W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Teraz Rock: Taniec czarnych duchów
dodane 05.11.2019 13:52:36 przez: Marios
wyświetleń: 2124
Menios nie tylko złapał się w filmowy kadr S&M2. Po wszystkim skrobnął relację z obu koncertów w Chase Center na potrzeby listopadowego wydania miesięcznika Teraz Rock. Taka malutka errata do książki W pogoni za Metallicą.








Zawsze trochę żałowałem, że nie było mi dane zobaczyć pierwszych koncertów S&M w 1999 roku. Znam je tylko z płyt DVD i CD. Dlatego gdy w kwietniu tego roku gruchnęła wieść, że Metallica postanowiła powtórzyć to muzyczne wydarzenie, jako S&M2, podskoczyłem prawie do sufitu.

Kroiła się kolejna podróż do San Francisco, mojego ulubionego miasta w USA. Koncert miał być tylko jeden, dla uczczenia 20-lecia nagrania pierwszego S&M, jak również miała to być pierwsza impreza w dopiero co otwartej hali Chase Center, mieszczącej 18 000 widzów. Trzeba jednak było zdobyć bilety. Domyślałem się, że nie będzie to proste, bo z pewnością dużo ludzi chciało uczestniczyć w wydarzeniu, ale liczyłem na łut szczęścia, zwłaszcza, że długoletni członkowie Metclubu mieli możliwość wcześniejszego zakupu. Tuż przed wyznaczoną godziną siedziałem przed komputerem i nerwowo wciskałem F5 na klawiaturze. To, co działo się potem, można porównać do horroru. Kupujący zostali umieszczeni w wirtualnej kolejce, z której losowo byli wybierani i mieli możliwość kupienia biletów. Tu trzeba było się wykazać refleksem, bo jeśli ktoś za długo zwlekał, tracił szansę.

Ceny biletów oscylowały pomiędzy 50 a 500 dolarów. Te za 500 to bilety na płycie w najlepszych miejscach, te za 50 to miejsca w najwyższych sektorach hali. Warto zaznaczyć, że były tylko miejsca siedzące. Nie wiem, jak mi się to udało, ale kupiłem bilety w cenie 100 dolarów, mimo że oczywiście miałem chrapkę na lepsze. Jak się potem okazało, większość znajomych nie miała nawet takiego szczęścia i musiała obejść się smakiem. Co prawda bilety prawie natychmiast pojawiły się na odsprzedażowych stronach typu Stubhub, ale w cenach sięgających kilku tysięcy dolarów. Bardzo rozwścieczyło to fanów. Na forum zawrzało i chyba pod naciskiem osób z całego świata, które nie były w stanie kupić biletów, zdecydowano się na dodanie drugiego koncertu dwa dni później, 8 września. Tym razem udało mi się zdobyć miejsca na płycie, ale to jeszcze nie koniec moich przygód z biletami, o czym dalej.





6 września w dniu pierwszego koncertu przyjechaliśmy pod halę jakieś dwie godziny przed rozpoczęciem. Oczywiście poszliśmy do kasy, zapytać, czy są jakieś lepsze miejsca (mimo że oficjalnie oba koncerty były wyprzedane) i tu niespodzianka – okazało się, że są bilety na płytę i to w pierwszym rzędzie, najbliżej sceny. Niestety – tylko dwa. Skorzystały z tego moja żona Kasia i nasza koleżanka Dorota. Ja zostałem na górze, ale miałem stamtąd piękny widok na scenę, a wyglądała okazale – okrągła, z orkiestrą San Francisco Symphony, rozstawioną naokoło po zewnętrznej części. Miejsce zespołu było bardziej w środku, a w samym centrum znajdował się podest z perkusją Larsa.

Wieczór rozpoczął się tradycyjnie od Ecstasy of Gold Ennia Morricone. Mając już na koncie prawie 150 koncertów Metalliki, muszę bez bicia przyznać, że utwór puszczany z „puszki” jako intro nie robi już na mnie takiego wrażenia jak kiedyś. Tu było inaczej, a to dlatego, że Ecstasy of Gold zagrała na żywo orkiestra – miałem ciarki na plecach. Po wstępie przyszła kolej na The Call of Ktulu, czyli dokładnie tak, jak na pierwotnym S&M. Spodziewałem się, że zagrają ten utwór, ponieważ grali go dwa tygodnie wcześniej w Europie podczas trasy. Kolejny kawałek to For Whom the Bell Tolls, a tuż za nim The Day That Never Comes. Osobiście lubię ten utwór, a wykonanie z orkiestrą wypadło moim zdaniem bardzo dobrze. Potem było wspólne śpiewanie z zespołem The Memory Remains; ten utwór też znamy z pierwszego S&M. A następnie poleciały po kolei dwie nowości: Confusion i Moth Into Flame. Z tych dwóch kawałków szczególnie ten pierwszy średnio mi się podoba, uratowała go moim zdanie partia SF Symphony. Moth wypadł dużo lepiej. Następny w kolejce był The Outlaw Torn, który oprócz Bleeding Me jest moim faworytem z ery Load/ReLoad. Kolejny utwór to No Leaf Clover, a po nim następny kawałek z Hardwired… To Self-Destruct – mój faworyt Halo On Fire. W wersji z orkiestrą moim zdaniem nie błysnął, było tylko poprawnie. Po Halo nastąpiła około dwudziestominutowa przerwa, tak jak na S&M w 1999 roku.





Po przerwie głos zabrał Lars, który przedstawił dyrektora muzycznego San Francisco Symphony i dyrygenta – Michaela Tilsona Thomasa (drugim dyrygentem był Edwin Outwater). A Michael Tilson Thomas zaproponował coś nieoczekiwanego. Poprowadził orkiestrę, która odegrała część Suity scytyjskiej Siergieja Prokofiewa – Bóg zła i taniec czarnych duchów (znaną fanom rocka progresywnego z albumu Works grupy Emerson, Lake & Palmer). Thomas zachęcił publiczność do wysłuchania utworu, przekonując, słusznie czy nie, że Prokofiew był prekursorem heavy metalu… Kolejny kawałek to również ukłon w stronę miłośników muzyki poważnej – niezwykły utwór futurysty rosyjskiego Aleksandra Mosołowa Odlewnia stali (na świecie znany jako The Iron Foundry lub The Machine Music). W tym wypadku do orkiestry dołączyła Metallica!

Następny numer to powrót do repertuaru zespołu – bardzo rzadko wykonywany The Unforgiven III, odegrany tylko przez orkiestrę i zaśpiewany przez Jamesa (tak, zaśpiewany, James nie grał na gitarze - i widać było, że nie za bardzo jest przyzwyczajony do takiej roli, brakowało mu „wiosła” w dłoniach). Kolejny utwór to All Within My Hands w wersji akustycznej, oczywiście z orkiestrą. A po nim największa dla mnie niespodzianka wieczoru, kompozycja (Anesthesia) Pulling Teeth, zagrana przez kontrabasistę San Francisco Symphony, Scotta Pingela. Tylko, że właściwie nie był to klasyczny kontrabas, a instrument elektryczny, coś pomiędzy kontrabasem a wiolonczelą, a na dodatek podpięty pod efekty. Gdy Scott przesuwał smyczkiem po strunach, autentycznie czułem wibracje w trzewiach. Następne utwory to już koncertowa metallicowa klasyka, która bardzo zmotywowała reakcję publiczności – Wherever I May Roam, One z odgłosami wystrzałów karabinowych odegranymi przez orkiestrę na instrumentach perkusyjnych, żywiołowy Master of Puppets z moim zdaniem lekko przearanżowaną orkiestrą, uspokojenie w postaci Nothing Else Matters i na koniec mocne łupnięcie – Enter Sandman.





Drugi koncert, dwa dni później, miał dokładnie taką samą setlistę. Podobnie jak poprzednio udaliśmy się do kasy i tym razem również udało się nam kupić bilety w pierwszym rzędzie, a te kupione wcześniej sprzedać. Dlatego przeżyłem występ bardziej – miałem wszystko na wyciągnięcie ręki, mogłem doskonale obserwować zarówno muzyków orkiestry, jak i zespół, bo scena powoli się obracała. Na widowni widać było flagi z różnych krajów. Myślę, że z Polski przyleciało ponad 20 osób. Docenił to Lars dziękując za przybycie fanom z całego świata, na pierwszym miejscu wymieniając Polskę.

Bardzo się cieszę, że mogłem być obecny na obydwu tych koncertach. Czy setlista była lepsza od tej z 1999 roku? Odpowiedź pozostawiam innym. Dla mnie to było ukoronowanie koncertowego życia z Metallicą.








Piotr "Menios" Kowieski
Teraz Rock [listopad 2019]

Waszym zdaniem
komentarzy: 18
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Lewińska
08.11.2019 19:18:08
O  IP: 0.0.0.188
Jeśli ktoś nie lubi, a przede wszystkim nie ceni muzyki metalowej, to po prostu nie chce mu się dostrzec geniuszu, harmonii tych kompozycji, a tym samym nigdy tak naprawdę ich nie pozna. Stąd takie komentarze i oceny, jak te, które opisała Sue. Moim skromnym zdaniem. Ja bym się nie dopatrywała w nich jakiejś konstruktywnej krytyki. Takie gadanie w stylu: "powiemy tak, a co!" ;)
NIKT
08.11.2019 17:45:32
O  IP: 0.0.0.79
a7xsz
To teraz wiesz dlaczego na St.Anger nie było solówek:D:D Zemsta Heta za Loady:D:D Prawdopodobnie też, to James Hetfield podjebał Hammett'owi rzekomo "zgubiony" telefon:D:D Mściwy hooy z tego Hetfielda:D
a7xsz
08.11.2019 07:52:29
O  IP: 0.0.0.89
tiaa, bo powszechnie wiadomo, że duet Hammett/ Ulrich zawsze rządził we dwójkę i narzucał wszystko innym .. ;)
Biedny Het nie miał już nic do powiedzenia.. i tak powstały Loady ! ;)
Sue
08.11.2019 01:15:16
O  IP: 0.0.0.176
Ja czytałam tę książkę nie ze względu na Kombi, tylko dlatego, że ujęto tam też historię O.N.A. właśnie. O.N.A. bardzo sobie cenię, natomiast Kombi nie. Powiedzieli sami w tej książce, że od samego początku byli pogardzani powszechnie przez środowisko rockowe, bo grali w dużej mierze pop, nie rocka. Nie ma co dyskutować nad umiejętnościami Skawińskiego, bo w O.N.A. pokazał na co go stać, szczególnie na płycie ,,Mrok'' nagranej w stylu metalu alternatywnego głównie. Natomiast jego gadanie to próba dowartościowania się przez ciągłą krytykę ze strony środowiska rockowego, które wciąż nie pozostawia suchej nitki na Kombi i Kombii, choć ceni O.N.A. Ale to moja interoretacja. Mi się nie podobają utwory rockowe Kombii poza ,,Pokoleniem", ale to za tekst a nie muzykę. A tekst żaden z tych muzyków nie napisał, tylko profesjonalny songwriter, więc... wiecie. Ale metalowe kawałki komponuje naprawdę dobre. Być może powód dopierdolenia Mecie jest inny - ma wysokie ego na punkcie własnych dokonań metalowych, bo wie, że dokonania rockowe są mieszane z błotem. Warto podkreślić, że Ozzy Osbourne sam mu odpisał na jego kandydaturę - chyba do Black Sabbath i powiedział, że ceni jego demo bardzo, ale znalazł już bliskiego współpracownika.
Marios
07.11.2019 23:57:22
O  IP: 0.0.0.89
koynrad, nie będę się licytował na to, kto przy Load/ReLoad ma większe zasługi, jednakowoż to Kirk puścił Larsowi kilka patentów na długo, zanim James dołączył do komponowania tego materiału po wypadku na quadzie, a Lars się zapalił do projektu. To duet Hammett/ Ulrich byli motorem napędowym stylu z Load/ReLoad.
koynrad
07.11.2019 23:40:43
O  IP: 0.0.0.31
Marios no właśnie sęk w tym, że Hetfield płytami Load/Reload pokazał że nie tylko gra metalowo ale potrafi skomponować świetne rockowe kawałki które kompozycyjnie biją wiele szlagierów rockowych o głowę.
A gdy jeszcze do tego dodamy umiejętność śpiewania w czasie różnych rytmicznie partii gitarowych to robi nam się ścisła światowa czołówka.

Tak jak napisał a7xsz można być technicznie wymiataczem światowym ale co komuś po tym jak nie potrafi skomponować fajnego kawałka i gra tylko czyjeś kawałki - umiejętność komponowania świetnych piosenek - to jest wyznacznik prawdziwego muzyka.

Nie ujmuję nic Skawińskiemu bo uważam że okres ONA to świetny kawałek polskiej historii rocka, a on gitarowo ma też ten dryg do tworzenia, komponowania ale jego zarzuty względem Mety są po prostu z dupy, myślę że ma duże ego i troche mu woda sodowa odwaliła
MaciekP
07.11.2019 23:27:21
O  IP: 0.0.0.95
Mi się wydaje, że to bardziej takie durne wpisanie się w modę 'dopierdolenia Metallice', pośmiania się z Larsa że niby grać nie umie (wg mnie to bzdura) i takie tam :) Co nie zmienia faktu, że owe wypowiedzi są nadal bezsensowne i kompletnie niemerytoryczne.

A co co Kombi konkretniej, to bas tam chodzi nieziemsko, ale mówię o tym z lat 80, bo nie wiem jak teraz te dwa Kombi grają - pewnie znając dzisiejsze czasy i popowe produkcje - chujowo ;)

Znana melodia. I czasami ludzie nie wiedzą, że to Kombi właśnie

https://www.youtube.com/watch?v=7JMqpbuWoys

Pokaż podgląd
a7xsz
07.11.2019 13:21:41
O  IP: 0.0.0.89
Są ludzie, którzy potrafią odegrać wszystkie kawałki Megadth, albo wszystkie solówki Metalliki. I co z tego?
Każdy może być zajebiście techniczny, ale nigdy nie stworzy Enter Sandman czy Seek and Destroy, nie wspominająć o Ktulu, Orion, MoP czy To Live.
Tego typu gadanie, to zazdrość i ścisk dupy
Marios
07.11.2019 13:11:00
O  IP: 0.0.0.89
Corsar, ale patrzysz na Skawę bardzo jednowymiarowo. Hetfield jest wybitnym gitarzystą, ale tylko metalowym. Czy to dla Metalliki, czy w gościnnych projektach, James zawsze gra metalowo. A Skawiński zaczął od Kombi, przejechał się po pięknym gitarowym graniu w Skawalker, dołożył radiowe gitarowe hity w O.N.A., gdzie ostatni studyjny album z Chylińską był bardzo metalowy, a na dokładkę serwuje wirtuozerskie zagrywki na solowych płytach. Po prostu nie można nie docenić krążka Me And My Guitar, o ile się posłuchało tej muzyki. W Metallice Kirk technicznym podejściem do instrumentu jest daleko przed Jamesem.
MaciekP
06.11.2019 23:40:05
O  IP: 0.0.0.95
A o Jamesie jako gitarzyście to aż wypada wspomnieć. To gitarzysta nie tyle dobry, co wybitny. To definicja i odniesienie może nie rockowego ogólnie, ale na pewno metalowego grania. Jego kostkowanie jest po prostu encyklopedyczne i do niego powinni odnosić się i porównywać wszyscy metalowi gitarzyści.
Tyle z mojej strony o tym panu :)
MaciekP
06.11.2019 23:37:47
O  IP: 0.0.0.95
Ja Skawińskiego cenię za O.N.A (można lubić, można nie lubić, ja fanem nie jestem, ale doceniam za dobrą muzykę i wkład w polską scenę). Bo to nie tylko była Chylińska, ale jednak jego kompozycje.

Ale na Metallice się nie zna :) Kompletne bzdury i to każda rzecz którą wymieniła Sue.
Corsar
06.11.2019 17:36:01
O  IP: 0.0.0.188
Sue Jak ten łysy w okularach z tego całego Kombii, czy nie Kombii gada takie pierdoły, to się nie dziwię, że nie zaistnieli bardziej. A "łun" niby taki zajebisty grajek jest, tak? Hahaha...Ich hiciorków nie mogę słuchać, są tak liche a o kompozycjach Metalliki będzie się cham wypowiadać.
Sue
06.11.2019 11:34:05
O  IP: 0.0.0.176
Teraz sobie przypomniałam, że chyba konkretnie powiedział, że James to po prostu słaby gitarzysta
a7xsz
06.11.2019 07:35:28
O  IP: 0.0.0.89
Nie znam książki, wywiadu, muzyków, ale bije typowa prowincjonalność i zazdrość.

" błędy przy komponowaniu " hahahahahahahaha
Niech stworzą, nagrają, wydadzą i sprzedadzą choć jeden kawałek, album, w takim nakładzie i z takim sukcesem jak Black Album. Wtedy pogadamy :D haha

Żal dupę ściska i szkoda w ogóle komentować takie żałosne i nieudane próby zaistnienia.
Sue
05.11.2019 22:45:56
O  IP: 0.0.0.176
Żeby było jeszcze ciekawiej - wykpili redaktorów ,,Teraz Rocka" w tym wywiadzie, którzy wcześniej pisali dla ,,Tylko Rocka", które było pierwowzorem ,,Teraz Rocka". :D
Sue
05.11.2019 22:38:12
O  IP: 0.0.0.176
- ,,grający teraz w Kombii'' miało być.

Istnieją dwa Kombi. To znane dzisiaj to Kombii składające się z wokalisty i innego muzyka z oryginalnego składu. Stare, klasyczne Kombi składa się teraz tylko z jednego oryginalnego członka i nie ma w nim wokalisty starego.
Sue
05.11.2019 22:36:36
O  IP: 0.0.0.176
Czytał ktoś tutaj kiedyś książkę o Kombi, ,,Królowie życia''? Jest w niej bardzo dużo o Metallice. Dwaj oryginalni członkowie Kombi (w tym wokalista), grający teraz w Kombi, wypowiedzieli się w wielu miejscach wywiadu-rzeki o Metallice. Głównie bardzo niepochlebnie. Dawno to czytałam, ale dopiero teraz zauważyłam, że nie ma tego na Overkillu, że aż się zdziwiłam. To co pamiętam z wywiadu-biogafii:
- któryś z tej dwójki powiedział, że James to słaby muzyk,
- zdaniem wokalisty, Lars trzymany jest w zespole tylko dlatego, że założył zespół. Według niego jest tak słaby, że gdyby nie to, już dawno, by go wywalili.
- wykpił słowa osoby z którą rozmawiał do książki, że Metallica to wielki zespół. Odpowiedział na to coś w tym stylu: ,,Wybacz, ale ich błędy przy komponowaniu piosenek są dla mnie wyczuwalne od razu'' i trochę jeszcze coś złośliwego powiedział. Powiedział chyba też, że uważa siebie za profesjonalnego muzyka, który, by takich błędów nie popełnił, czy coś w tym stylu (a może mi się wydaje, ale coś gdzieś takiego podobnego na pewno powiedział ),
- on albo ten drugi członek zespołu powiedział, że Metallica wciska wszystkim kit, że mieli jakieś problemy przy nagrywaniu St. Anger i że się im ten album podoba, bo prawda jest taka, że po prostu się wypalili.
I takich rzeczy jest jeszcze kilka rozrzuconych po drugiej połowie książki, ale ich nie pamiętam. Za to pamiętam dokładnie, że raz się wypowiedzieli pozytywnie. Pochwalili najnowszy album.
Gdybym wiedziała, że tutaj tego nie było, od razu przepisałabym wszystkie fragmenty wywiadu - a uwierzcie, że było tego sporo - do Mariosa i może, by to wstawił, a tak ... jest jak jest. Ale z drugiej strony od siebie powiem jedno - nie ma się co przejmować zdaniem muzyków, którzy w środowisku rockowym są uznawani powszechnie za żenującą popelinę, do czego sami się przyznali w tej książce.
NIKT
05.11.2019 18:08:51
O  IP: 0.0.0.79
Rozmawiałem chwilę z Meniosem po koncercie Metalliki w 2014 roku i do setnego koncertu brakowało mu jeszcze troszkę w tedy. Trzeba przyznać, że nie próżnował i przez te 5 lat zrobił spory postęp:)
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak