W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Dennis McPhail dla So What! o tatuażach Jamesa
dodane 23.08.2010 14:27:19 przez: Overkill.pl
wyświetleń: 1119
Kontynuując dzisiejszy wątek motoryzacyjny oraz kończąc temat tatuaży Jamesa Hetfielda z ostatniego magazynu MetClubu So What! (numer 17.1) prezentujemy wywiad z Dennisem McPhailem. Przypominam, że wywiad z Jamesem dotyczący jego tatuaży zamieściliśmy tutaj: część pierwsza, druga, trzecia, czwarta i piąta. W numerze tym znalazły się również wywiady, jakie Steffan Chirazi przeprowadził z osobami, które tatuowały Hetfielda. Całych wywiadów nie przytaczamy, skupimy się wyłącznie na wypowiedziach dotyczących Jamesa. Na pierwszy ogień poszedł Correy Miller - tutaj, następnie Erik Inclan - tutaj. Wywiady z Frankie Orangem i Jackiem Rudym dotyczą ich samych, brak w nich nawiązań do Jamesa i Metalliki, ich więc nie zamieszczamy. Poniżej wspomniany na początku Dennis McPhail.




Steffan: Jak poznałeś Jamesa?
Dennis: Nasz wspólny przyjaciel miał moje plakaty w garażu, zobaczył je James i chyba w taki sposób do mnie dotarł. Dostał mój email i napisał do mnie. Myślałem, że to żart, jaki stroi sobie kumpel, nie odpisałem więc na dwa pierwsze maile. W końcu odpowiedziałem, na zasadzie 'Tak, na pewno, jeśli to naprawdę ty to zadzwoń do mnie'. Wtedy zadzwonił telefon. Powiedziałem: 'Jeśli to naprawdę Ty, to zaśpiewaj coś'. Nie zaśpiewał, ale dostałem jego słowo.

Steffan: Jedną z rzeczy, które według mnie są niedocenione u Jamesa, to to, że jest on artystą. Czy nie uważasz, że obu was łączy więź i taki sam zapał zarówno do rysowania jak i do tatuaży, i samochodów?
Dennis: Tak mi się wydaje. Nigdy nie analizowałem tego w taki sposób, ale wydaje mi się, że muzyka i sztuka, wiesz, obie mają związek z różnymi narzędziami i różnymi formami ekspresji. Wydaje mi się, że zdolność do widzenia pewnych rzeczy nieco inaczej, wiąże nas, bo z tego co wiem to wszyscy artyści, których znam interesują się muzyką, a wszyscy muzycy, których znam, siedzą też w sztuce.

Steffan: W obu przypadkach jest to forma ekspresji.
Dennis: James jest, ta sądzę o rok starszy ode mnie, więc dorastaliśmy na takich samych wpływach - od muzyki to tylko trzech stacji w telewizji. Filmy z potworami były puszczane późno w nocy, Creature Features [program telewizyjny USA z lat 60-tych, 70-tych i 80-tych, w którym nadawane były horrory, przyp. ToMek] i takie tam. Można było oglądać tylko pewne wybrane rzeczy, gdziekolwiek byś nie mieszkał. Wszyscy je oglądali, wszyscy je pamiętają.

Steffan: Wyobrażam sobie, że jest to z pewnością coś, co współdzielą członkowie The Beatniks.
Dennis: Tak, dokładnie. To również uznanie dla dawnych lat i starych rzeczy.

Steffan: Jak to w rodzinie artystów, którzy szanują swoje obszary [zainteresowań], czy to tatuażyści, czy też ludzie od samochodów, muzycy, artyści czy jeszcze jacyś inni.
Dennis: Zdecydowanie. To była pierwsza rzecz, jaka mnie uderzyła gdy dostałem się do klubu, nie pamiętam, w '96 lub '97. Są to goście, z którymi wiesz, czasem możesz nie gadać przez miesiąc, dwa lub trzy, ale gdy znowu się spotkamy, to zaczynamy tam gdzie skończyliśmy. To rodzina w pozytywnym znaczeniu tego słowa, ale i w negatywnym, koniec końców są to nasi bracia. Rozmawiam z nimi obecnie częściej, niż z moją rodziną.

Steffan: Czy ot nie ty zbudowałeś ten niesławny 'Death Bucket', którym James jeździł w dokumencie?
Dennis: Tak, zbudowałem go. Nie specjalnie dla niego, ale tak, ja go zrobiłem. W filmie jest na nim jeszcze logo Beatnik z Kansas. Potem on go kupił.

Steffan: Nie jest to zwyczajny pojazd.
Dennis: Nie wierzę, że nikt jeszcze w nim nie zginął. Gdy wybrałem się do Kalifornii, aby przywieźć go Jamesowi, jechał na przyczepie. Wiesz, nie da się nim jechać przez cały kraj.

Steffan: Czyli można się w nim zabić.
Dennis: Yeah. Woziłem w nim cały czas mojego syna, Randy'ego, na przejażdżki. Żadnych pasów, niczego. Uwielbiał to.

Steffan: On uwielbiał, ale jego mama chyba nie koniecznie.
Dennis: Yeah. Jechała raz za mną i powiedziała, że jak samochód podskakuje, to koła nie dotykają w ogóle ziemi. Ja na to: 'Yeah, to lekki pojazd'. Zabrałem go więc dla Jamesa, do jego domu. Wiedziałem, że jeździł jakimiś hot-rod [tradycyjnie samochody nawiązujące stylem do Forda T i Forda A i dodatkowo zmodyfikowane w celu podniesienia osiągów, przyp. ToMek], ale powiedziałem mu: 'Koleś, to nieco przerażający samochód. Został zbudowany, aby był bezpieczny w tym do czego ma służyć, ale pozwól, że Cię przewiozę.' Przewiozłem go więc nieco, jak głupek, z miejsca na miejsce, a potem powiedziałem: 'OK, teraz ty prowadzisz, zawieź nas z powrotem do domu.' James wszedł do środka i... samochód... nie jest to samochód, którym łatwo wchodzi się w zakręty. Jest zbudowany, aby jechać do przodu. Jechaliśmy w dół zbocza, po łuku, a James dosłownie testował jak daleko samochód się wychyli, i ten jedyny raz powiedziałem: 'Błąd, on chyba nie wie co ma'. Przednie koło zaczęło podskakiwać, zaciągnął hamulce, ale one nie reagowały, było głośno, bo samochód jest otwarty. James krzyknął tylko: 'Czy ten samochód cały czas tak się zachowuje?', ja odpowiedziałem: 'Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem'.










Steffan: Wow! I Co się stało?
Dennis: Nagle po prostu się zatrzymał. Odzyskał nad nim kontrolę, a ja pomyślałem: 'OK, wciąż żyjemy. To był dobry dzień.'

Steffan: Wow! Mogę zapytać, czy dżentelmeni mieli ubrane kaski?
Dennis: O nie, żadnych kasków.

Steffan: Żadnych kasków i żadnych pasów prawda?
Dennis: Żadnych pasów. To była jedna z tych chwil 'Mogę umrzeć, tak jest zajebiście'.

Steffan: Wiesz, i tak i nie, ale rozumiem o czym mówisz, jakby nie było...
Dennis: Powiedziałem Jamesowi: 'Koleś, musisz być ostrożny. Nie chcę być znany jako ten, kto Cię uśmiercił, daj spokój.'




ToMek 'Cause We're Metallica
AeroMet



Waszym zdaniem
komentarzy: 3
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak