W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Taipei Houston zagra w Warszawie (26 kwietnia 2023)
dodane 21.02.2023 00:52:47 przez: Marios
wyświetleń: 2714
Taipei Houston, czyli duet Ulrichów młodego pokolenia wystąpi w Warszawie w klubie Hydrozagadka przy ul. 11 listopada 22. Koncert odbędzie się w środę 26 kwietnia 2023 roku! Bracia zaprezentują się jako gość specjalny nowojorskiej kapeli The Last Internationale. A to wszystko w ramach trasy Running for a Dream.






Obaj synowie Larsa – starszy Myles młodszy i Layne w końcu znaleźli sposób i sprzyjający moment na wspólną muzyczno-kompozytorską przygodę. Najpierw w czerwcu ubiegłego roku Steffan Chirazi pogadał z nimi w sekcji So What! na oficjalnej stronie Metalliki, a w listopadzie ubiegłego roku pojawił się debiut pt. Once Bit Never Bored. Jest to pół godziny pokładów niesamowitej surowej energii; to muzyka wielkomiejskich młodych Amerykanów, której haczyki bezboleśnie wbijają się pod skórę słuchaczy, jednocześnie szarpiąc i rozciągając ją w zauważalny sposób (posłuchajcie ich, a poczujecie), nie powodując żadnych większych obrażeń ciała. To wielogatunkowa mieszanka inteligentnego niezadowolenia z zaistniałej rzeczywistości. Mimo, że zespół powstał dość niespodziewanie w czasie trwającej światowej pandemii roku 2020, chłopakom nie zabrakło determinacji, by przenieść działalność z domowego zacisza najpierw do studia, by nagrać materiał na debiutancki album, a teraz zaprezentować się na żywo na czterdziestu pięciu europejskich scenach - 26 kwietnia także w Waszawie.

Choć Taipei Houston z definicji jest zespołem, to tak naprawdę są po prostu duetem; duetem facetów, w zasadzie to braterski tandem: Myles i Layne, czy tam Layne i Myles… Kolejność nie ma tu znaczenia; wybierz tę, która Ci bardziej odpowiada. Najważniejsze jest to, że ogarniasz, że to nie żadni Godley & Creme, Hall & Oates czy Simon & Garfunkel. Są trochę bardziej głośni i bardziej wściekli, niż przywołane duety; bardzo rozważni i pełni pasji towarzysze broni, którzy wykorzystali przyjście globalnej pandemii, aby oddać się wspólnemu tworzeniu.





Razem z Laynem wylądowaliśmy w Nowym Jorku, gdzie chodziliśmy do szkoły i przez dłuższy czas obaj mieszkaliśmy w tym samym mieście – wyjaśnia Myles. Zaczęliśmy trochę razem grać, ale tak naprawdę nie przełożyło się to na coś większego. A potem wybuchła pandemia i wróciliśmy do Kalifornii na kwarantannę. Ogarnęliśmy piwnicę na próby i stwierdziliśmy, że teraz musimy to zrobić, musimy coś razem stworzyć. Layne kontynuuje: Wówczas większość tego czasu spędziliśmy w domu u taty. Wtedy plany zaczęły się bardziej materializować, Myles zaczął dużo grać na gitarze i wówczas dużo komponował. To on gra te wszystkie gitarowe partie. Był to więc rok starań o jak najszybszy rozwój. Nigdy wcześniej nie śpiewałem. Nigdy wcześniej nie dokładałem nawet wokali do swoich piosenek, więc zrobienie tego dobrze od początku do końca, było długim procesem.

Lockdown okazał się więc znaczącym czynnikiem działalności Taipei Houston (nazwa kapeli pochodzi od aplikacji służącej do śledzenia lotów. Bracia zobaczyli akurat lot między tymi dwoma miastami i polubili tę nazwę).

Dla mnie lockdown był bardzo ważnym czasem dla osobistego i twórczego rozwoju – mówi Mylesw dobrym tego słowa znaczeniu. Może to wydać się dziwne, bo izolacja była przecież bardzo trudnym momentem. Osobiście byłem w sytuacji, gdzie wyłączenie świata na sekundę było czymś, co musiałem zrobić. Żyłem na Wschodnim Wybrzeżu już długi czas i odczuwałem, że Nowy Jork jest dla mnie za ciężki. To bardzo trudne miejsce do życia. Szarpałem się z wieloma zobowiązaniami: pracą, stażami, uczelnią… Nowy Jork to takie, jakby to ująć… Takie bardzo publiczne miasto. Chodzi mi o to, że nie za dużo możesz tam zdziałać bez przebywania poza domem przez znaczną część doby. Kiedy więc zdarzył się covid i wylądowałem w domu, nie miałem powodu, by pozbywać się piżamy. I dzięki Bogu mieliśmy w domu miejsce do tworzenia muzyki! Pozbyłem się z barków sporo rzeczy, które obciążały moje życie. Pozbyłem się mnóstwa bzdur, które musiałem robić, a tak naprawdę nie chciałem ich robić, ale i tak je robiłem.





A jak wyglądała praca nad komponowaniem materiału na album? Layne: W pisaniu pomaga nam komputer. Piszemy na komputerze. Nagrywamy dwie różne partie gitary, siadamy, słuchamy ich i potem następuje dyskusja: „Dobra, a jaki wokal do tego?”, czy coś w ten deseń… Myles: Layne jest zdecydowanie lepszym wokalistą ode mnie. Sporo ślęczałem nad komponowanie melodii wokali i nauczyłem się tego, że jestem całkiem dobry w wymyślaniu wokali i mogę je pisać, ale to zdecydowanie Layne powinien je śpiewać. Powiedziałbym, że pięćdziesiąt procent kompozycji to nasze dżemowanie, a pięćdziesiąt to zasługa komputera. (…) Uwielbiam pisać całe utwory, a nie mogę tego robić bez pomocy komputera.





Bilety można kupić tutaj oraz tutaj



Na dokładkę europejskie daty na czerwiec 2023:










Marios
Overkill.pl



Waszym zdaniem
komentarzy: 1
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
MaciekP
22.02.2023 10:26:39
O  IP: 213.241.41.10
E tam Warszawka, jadę do Hengelo. Przecież dzień po Warszawie widzę się z ich starym w Amsterdamie :)

BTW - super informacja!!!
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak