W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Który z utworów najbardziej reprezentuje Metallicę? – Lars udziela odpowiedzi w programie Eddiego Trunka
dodane 01.08.2020 22:38:47 przez: Marios
wyświetleń: 1712
W środę 29 lipca Lars zadzwonił do dziennikarza Eddiego Trunka i pojawił się w autorskiej audycji tego znanego historyka muzyki rockowej. Ogromne podziękowania dla Larsa Ulricha, który zadzwonił do Trunk Nation i podzielił się kilkoma świetnymi spostrzeżeniami – napisał Eddie w notce podsumowującej program. Zawsze powtarzałem, że jedną z wielu rzeczy, dzięki którym kocham Metallicę jest to, że nigdy nie zapomnieli, co to znaczy być fanem, mimo, że są jednym z największych zespołów na świecie.






Ulrich opowiadał o skłonnościach Metalliki do sięgania po cudzy repertuar, którym on i jego koledzy z zespołu się inspirowali i który na nich wpływał. Perkusista powiedział: Trzeba pamiętać o tym, że pod każdym względem Metallica zaczynała jako kapela grająca kowery. Kiedy zebraliśmy się w Południowej Kalifornii jakoś w lutym, czy marcu 1982 roku, prezentowaliśmy sobą wówczas pewien dualizm – po pierwsze byliśmy po prostu kapelą grającą cudze numery, która grała swego rodzaju barowe hity. Wiesz, prezentowałeś klientom baru ulubione klimaty takiego miejsca: grało się „Smoke on the Water”, „Ain’t Talkin”, „Bout Love”, czy "Rock And Roll All Nite", albo „Black Dog”. Po drugie dokładałeś do tego swoje numery. Nie byliśmy wtedy zainteresowani wychodzić i grać coś w stylu wieczoru Led Zeppelin, ale nie mieliśmy w repertuarze żadnych kowerowych szlagierów. Jednocześnie byliśmy pełni odwagi i całkowicie zdeterminowani, by wyjść na scenę, bawić się, łapać interakcję z publiką i się po prostu spocić.

Więc wymyśliliśmy inny sposób, który był połączeniem tych dwóch metod rozkręcania zespołu. Owszem, graliśmy kowery, ale wszystkie one były numerami, których w zasadzie nikt nie znał. Nie wychodziliśmy i nie mówiliśmy czegoś w stylu: "A teraz zagramy godzinny set tylko z naszą twórczością”, ale też nie wychodziliśmy i nie graliśmy godziny hitów od Led Zeppelin. Graliśmy wtedy utwory Diamond Head, Blitzkrieg, czy Savage i resztę tych różnych zapożyczeń. Doszliśmy do tego, że mieliśmy godzinne sety, z którymi występowaliśmy w całej Południowej Kalifornii i było super. Mieliśmy na rozkładzie cztery, czy pięć numerów Diamond Head. Te i podobnie kowery sprawiły, że zdecydowaliśmy się grać i występować na koncertach. W międzyczasie w naszej sali prób pracowaliśmy nad własnym materiałem i z czasem nasz repertuar zastępował kowery. Ale wszystkie te kowery w stylu „Am I Evil?”, „Helpless”, „Let It Loose”, czy tam coś takiego jak „Blitzkrieg” pozostały sporą częścią tego, jaką kapelą jesteśmy dzisiaj.

Jako fani muzyki, zawsze będziemy rozmawiać o naszych wpływach i inspiracjach. I mogę to powiedzieć, patrząc Wam prosto w oczy: 40 lat później nadal jesteśmy fanami otaczającej nas muzyki. Kiedy dorastaliśmy, muzyka nas ukształtowała i podnieca nas ona dzisiaj, 40 lat później. Więc nadal jesteśmy zapalonymi fanami muzyki i powiem więcej: fanami filmu, sztuki, czy czegokolwiek innego.





Kiedy słyszę numer, który faktycznie mnie podnieca, chcę go grać – kontynuuje pałker. Więc w gruncie rzeczy oddanie czci dla świata muzyki Mercyful Fate, czy artystom takim jak Nick Cave, Discharge, Blue Oyster Cult i wszystkim tym przeróżnym kapelom, które miały duży wpływ na to, jakim zespołem Metallica jest w tym momencie i jakim zespołem byliśmy przez te wszystkie lata, jest naszą wielką radością. I szczerze mówiąc, wspominałem o tym już wcześniej – czasami grając materiał innych twórców, robimy to na swoją modłę – grając na przykład coś akustycznego – graliśmy na charytatywnej imprezie Neila Younga jakieś trzy lub cztery razy. Wypuściliśmy też swój akustyczny set w tamtym roku (Helping Hands - przyp. Marios). Gramy mnóstwo kowerów i uwielbiamy adoptować rzeczy innych artystów do wersji akustycznych itd… Jest tak wiele świetnego materiału, który po prostu uwielbiamy grać, a nakłonienie naszych fanów do poznania rzeczy, które nas ukształtowały i miały na Metallicę znaczący wpływ, jest dodatkową przyjemnością. No i nakręcenie ludzi na kapele, których być może nie znają – wiesz, Mercyful Fate, Diamond Head czy nawet mniejsi przedstawiciele New Wave Of Brithish Heavy Metal, jako totalny bonus. W takiej sytuacji, wszyscy korzystają na wszystkim. Granie utworów innych artystów zawsze będzie istotną częścią DNA Metalliki. I kto wie, co nas czeka. Zawsze rozmawiamy o tym, co możemy zrobić z repertuarem kogoś innego, więc to nadal będzie ważna część tego, kim jesteśmy.

W czasie audycji Eddie Trunk poprosił Larsa o wybranie kompozycji z katalogu zespołu, która zdaniem perkusisty najlepiej oddaje to, co robi Metallica zarówno pod względem muzycznym, jak i tekstowym. Ulrich odpowiedział: "Master of Puppets" to zdecydowanie najbliższy wybór, ponieważ wydaje mi się, że sprawdza się na wielu polach. Oczywiście ten utwór jest dłuższy, przez co numer jest rodzajem podróży, która toczy się przez jaśniejsze i ciemniejsze fragmenty, ciężar i melodykę. Ma wiele różnych nastrojów. No i jest pełen niesamowitych zwrotek tekstu. I interpretacja może być dowolna. Rozmawiałem z mnóstwem ludzi na temat znaczenia tego tekstu, itd. James pisze teksty, które można interpretować na wielorakie sposoby – takie, których życzy sobie słuchacz. Takie rzeczy przekładam na to, co oceniam jako najlepsze. A więc chodzi o tekst i eksplorowanie przeróżnych ścieżek. Innym numerem, który wpisuje się w taki charakter, jest „One”. Ale są też bardziej osobiste strzały, jak choćby „Bleeding Me”, który to numer również ma wiele możliwości interpretacji. Jest też trochę utworów z ostatnich albumów. Dla mnie te kompozycje są świadectwem siły ostatnich krążków – Death Magnetic i Hardwired… To Self-Destruct.





Sporo wcześniejszych nagrań zrobiliśmy, nagraliśmy i wydaliśmy, a pół, czy rok później siedzieliśmy i zastanawialiśmy się: „O co nam chodziło w takim miksie?”, albo: „Dlaczego to outro brzmi w ten sposób?”, wiesz, „O co chodziło z tą partią gitary?”, albo ta szaleńcza część bębnów, czy cokolwiek innego. Ale zarówno „Death Magnetic”, jak i na „Hardwired… To-Self-Destruct”, to dla mnie nadal materiał taki, gdzie siedzę i próbuję kwestionować podjęte decyzje, ale nadal te krążki bardzo, bardzo dobrze wypadają na mojej liście oceniania, czy jak tam to określić.

Uważam, że utwór taki jak „Moth Into Flame”, albo „Halo on Fire”, czy też powrót do „Death Magnetic”… Ostatnio grałem sobie w piwnicy „Cyanide”, „Broken, Beat & Scarred” i nawet „All Nightmare Long” i te numery nadal brzmią świeżo i aktualnie, mimo dwunastu lat na karku. Ale jeśli rzeczywiście miałbym dokonać jednego wyboru, myślę, że ostatecznie wybrałbym „Master of Puppets” albo „One”, biorąc pod uwagę większość rzeczy, które stworzyły styl Metalliki, oraz to, z czego jesteśmy najbardziej dumni.


Na koniec Eddie Trunk przedstawił, co następuje: A oto moja Top20 z ulubionymi numerami z katalogu Metalliki:


20. Hardwired
19. Sad But True
18. Now That Were Dead
17. Broken Beat & Scarred
16. And Justice For All
15. The Four Horsemen
14. The Unforgiven
13. Welcome Home (Sanitarium)
12. Ride the Lighting
11. Fight Fire With Fire
10. The Thing That Should Not Be
9. Blackened
8. Fade To Black
7. Disposable Heroes
6. Creeping Death
5. Seek & Destroy
4. Battery
3. For Whom The Bell Tolls
2. One
1. Master of Puppets









Marios
Overkill.pl


źródła:

o kowerach
najlepszy numer Metalliki
wpis Eddiego Trunka


Waszym zdaniem
komentarzy: 0
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Nikt nie skomentował newsa.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak