W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
One – historia utworu, który zmienił oblicze thrash metalu
dodane 15.12.2020 13:58:33 przez: Marios
wyświetleń: 3680
Na stronie loudersound pojawił się artykuł krótko przedstawiający historię o tym, w jaki sposób utwór o oszpeconym żołnierzu uczynił kultowy światowy zespół jeszcze większym… i raz na zawsze pożegnał ich z łatką thrash metalu.






tekst: Paul Elliot
tłumaczenie: Marios


22 stycznia 1989 roku amerykańska publiczność śledząca MTV została brutalnie przebudzona. Były to czasy, gdy mocno wówczas rotowane rockowe teledyski przedstawiały ładnych chłopców z pięknymi, długimi włosami: Bon Jovi, Poison, Def Leppard, czy nawet Guns ‘N Roses w obrazku do Welcome to the Jungle. Tamtej nocy premierę miał klip do nowego singla Metalliki. One był czymś zupełnie innym w świecie rockowych teledysków. Zabrzmiał antywojenny protest-song, w którym ciężki temat połączono z odpowiednią muzyką. Pierwsze wideo w karierze Metalliki to obraz mroczny, głęboko niepokojący, z surowym, czarno-białym materiałem grającej kapeli, przeplatanym ponurymi scenami filmu Johnny Got His Gun z 1971 roku. Film przedstawia żołnierza rozerwanego przez wybuch miny lądowej. Główny bohater ma amputowane kończyny, jest ślepy, głuchy i nie może mówić, bo nie ma twarzy. W myślach modli się o śmierć, by się uwolnić.

Jak stwierdził wówczas perkusista Metalliki, Lars Ulrich: Oczywiście nie jest to najbardziej wesoły i podnoszący na duchu film, jaki obejrzycie. Zdecydowanie wywołuje on nieco emocjonalną reakcję. Nie widziałem wcześniej takiego filmu. Dla Metalliki było to artystycznie definiujące stwierdzenie, równie potężne, przełomowe i bezkompromisowe jak muzyka, która pod koniec lat 80. uczyniła z nich największy kultowy zespół na świecie. Jednym z przełomowych utworów dla Metalliki, punktem orientacyjnym kariery zespołu, jest wyróżniająca się kompozycja z czwartego krążka - …And Justice For All i pierwszy ich hit w Top40 w Stanach. Jak twierdzi teraz Flemming Rasmussen, producent AJFA: „One” jest niesamowity. Pod względem wykonania, aranżacji i tekstu, jest to jeden z najlepszych utworów Metalliki. W tworzeniu zarówno utworu, jak i teledysku kluczową rolę odegrał menadżer Metalliki – Cliff Burnstein.

Gdy w 1987 roku James Hetfield zaczął szkicować pomysł kompozycji – koncepcję istoty ludzkiej, jako (jak sam mówił) „Mózg i nic więcej” – to Burnstein namówił Hetfielda do przeczytania powieści Johnny Got His Gun z 1939 roku autorstwa Daltona Trumbo, który wyreżyserował także adaptację filmową. Książka wywarła na Jamesie wielkie wrażenie. Jak mówił Lars: James mocno się nią zainspirował.

Inspiracja do skomponowania muzyki (którą napisali James z Larsem) pochodziła już z bardziej znanego źródła. Venom – twórcy black metalu i najbardziej ekstremalna kapela, która wypłynęła na Nowej Fali Brytyjskiego Heavy Metalu we wczesnych latach 80. Wywarli oni na Metallicę spory wpływ w początkach działalności, co pokazuje choćby Whiplash z kultowego debiutu pt. Kill ‘Em All, datowanego na 1983 rok, gdzie młodzieńcy przerobili riff z okultystycznego klasyka Venom Witching Hour. Aby uzyskać mroczne, nastrojowe intro w One, James dostroił się do numeru Buried Alive z przełomowego krążka VenomBlack Metal z 1982 roku. Metallica – pierwszy i definitywnie thrash metalowy zespół – poczuła, że wyrośli już z gatunku, który stworzyli i dla którego zrobili tak wiele, by go zdefiniować, o czym żartował Ulrich w 1987 roku: Usuńcie to słowo zaczynające się na T i kończące na H! Dramatyczny w odczuciu One, którego budowa prowadzi do wybuchowego punktu kulminacyjnego zaczyna się ponurym intro, który okazuje się ciszą przed burzą i wstępem do szybkiego, totalnego ataku.

Gdy numer został zarejestrowany w One On One Studios w Los Angeles na początku 1988 roku, w kapeli panowało duże napięcie. Minęło 18 miesięcy od śmierci Cliffa Burtona, który zginął w Szwecji 27 września 1986 roku. Następca Cliffa, Jason Newsted udowodnił swoją obecność debiutem z Metallicą – Epką Garage Days Re-Revisited, składającą się z metalowych i punkowych kowerów, która pojawiła się na rynku w 1987 roku, kiedy to James, Kirk i Lars wciąż walczyli o przystosowanie się do życia bez Burtona u boku. Dodać należy fakt bardzo wysokich oczekiwań względem następcy Master Of Puppets. Trzeci album sprzedał się w milionach egzemplarzy na całym świecie, a pierwsze sesje przeznaczone dla …And Justice For All były katastrofalne. Lars „powalony” brzmieniem surowego rock’and’rolla z Appetite For Destruction Gunsów, wybrał dla Metalliki producenta Mike’a Clinka. Po zaledwie kilku dniach Lars i James doszli do wniosku, że Clink nie miał odpowiedniego wyczucia dla najbardziej do tej pory złożonego materiału Metalliki. Po zwolnieniu Mike’a, zwrócili się znów do producenta, który znał ich najlepiej – Flemminga Rasmussena, który pracował i przy Master of Puppets i przy Ride the Lightning.





Pieprzyli się przez trzy tygodnie, a nic nie nagrali – wspomina Felemming. Zaczęliśmy więc od nowa. Wg Rasmussena nastrój w obozie był rzeczowy i intensywnie skoncentrowany. Patrzę na to z perspektywy czasu i wiem, że w głowach krążyła im strata Cliffa, ale wtedy się nad tym nigdy nie zastanawiałem. Miała być praca, praca i praca – mówi producent. Utwory na album były w pełni uformowane. Metallica zawsze tworzyła rozbudowane dema – wyjaśnia. Dema ostatecznie pokazały, jaki jest ten album. Tym, co Rasmussen usłyszał w One, były głębia i zasięg. Numer był klasykiem jeszcze w trakcje składania. W czasie nagrywania, czuło się, że Lars i Kirk są w szczytowej formie. Gdy utwór naprawdę się rozwija i dochodzimy do podwójnej stopy, było to pierwsze podejście – dopowiada Flemming. To rodzaj zagrywki, którą Lars może wymyślić ot tak. I myślę, że końcowa solówka Kirka jest jedną z dziesięciu najlepszych, które kiedykolwiek zagrał.

…And Justice For All trafił do sprzedaży 25 sierpnia 1988 roku i z miejsca okazał się wydawnictwem kontrowersyjnym. Bas Jasona wyciszono w miksie tak mocno, że ledwo go słychać, co było rezultatem, jak przyznał po latach Lars – że on i James prowadzili wszystko żelazną pięścią. Mimo wszystko album okazał się wielkim hitem z szóstym miejscem na listach sprzedaży w USA i czwartym w Wielkiej Brytanii. Było to kolejne zwycięstwo zespołu, który jak zwykle postanowił zagrać według własnych zasad. Lars dobitnie przedstawił to podejście w 1987 roku: Pieprzyć biznes! Wszystko robimy jak chcemy. Tak było też z teledyskiem do One.

Dlaczego czekaliśmy z teledyskiem tak długo? – pytał Lars. Nie chcieliśmy znaleźć się w sytuacji, gdzie bylibyśmy zmuszeni nakręcić teledysk, albo podążać w tym utartymi branżowymi ścieżkami. Po prostu kiedy wydawało się, że wreszcie nadszedł czas, musieliśmy spróbować i wymyślić coś radykalnie innego – w przeciwieństwie do koncertowych rzeczy ze światłami, bieganiem po rampach i całym tym gównem. Jak twierdził Lars, we wrześniu 1988 roku, w czasie pierwszej fazy trasy koncertowej, Metallica po raz pierwszy obejrzała film Johnny Got His Gun. Gdy ustalono koncepcję teledysku, Q Prime kupiło prawa do filmu. W grudniu, gdy trasa dotarła do Los Angeles, reżyser Bill Pope nakręcił Metallicę grającą w opuszczonym magazynie. Drugi reżyser – Michael Salomon miał za zadanie połączyć materiał z magazynu ze scenami filmowymi. Bałem się jak cholera, kiedy spotkałem ich po raz pierwszy – wspomina Michael. Wytwórnia tak bardzo ich nakręciła, że byli przeciwni wszystkiemu i nie przepadali za teledyskiem jako medium pokazywania twórczości. Mieli już ogromną publiczność, więc nie miało to znaczenia, czy byłby to hit, czy nie.





Pierwszy montaż z wplecionymi dialogami z filmu nie przypadł do gustu Larsowi: Zadzwonił do mnie i zapytał: „Co ty, kurwa, zrobiłeś z naszym numerem? Zagłuszyłeś wszystkie solówki, poprzykrywałeś wszystkie partie bębnów… Każdą jebaną sekundę przykryłeś dialogami!”. Musiałem wyjaśnić, że starałem się zawrzeć filmową historię wraz z wewnętrznym głosem bohatera. Ostatecznie po rozsądnym zredagowaniu, dialogi nadal były zauważalne. Tak zatwierdzono ostateczną wersję i jak podsumował Ulrich: Czuliśmy, że mamy w rękach coś specjalnego, coś znaczącego. Widzę to jako obraz towarzyszący numerowi, który dobrze przedstawia, o co w tym wszystkim chodzi. One zawsze był mrocznym utworem, a to co w ostateczności wyszło, było jeszcze mroczniejsze.

Na początku lutego 1989 roku One był najpopularniejszym teledyskiem w MTV. Tego samego miesiąca Metallica wykonała ten utwór na 31. ceremonii rozdania nagród Grammy w Los Angles, gdzie krążek …And Justice For All został nominowany w kategorii Best Hard Rock / Metal Performance (Vocal Or Instrumental). I mimo, że tamtej nocy przegrali z weteranami rocka progresywnego – Jethro Tull – w kolejnym roku triumfowali, wygrywając z One w nowej, bardziej precyzyjnej kategorii Best Metal Performance. Pod koniec dekady lat 80, w której Metallica zrewolucjonizowała ciężkie granie, panowie ponownie przełamali schematy, tym razem tworząc teledysk, który nie przypominał nic, co widziano do tej pory. Jak trafnie mówił Flemming Rasmussen, One wyróżnia się wśród najlepszych kompozycji w katalogu Metalliki. Utwór ten oznaczał też dla zespołu koniec pewnej epoki. Otoczony kultem, najlepszy zespół na świecie miał się rozrosnąć jeszcze bardziej.








Marios
Overkill.pl


Waszym zdaniem
komentarzy: 1
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
JackFixxer
16.12.2020 02:15:14
O  IP: 0.0.0.109
Nazwanie kogoś bez twarzy, rąk i nóg oszpeconym to lekki eufemizm.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak