W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Potęga brzmienia Metalliki. Ekipa techniczna w akcji [wywiad dla SO WHAT!]
dodane 23.04.2018 17:12:03 przez: Marios
wyświetleń: 4577
Przed Wami piąta część całości, która składa się na koncertową działalność Metalliki. Tym razem redaktor naczelny So What!, Steffan Chirazi, porozmawiał z technicznymi od gitar i perkusji. Technicznego od basu przy rozmowie zabrakło, ale nie obawiajcie się - Zach też będzie w Krakowie.






tekst: Steffan Chirazi


Ostatnią rzeczą, której potrzebują panowie techniczni, jest gość kręcący się z tymi wszystkimi mikrofonami i kamerami, zadający pytania, gdy do koncertu zostało ledwie kilka godzin. Ale trafiłem na nich w odpowiednim czasie i moje przybycie (w asyście Bretta Marraya – jedna z 25 osób dbających o cyfrowy świat Metalliki) było mile widziane.

Nie nauczysz starego psa nowych sztuczek. Doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Zach Harmon – techniczny Roba Trujillo i jeden z najstarszych członków w ekipie Metalliki widział mnie i mój mikrofon dziesiątki razy w ciągu tych dziesięcioleci i nie jest zainteresowany rozprawianiem o Metallice, więc go nawet nie pytałem o zgodę. Wstępnie upewniłem się, prosząc o zgodę pozostałych trzech technicznych, którzy (jak każdej nocy) byli zajęci przygotowaniami do koncertu.





Na pierwszy ogień Justin Crew – długoletni i lojalny techniczny Kirka Hammetta. Początkowo planowałem złapać Justina nieco wcześniej, niż to ostatecznie się udało. Justin to prawdziwy komediant. Jest wytrawny i bardzo ostry, gdy rzuca sarkazmem. Ze szczerością radzi sobie jak nikt inny, kogo znam. Niektóre z najlepszych żartów branżowych słyszałem właśnie od niego, niektóre z najgorszych też.





Co robisz w tym momencie – niecałe cztery godziny do rozpoczęcia koncertu?

Cóż. Teraz mamy ciszę przed burzą, ponieważ mieliśmy tu tydzień szaleństwa przygotowując gitary na dzisiejszy wieczór, te same, z którymi cały czas próbowaliśmy przez cały ubiegły tydzień. Ta gitara [podnosi jedną z wielu gitar Hammetta] jest do Thing That Should Not Be i do Dream No More. Ma założone nieco grubsze struny, bo inaczej dźwięk będzie rozlazły. Kiedy już skończę z tą, mam kolejne trzy, może cztery instrumenty. Nie pamiętam, których używaliśmy ostatniej nocy.

Wyobrażam sobie, że praca w każdej z hal oferuje kilka wyzwań dla ciebie.

Wszędzie jest inaczej. Ogromna różnica! Najważniejsze jest to, że nie musimy się martwić o pogodę w hali. Stadiony to ogromne wyzwanie w tej kwestii. Każdy z nas jest zatroskany, gdy na stadionie zaczyna padać deszcz. Wiesz: co się stanie, jeśli ustawimy to tutaj?, podczas gdy pod dachem najważniejszą sprawą jest to, by poustawiać sprzęt poniżej sceny na jak najniższym poziomie, żeby nie zasłaniać jakimś głośnikiem widoczności fanom przy barierkach. A reszta to tylko ustalenie tego, kto i kiedy wchodzi na scenę. Nie ma dystansu między technicznymi a sceną. Jeśli potrzebna jest zmiana gitary, robimy to błyskawicznie na scenie, albo na schodach. Jeśli chodzi o gitary na stadionie, to zazwyczaj do wieczora instrumenty stygną. Im jest chłodniej, tym struny są bardziej napięte. To samo ze sprężynami, które podtrzymują drganie strun.

Nasuwa mi się pytanie: kiedy jest łatwiej? Jak jest zimno, czy kiedy jest ciepło?

W obu przypadkach jest słabo, ale dzisiejszego wieczoru będzie gorąco i mokre od potu struny łatwiej dostrajać. Więc w sumie, kiedy robi się cieplej, to zawsze będzie łatwiej, niż wtedy, gdy ma być zimno. To zdecydowanie element, nad którym się głowimy. Dźwięk zbytnio się nie zmienia, ponieważ już nie używamy głośników do gitar. Wszyscy przestawiliśmy się na działania cyfrowe. Już nie ma tak jak kiedyś: kiedy był gorący, lepki dzień w tropikach, dźwięk w głośnikach brzmiał tak, jakbyś miksował mokry karton. Dziś się to za bardzo nie zmienia. Jest znacznie bardziej przewidywalnie.

Oczywiście każdy członek ekipy technicznej ma w uszach odsłuchy. Zastanawiam się, czy słyszysz wszystkich z Metalliki u siebie w słuchawce.

W dużej mierze słyszę Kirka, odrobinę Jamesa, trochę jego wokali i gitarę akustyczną, żeby wiedzieć, kiedy jest start. Ponieważ Kirk jest najbardziej w moim odsłuchu słyszalny, to doskonale słyszę, że coś idzie nie tak. Gitara przestaje być słyszalna, a Kirk gra dalej, bo po prostu słyszę to wszystko szybciej niż on. Kiedy zerwie się struna, napięcie w stosunku do reszty stroju zmienia się, więc brzmienie zanika. Jeśli gitara jest nastrojona w tremolo i zerwiesz strunę, to spokojnie możesz kontynuować na pięciu.

Drodzy fani, jeśli będziecie w czasie koncertu gdzieś w pobliżu Justina, to oznacza, że Justin pracuje. Nie zagadujcie go proszę. Dajcie mu pracować. Proszę, nie zaczynajcie mu opowiadać o koncertach, na których byliście i waszym dzieciństwie w Peorii, gdy słuchaliście ...And Justice For All.

Racja. Nie usłyszę Was, bo właśnie gra Metallica!

Musisz przyznać, że załoga w czasie koncertu jest mocno wyczulona, wyłapując pomyłki, których byśmy nigdy nie zauważyli, ale wy możecie w dowolnej chwili je poprawić.

To wspólny sukces lub wspólna porażka. W utworach takich jak Fade to Black i One, Kirk gra skomplikowane elementy. Słyszę jak jego palce przemieszczają się po strunach. Nic nie zrobię na pustym gryfie.

Obaj z Kirkiem pracujecie bez słów, opierając się na wielu, wielu wspólnych latach doświadczenia i z biegiem czasu ogarniacie większość rzeczy intuicyjnie.

Czasami ja coś dołożę, albo Kirk wpadnie na pomysł i powie: Chcę to i to dodać do efektu. Przyjmuję te propozycje: Okay, tylko troszkę? W porządku. Działamy. I słyszę jak Kirk gra na koncercie i może myśli sobie: Kurczę, to jest zbyt wyraźne, albo: Cholera, za cicho. Oczywiście po kilku koncertach wszystko dopasowujemy i będzie to brzmiało tak, jak oczekiwaliśmy, jednak koncert to nie to samo, co próba po południu. Dopóki nie usłyszę jego gry na koncercie, dopóty nic nie poprawię. Staram się być blisko i kiedy muszę, to poprawiam i ulepszam brzmienie jego gitary. Za każdym razem trochę bardziej.

Jaka część sprzętu jest najbardziej narażona na niespodziewane zwroty akcji w czasie koncertu?

Stojaki z gitarami trzeba dobrze zabezpieczyć. Jeśli się to wykona nieodpowiednio, grozi dramatem. Nie pamiętam jak nazywał się ten zespół, z którym Metallica grała w Australii [w głosie Justina wyraźna nuta dyplomacji – dop. Steffan]. Byliśmy w środkowej części One. On [bohater naszej historii, członek wspomnianego zespołu – dop. Steffan] wypił kilka kieliszków wina po swoim koncercie, chodził za kulisami, potknął się i chwycił instynktownie za stojaki z gitarami. Przewrócił je na siebie w połowie koncertu. Było to niezręczne, ponieważ wiesz, gitary są nastrojone, próbujesz je pozbierać. Poprzewracał całe mnóstwo sprzętu!

Co robisz w takiej sytuacji?

Czas koncertu to moment bardzo pracowity, więc po prostu zbieram wszystko i układam, a resztą zajmuję się później. Koleś łaził ze swoim managerem trasy i zanim się obejrzałem, wszyscy zniknęli. Następnego dnia w swojej skrzynce ze sprzętem znalazłem drogą butelkę wina i kartkę z przeprosinami od tego managera. Pomyślałem, że to miłe. Ale następnego znów butelka. Z każdym kolejnym koncertem na tej trasie znajdowałem u siebie butelkę Grange!

Pytanie za sto punktów: czy kiedykolwiek zabrakło gitar? Czy Kirk kiedykolwiek domagał się którejś konkretnej gitary, a ty mogłeś tylko powiedzieć: Kurwa, nie mamy jej!

Dawniej się tak zdarzało, ale to ze względu na różne strojenie gitar. Zobaczył jakąś gitarę i stwierdził: Chcę to na niej zagrać! Nie możesz – odpowiadałem – jest nastrojona w D. Każda z gitar ma inny strój. Nie mamy na miejscu wszystkich instrumentów. To koncert! Te konkretne gitary są na miejscu z jakiegoś powodu. Do każdego strojenia potrzebuję na miejscu przynajmniej dwóch instrumentów.

Wyobrażam sobie Kirka, wołającego: Chcę pograć na zielonej!, albo coś w ten deseń.

Mam raczej na myśli to, że istnieje pewna ilość... pozwól, że zerknę w setlistę... Jest „mumia”, jest fioletowa gitara, „white zombie” jest... zielona też, jest Les Paul... Używamy konkretnych gitar do konkretnych utworów.

Czy omawiacie tę listę przed każdym występem?

Nie ma wielkiej dyskusji. Dziś wieczorem zapytam: Użyjesz dziś tej gitary? Mam tu listę utworów, które się delikatnie zmieniają na poszczególne koncerty. Zwykle jest to jedno, dwuminutowa rozmowa z Kirkiem. Nie jest tak, że siadam z zeszytem i notuję coś w stylu: dziś ta z komiksowym motywem.


[W tym momencie zostawiam Justina szykującego i dostrajającego gitary i tuż za rogiem wpadam na Jimmiego Clarka, który zajęty jest polerowaniem. Kilka dni temu widziałem za kulisami Jimmiego ze stosem śrub i innych grzechoczących rzeczy w drobinkach rdzy. Następnego dnia ten stos został zastąpiony przez lśniący sprzęt. Jimmy pozbył się rdzy i wypolerował wszystko do pierwotnego stanu. Robił to z uśmiechem. Z reguły jest uśmiechnięty. Nawet jeśli nie jest, to jego usposobienie sugeruje zadowolenie. Kilka lat temu Jimmy Clark przejął obowiązki techniczne, związane z perkusją Larsa].





Od kiedy szorowanie śrub jest częścią tej roboty?

Cóż, właśnie skończyliśmy stadionową trasę. Świetna wycieczka, ale na powietrzu, więc siłą rzeczy jest mnóstwo konserwacji przy zestawie perkusyjnym. Chrom ulega korozji. Wszystko z powodu wilgoci. Jedziemy do Chicago, potem do Orlando. Ciężarówki stoją dwa tygodnie, więc kiedy otwieram skrzynki, bębny są mokre. Gdy skończyła się trasa po stadionach, musiałem wymienić wszystkie elementy, ponieważ nie pozwalam Larsowi grać na brudnej perkusji lub na takiej, która nie jest nowa. Moja podstawowa praca, to codzienna konserwacja membran, czyszczenie talerzy i dbanie o pałeczki.

To ostatnie brzmi niezręcznie.

Na statystycznym koncercie? Dziesięć do dwunastu par pałeczek. Lars zmienia je często, ponieważ się poci i one stają się wilgotne. Owijam je taśmą. Kiedy robią się mokre, Lars sięga po następną przygotowaną parę. Dlatego właśnie widzisz mnie na scenie częściej, niż pozostałych techników. To nie mój pomysł, ale Lars wymaga, żebym zawsze podawał mu świeże pałki, więc to robię. Zawsze przygotowuję wszystko na pięć koncertów do przodu. Nigdy nie pracuję pod presją czasu, ponieważ poświęcam na wszystko mnóstwo czasu wcześniej. Tak więc na ostatnim koncercie miałem wieczór z butelką wina i piętnaście par pałeczek pod ręką, które owijałem taśmą klejącą. Czy to aż takie ekscytujące?!

Czy na swoich odsłuchach masz wyłącznie Larsa?

Nie słucham jego miksu, ponieważ jest tam tylko basowy bęben, no i jamesowa gitara. Ja muszę uzyskać pełne brzmienie całego zestawu perkusyjnego. Muszę słyszeć całość. Wtedy dopiero wiem, czy wszystko jest na miejscu. A może coś się popsuło? Czy bęben stopy wytrzymał? Wszystko to słyszę i koryguję.

Sposób na ogarnięcie potrzeb Larsa wymaga pewnej intuicji i domysłów, ale nie jest to coś, czego nie jesteś w stanie opanować, prawda?

Lars jest mistrzem tworzenia emocji na swojej twarzy. Ma w zanadrzu całe mnóstwo mimiki. Pamiętam swój pierwszy koncert, kiedy Lars patrzył na mnie w ten szatański sposób i, wiesz robił te swoje szalone miny. A ja patrząc na niego zastanawiałem się: o co mu chodzi? Podchodzę na szybko i pytam: co się dzieje? A Lars: Nic! Z biegiem czasu nauczyłem się tych chwil, w których Lars naprawdę potrzebuje pomocy.

Wymiana pałeczek musi być w takiej sytuacji trochę bardziej kłopotliwa.

Pałki są w gotowości przy tych utworach, kiedy on lubi je zmieniać. Nie jest to zawsze spójne. Podrzucałem mu pałki na początku Enter Sandaman przez cały czas. W tej chwili czasami ich potrzebuje, a czasami nie. Ale jeśli kiedykolwiek Lars sięgnie ręką za siebie w poszukiwaniu nowej pary, zawsze jestem w gotowości, by mu je podać. Każdej nocy jest inaczej, ponieważ wszystko zależy od chwili. Zwykłem się martwić: Stary, robię co mogę, a ty wydajesz się być cały czas wkurzony. A Lars odpowiada, że nic na razie nie potrzebuje, bo pochłonięty jest chwilą. A ponieważ też grałem na scenie (Jimmy też jest perkusistą – przyp. Steffan), doskonale rozumiem, gdzie Lars jest myślami podczas koncertu. Jest Lars, którego wszyscy znamy, kochamy i poznajemy, gdy nie ma koncertu, a na scenie jest Lars, na którego na pewno nie chcesz trafić, bo na ciebie napluje. Przez przypadek oczywiście, a nie celowo. Jest wtedy tym charającym, ale, jak powiedziałem, doskonale go rozumiem. Nie robię więc wówczas niczego bez jego sygnału. Jeśli będzie na coś naprawdę wkurzony, poinformuje mnie o tym.

Chciałbym wiedzieć, która część perkusji psuje się w czasie koncertu najczęściej.

Nie pozwolę na to. Jak wspominałem, grałem ciężką muzykę na perce bardzo długo. Przez ten czas nauczyłem się tego, co robić, by perkusja chodziła każdej nocy na tip-top, by nie trzeba się było niczym martwić. Pewnego razu werbel nie wytrzymał, ale Lars nie załamywał rąk. Uchwyt nie wytrzymał i drut pękł. Drugi raz raczej do tego nie dojdzie, bo podwoiłem mocowania, więc są teraz dwa razy grubsze. Możesz zapytać o to Larsa, ale nie sądzę, że mieliśmy jakieś poważniejsze problemy. Przygotowuję mu perkusję w taki sposób, jak bym ja miał na niej grać i uderzać naprawdę mocno.

Zastanawiam się, czy istnieje jakiś rodzaj „braterstwa” pomiędzy technicznymi. Pracujecie razem? Spędzacie wspólnie czas po koncercie? Spotykacie się?

Ja i Justin pracowaliśmy razem na ostatniej stadionowej trasie. Zawsze jest blisko mnie. Nie chcę go w pobliżu. Mogę teraz rzucać w niego czym popadnie, a on i tak nic z tym nie zrobi, bo nie ma na to czasu. Poczekaj, aż wyciągnę pistolet do paintballa, który dostałem... Wszyscy techniczni to zgrywusy... Nawet nie dostrzegą tego, kiedy zaatakuję!



[Jest tylko jedno miejsce, w które można się udać po tak dynamicznej rozmowie z duetem zgrywusowych technicznych. Jest tam Chad Zaemisch – gość opiekujący się na scenie Jamesem Hetfieldem. Mój reporterski nos mnie nie zawiódł. Mam dobre wyczucie czasu i porozmawiałem z Chadem tuż przede tym, gdy zaczyna być testowany sprzęt nagłaśniający. Za każdym razem, gdy zadaję pytanie, kopie nas w dupę dźwiękowy huk. Mimo to, dajemy radę. Chad jak zwykle zajęty jest dostrajaniem kolejnej gitary].





Jakie różnice dostrzegasz między graniem na stadionach w lecie, a sceną w hali?

Podstawową sprawą jest nieco inne rozłożenie sceny. Na stadionach scena jest ustawiona tak, że kończy się na rogach stadionu, podczas, gdy hale to budowanie sceny w centralnej części, co może się skończyć tym, że stacja dowodzenia sprzętem Hetfielda będzie ustawiona za kulisami. Zmieniam wtedy struny i robię te wszystkie podstawowe rzeczy, które zajmują dużo czasu.

James lubi, gdy jego centrum dowodzenia ustawione jest w zasięgu ręki, czy jest mu to obojętne?

Dla mnie dużo łatwiejsze w robocie jest to, gdy widzę Jamesa. W czasie trasy stadionowej wcale go nie widziałem, więc nawet trudno mi było znaleźć jego miejscówkę na sprzęt. Jeśli coś szło nie tak, i próbowałem się dowiedzieć, co się dzieje, lub nawet wiesz, zwykła podmianka gitary, to było: Och, gdzie on jest?!! Kiedy więc mam możliwość wbiegania na scenę, jest o wiele łatwiej, bo widzę go cały czas. Mogę skuteczniej odczytać jego mowę ciała, by dokonać korekt. Wtedy widzę, że go coś denerwuje. Na początku nie wiem co, ale jego zachowanie sprawia, że przechodzę w stan alarmu i zaczynam szukać. Może chodzić o krzywo zamontowany mikrofon, ale równie dobrze może mu się nie podobać sposób, w jaki Metallica zaczęła grać utwór, albo po prostu jest mu gorąco. Łatwiej jest w hali, ponieważ gdy schodzi na krótkie przerwy, mogę na gorąco pytać o to, co mu nie pasuje.

A twój monitor z odsłuchami?

Mam swój własny zestaw słuchawkowy. Słyszę głównie Jamesa i potrzebuję troszkę perkusji. Lars gra mnóstwo przejść perkusyjnych, wynikają z tego przeróżne zmiany i muszę to słyszeć, ponieważ wtedy wiem, kiedy Metallica się dźwiękowo rozjeżdża, albo kiedy James zmienia przester na czysty dźwięk. Wtedy muszę mieć Jamesa w zasięgu wzroku, bo wówczas widzę, czy podnosi gitarę i przestawia wajchę. Takie drobiazgi mi pomagają.

A co jest największą udręką przy takim rozmieszczeniu sprzętu?

Najtrudniejszą sprawą jest to, że w czasie koncertu nie mogę kontrolować publiczności. Są pewne miejsca i takie sytuacje, że wiesz, "punk rock" i te sprawy – i kubek z piwem ląduje w pobliżu. Wiesz, codziennie spędzam cały dzień na utrzymaniu instrumentów w czystości i gotowości, i kubek piwa lądujący na mojej głowie lub na gitarach nie jest pożądany.



BWWWWWWLEEEEUUUUAAAAARRRRRGGGHHH!to dźwięk testowanego nagłośnienia. Rozglądam się po płycie hali, by nagle zobaczyć pierwszych fanów, którzy wpadają na arenę. Mój czas wywiadów dobiegł końca. Wchodzę za kulisy i doceniam poświęcenie Justina, Jimmiego i Chada (i oczywiście Zacha!). Docencie drodzy czytelnicy znaczenie tych gości dla WorldWired Tour. Nie mogą być niedocenieni.





Marios: W Tauron Arenie będziemy mogli obserwować pracę nie tylko Larsa, Jamesa, Kirka i Roberta. Będą tam także techniczni w osobach Justina Crew, Jimmiego Clarka, Chada Zaemischa i Zacha Harmona. Zapraszamy do zapoznania się z pozostałą ekipą, która w pocie czoła pracuje nad tym, by każdy koncert trasy WorldWired był zapięty na ostatni guzik:


SIMON MITCHELL - osobisty kucharz Metalliki;


SETH FROMBERG - szef ochrony w obozie Metalliki;


duet FOSTER & LANG - panie odpowiedzialne za przygotowanie kulis;


TARA BOUGHEY - dziewczyna odpowiedzialna za obsługę stada dronów w czasie Moth Into Flame;






Marios
Overkill.pl


Waszym zdaniem
komentarzy: 4
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Foggy77
25.04.2018 04:54:49
O  IP: 83.29.184.129
Tak mi się jeszcze przypomniał koncert w Hamburgu w 1997r. i wkurzony Lars podczas Fuel, ciekawe o co poszło ;-)
https://www.youtube.com/watch?v=qkLyTyv0c9w

Pokaż podgląd
Blaack
24.04.2018 09:57:30
O  IP: 37.248.158.70
Fleming Larsen w 2015 zrezygnował żeby odpocząć z tego co wiem. Clark już jeździł z Metallicą wcześniej jako członek ekipy więc po prostu przejął obowiązki Larsena. Co do artykułu to naprawdę trzeba tych panów doceniać bo tylko dzięki nim słyszymy na koncertach wszystko jak należy. Są jak druga Metallica tyle że pod sceną.
a7xsz
24.04.2018 07:05:08
O  IP: 212.160.172.85
Świetny artykuł. Dzięki, Marios
Foggy77
24.04.2018 05:20:29
O  IP: 83.29.87.103
A co się stało z Flemingiem, Lars go wykopał, czy ten sam zrezygnował, bo coś mi widzę umknęło ;-)
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak