dobrze zna. Piwna ekspansja amerykańskiego kraftu na rynek niemiecki po niespełna trzech latach zakończyła się niepowodzeniem. Jak skomentował decyzję o wycofaniu się z Berlina Greg Koch? Pełen bólu i żalu wpis szefa rzemieślniczego giganta pojawił się 5 kwietnia na stronie amerykańskiego browaru.





Mam złamane serce. Ono się oczywiście naprawi, ale pozwolę, żeby jeszcze przez chwilę było rozbite. Kocham Berlin, a jeśli coś kochasz, czasami jest to frustrujące. Tak jak teraz. Ogłaszamy, że dzisiaj (5 kwietnia 2019) przenosimy własność berlińskiej filii Stone Brewing wraz z naszym bistro na naszych przyjaciół z BrewDog. BrewDog zdecydowali się przejąć na własność to, co zbudowaliśmy.

Od momentu, gdy znalazłem się w tej zabytkowej gazowni na początku dekady, osiągnęliśmy w Berlinie kilka wspaniałych rzeczy. Bardzo o to walczyliśmy. Zaczęło się wszystko od Stone Brewing w Stanach w 1996 roku, ponieważ było nam nie po drodze z panującym piwnym statusem w USA. Czuliśmy, że Amerykanie zasługują na lepsze piwo, i dlatego postanowiliśmy je dla nich warzyć. Gdy zobaczyliśmy, że Niemcy również utknęli w pułapce taniego piwa, byliśmy przekonani, że możemy im pomóc. Obecnie wygląda to tak, że ceny niemieckiego piwa są najniższe z wszystkich piwnych rynków Europy Zachodniej. Większość z Was zna taką sytuację z życia – najlepsze rzeczy rzadko są najtańsze. Wspaniałe piwo warzone jest w niesamowitym browarze i dystrybuowane na terenie całego kraju. Niestety według statystyk, większość Niemców nadal ignoruje dobre piwo i kupuje tanie. To się zmienia, bardzo powoli, ale się zmienia.

Poświęciliśmy znaczną część bieżącej dekady i miliony dolarów, by wybudować Stone Brewing w Berlinie. To się nie udało. Takie rzeczy bolą i się zdarzają. I coś takiego stało się teraz. A to naprawdę bardzo boli. Mimo tego, że nie udało nam się osiągnąć celów naszego wielkiego planu, patrzymy na nasze liczne sukcesy. Poznaliśmy cały nowy kraj miłośników piwa kraftowego i nawróciliśmy sporo osób na właściwą piwną ścieżkę. Stworzyliśmy międzynarodowe piwne środowisko w Bierland. Stone Brewing wraz z naszym berlińskim bistro zostały nazwane „topowym miejscem do picia piwa i jedzenia na podróżniczej mapie Niemiec”. Nasz Stone IPA był klasyfikowany na pierwszym miejscu w kraju.

Nagrody i wyróżnienia są zarówno czymś niesamowitym, jak i czymś przeklętym. Niestety same nagrody nie wystarczą do tego, by zaspokoić bestię, jaką jest Stone Brewing Berlin. Potrzebowaliśmy powierzchni. Sam koszt budowy i utrzymania Stone Brewing w Berlinie, zgodnie z naszą filozofią, nie pozwolił nam na powolny rozwój. Czasami musisz w porę zauważyć to, że twoje marzenie staje się zagrożeniem dla całej firmy. Trzeba wówczas wybrać mniejsze zło, by ocalić większe dobro.



Powiedzmy to sobie jasno: Stone Brewing nadal będzie dystrybuowany na Europę. Aktualnie jesteśmy w 26 krajach. Nasze piwo nadal dystrybuowane jest w Niemczech w bardzo dużej ilości. Nawróciliśmy tam na właściwą ścieżkę wielu konsumentów, proponując im dobre piwo. Część z tych piw nadal będzie warzona na miejscu. Prowadziliśmy intensywne szkolenia dla naszych piwowarów. Sama miejscówka natomiast – ta wielka budowla z 1901 roku – będzie zarządzana przez inną wielką firmę produkującą piwo rzemieślnicze.

Chcę podziękować naszemu wspaniałemu zespołowi. Wszystko, co udało nam się wnieść dla piwnej kultury w Berlinie, to ich zasługa. Dążyli do takiego stanu rzeczy przez swoją pracę dniem i nocą. Tworzyli atmosferę, rozlewali kufle piwa, głosili dobrą nowinę. Wiem, że dowiedzieli się dużo o piwie kraftowym i o jego strukturze biznesowej. Rozwinęli doświadczenie i umiejętności, które zabiorą ze sobą w świat, głosząc tę piwną nowinę. Gdy musisz pożegnać się ze znajomymi, jest to okropne uczucie, ale jest ono łatwiejsze do zaakceptowania, jeśli wiesz, że znajomi wyruszą w świat wyposażeni w wiedzę i umiejętności. Wiem, że stworzyłem wielu wspaniałych przyjaciół.

Stone Berlin był jedną z najtrudniejszych i najbardziej frustrujących rzeczy, jakie kiedykolwiek zrobiłem. Miasto i jego nieliczni, ale wielcy miłośnicy piwa kraftowego są specjalistami światowej klasy. Mimo wszystko postanowiłem zaakcentować jedną, bardzo konkretną rzecz związaną z Berlinem, która mnie denerwuje. Piszę to, ponieważ kocham to miasto i chcę, aby nadal się rozwijało. Nic nigdy nie rozkwitnie w środowisku, gdzie ludzie wybierają milczenie, zamiast uczciwego podejścia do tematu.

Prawda jest taka, że berlińskie budownictwo nie działa. Za dużo w nim biurokracji. Stany Zjednoczone też mają jakieś swoje problemy w tym temacie, więc byliśmy na to przygotowani. Prawdziwym koszmarem okazała się skłonność naszych kontrahentów do zatrzymywania wszelkich inwestycji, gdy pojawiał się problem urzędniczy. Śpiewka, którą słyszałem wielokrotnie, brzmiała: To wymaga czasu.

Jest jakaś wątpliwość? Zatrzymaj wszystko. Jakieś nieoczekiwane wyzwanie? Musimy wszystko zatrzymać. Błędne zapisy w umowie? Wstrzymaj inwestycję. Możesz robić co chcesz, możesz wylać dziecko z kąpielą, ale przede wszystkim należy się wstrzymać. Za każdym razem, gdy spróbujesz zbudować coś, co przypomina zakresem i rozmiarami Stone Brewing, trafisz na problemy. Moja kariera byłaby niczym, gdybym nie miał długiej listy planów. Ale udało nam się stworzyć Stone Brewing dlatego, że wymyślamy wszystko i działamy tak szybko, jak to tylko możliwe. Zawsze zaczynamy i pracujemy. Nigdy się nie zatrzymujemy. Nigdy. I uwierzcie mi, nie jesteśmy geniuszami, którzy rozwiążą wszystkie problemy. Konsultujemy wszystko z ludźmi, którzy są mądrzejsi od nas w danym temacie, a potem akceptujemy najbardziej prawdopodobne rozwiązania. Właśnie tak to robimy.

Nasi berlińscy partnerzy nie byli w stanie tego przeskoczyć. Dużo nas to kosztowało. Po rozmowach z innymi właścicielami biznesów w Berlinie wydaje się, że nie jesteśmy sami w tej niedoli. W filmie dokumentalnym pt: Piwny Jezus z Ameryki, w którym zamknęliśmy naszą kronikę z podróży do Berlina i zagospodarowania starej gazowni, można zobaczyć niektóre zmagania, o których wspominam.



Wziąłem to na klatę. Gdy dzień się kończy, cała odpowiedzialność spada na mnie. Taką mam robotę. Jednak to ja jestem realną osobą, która doświadcza realnych systemowych problemów w mieście, które kocha. Jeśli mnie choć trochę znacie, wiecie, że tak myślę. Może powinniśmy zacząć od czegoś mniejszego na wysokości drzew, zamiast od razu piąć się do gwiazd. Wiem, że teraz pojawią się niezliczone tabuny ludzi, którzy powiedzą: A nie mówiłem, że tak będzie? Cóż, czasem nawet nieudacznicy mają rację. Stone Brewing jest na szczęście firmą tego typu, że o wiele więcej razy mieliśmy nam się udawało, niż się myliliśmy. Będę pierwszym , który powie, że zawiedliśmy. Dla mnie sytuacja, że więcej razy się uda, niż nie wypali, jest nadzieją na przyszłość. Oczywiście można mieć nadzieję, że momenty, w których nie idzie, nikt nie zauważy, ale rozgłos firmy sprawia, że nie zawsze tak jest.

Zawsze będziemy mogli obronić się tym, żeby powiedzieć, że spróbowaliśmy. W pocie czoła, w skupieniu, oddaliśmy serce tej sprawie. Ale czasem to nie wystarczy i właśnie teraz jest taki czas. W głębi serca wiem, że rynek piwny jest dziś w Berlinie znacznie lepszy, niż w 2014 roku, gdy ogłaszaliśmy nasz projekt budowy browaru. Dziś istnieje kilkadziesiąt barów z piwem rzemieślniczym w ofercie. Gdy przyjeżdżałem do Berlina w 2011 roku, nie było ani jednego. Berlińskie marki piwa kraftowego odżyły. Jest berliński pszeniczniak, jest więcej IPA i Pale Ale, jest wreszcie więcej małych partii tradycyjnych lokalnych lagerów, niż przez ostatnie dziesięciolecia.

Gdy zaczynaliśmy swoją przygodę w San Diego, mieliśmy plan otwarcia piętnastego browaru w hrabstwie. Było tam też wówczas ledwie 15 barów i restauracji, które serwowały piwo rzemieślnicze. Dziś w San Diego jest 150 browarów i ponad 1000 barów i restauracji, które mają w menu 10 lub więcej kraftowych piw. To właśnie z takiej mnogości wyboru piwa, zasięgu i jego jakości wytworzyliśmy swoją wizję. Dzięki takim planom stworzyliśmy miejsce z największym wyborem piwa beczkowego w historii Niemiec. Jesteśmy dumni z ilości piw, które serwujemy, ponieważ oznacza to dużą różnorodność i prawie zawsze wyższą jakość tego piwa. Mamy nadzieję, że owa różnorodność się utrzyma.

W Berlinie mieszka jakiś milion ludzi więcej niż w San Diego, ale dziś jest tam jakieś 15-20 browarów i około 20 barów i restauracji serwujących 10 i więcej piw z beczki. BrewDog jest jednym z tych nielicznych browarów w okolicy. My byliśmy tym drugim. Od czasu do czasu zdarza mi się trafić na Niemca, który ma ochotę delikatnie mi wytłumaczyć, że amerykańskie piwo to sikacz. Pozostaje mi tylko pokręcić głową i skontrować tym, że większość Niemców uważa, że amerykańskie piwo nie jest dobre, a większość Amerykanów twierdzi, że niemieckie wino to sikacz. To stereotypy. Żadne z nich nie są prawdziwe. Ale jest w tych rozmowach nić porozumienia. Ludzie dostrzegają różnorodność zarówno berlińskiego piwa, jak i piwa w innych landach oraz w Europie. Cieszę się, że byliśmy częścią tych zmian. Nasz bar Stone Brewing Tap Room Prenzlauerberg będzie nadal otwarty dla gości, dając im wgląd w świat szerokiego wyboru piw. Tego rodzaju wybór nie jest tani. Sztuka warzenia piwa nie może być tania. Znakomite piwo nie jest tanie. Dobre rzeczy nie są tanie.

Wiele miesięcy po otwarciu swojego browaru James Watt (założyciel BrewDog) i ja spotkaliśmy się po raz pierwszy. James przyjechał do San Diego w 2007 roku, żeby odwiedzić nasz nowo otwarty bar Stone Brewing World Bistro & Gardens w Escondido. Przyniósł piwo. Dwa lata później pojechałem ze Stevem do Fraserburgh w Szkocji, żeby uwarzyć tam nasze pierwsze kontraktowe piwo. Nasza historia współpracy jest długa. Życzymy naszym przyjaciołom w BrewDog sukcesów w walce z budynkami gazowniczymi w Mariendorf. Kochaliśmy to miejsce i ożywiliśmy je. Wiemy, że BrewDog zrobią to samo na swój sposób. Będą robić wspaniałe rzeczy. I od czasu do czasu (tak jak robiliśmy to w przeszłości) wspólnie coś uwarzymy.

Dziękuję wszystkim, którzy dostrzegli to, co próbowaliśmy zrobić. Dziękuję, że przyszli i podzielili się z nami tym piwem. Dzięki temu będzie więcej możliwości. Obiecuję.



- tekst: Greg Koch
- tłumaczenie: Marios


PS: Po lekturze raz jeszcze polecam film Tomasza Kopyry, na którym opiniotwórczy lider polskiego kraftu "na użytek naszego podwórka, naświetla problem".



Marios
Overkill.pl

Waszym zdaniem
komentarzy: 6
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Lewińska
19.04.2019 17:45:58
O  IP: 188.146.164.255
Faktycznie, Elvis napisał, że nie będzie już dodawał niusów, ale kto by pomyślał, że to tak na serio :(
MaciekP
17.04.2019 15:52:50
O  IP: 83.168.110.42
W każdym razie nie odszedł bez powiadamiania, a forma powiadamiania może być dowolna wg mnie.

Elvis jak to czytasz to wiedz, że wszyscy Ci tu ładnie dziękują. :) Nooo może nie powinno się mówić za wszystkich, ale myślę że mogę założyć że mamy tutaj zgodność :)
MaciekP
17.04.2019 15:51:35
O  IP: 83.168.110.42
Elvis w swoim ostatnim newsie pisał, że już nie będzie pisał, więc skoro nie pisze, to trzyma się tego co pisał! ;) ;.)

To powyżej niby żart, ale w sumie czyż tak nie jest?

Sue
15.04.2019 15:00:32
O  IP: 81.190.184.15
Właśnie. Co się stało z Elvisem? :( Każdy ma prawo odpocząć, ale mam nadzieję, że nie opuścił Overkilla na zawsze...
outlaw
11.04.2019 20:00:57
O  IP: 91.236.4.71
Lewińska
11.04.2019 19:32:24
O  IP: 37.30.5.103
Gdzie jest Elvis-Król?
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak