W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Hetfield vs Hammett – cztery wieki rodowej historii (część 5)
dodane 10.04.2021 23:06:50 przez: Marios
wyświetleń: 2999
Czas na wojnę o niepodległość Ameryki. W tym momencie (oprócz zasłużonych dla USA Polaków – Tadeusza Kościuszko i Kazimierza Pułaskiego) na karty historii wjeżdża Joseph Hatfield - pra-pra-pra-pra-pradziadek Jamesa ze strony ojca. Wziął on udział w owych walkach nazwanych Rewolucją Amerykańską. Walczył po stronie brytyjskich kolonii. Przeżył tę wojnę. Zmarł w sędziwym wieku w roku 1832.






Na doświadczeniach pracy Zgromadzeń wyrosło nowe, kompetentne i zahartowane w parlamentarnych walkach pokolenie polityków kolonialnych; w debatach poselskich wykształcili się przyszli przywódcy rewolucyjni. Londyn nie zwracał na ten fakt większej uwagi.


część 1
część 2
część 3
część 4



Dodatkowo można wskazać szereg wcześniejszych brytyjskich posunięć, które wzbudziły ostre reakcje w poszczególnych koloniach. Ot choćby rok 1759 i moment, kiedy Tajna Rada w Londynie anulowała jedną z ustaw uchwalonych wcześniej przez Zgromadzenie Wirginii, a także nakazała, by odtąd każdy akt prawny, zanim zostanie zmieniony lub anulowany, uzyskiwał zezwolenie władzy królewskiej. Nakaz ten oznaczał sparaliżowanie w znacznej mierze działalności Zgromadzenia i poważne uzależnienie go od władz angielskich. Tak było w roku 1761, gdy Londyn przyznał angielskim urzędnikom celnym prawo rewizji w domach i magazynach w celu poszukiwania szmuglowanych towarów. Tak było również w tym samym roku, gdy Tajna Rada zabroniła gubernatorom kolonii królewskich mianowania sędziów dożywotnio, zastrzegając dla dworu prawo dowolnego ich odwoływania. Niedawna pomoc wojsk angielskich w wojnie siedmioletniej z Francją wcale nie sprawiła dozgonnej wdzięczności amerykańskich społeczności. Dołóżmy jeszcze dalszy oficjalny brak pozwoleń na powiększanie terytorium kolonii i mamy kilka punktów zapalnych zbrojnego powstania przeciw Anglii. Zakaz dalszej ekspansji terytorialnej okazał się w gruncie rzeczy decyzją na papierze, która nie zatrzymała w praktyce strumienia osadników płynącego w kierunku Missisipi - te nielegalne praktyki miały jednak istotną słabość: obecnie wszelkie roszczenia do ziemi oraz ewentualne nowe jej zakupy były prawnie nieważne, nie można było zatem oczekiwać ich ochrony ze strony Anglii.

Coraz głośniej zaczęły pojawiać się pytania o prawa Anglii do stanowienia porządku w Ameryce: Czy parlament w ogóle ma prawo nakładać podatki zasilające budżet Anglii na obywateli zamieszkujących kolonie? Rok 1765 to okres wprowadzenia przez Londyn ustawy stemplowej (Stamp Act) – wprowadzała ona opłaty skarbowe od wielu towarów, dokumentów prawnych, jak testamenty, dyplomy, umowy, faktury, a także ogłoszenia w gazetach, a nawet karty do gry. Rząd spodziewał się uzyskać w jej wyniku od 50 000 funtów do 120 000 funtów rocznych wpływów do skarbca. Jedyne, czego nie oczekiwał, to burzy, jaka rozpętała się w koloniach po uchwaleniu tejże ustawy. Zgromadzenie Wirginii uchwaliło jako pierwsze, ostre rezolucje przeciwko ustawie stemplowej; podkreślały one bezprawność uchwalania podatków poza Zgromadzeniem kolonii, oraz stwierdzały, że Wirgińczycy nie są zobowiązani do ich płacenia. W dużych miastach również wyrażano swe niezadowolenie z tego powodu. W Bostonie doszło do rozruchów, które skończyły się demolowaniem biur i domów miejscowych poborców podatkowych. Niszczono także domy innych brytyjskich urzędników. Jak przedstawiały te wydarzenia władze kolonii w raportach słanych do Anglii? Zamieszki miały charakter wojny rabunkowej, która równała wszystkich i zniosła rozróżnienie między bogatymi a biednymi.





Wyzwolona wrogość tłumu wobec przedstawicieli rządzącej elity poszła dalej, niż pragnęli tego przywódcy grup opozycyjnych i wymknęła się spod ich kontroli. Wielkie grupy ludzi odsuniętych dotąd od wpływu na władzę uświadomiły sobie zarówno swoją podmiotowość jak i siłę wpływania na tok wydarzeń. Oddolna presja tych grup, domagających się zarówno ostrzejszych postaw antybrytyjskich jak i zwiększenia ich własnej roli politycznej oddziaływała w czasie Rewolucji Amerykańskiej na klasę dżentelmenów, kupców i prawników. Dla elit rządzących w koloniach było to nowością, albowiem dotąd Zgromadzenia, w swojej ekskluzywności i elitarności przypominały raczej kluby polityczne niepodlegające prawie kontroli wyborców, nie mówiąc już o jakiejkolwiek w tym roli „pospólstwa”.

Fakt, że opłaty stemplowe dotknęły silnie wydawców gazet oraz prawników okazał się dla Anglii szczególnie niekorzystny, jako że te dwie grupy potrafiły elokwentnie przedstawić pretensje kolonialne, a zarazem dysponowały środkami ich rozpowszechniania. To dzięki nim nastąpiło tak szybkie upolitycznienie biernej dotąd znacznej części ludności. Dzięki prasie, podającej dość szybko informacje o wydarzeniach w innych, często odległych koloniach, przywódcy polityczni mogli śledzić bieżący rozwój konfliktu oraz wypracowywać wspólną wobec niego postawę. Ze strony brytyjskiej był to konflikt idei scentralizowanego, jednorodnego politycznie systemu, rządzonego przez jeden ośrodek władzy centralnej w metropolii, któremu podlegały lokalne władze w koloniach. Amerykanie wypracowali za to koncepcję federacji, w której suwerenność posiadałyby odrębnie poszczególne kolonie w ramach państwa.



XIII brytyjskich kolonii tuż przed wojną o niepodległość



Im bardziej Anglia pragnęła wzmocnić swą kontrolę nad Ameryką, a co za tym idzie ograniczyć kolonialny samorząd, tym większe działa wytaczali przeciw niej amerykańscy przywódcy polityczni i tym ostrzej żądali uznania swoich praw do decydowania w sprawach wewnętrznych kolonii. Takie zachowania były odczytywane w Londynie jako niesubordynacja wymagająca ostrzejszych środków. W 1767 roku gabinet brytyjski rozważał propozycję, by karać za zdradę każdego kolonistę, który głosi, że parlament angielski nie ma uprawnień ustawodawczych wobec kolonii. Projekt upadł, jako zbyt radykalny, ale przyjęto za to propozycję Kanclerza Skarbu, Charlesa Townshenda, nakładając nowe cła na pewne towary, oraz zdecydowano się zawiesić Zgromadzenie Nowego Jorku za nierespektowanie prawa o utrzymywaniu wojsk brytyjskich aż do czasu, gdy je uzna. Mimo że Nowy Jork ustąpił, posunięcie to odczytane zostało w całej Ameryce brytyjskiej jako groźba wobec samego istnienia Zgromadzeń przedstawicielskich. Rozruchy w Bostonie skierowane przeciwko nowym cłom zakończyły się wkroczeniem oddziałów brytyjskich do miasta. Było to w listopadzie 1768 roku. Więcej dowodów na to, że władze angielskie zdecydowane były pozbawić Amerykanów ich swobód nie było potrzeba.

Co do taktyki działania, w czasie debat ujawniły się podziały między delegatami. Radykałowie (Patrick Henry i Richard Henry Lee z Wirginii oraz Samuel i John Adamsowie z Massachusetts) postulowali zdecydowany opór, gdy inni delegaci ( John Dickinson z Pensylwanii) radzili poszukiwanie kompromisu i działania umiarkowane. Wypracowano jednak wspólny front i przyjęto jasne stanowisko konstytucyjne: Parlament angielski nie posiada jurysdykcji nad Zgromadzeniami kolonialnymi, które choć podległe Koronie, są równe Londynowi i mają prawo decydować w sprawach podatkowych oraz wszystkich dotyczących polityki wewnętrznej. W tej sytuacji Anglii nie pozostało nic innego jak zbrojna konfrontacja: 19 kwietnia 1775 roku doszło do walk pod Lexington i Concord, w których kilkaset osób zostało rannych, a 73 Anglików i 49 kolonistów zginęło. Potyczki te rozpoczęły praktycznie wojnę o niepodległość Stanów Zjednoczonych, zwaną dziś Rewolucją Amerykańską, która będzie trwała niemal osiem lat. Wiadomość o walkach w ciągu paru tygodni dotarła do wszystkich kolonii i wywarła ogromny wpływ na nastroje Amerykanów. Niezwłocznie powołano armię amerykańską, która miała liczyć 20 000 żołnierzy i mianowano Jerzego Waszyngtona na głównodowodzącego. Dla pokrycia kosztów wojskowych postanowiono wypuścić pieniądz papierowy. Podjęto kwestię ogłoszenia niepodległości. Gdy 4 lipca 1776 roku Drugi Kongres Kontynentalny przyjął deklarację niepodległości, faktyczna wojna z Wielką Brytanią trwała już od roku. Tako obrót wypadków oznaczał, że walki toczyły się nie tyle o oderwanie się od Anglii, co przyznanie Ameryce żądanych praw.

Trzeba pamiętać też o tym, że ok. 33 procent ówczesnych kolonistów to lojaliści przeciwni konfliktowi z Wielką Brytanią i sympatyzujący z władzą królewską. Ponadto front walk był niezmiernie rozległy – ponad 1500 kilometrów – co jednak przysparzało trudności obu stronom. Decyzja Londynu o wysłaniu 30 000 najemników niemieckich dla wsparcia brytyjskiej armii w Ameryce okazała się propagandową klęską. Koloniści uznali to posunięcie za wyraz pogardy dla nich, niegodny cywilizowanego kraju, a wielu dotąd się wahających przyłączyło się do obozu rewolucyjnego. Najogólniej pisząc: Anglia nie doceniła przeciwnika. Wysłane wojska były za małe by zapewnić przewagę na tak rozległym terenie.

Przodkowie Jamesa ze strony ojca:

Joseph Hatfield – ur. ok. 1740 roku w Wirginii; zm. 29.08.1832 w Campbell County, Wirginia;
Elizabeth Vance – ur. ok. 1745 roku; zm. przed rokiem 1770 w Russell County, Wirginia

Valentine “Wall” Hatfield – ur. ok. 1767 roku w Russell County, Wirginia; zm. ok. 1840 w Bradley County, Tennessee
Sarah Hatfield (z d. Skaggs)


W styczniu 1776 anonimowo wydano broszurę pt. Zdrowy Rozsądek. Autorem tejże brawurowej argumentacji był Thomas Paine, Anglik, który przybył do Pensylwanii w 1774 roku na polecenie Benjamina Franklina, zostając redaktorem miejscowej gazety. Broszura przedstawiała błyskotliwą, jednocześnie pozbawioną prawno-politycznego żargonu i przejrzystą dla każdego czytelnika argumentację za niepodległością oraz oderwaniem się od skorumpowanego, niedemokratycznego systemu monarchii brytyjskiej. Paine nie głosił jakichś oryginalnych sądów politycznych, ale posiadał dar, właściwy naturalnym, charyzmatycznym przywódcom, bezpośredniego trafiania do umysłów przeciętnych ludzi. Oto fragment: Małe wyspy niezdolne obronić się same są właściwymi obiektami do przejęcia pod opiekę innych rządów; ale jest coś absurdalnego w założeniu, że kontynent ma być wiecznie rządzony przez wyspę. Nie ma przypadku, by natura uczyniła satelitę większym, niż jego główna planeta. Skoro więc Anglia i Ameryka względem siebie odwracają ten powszechny porządek natury, jest oczywiste, iż należą do różnych systemów – Anglia do Europy; Ameryka – do siebie samej.

W czerwcu 1776 roku przyjęto wniosek o powołanie komitetu pod przewodnictwem 33-letniego delegata z Wirginii, Thomasa Jeffersona, dla zredagowania odpowiedniej deklaracji niepodległości. Bardzo ważne dla przyszłości stało się nawiązanie do praw naturalnych (Wszyscy ludzie rodzą się równi), a nie do konstytucji brytyjskiej; oznaczało to, że Amerykanie byli z natury a nie z mocy praw brytyjskich równi Anglikom. 4 lipca 1776 roku uchwalono i podpisano ostateczny tekst deklaracji. Nominalnie, Ameryka stała się niepodległa, trzeba było tę wolność jeszcze wywalczyć. Nie trzeba uciekać się dziś do ahistoryzmu, by stwierdzić, że w przypadku zwycięstwa Anglii za podpisanie i uchwalenie Deklaracji Niepodległości zbuntowani delegaci zostaliby uznani przez Koronę za zdrajców. W przypadku klęski ojcowie założyciele Stanów Zjednoczonych zostaliby powieszeni, ścięci, utopieni, poćwiartowani i spaleni. Delegaci zrobili coś, co Anglia uznawała za złe, by zrobić coś, co w przekonaniu podpisujących deklarację było słuszne. Historię jednak zawsze piszą zwycięzcy i wniosek jest taki, że amerykańscy przywódcy zrobili to, co naprawdę było słuszne.

Poczyniono starania opracowania planu konfederacyjnego w temacie rządów nowym państwem. Różnice na temat struktury nowych władz były jednak tak głębokie, że ostateczny projekt, znany jako Artykuły Konfederacji, ratyfikowany został przez wszystkie stany dopiero w roku 1781.

Jakim cudem buntownicy wygrali wojnę z jednym z najpotężniejszych imperiów świata? Oprócz mocno rozproszonych wojsk na bardzo rozległym terenie, bardzo ważne okazały się również pewne cechy amerykańskiej kultury. Wśród nich prostota, moralność, swoboda, tolerancja, które przeciwstawiano korupcji i tyranii europejskiej. Cechy te zyskiwały szerszy posłuch w oświeceniowych kręgach dla sprawy amerykańskiej niepodległości. Jednym ze skutków prowadzenia kampanii pro-niepodległościowej w ten sposób był napływ europejskich ochotników gotowych wspierać armię amerykańską. Największą sławę z racji umiejętności wojskowych, tak potrzebnych armii Waszyngtona zdobyli m.in. markiz de Lafayette, Tadeusz Kościuszko, Kazimierz Pułaski i in. Mimo wielu obaw Amerykanów przed ponownym związaniem się z mocarstwem europejskim, zdecydowano się przyjąć wsparcie finansowe Francji. Wkrótce do wojny z Wielką Brytanią przystąpiła Holandia, a następnie Rosja, Szwecja, Dania i później Holandia i Prusy utworzyły Ligę Zbrojnej Neutralności. Mimo potężnej floty brytyjskiej połączone siły morskie Francji i Hiszpanii dorównywały jej liczbowo i stanowiły realne zagrożenie. Wszystko to osłabiło pozycję wojsk Angielskich w Ameryce.





Do zwycięstwa w kluczowej bitwie pod Saratogą przyczynił się w niemałej mierze Tadeusz Kościuszko. Zbudowane pod jego kierunkiem fortyfikacje odegrały bardzo istotną rolę w pokonaniu Anglików. Po Saratodze główny teatr wojny lądowej przesunął się na Południe. W grudniu 1778 roku Anglicy zdobyli Savannah w Georgii. W czasie próby odbicia 9 października 1779 roku zginał, prowadząc atak kawalerii, Kazimierz Pułaski. Po serii grubych niepowodzeń strony amerykańskiej w czasie których (mimo porażek Amerykanów) Anglicy doznawali wyczerpujących strat, wojska brytyjskie zrezygnowały z dalszej ekspansji na południe i wróciły w głąb Wirginii.

Tutaj (przypomniany we wstępie tej części) pradziad Jamesa, Joseph Hatfield odegra swoją małą (wielką) rolę w przypieczętowaniu amerykańskiego zwycięstwa nad Wielką Brytanią: wycofujące się z Południa (hrabstwo Scott) wojska angielskie napotkały w Wirginii znaczny opór i zdecydowały się latem 1781 roku wycofać na bezpieczniejsze, jak się zdawało, miejsce, do Yorktown, na półwysep między rzekami York i James. Joseph Hatfield walnie przyczynił się do odparcia Anglików z Wirginii i posłania ich w zasadzkę Waszyngtona. Hatfield za bojową, patriotyczną postawę został po latach przywrócony pamięci społecznej i upamiętniony przez lokalne władze okolicznościową tablicą. W Yorktown armia Wielkiej Brytanii mogła liczyć na dostawy i wsparcie floty brytyjskiej z Zatoki Chesapeake. Yorktown okazać się miało pułapką. Zasadzkę przygotował Waszyngton wespół z dowódcą ekspedycji francuskiej - Rochambeau, oraz admirałem de Grasse – dowódcą floty Francuskiej, która przybyła z pomocą z Karaibów. Otoczona ciężkim ostrzałem artyleryjskim siedmiotysięczna armia angielska, poddała się 19 października 1781 roku. Było to zwycięstwo decydujące o dalszych losach Ameryki. 3 września podpisano traktat pokojowy, który ratyfikowano w styczniu 1784 roku. W traktacie tym znalazło się co następuje: Jego Brytyjska Wysokość uznaje Stany Zjednoczone za wolne, suwerenne i niepodległe. Rezygnuje także z wszelkich roszczeń do władzy, własności i terytoriów.





Rewolucja rozpoczęła się jako próba pozyskania dla kolonistów praw równych tym, jakimi cieszyli się obywatele (przy wszystkich osiemnastowiecznych ograniczeniach tego pojęcia) Anglii, ale jednocześnie zachowania wpływów istniejących w koloniach elit politycznych. Prawie wszystkie stany, uchwalając swoje nowe konstytucje, obwarowały przyznacie prawa wyborczego cenzusem majątkowym, który odcinał drogę do Zgromadzeń „pospólstwu” (jeszcze w roku 1800 zaledwie dwa z szesnastu stanów zniosły cenzus majątkowy lub podatkowy). W Wirginii prawo głosowania mieli posiadacze minimum 50 akrów ziemi (przed wybuchem rewolucji było to 100 akrów), a w New Jersey majątek głosującego musiał wynosić minimum 50 funtów. Zresztą nowe hrabstwa i miasta, domagające się reprezentacji w Zgromadzeniach nie podawały liczby ludności, jaka zamieszkuje ich tereny, ale liczbę płacących podatki. Na pierwszy plan wysuwano więc majątek, a nie liczbę głów. W toku debat krystalizowały się podstawy nowego ustroju republikańskiego. Był to proces niezwykle ważny, gdyż jak w przypadku wielu rewolucji, jej przywódcy wiedzieli dokładnie przeciwko czemu występują, ale nie mieli jeszcze jasnego obrazu przyszłości po ewentualnym zwycięstwie. Nowe konstytucje pojawiły się we wszystkich stanach do roku 1780. Głównym autorem konstytucji Wirginii był George Mason – niezwykle wpływowy lokalny plantator.

Władza gubernatorów została silnie ograniczona na korzyść Zgromadzeń – w większości stanów odebrano im prawo powoływania Zgromadzeń, wypuszczania pieniądza, udzielania łaski skazanym, powoływania sądów i mianowania urzędników. Najważniejsze uprawnienia ustawodawcze, wykonawcze i sądownicze przejęły teraz Zgromadzenia. To one stały się ośrodkami rzeczywistej władzy. W miarę upływu czasu i zastanej rzeczywistości polityczno-społecznej, realny wpływ na władzę zaczęły zyskiwać szersze kręgi społeczeństwa. W sześciu stanach – Karolina Południowa, Wirginia, Maryland, New Jersey, Nowy Jork i New Hampshire – udział najbogatszych posłów w Zgromadzeniach spadł w okresie wojny o niepodległość średnio z 46 do 22 procent. Bardziej stała była w tym okresie Wirginia, gdzie spadek wyniósł jedynie 10 procent – z 60 do 50 procent wpływów.

Artykuły Konfederacyjne oczywiście nadal obowiązywały, jednak coraz częściej krytykowano ich dziewiąty punkt – wymagający jednomyślności wszystkich stanów. Punkt ten paraliżował sprawowanie władzy; porównywano go do liberum veto z polskiego sejmu i zwracano uwagę na związany z tym przepisem fakt trwającego właśnie rozbioru Polski. Konstytucyjne wybory do izby niższej parlamentu miały być proporcjonalne do liczby ludności na danym terenie, przy czym będzie się brało pod uwagę niewolników, licząc każdego z nich jako trzy piąte osoby wolnej. Był to punkt, który w przyszłości będzie bardzo mocno atakowany, ponieważ gwarantował stanom południowym nieproporcjonalnie wielką reprezentację w Kongresie, a zatem możliwość zdominowania go. W istocie ów zapalny punkt będzie zalążkiem wojny secesyjnej i próby odłączenia się Południa, gdy tej dominacji nie da się już utrzymać.

Przez lata sprawa niewolnictwa budzić będzie wiele scysji. Ze względu na dziewiąty punkt Artykułów Konfederacyjnych, czyli utrzymania jednomyślności, poczyniono w tym temacie szereg ustępstw na rzecz stanów południowych, które wymogły zapisy, że handel niewolnikami nie będzie zniesiony przez następne dwadzieścia lat. Odrzucono propozycję zniesienia niewolnictwa, przyjęcie jej groziło bowiem powstaniem odrębnej konfederacji stanów południowych, co zresztą stanie się faktem kilkadziesiąt lat później. Aby utrzymać równość wpływów w Kongresie, wkrótce zmieniono zapis znanego już punku dziewiątego i pod koniec wieku XVIII zdecydowano, że do uchwalania ustaw potrzeba jest zgoda przynajmniej dziewięciu ówczesnych stanów. Stany północne po wprowadzeniu przepisu o liczeniu niewolnika jako 3/5 osoby wolnej nie miałyby praktycznie innych szans na utrzymanie równości w Kongresie, ponieważ kolonie Południa na przestrzeni wieków pozyskały o wiele, wiele więcej niewolników i nikt nie był w stanie utrzymać równości przyrostu naturalnego.

Jeszcze jakieś 150 lat temu całkiem legalnie można sobie było kupić niewolnika. Twierdzenie dziś, że ktoś kiedyś doznał oświecenia i dzięki temu uznano kupowanie czyjegoś życia za coś chujowego jest wielce romantyczną i bardzo utopijną próbą tłumaczenia rzeczywistości. Nikt się wówczas niewolnikami nie przejmował; byli oni siłą roboczą pozbawioną wszelkich praw. Jeśli na forum Kongresu, czy w sądach argumentowano „niesprawiedliwe” traktowanie niewolników w tych, czy innych stanach, to sytuacja czarnego umęczonego człowieka była rozpatrywana gdzieś na szarym końcu. Czarny niewolnik był tylko cyfrą. Był w trzech piątych człowiekiem, którego głowa liczyła się w czasie wyborów. Stany Północy (by nie stracić równości w Kongresie) zatroskane były sytuacją niewolników nie dlatego, by im jakoś ulżyć, ale dlatego, by stany Południa nie przejęły większości wpływów w Kongresie. Ot, polityczne przepychanki, by ugrać dla siebie jak najwięcej. Gdy kolejne nowe stany w połowie wieku XIX będą przystępować do unii z warunkiem zakazu niewolnictwa, sytuacja wpływu Południa na politykę kraju ulegnie pogorszeniu, co będzie główną przyczyną wojny secesyjnej lat 1861-1865.











Michał Rozbicki
Marios
Overkill.pl



Waszym zdaniem
komentarzy: 1
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
No Leaf Clover
15.04.2021 23:53:32
O  IP: 0.0.0.83
Marios, imponująca seria artykułów, chapeau bas !
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak