Peter Dinklage skontaktował się ze mną przez menadżerów i powiedział: "Hej, mam dla Ciebie rolę w filmie, który właśnie kręcę. Pomyślałem o tobie". I to wszystko. Nie interesuje mnie aktorstwo. Owszem, na scenie trochę wcielam się w postać, taka projekcja, trochę niczym Broadway. A na planie filmu gdy musisz zagrać małą rzecz, myślisz sobie „Wystarczy”. Także to po prostu występ w filmie, do którego nie musiałem brać udziału w przesłuchaniu, bo zostałem zaproszony. Chodziłem już na przesłuchania i to nie moja para kaloszy.

Wcześniej miałem już rolę w filmie. Joe Berlinger zaprosił mnie do filmu o Tedzie Bundym. Powiedział: "Jest taka rola, w której byłbyś idealny". Bardzo podobnie było teraz. Peter Dinklage albo reżyser działał teraz podobnie. Na pewno nie jest to ścieżka kariery, którą chcę podążać. Kocham robić to co robię.