W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Murder In The Front Row - pamięć historyczna kontra fakty
dodane 26.04.2019 18:27:30 przez: Marios
wyświetleń: 1846
Czy Kirk Hammett jest najważniejszym muzykiem metalowej sceny z Bay Area? Wszystko wskazuje na to, że coś jest na rzeczy. Film dokumentalny Murder in the Front Row w reżyserii Adama Dublina zdrapuje cały lukier wytworzonej na przestrzeni dekad „pamięci historycznej”.





Artykuł ukazał się na łamach dziennika Datebook 18 kwietnia br. Tekst: Robert Moras.


Czas ma tę dziwną przypadłość, że w niezrozumiały sposób niektóre fakty historyczne zaczynają zanikać w mrokach przeszłości. Przez lata, dekady i kolejne stulecia tworzone są narracje historyczne, które przekazywane z pokolenia na pokolenie stają się tymi prawdziwymi, pomimo tego, że fakty historyczne sugerują coś zupełnie innego. To jak utrwalenie przekonania, że Ben Franklin odkrył elektryczność (ale poczytajcie o Williamie Gilbercie); że człowiek używa tylko dziesięciu procent swojego mózgu (absolutnie nie); lub to, że James Hetfield i Lars Ulrich to najważniejszy duet w historii muzyki metalowej.

Ten ostatni przykład można przynajmniej trochę zrozumieć (ale tylko trochę). Jako dwaj najbardziej charyzmatyczni członkowie najbardziej kontrowersyjnego zespołu metalowego na świecie, Hetfield i Ulrich zbierają o wiele więcej chwały, niż na to zasługują. Jeśli obejrzysz film Murder in the Front Row, szybko zdasz sobie sprawę z tego, że ci dwaj goście prawdopodobnie nie są nawet najważniejszymi postaciami we własnej kapeli. Ów zaszczyt może przypaść długoletniemu gitarzyście Metalliki, Kirkowi Hammettowi, który może się okazać najbardziej wpływową postacią muzyki thrashmetalowej w historii.

Film, który zadebiutował 20 kwietnia w ramach AMC Kabouki w San Francisco, obrazuje początki metalowej sceny Bay Area z wczesnych lat. 80. Zespoły ze Wschodniego Wybrzeża nie tylko dostarczały nową muzykę do tego niedopasowanego środowiska, ale także tworzyli plan całego nowego podgatunku muzyki rockowej. Kapele takie jak Exodus, Testament i Metallica, które wyruszyły z Los Angeles na północ, eksplorowały swoje instrumenty w taki sposób, by wydobyć z nich dźwięki i rytmy odzwierciedlające niepokój i frustrację tej dziwacznej epoki uzbrojenia nuklearnego i rozpadających się gospodarek. Gdy przyjrzymy się całej historii uważniej, okaże się, że za tym wszystkim stoi Kirk Hammett.





Niegdyś Kirk Hammett był główną siłą napędową thrashowej muzyki w Bay Area – mówi reżyser filmu, Adam Dublin. To zabawne, ponieważ w miarę upływu czasu to Lars i James zwracali na siebie większą uwagę, ale to Kirk dał wielkie podwaliny pod to, czym stał się thrash metal. W latach rządów Reagana był on jeszcze jednym dzieciakiem z El Sobrante, narzekającym na to, jak niewiele mogą mu zaoferować przedmieścia hrabstwa Costa Mesa. Hammett zajął się muzyką i nauczył się grać na gitarze. Rozpracował niszczycielskie riffy Michaela Schenkera i kawałki UFO i zaczął poszukiwać innych fanów muzyki rockowej, którzy byli gotowi wstąpić w szeregi zespołu nazwanego Exodus. W tym właśnie czasie Kirk wprowadził gitarowy styl, który wkrótce stał się znakiem rozpoznawczym całej sceny: szybki, wymagający, przenikliwy.
Nauczył mnie grać na gitarze – mówi w filmie gitarzysta Exodus, Gary Holt. Gramy dokładnie w taki sam sposób, ponieważ Kirk pokazał mi, jak trzymać kostkę.

Film w żadnym momencie tego nie deklaruje, ale w połowie tego 90-minutowego dokumentu jasne jest, że Hammett był katalizatorem sceny w Bay Area, która to społeczność na nowo zdefiniowała dla świata ciężką muzykę, łącząc lekceważący styl punk-rocka z dźwiękową precyzją metalu. To on szukał wokalistów, pomagał w organizowaniu występów, komponował utwory i łączył tych wszystkich muzyków. (To ja odkryłem Paula Baloffa – mówił w rozmowie ze Steffanem Chirazi). Gdy Metallica potrzebowała nowego gitarzysty, Kirk był pierwszym (i jedynym) który otrzymał telefon z propozycją dołączenia do Metalliki. Nie chciałem mu poświęcać zbyt dużo uwagi, ponieważ nie sądzę, by w jakikolwiek sposób docenił te moje starania – powiedział Dublin, który poznał Metallicę w czasie kręcenia dokumentu z prac nad Czarnym Albumem na początku lat 90. Byłoby to trochę nie na miejscu, ponieważ Kirk był jednym z wielu – uzupełnił reżyser.





Ostatecznie bohaterowie filmu to grono osób, którzy związali się ze sobą czymś w rodzaju paktu krwi – w przenośni i dosłownie – gdy owa krew rozlewała się w czasie koncertów, imprez i wspólnych doświadczeń, które charakteryzowały thrashową scenę Bay Area. Adam Dubin przeprowadził wywiady z wieloma muzykami, fanami i właścicielami klubów, którzy tłumnie spotykali się na tych pierwszych koncertach. Wspólne historie, koncerty w Ruthie’s Inn lub domówki w siedzibie Metalliki w El Cerrito, wspólne wielogodzinne wypady tylko po to, by dotrzeć do sklepów z płytami… Kształtuje się z tego obraz sceny, która została utrwalona w filmach niewiele razy.

Jedynym wymogiem do wejścia w to środowisko było to, że musiałeś kochać muzykę. Nikogo nie obchodziło to, czy jesteś chłopakiem, czy dziewczyną, czy jesteś czarny, czy biały, czy jesteś gejem, czy hetero. Nic z tych rzeczy nie miało znaczenia. Myślę, że wszyscy oni czuli się wyrzutkami – opowiada Dublin.

Dokument zaczyna się od scen z Hammettem i Exodus, ale szybko przenosi widzów w świat handlu kasetami, która to praktyka pomoże te rodzące się dźwięki uczynić światową sceną metalową. Nieodłączni w tej historii są goście tacy jak Brian Lew (współautor książki Murder in the Front Row), którzy utworzyli sieć muzycznych połączeń poza obszarem Bay Area. To właśnie oni głosili wieści o nowej scenie we własnych miastach, dokumentując ten ruch i zespoły we własnych fanzinach, które wraz z kasetami słali do fanów w Europie.





Jednym z miejscowych bohaterów był Cliff Burton, nieżyjący basista, który przekonał Metallicę do przeprowadzki do Bay Area, po czym zespół zwerbował go do składu. Dublin porozmawiał z dziewczyną i ojcem Burtona. Oboje scharakteryzowali Cliffa i jego kolegów z Metalliki jako młodych mężczyzn, którzy nigdy wcześniej nie doświadczyli takiej straty, jaka spotkała ich po wypadu autokaru w Szwecji. Pustka po Cliffie została w filmie wypełniona materiałem z koncertu Metalliki na festiwalu Day on the Green z 1985 roku. Nie była to tylko wymówka, by pokazać wirtuozerskie zdolności Burtona. Ten koncert był zwieńczeniem wszystkiego, co zostało zbudowane w Bay Area: lokalny thrashowy zespół grający przed 60 000 publicznością.

Był to wielki moment nie tylko dla Metalliki, ale też dla całej sceny Bay Area – powiedział Brian Lew. To było jedno z tych uczuć, jakbyśmy wszyscy zagrali na Day on the Green. Metallica wyszła i przejęła pałeczkę. Można także pokusić się o stwierdzenie, że hiperbola wydarzeń podczas Day on the Green przekształciła Metallicę w jeden z najpopularniejszych zespołów na świecie, wywodzący się z Bay Area.

Końcówka filmu została oddana Kirkowi Hammettowi, który puentuje tę wspaniałą historię:

Dzięki tym wszystkim ludziom, powstała istna nawałnica, której potrzebowaliśmy, aby stworzyć scenę, która trwa do dzisiaj. Niesamowitą sprawą jest to, że wszyscy byliśmy młodzi, niewinni i tak naprawdę nie wiedzieliśmy co właściwie robimy i dokąd nas to zaprowadzi. To się po prostu wydarzyło. To była nasza manna z nieba – wspomina Kirk, a jego głos łamie się od nadmiaru emocji. To był jeden z najwspanialszych momentów mojego życia.



Marios
Overkill.pl

Waszym zdaniem
komentarzy: 0
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Nikt nie skomentował newsa.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak