Fastnews
Koncertowisko!
Onslaught+M-pire of Evil+Master+Tantara Kraków, Kwadrat - Relacja 2013-11-03

Co może być złego w thrashu? Ja osobiście jestem zdania, że w tym gatunku dobrej muzy, poza perełkami dziś cieszącymi się światową sławą, jest jak na lekarstwo. Większość zespołów jest bardzo wtórna, a wszystko ponoć już zostało zagrane. Dlatego też koncert thrashowy to nie jest dla mnie jakieś błogosławieństwo, zwłaszcza gdy kapele są zdecydowanie zakorzenione w starej szkole. Koncert, który przyszło mi obserwować w krakowskim kwadracie, był pod wieloma względami ciekawy. Ale jak to zwykle bywa, po kolei.

 

 

Na pierwszy ogień młodziutka, norweska Tantara, która nagrywała swoja płytę z Flemmingiem Rasmussenem, a to nie ostatni metallikowy akcent na tym koncercie. Młodzi muzycy nie kryją swoich inspiracji oldschoolowym thrashem. No i niestety wyszła z tego nużąca, oklepana thrashowa łupanka, której nie ratowała nawet muzyczna sprawność. Może, gdy Norwedzy wyjdą mentalnie z lat 80., coś z tego będzie. Na ten moment, polecam tylko fanom starej szkoły.

 

 

Następny był Master. Jak mówili starsi koledzy, kapela niegdyś dość znana. Współtworzyła gatunek, death metalem zwany. Ja się zetknąłem z nimi po raz pierwszy. Panowie młodzikami już dawno nie są. Dyskografia bandu też bogata. Cóż, zagrali siermiężny koncert, w swoim własnym stylu. Solidna robota. Znów, dla fanów oldschoolu bardzo fajna sztuka. Liderowi zespołu i posiadaczowi epickiej brody, Paulowi Speckmanowi, bardzo spodobały się zdjęcia naszego 4everka, więc tym bardziej jesteśmy zadowoleni.

 

 

Następni w kolejce: Mpire of Evil. Nazwa może niepozorna, ale gdy popatrzymy na skład, zobaczymy tam ludzi z Venom: Tony'ego Dolana, Jeffreya Dunna czyli „Mantasa” oraz Anthony'ego Lanta, który jest bratem Cronosa z Venom właśnie. No i od razu robi się ciekawiej, prawda? Jednak najciekawiej było na scenie! Panowie mimo swojego wieku i stażu dali tak energetyczny koncert, że zawstydziliby 90 % młodych kapel. Taki oldschool to ja rozumiem! Szybki, energiczny thrash w najlepszym wydaniu. Mimo, że fanem Venom nie jestem, banan z twarzy mi nie schodził. W sumie okazało się, że większość ludzi jest tu właśnie dla tych panów, bo Venom etc. I słusznie! Najlepszy koncert wieczoru. No i słynny Mantas miał na sobie koszulkę ze wspólnej trasy Metalliki i Venom po Europie. Fotki 4evercia też zostały pochwalone przez Tony'ego Dolana, więc obrósł mi ten fotopstryczek w piórka. Ale tak ma być! Dobre zdjęcia i fenomenalny koncert w wykonaniu weteranów sceny.

 

Onslaught na koniec. Mimo tego, że panowie są Anglikami, to grają thrash rodem z Bay Area i robią to bardzo solidnie. Jednak mimo sprawności zespołu i naprawdę znakomitego frontmana, Sy'a Keelera, to nie jestem w stanie napisać wiele o ich koncercie. Dobrze zagrany thrash, zrobiony na amerykańską modłę. Jednak na dłuższą metę nudny. Ot koncert jakich wiele. A po tym co pokazało poprzedzające ich Mpire of Evil, zmieniłbym kolejność zespołów.

 

 

Szybko podsumowując: mimo tego, że za starą szkołą z początku lat 80. nie przepadam, to koncert dla fana takiej muzy obowiązkowy. Dobry poziom, weterani sceny i rewelacyjne Mpire of Evil!  

 

Rev&4ever