W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
"Czuliśmy, że się o nas troszczyli": Metallica w hołdzie Zazulom
dodane 21.11.2024 07:40:20 przez: Dudrix
wyświetleń: 573
W niedawnym odcinku podcastu The Metallica Report James, Lars oraz Kirk wspominali założycieli Megaforce Records, Jona Zazulę i jego żonę Marshę.




LARS: Wiosną 1983 roku przeprowadziliśmy się do San Francisco. Zadzwonił do nas Jonny Zazula, który zapraszał nas do New Jersey.

JAMES: Pamiętam, że byliśmy wtedy w El Cerrito, naszej posiadłości. Ja i Lars poszliśmy do budki telefonicznej. Lars rozmawiał z Jonnym, po czym mówi do mnie: "Jest taki gość, który dostał naszą kasetę". Wymiana kaset była wtedy czymś powszechnym. W ten sposób twoja muzyka się rozprzestrzeniała. Lars powiedział do mnie "Ten facet z New Jersey naprawdę nas lubi, jest nami zafascynowany".

LARS: W tamtym czasie byliśmy gotowi na wszystko. Wrzuciliśmy cały nasz sprzęt na ciężarówkę. Jechaliśmy około tygodnia przez cały kraj i tak wylądowaliśmy w Old Bridge w New Jersey.

JAMES: Nigdy wcześniej nie spotkaliśmy Jonny'ego. Po prostu wsiedliśmy w naszą ciężarówkę i pojechaliśmy. Pamiętam, że gdy zajechaliśmy pod jego dom, pierwszą rzeczą, którą mu powiedzieliśmy było: "Hej, pozbywamy się naszego gitarzysty prowadzącego". On tylko powiedział: "okej". Mieliśmy tę samą wizję.

KIRK: Pamiętam jak przyjechałem tam po raz pierwszy i poznałem cały zespół. Od razu zaczęliśmy próby. Graliśmy chyba dwa lub trzy dni. Ktoś wtedy powiedział: "Jonny zakłada wytwórnię płytową i podpisuje z nami kontrakt. Pojechaliśmy wszyscy do jego sklepu z płytami. Pierwsze zdjęcie jakie sobie zrobiłem z zespołem było właśnie na parkingu po zobaczeniu Jonny'ego i Marshy. Mieszkaliśmy wtedy w budynku, gdzie graliśmy próby, ale zaczęło być to nie do zniesienia. Była zima, nie było ogrzewania ani ciepłej wody. Wszyscy przeprowadziliśmy się do domu Jonny'ego, do piwnicy.

LARS: Epicentrum wszystko była Metallica i Zazulowie. Większość z nas nie miała najlepszych umiejętności społecznych, ale udało nam się przez to przejść nie wkurzając nikogo zbytnio.

JAMES: Marsha i Jonny nas przygarnęli. Dawali nam jedzenie, miejsce do spania, schronienie, trochę jak rodzice, co było fajne i potrzebowaliśmy tego w tamtym czasie. Byliśmy dzicy i trochę niesforni. Wiedzieliśmy, co chcemy robić, ale nie wiedzieliśmy, jak to osiągnąć. Byli bardzo mili i kochający.

KIRK: Podobało nam się to, bo to było jak prawdziwy dom. Czuliśmy się naprawdę dobrze, mimo że była to tylko piwnica.

LARS: Spaliśmy w piwnicy, ale posiłki jedliśmy z nimi. Było w tym wszystkim poczucie wspólnoty. Marsha i Jonny byli, w pewnym sensie, rodzicami nie tylko swoich dzieci, ale nas wszystkich. Byli bardzo cierpliwi i uprzejmi.

JAMES: Pod koniec naszych nastoletnich lat dosyć sporo piliśmy i trochę szaleliśmy. Brudziliśmy i niszczyliśmy rzeczy. Plądrowaliśmy ich barek z alkoholem. Raz, gdy skończył się alkohol, otworzyliśmy jakąś butelkę szampana, a Jonny się bardzo wkurzył. Okazało się, że to był pamiątkowy szampan z ich ślubu. Znosili sporo nieprzyjemności z naszej strony. Później znalazł nam inne miejsce do życia, w domu Metala Joego. Przypominało to farmę, a tam mogliśmy być dzikimi zwierzętami.


Cały odcinek podcastu do wysłuchania poniżej.



Dudrix
Overkill.pl

Waszym zdaniem
komentarzy: 2
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
NIKT
23.11.2024 20:14:06
O  IP: 79.186.92.203
Adamas:Love And Thunder

Należy każdemu życzyć, by miał w sobie tyle samo siły i cierpliwości co Zazulowie:D I żeby dobrze schowali pamiątkowego szampana:D
Adamas:Love And Thunder
22.11.2024 22:35:59
O  IP: 91.224.46.242
Należy życzyć każdemu aby ktoś się o niego troszczył jak Zazulowie o Metę:)
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak