W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Dlaczego basista Metalliki produkuje dokument jazzowy?
dodane 28.04.2014 20:59:06 przez: DanielZywy
wyświetleń: 4771
Dwie zupełnie różne osobowości. Z jednej strony Robert Trujillo, jeden z najbardziej znanych żyjących basistów heavy metalowych, z drugiej nieżyjący od prawie 30 lat Jaco Pastorius, uważany za jednego z najlepszych basistów jazzowych. Tych dwóch nigdy ze sobą nie rozmawiało, co więc ich łączy? Można powiedzieć, że biznes i muzyka.

Wywiadu z Robertem możecie posłuchać tutaj. Tłumaczenie najciekawszych fragmentów artykułu, który pojawił się na npr.org poniżej.



Rob, od wielu lat fan Pastoriusa, poświęcił ostatnio sporo czasu projektom związanym z legendarnym basistą. Jeden z nich to film dokumentalny, zatytułowany po prostu „Jaco”, który pojawi się w listopadzie, drugi to album z niewydanym do tej pory materiałem Modern American Music . . . Period! The Criteria Session, którego premiera odbyła się z okazji Record Store Day.

Płyta to efekt spotkania Trujillo m.in. z najstarszym synem Pastoriusa, Johnem.
„Rozmawialiśmy o tym, że byłoby świetnie, gdyby istniała jakaś muzyka, która nie ukazała się do tej pory. Wtedy Johnny mówi: 'Wiesz, mamy oryginalne nagrania z sesji w Criteria.'. To było jak: co Ty mówisz?”

Rob o the Criteria Sessions:
„To właśnie Jaco, pełen ognia oraz niesamowitego kreatywnego ducha. To niewyobrażalne, że ktoś potrafił grać z taką precyzją i uczuciem, muzykę tak zróżnicowaną, od funku po dynamiczne melodie, które wydobywał ze swojego instrumentu w tak młodym wieku.”

Trujillo mówi, że jego uwielbienie dla Pastoriusa nie powinno być zaskoczeniem. Rob studiował jazz w szkole muzycznej im. Dicka Grove'a w Los Angeles w połowie lat osiemdziesiątych, zanim zaczął grać z Infectious Grooves oraz Suicidal Tendencies.

Pastorius często jest określany mianem „punka muzyki jazzowej”. Rob:
„Myślę, że gdyby Slayer grał gdzieś w odpowiednim czasie, Jaco byłby pierwszym, który by wskoczył w środek młyna.”

Jaco Pastorius zapadł w śpiączkę i zmarł w 1987 roku, mając problemy z używkami, zdrowiem psychicznym oraz odrzucony przez rodzinę.

Johnny Pastorius o Robie:
„Mając go jako niosącego flagę oraz rzecznika wszystkiego, co nowe, jeśli chodzi o naszego ojca to jak... Myślę, że o nic więcej nie moglibyśmy prosić. Uważam, że Robert i mój ojciec mieli się w końcu spotkać – to przeznaczenie.”





DanielZywy

overkill.pl

Waszym zdaniem
komentarzy: 71
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
1 2
Veel
07.05.2014 20:59:13
O  IP: 79.173.63.211
a wracajac do tematu, Rob to basita funk-jazzowy, wiec taka dzialanosc nie powinna dziwic, to raczej jego obecnosc w Mecie mnie wciaz dziwi i dziwic bedzie...
Veeel
07.05.2014 06:26:25
O  IP: 31.61.138.49
J_G a podasz wkońcu źródło rewelacji ze Jason postawił ultimatum ze Metallica ma zawiesić działalnosc na rok ?
JamesGirl
03.05.2014 11:09:43
O  IP: 89.77.23.82
Pokaż mi zespół, którego managementu nie interesuje kasa i gdzie wszyscy mają równe prawa. Są tyko wyjątki, a w większości jest ktoś, kto ma decydujące zdanie.
W Metallice decydujące głosy mieli od początku i mają nadal James i Lars, bo to oni założyli zespół.
W Megadeth Rudzielec, który przyjmuje i wyrzuca członków zespołu.
Wydawać by się mogło, że Slayer - ale nie! Tam perkusiści nigdy nie mogli mieć własnego zdania.
W Ironach Steve Harris przyjmuje i wyrzuca członków zespołu jeśli nie zgadzają się z jego wizją zespołu, wyrzucił nawet Buce'a...
No, może w Slipknocie jest jako taka wspólnota, ale już w Stone Sour panuje niepodzielnie Corey, itp., itd., ect..
Przykłady można by mnożyć, ale szkoda czasu

Tak naprawdę ze znanych mi zespołów, gdzie panuje demokracja, to mogę wskazać jedynie Dream Theater.

W każdy zespole następują jakieś tarcia między jego członkami. Są mniejsze lub większe, czasem doprowadzają do rozpadu zespołu, czasem udaje się zespół utrzymać w całości. Tak samo jak w każdym innym zawodzie. Są nieporozumienia wśród robotników, prawników, lekarzy nauczycieli... Dlaczego niby muzycy mieliby być wyjątkowi i w każdym zespole powinien panować sielankowy nastrój przez cały czas?
Nikomu nie przeszkadza, że Rudy wykopuje z zespołu coraz to jakiegoś muzyka i prowadzi w Mega rządy twardej ręki.
Nikt nie opluwa Slayera za to, że Kerry i Jeff wciąż gnoili Dave'a Lombardo. Odszedł, bo atmosfera była nie do zniesienia, a ponadto otrzymywał najniższe zarobki w porównaniu z pozostałymi członkami zespołu. Wrócił, ale nic się nie poprawiło, więc znów odszedł. Powrócił, gdy odszedł Paul Bostaph, wydawało się, że panowie wydorośleli i tarcia znikną, ale niestety nic z tego i znów odszedł...


Nie rozumiem więc, dlaczego w takim razie wszystkim tak bardzo przeszkadza, że James i Lars nie byli słodcy dla Jasona?
Z Lombardo nikt nie robi skrzywdzonego aniołka.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Lista_członków_Megadeth
Spójrz na listę członków Megadeth - z żadnego z wykopanych przez Rudego członków zespołu nie robi się takiego męczennika jak z Jasona...


Zorro
30.04.2014 22:54:46
O  IP: 178.167.221.60
Czytałaś wypowiedzi Jasona, słuchałaś wywiadów, tu nie chodziło wyłącznie o muzyke ale również o stan fizyczny i psychiczny zespołu. Niestety managementu to nie interesowało, liczyła się tylko kasa, zresztą nadal się liczy. Przynajniej jasno piszesz Hetfield to szef a Newsted to jego pracownik a myśłałem że to był zespół muzyczny i wszyscy mieli jednakowe prawa, niestety jak się okazało tak nie było. Myślę że zabrakło chęci ze strony niektórych członków, ale to tylko moja teoria.
JamesGirl
30.04.2014 22:24:06
O  IP: 89.77.23.82

Co by stało na przeszkodzie, żeby zawiesili działalność na rok? Hmmm...
Oj Zorro chyba żarty sobie robisz...

Wyobraź sobie, że masz własną działalność, plany jej działania, a tu przychodzi jeden z twoich pracowników i mówi, abyś zrobił sobie przerwę, bo on teraz nie ma czasu pracować, bo chce popracować jakiś czas gdzie indziej?
Już widzę jak z entuzjazmem zgadzasz się na taką propozycję, mówisz: "spoko stary nie aa sprawy idź do tej drugiej pracy, a ja poczekam na ciebie."

Zaraz powiesz, że Meta to nie firma tylko zespół rockowy... A jednak to też firma, która ma plany i zobowiązania. W czasie, gdy Jason był w Metallice chłopaki dość intensywnie koncertowali, albo nagrywali płyty. Nie mieli zbyt wiele czasu na prywatne sprawy. Nie mogli sobie pozwolić na nic nie robienie z powodu kaprysu Jasona.
Prawdopodobnie jakby to było w obecnych czasach, Jason mógłby pojechać w trasę z innym zespołem. Jednak na tamte czasy nie było takiej możliwości...
Marios
30.04.2014 19:04:12
O  IP: 89.151.18.192
To nie chowanie do szuflady, tylko występ gościnny. Fani mają do tego dostęp na płytach.
Zorro
30.04.2014 17:25:53
O  IP: 178.167.229.184
Więc jaki sens w nagrywaniu czegoś do szuflady a nie dzieleniu sie tym z fanami? Tego już pewnie się nigdy nie dowiemy, bo to tylko wie a może nawet i nie sam papa.
Marios
30.04.2014 16:18:10
O  IP: 89.151.18.192
Zorro

Wszyscy w Metallice tworzyli i tworzą nadal poboczne projekty.
James m.in. Govt Mule, Jennings, South Park, Danzig, Primus, Martin, Corrosion
Lars - Mercyful Fate
Kirk - Orbital, Santana, Echobrain, Pansy, K'nan, Septic
Newsted - Sepultura, Echobrain
Rob - Wirebox, Zappa, Song for Chi, Trujillo Trio, Farmikos

Jason, jak widać, także MÓGŁ tworzyć poboczne projekty. Tu chodzi o to, że nagrywać wszyscy mogli sobie do woli, nawet z ukazaniem na cd, ale jeśli jesteś w Metallice, to jesteś tylko w Metallice. Nie możesz promować innych rzeczy. Nagrać - o.k. Latać z tym do gazet i jeździć promować to kilkumiesięcznymi trasami koncertowymi - już nie. Ot tylko tyle.
Zorro
30.04.2014 15:49:41
O  IP: 178.167.237.66
A dlaczego nie, co stało na przeszkodzie zawieszenia działaności, zrelaksowania się, odpoczynku od siebie, teraz każdy ma możliwość tworzenia pobocznych projektów, to czemu wtedy nie Jason nie mógł? Tu nie chodzi o to kto jest zły a kto dobry, tylko o kontrolę. Czy Metallica jako zespól straciła by na tym że mają rok przerwy? Dlaczego teraz James nie oponuje jak Rob kręci film i nagrywa płytę? To jest moje pytanie a nie relacja Hetfield-Newsted.
JamesGirl
30.04.2014 14:21:32
O  IP: 194.165.48.90
Zorro

Nie pisze tego z uwielbienia dla Jamesa tylko dlatego, że śmieszy mnie dziecinne, czarno-białe przedstawianie relacji między Jamesem i Jasonem.
Niewinny aniołeczek Jason krzywdzony przez wcielonego diabła Jamesa.

Projekt "okraszony" wydaniem płyty czy też nie "okraszony", odpowiedni czas musiał być na niego poświęcony. Granie po pubach i barach to tez rodzaj koncertowania, każdy zespół w takich lokalach zaczynał koncertowanie.

Trasa koncertowa? Pewnie! Metallica powinna zawiesić działalność na rok, bo Jason miałby ochotę pojechać w trasę np. z Quarteto da Pingo.

Jak nadmienił Sniady nie wyszło to na sucho nawet założycielowi DT Portnoyowi.
Jednak nie było to tak jak przedstawił to Sniady. Żaden z chłopaków z DT nie miał za złe Portnoyowi, że poświęcał czas na nagranie płyty z A7x. Jednak później mili w planie wejście do studia. A tu nagle Mike przyszedł i zaproponował, aby odłożyli nagrywanie płyty, bo on chce jechać w trasę z A7x, reszcie to nie pasowało, wiec dali mu ultimatum, że albo zostaje z nimi nagrywać płytę, albo odchodzi. Wybrał trasę z A7x. więc oni nagrali sami płytę i ogłosili konkurs na nowego pałkera. I jeśli już mówimy o złym traktowaniu, to nie DT źle potraktował Portnoya, tylko on ich zostawił dla nowego zespołu, który nota bene później kopnął go w 4 litery.
I został chłopisko na lodzie, bo w DT go nie chcieli. I dobrze! Przecież jak był im potrzebny, to on miał ich w 4 literach.
Zorro
30.04.2014 11:54:25
O  IP: 178.167.237.66
@James Girl Mowa o projektach które zostały okraszone wydaniem płyty, trasą koncertową a nie graniem po barach i pubach. W takich projektach to Hetfield tez brał udział, mówię o poważnym graniu. Więc wyluzj z tym douczaniem. Ale masz prawo wielbić Hetfielda.
JamesGirl
30.04.2014 08:36:04
O  IP: 194.165.48.90
*Ale jeśli nie pamiętam odpowiem w skrócie...*
powinno być: *Ale jeśli nie pamiętasz odpowiem w skrócie...*
JamesGirl
30.04.2014 08:32:59
O  IP: 194.165.48.90
Zorro
http://overkill.pl/news.php?id=2884
Doedukuj się i przestań wreszcie powtarzać śmieszną plotkę, że wredny James nie pozwalał się realizować biednemu,uciśnionemu Jasonowi w projektach pobocznych. Tyle różnych projektów pobocznych co Jason ma rzadko który muzyk z jakiejkolwiek kapeli.

Mitch

Też to pamiętam i mniej więcej to samo można usłyszeć w dokumencie S&M z ust Larsa. Mówi on tam jeszcze, że Cliff pochwaliłby ich występ z orkiestrą, bo kochał muzykę klasyczną.


a7xsz

To, że tobie się coś wydaje lub nie oznacza, że jest to dogmatem.

"I teraz wszyscy widzą, czemu Jason robił projekty poboczne. Bo w Mecie nic się nie dzieje, nie można się wykazać, nie tworzą, nie nagrywają..."
Chyba się trochę plączesz w swoich dywagacjach...
Przecież sam nie jeden raz pisałeś, że jak Jason był w Metallice to był bardzo kreatywny okres zespołu, to podobno po odejściu Jasona i terapii Meta zaczął się "upadek" zespołu...


"...po co właściwie Metallica istnieje, funkcjonuje skoro każdy z poszczególnych członków tak naprawdę interesuje się i pasjonuje czymś zupełnie innym? Lars filmy, Kirk surfowanie i horrory, James country i samochody, Rob surfowanie, funk i jazz. I oni mają tworzyć Metallikę?"


Ten watek był wałkowany przez wiele miesięcy w dyskusjach na Overkillu i o ile pamiętam odpowiadałam ci na to pytanie kilka razy. Ale jeśli nie pamiętam odpowiem w skrócie...

Oni nie MAJĄ TWORZYĆ, ale TWORZĄ Metallikę. Tworzą ją od ponad 30 lat.
Każdy człowiek oprócz pracy musi mieć jakąś pasję, która daje mu zadowolenie. Są muzykami, którzy przez 30 lat dali ludziom wiele radości i pozytywnej energii swoją muzyką, wiec mają prawo do układania swojego życia w sposób jaki maja ochotę, nawet jeśli to miałoby się nie podobać fanom. Życie jest tylko jedno i każdy ma prawo je przeżyć tak jak ON chce a nie jak chciałby ktoś inny. Czasy kiedy zespół był dla nich ważniejszy od rodzin, gdy zamykali się w studiu i od rana do wieczora "dziubali" muzykę minęły. Czy ci się to podoba czy nie. Tak więc, jeśli ci się to ich obecne podejście do życia i tworzenia muzyki nie odpowiada, to TY MASZ PROBLEM a NIE ONI.
Adamas
29.04.2014 23:41:11
O  IP: 192.162.151.197
Nikt
O widzę, że słownictwo supernatural wdarło się do Twego języka.


Blackmark
29.04.2014 20:57:16
O  IP: 81.190.96.147
Mitch
Ale jest faktycznie dobre ;)

NIKT
ważne by być przekonanym do słuszności, tej słusznej i niesłusznej też ;)
NIKT
29.04.2014 20:43:16
O  IP: 81.190.104.216
Mitch
Nie do końca uważam go za skończonego trolla ale faktem jest że męczy starymi "dowcipami" jak Abel niegdyś Kaina.
Mitch
29.04.2014 20:39:53
O  IP: 77.254.97.245
NIKT

Jemu właśnie chodzi o takie drażnienie, nie daj pożywki temu koneserowi tanich win. ;)
NIKT
29.04.2014 20:25:17
O  IP: 81.190.104.216
Egon
Idź do boru albo na swoją "górę śmieciową" bo ten temat już zamknięty. Drażnią mnie już te "dwa pomysły" wyrwane z kontekstu, które tak ci we łbie utkwiły.
NIKT
29.04.2014 20:22:40
O  IP: 81.190.104.216
Blackmark, Mitch
Obrana droga zawsze jest tą słuszną ale nie koniecznie jest obrana słusznie:)) A z resztą co se będzie "stary dziad" włosów i lasek żałował: "coś tam rośnie to coś tam trzeba wyrwać..";)
Egon
29.04.2014 20:18:37
O  IP: 164.127.10.191
Basista mety przez czas porównywalnie długi jak pobyt Jasona w mecie wygenerował 2 pomysły - takim jest geniuszem basu !
Mitch
29.04.2014 20:12:55
O  IP: 77.254.97.245
Blackmark

Jak to się mówi ? Zawsze dziadkowi przyda się laska ^^
Mitch
29.04.2014 20:12:12
O  IP: 77.254.97.245
Blackmark

Widać, że dowaliłem do pieca swoją niewiedzą xD
Pomieszało mi się całkiem, nie chodziło mi o lagera, a o Ale. U siebie mam jedynie Lwówki tego typu i to zresztą jak na lekarstwo.
Blackmark
29.04.2014 20:06:26
O  IP: 81.190.96.147
NIKT
Po setce to mi już wszystko jedno jest ;)

Z drugiej strony, tan "stary dziad" ma coraz młodsze "koleżąnki" :)
Może więc to słuszna droga? Hmmmm :)
NIKT
29.04.2014 19:50:05
O  IP: 81.190.104.216
Blackmark
Według mnie "stary dziad" ma wszelkie prawo wyglądać tak jak mu się podoba bo nikomu już podobać się nie musi;) Życie zaczyna się po 50tce a po "setce" to już ma prawo każdemu w tym wieku szumieć w głowie;)
Blackmark
29.04.2014 19:27:29
O  IP: 81.190.96.147
Pio

Przyjrzyj się jeszcze raz ;)
Popatrz co jest napisane po obu stronach sceny ;)
Blackmark
29.04.2014 19:24:51
O  IP: 81.190.96.147
NIKT
Ja skupiłem się na takiej myśli... Jak będę miał już tak wysokie czoło jak Larz (a brakuje mi niwiele chyba już), to chyba zetnę się na pałę, bo jak patrzę na Larsa to wygląda trochę jak dziad ;)

A druga sprawa, to jak gaworzy w ojczystym, to przynajmniej nie ma tej swojej maniery językowej (angielskiej) ;)

Mitch
Dla znawcy piwa, jeden mały, szybki link ;) http://www.carlsberg.pl/#/NaszePiwo
Pio
29.04.2014 19:23:21
O  IP: 185.29.15.136
Zwróciliście uwagę że w klipie reklamującym 10 lat polski w UE na końcu chyba jest fragment z koncertu Metalliki w Polsce ?
davidian
29.04.2014 17:58:55
O  IP: 77.255.44.5
"Żyć muzyką, to znaczy pasjonować się nią, zamknąć się na parę miesięcy poza światem i tworzyć, tworzyć.. w Metallice czegoś takiego nie ma." przeczytawszy to, Lemmy wyrzucił całą swoją kolekcję pamiątek z czasów II WŚ, Bruce Dickinson zrzekł się licencji pilota, Tom Araya sprzedał farmę, Rob Zombie porzucił przemysł filmowy, Phil Anselmo pozbył się rękawic bokserskich itd., bo przecież nie jest możliwym żeby ludzki umysł był w stanie pomieścić więcej niż jedną pasję...
NIKT
29.04.2014 17:28:18
O  IP: 81.190.104.216
Blackmark

Też za cholerę słowa jednego nie zrozumiałem z tego o czym LARS mówi ale ten język jest tak bardzo "zaczarodziejski" że obejrzałem całość:)
Mitch
29.04.2014 17:25:12
O  IP: 77.254.97.245
a7xsz

No rzeczywiście dałem St. Anger rok gratis.

"A skoro Mecie tak dobrze idzie coverowanie, to mogliby zrobić cover płyty St.Anger. "
Pewnie jakby coś takiego zrobili to byś nazwał to wraz z Egonem jako odgrzewanie kotletów i zjadanie własnego ogona et cetera. Jakiś czas temu trafiłem na takie coś odnośnie St.Anger - jak dla mnie to nawet całkiem ciekawe, chociaż już niektóre przeróbki mają po 8 lat. Niestety nie wszystkie się zachowały http://www.youtube.com/playlist?list=PL337F92FE1ACEAE42 ot taka amatorska próba likwidacji dłużyzn ze St. Anger>

Co do skom to oglądałem, dawno. Pamiętam, że w ogóle to sie zaczęło w styczniu 2001 roku. No rzeczywiście dałem St. Anger rok gratis.

Blackmark

Nie mam pojęcia o czym tam Lars rozmawia z gościem, ale wygląda to jakby mówił ile ma riffów na nowy album i mniej więcej w jaki sposób je poskleja taśmą klejącą. Jeśli Carlsberg robi piwa typu lager to bym chętnie spróbował, bo tego sklepowego syfu za nic w świecie nie ruszę. ;)
a7xsz
29.04.2014 15:45:07
O  IP: 46.113.180.208
A skoro Mecie tak dobrze idzie coverowanie, to mogliby zrobić cover płyty St.Anger.

Riffy są potężne, więc tylko zmienić formę, zmienić brzmienie, dodać solówki. Chciałbym coś takiego usłyszeć, nawet bardziej niż nowy album.

Próbką tego była wersja akustyczna All Within My Hands.
a7xsz
29.04.2014 15:23:43
O  IP: 46.113.180.208
Martin nie ma racji, bo słucham wiele innych zespołów. Ostatnio u mnie number 1 to FEAR FACTORY. Genialna muza i zajebisty wokal.

Raz na jakiś czas mnie weźmie ochota na napisanie, to napiszę, jak dziś. Potem znów nic nie napiszę przez tydzień, dwa czy więcej bo bede zajety. Dziś po prostu luźniejszy dzień i piszę na luzie. Niczym się nie emocjonuję :)

St.Anger nie robili przez 3 lata. Obejrzyj skom i policz daty faktycznego robienia kawałków, nie chce mi sie bawić, ale możliwe że licząc predisio i po powrocie Jamesa to będzie gdzieś rok / rok z kawałkiem? W każdym razie niecałe 2 lata. Rekord szybkosci jak na mete, szczególnie że teraz jest 6 lat i jedyne co dostałem to Lords of summer, co trąci kpiną.
Blackmark
29.04.2014 15:22:36
O  IP: 81.190.96.147
Mitch
29.04.2014 15:13:46
O  IP: 77.254.97.245
Chyba jednak Martin'76 ma dużo racji.

Czym ty się tak EMOcjonujesz ? Wrzuć na luz, to już jest przeszłość i nie zmienisz tego. DM zrobili jak zrobili, nie musi Ci się podobać, dla mnie to średnio wyszło.

Muszę przyznać, że nagrywanie St. Anger przez niespełna 3 lata to naprawdę musi być rekord szybkości, ale chyba pośród ślimaków na torze z sałaty. Chyba tylko dłużej wydawali Duke Nukem :P

Tu muszę się zgodzić, bez wątpienia są wypaleni, ale jeszcze bym ich nie skreślał, pomysły zawsze jakieś są.
a7xsz
29.04.2014 14:54:19
O  IP: 46.113.180.208
Sniady

Przynajmniej Portnoy pograł sobie chwilę z A7X :)

Co do pytania.. heh tzw "prawdziwi muzycy" żyją muzyką. Żyć muzyką, to znaczy pasjonować się nią, zamknąć się na parę miesięcy poza światem i tworzyć, tworzyć.. w Metallice czegoś takiego nie ma.
Realizować sie muzycznie z innymi, czyli udział w projektach. W Metallice tego nie ma, a najbardziej aktywnym będzie.. Rob o dziwo w tej kwestii. Smutne.

Każdy z członków żyje czym innym. W latach 80 i 90 żyli muzyką, stąd genialne płyty.
Lars chce się lansować na czerwonych dywanach, Kirk surfować i mieć wszystko w dupie, a James dłubać w samochodach.

St. Anger to mogłaby być świetna płyta bo ma genialne riffy, ale zostało zrobiona za szybko, na oczach kamer, bez solówek, zamiast na spokojnie w ciszy i odosobnieniu. Poza tym teksty tworzył Phil w fakin sweterku w spółce z Kirkiem i Larsem.. co z czegoś takiego może wyjść?

DM to sklejanka, celowe zagranie na kształt starych płyt. Może coś tam się fajnego znajdzie, ale mogło to być bardziej przemyślane i mieć inną formę. A nie ma. Dlaczego? Bo płytę robią "na odwal się" w biegu, pobieżnie, pomiędzy tysiącem innych zajęć.

Oni nie chcą nagrywać płyt, ale muszą by ten twór dziś pt. "Metallica" miał jakąś racje bytu. Wkońcu ktoś zada pytanie po co oni są, skoro płyt nie wydają? Więc raz na jakiś czas to robią, po wcześniejszym wykorzystaniu wszystkich możliwych wymówek. Z wielkim trudem posklejają jakieś potworki jak Lords of summer - który jak dla mnie jest po prostu ośmieszeniem się Metalliki.

Moim zdaniem od dawna są wypaleni, bez pomysłów, a ciągną to dla kasy lub muszą bo menadżerowie mają ich w garści. Przykre, ale prawdziwe. Ich pomysły ostatnimi laty to same niewypały i nieporozumienia.
Sniady
29.04.2014 14:36:20
O  IP: 77.252.166.33
a7xsz
Zadam kolejne pytanie - po co właściwie Metallica istnieje, funkcjonuje skoro każdy z poszczególnych członków tak naprawdę interesuje się i pasjonuje czymś zupełnie innym? Lars filmy, Kirk surfowanie i horrory, James country i samochody, Rob surfowanie, funk i jazz. I oni mają tworzyć Metallikę?

No tego pytania to totalnie nie rozumiem. Wcześniej poza muzyką, której i tak każdy innej słuchał wyjściowo - łączyło ich chlanie, ćpanie i dupcenie panienek. Przecież zgłupieliby jakby tylko żyli Metallicą. Bardzo dobrze, że mają różne zainteresowania bo są różnymi ludźmi, którzy i tak przez tyle lat potrafią być razem jako zespół.

Dla mnie idealnym przykładem jak potraktowany może być członek zespołu, który był menagerem, pomysłodawcą, reżyserem, producentem żył kapelą i się dla niej poświęcał jest Portnoy, chciał odpocząć to go wywalili jak śmiecia a miał sto razy większy wpływ na muzykę DT i jej wkład % niż Cliff na Metallice. Więc gdyby chcieli wywalić Cliffa by go wywalili.


No a co by było gdyby... to można zastosować to Morisona,Kurta,Jima itp. itd. nie ma ich i koniec, trzeba cieszyć się tym co stworzyli i żyć dalej samemu się realizując a nie oczekując tego od innych.

Mitch
29.04.2014 14:28:01
O  IP: 77.254.97.245
przed - nie przez (coś mi znowu zjadło)
Mitch
29.04.2014 14:27:24
O  IP: 77.254.97.245
I swoja drogą niekoniecznie musieliby się rozminąć sławę światowego formatu już mieli przez BA, to już była kwestia czasu kiedy wejdą do mainstreamu taka już cena popularności. Cliff owszem miał swoje poglądy na ten temat, ale tylko krowa ich nie zmienia z biegiem czasu - taka jest prawda.

to tak tytułem poprawy
a7xsz
29.04.2014 14:13:33
O  IP: 46.113.180.208
Jakiś czas nie pisywałem, a akurat dziś tak mnie naszło.

Jeszcze jak, pewno że słucham innych zespołów. Metalliki nie pamiętam kiedy ostatni raz słuchałem.
Mitch
29.04.2014 14:12:48
O  IP: 77.254.97.245
a7xsz, Krys

Spróbujcie sobie wyobrazić jakby brzmiał RTL, albo MoP bez Clifffa ...
Poza tym wyjątkowość Cliffa poza talentem i wykształceniem muzycznym, polegała również na jego nietypowym podejściu do gitary basowej, bardzo lubił grać przesterowane partie z kaczuszką, co prawda znaczna część tych party była wyciszana jednakże nie wszystko. W Metallice jakby nie było realizował się muzycznie, czyli robił to czego nie mógł robić w poprzednim zespole o nazwie Trauma, bo mu na to nie pozwalali, co zresztą mama Cliffa wspominała, że tylko tam brzdąkał. Metallice postawił warunek między innymi, że chce grać także sola basowe zarówno na żywo jak i studyjnie, jeśli ma dołączyć do zespołu, na co chłopaki przystali. Cliff zresztą nie był tylko basistą, ale jak sam James wspominał był jakby trzecim gitarzystą. I to wszystko dla mnie odróżnia Cliffa od Jasona czy Roba, którzy nie powiem są także świetnymi technicznie basistami z energią, zwłaszcza ex Jason, lecz to są basiści lepieni z innej gliny.

Jason i jego wspaniały wokal? Kwestia dyskusyjna. Nie odmówię Jasonowi wokalów w Seek and destroy czy chórków, ale spójrz na to http://www.youtube.com/watch?v=TJP_Kcvm88s ewentualnie znajdź sobie w lepszej jakości, bo mi się nie chce :P Czy to takie zajebiste ? Drze się jak wykrochmalone prześcieradło :P

"Kończąc ze swojej strony wątek Cliffa, zostaję przy swoim zdaniu że jego zasługi/aura/pozycja/legenda jest nad wyraz rozdmuchana, jest przegięciem, zaginaniem rzeczywistości, niewspółmierna do jego osiągnięć. Był tylko i aż basistą który współuczestniczył w tworzeniu kultowego albumu. Ale zespołów i kultowych albumów było więcej przez lata i też lepszych muzyków."

Czy aby nie przesadzasz ? Owszem Cliff jest, jest idealizowany, często aż za bardzo, jednak swoje niezaprzeczalne piętno na muzyce Metalliki odcisnął i tego nie zaprzeczysz. I swoja drogą niekoniecznie musieliby się rozminąć sławę światowego formatu już mieli przez BA, to już była kwestia czasu kiedy wejdą do mainstreamu taka już cena popularności. Cliff owszem miał swoje poglądy na ten temat, ale tylko krowa ich nie zmienia z biegiem czasu - taka jest prawda.

Dlaczego Metallika istnieje? Nie zaprzeczam, Metallika obecnie to bardziej marka niż zespół, ale w sumie jedno drugiego nie wyklucza. Istnieje, bo to jest ich całe życie oraz ich sposób na nie, nie potrafią robić nic innego, no na chirurgów już dla nich trochę za późno, nie uważasz ? Ponadto zaprzeczasz sam sobie tym gdybaniem tak swoja drogą.


JamesGirl

James nie pamiętam w którym wywiadzie o wspominkach z Cliffem, powiedział, że gdyby Cliff żył nadal Loady powstałyby dużo wcześniej, i takie albumy jak AJFA i BA mogłyby nie powstać i byłyby czymś zupełnie innym. Chyba nawet coś w tym jest, bo rzeczywiście jakby na AJFA zabrakło ręki Cliffa, czyli jest dość dobrze, ale już nie tak jak wcześniej.

Pokaż podgląd
Martin'76
29.04.2014 13:59:58
O  IP: 109.197.58.62
do a7xsz

Nie masz kolego czego słuchać że się tak uzewnętrzniasz na tym forum, dość emocjonalnie podchodzisz do tego zespołu raz go krytykując a raz wychwalając.
Zorro
29.04.2014 13:42:41
O  IP: 92.251.226.110
Tu nie chodzi o to czy Cliff, Jason czy Bob jest lepszy. Tylko co kto może w Metallice, Jasonowi nie wolno było realizować swoich projektów, głównie przez postawę Hetfielda. A teraz co każdy może, podwójna moralność?
a7xsz
29.04.2014 13:38:42
O  IP: 46.113.180.208
James's Girl

Wybacz, ale coś mi się nie widzi historia identyczna z tą która się wydarzyła, razem z Cliffem gdyby żył. Nie ma takiej opcji.
Trzeba mieć odrobinę fantazji żeby sobie wyobrażać alternatywne wersje wydarzeń. Cliff dużo zapodawał przesterowanego basu, który potem był częściowo przyciszany, usuwany tak żeby zachować zdrowy rozsądek. Owszem, muzyka ich się rozwijała. KEA, RDL, MOP. POtem powstał (by) AJFA i nastepnie BA? Przecież nie do końca. Poza tym Nie powstałby My Friend Of Misery. I znów, poza tym, gdyby nie śmierć Cliffa to nie byłoby prawdziwego Hetfielda. Śmierć Cliffa miała chyba (moim skromnym zdaniem) duży wpływ na Hetfielda i jego twórczość, zarówno muzykę jak i teksty. Więc wszystko nie potoczyłoby się tak samo.

Poza tym naprawdę widzę konflikt interesów. Lars chciał odnieść sukces. Nie widzę osoby jak Cliff Burton w MTV. No sorry, ale nie. Więc ich drogi by się rozminęły. Albo Burtona z Metą, albo Mety z MTV. Czyli soiągnęli by sławę bez Cliffa, lub z Cliffem by sławy nie osiągnęli. Dla mnie to takie proste.

Kończąc ze swojej strony wątek Cliffa, zostaję przy swoim zdaniu że jego zasługi/aura/pozycja/legenda jest nad wyraz rozdmuchana, jest przegięciem, zaginaniem rzeczywistości, niewspółmierna do jego osiągnięć. Był tylko i aż basistą który współuczestniczył w tworzeniu kultowego albumu. Ale zespołów i kultowych albumów było więcej przez lata i też lepszych muzyków.


I teraz wszyscy widzą, czemu Jason robił projekty poboczne. Bo w Mecie nic się nie dzieje, nie można się wykazać, nie tworzą, nie nagrywają, że nawet taki Rob z nudy, braku zajęć i nadmiaru wolnego czasu robi film i wydaje album. Coś w tym wszystkim jest dziwnego, bo skoro Meta ma być wszystkim dla członków, to jak to..? Czemu nie siedzą i nie dłubią kawałków?

Zadam kolejne pytanie - po co właściwie Metallica istnieje, funkcjonuje skoro każdy z poszczególnych członków tak naprawdę interesuje się i pasjonuje czymś zupełnie innym? Lars filmy, Kirk surfowanie i horrory, James country i samochody, Rob surfowanie, funk i jazz. I oni mają tworzyć Metallikę?

Dla mnie to wszystko nie jest szczere od czasów Presidio. Temptation to ostatnia szczera, prawdziwa piosenka Jamesa Hetfielda. Potem były tylko dziwne składanki, potworki BEZ DUSZY.
Ulfield
29.04.2014 13:15:42
O  IP: 89.229.1.78
To czy dziś Cliff byłby w Metallice czy poza Metalliką nie ma żadnego wpływu na jego osiągnięcia, które raczyłeś zdeprecjonować ("Jestem przeciwnikiem robienia świętych i bogów z ludzi, których jedynym osiągnięciem było.. zginięcie").
To czy dziś Cliff byłby w Metallice czy poza Metalliką nie ma też żadnego wpływu na to czy by się jeszcze dalej rozwinął jako basista czy nie. Przecież mógłby tworzyć genialne utwory i być żywą legendą, jednocześnie nie będąc w Metallice - tworząc własną kapelę czy eksperymentując w zupełnie innym muzycznym kierunku. Jasona uważasz za geniusza i nie ma dla Ciebie wpływu to czy jest w Metallice czy nie.
Jeżeli Cliff odszedłby z Metalliki sprzeciwiając się komercji, to podejrzewam, że jego status legendy jeszcze bardziej by się umocnił :) Tak jak dla niektórych odejście Jasona i sprzeciwienie się np. terapii jest czynem iście bohaterskim. No to sobie wyobraź gościa, który ma w CV: KEA, RTL i MOP i mówi: "dość, w komercji paluchów maczać nie będę".
Krys
29.04.2014 13:15:18
O  IP: 80.85.225.181
Co by było gdyby babcia miała wąsy ? Byłaby dziadkiem.

Cliff przeszedł do historii nie ze względu na swoje wybitne osiągnięcia muzyczne, tylko z uwagi na fakt że zmarł śmiercią nagłą i tragiczną. Panie świeć nad Jego duszą.
Nie wyróżniał się niczym, za wyjątkiem spodni, od innych basistów grających w tej dekadzie w metalowych kapelach. To cały zespół razem tworzył niepowtarzalny tim. W stosunku do Cliffa utworzona została aura efekciarstwa i egzaltacji, która już dawno temu rozbiegła się z rzeczywistością.

Dobrze że Rob produkuje / nagrywa (jak zwał tak zwał) album jazzowy. Coś przynajmniej robi konstruktywnego, a nie bazuje na 30 letnich kawałkach odgrzewanych pod różnymi postaciami. Z niezjedzonego mięsa i wędliny na stołówce wczasowej, robi się na drugi dzień bigos na obiad. Meta jest w tym mistrzem.
Gdyby proces twórczy szedł w Mecie pełną parą, Rob po prostu nie miałby na to czasu a może i ochoty. Ale proces twórczy w Mecie posuwa się tempem lądolodu.

JamesGirl
29.04.2014 12:59:35
O  IP: 194.165.48.90
a7xsz

Cóż ty uważasz, że Jason na fantastyczny wokal, a ja, że nie. OBYDWOJE mamy swoje subiektywne zdania.
Zresztą napisałam: "MOIM ZDANIEM". Chyba wolno mi takowe wyrazić?
I nie rozumiem dlaczego od razu wciągasz umiejętności wokalne Roba w tę dyskusję? Co ma piernik do wiatraka? Rozmawiamy o wokalu Jasona... czyżbyś nie czuł się pewnie w temacie, że wymyślasz sobie dodatkowe sztuczne podpory?

Nie tworzę sztucznego obrazu Cliffa. Zebrałam tylko skrótowo, to, co chłopaki z Metalliki(a szczególnie James) mówili/mówią o nim przez wiele lat w wielu wywiadach. Poczytaj sobie więcej co chłopaki mówią o Cliffie, to sam się przekonasz.
Skąd wiem, że Cliff gdyby żył, rozwijałby się nadal jako muzyk?
1. Choćby przez analogie do pozostałych członków Metalliki, a zresztą nie tylko Metalliki., a i innych dobrych zespołów.
2. Choćby przez to, co mówił jego ojciec, że muzyka była dla niego najważniejsza. Jeśli ktoś kocha to co robi, to poświęca na to wiele czasu, a jeśli ma choć cząstkę talentu, to nie ma bata, aby się ten talent nie rozwinął.

Wydaje mi się, że to ty mylisz się w ocenie Cliffa oceniając go jako zatwardziałego metala - wedle tego, co opowiadają o nim jego ojciec i chłopaki, to Cliff byłby jak najbardziej ZA Loadami - to przecież o katował chłopaków Simonem i Garfunkelem...

Cliff lubił eksperymentować...właśnie James i Lars również...


Jest takie powiedzenie - nie oceniaj książki po okładce... Nie podoba ci się image Cliffa - twoja sprawa, ale ocena wnętrza człowieka, jego talentu po jego ubiorze jest (wybacz) moim zdaniem czymś żenującym...

Też mam bardzo dużo bootlegów z koncertów Metalliki i zapewniam cię, że przed 2006 rokiem James wspominał Cliffa na koncertach. Niestety nie pamiętam na jakich koncertach to było, więc nie wskażę ci konkretnych. Sorry, ale mam ważniejsze rzeczy do zrobienia niż wyszukiwanie ci na którym koncercie James coś powiedział. Jesteś ciekawy - sam poszukaj.
Ale będę pamiętała, jeśli kiedyś rzuci mi się to w uszy przy okazji słuchania jakiegoś koncertu, to wówczas cię poinformuję, a nawet prześlę ci ten koncert.
a7xsz
29.04.2014 12:44:35
O  IP: 46.113.180.208
Dodatkowo, stawiam pewną tezę. Tak, jestem głupi przyznaję, bo sam gdybam co by było gdyby Cliff żył dalej. Ale piszę tu by ukazać point. Większość uważa, że jakby Cliff żył rozwinął by swój geniusz i stworzył bóg wie co.

A moim zdaniem, gdyby Cliff nie umarł tragicznie, prędzej czy później by był poza Metallicą.

Są dwie opcje:

1) Cliff się nie zgadza na "komercję", nie ma Loadów, ery MTV, jakoś go nie widzę w ściętych włosach i kapeluszu kowbojskim. Nie zgadza się i go wyrzucają / odchodzi sam, lub ma cały czas taki wpływ na Jamesa, że era Loadów nigdy nie nastałaby.

2) Panowie się nie zgadzają z Cliffem. Cliff zawsze lubił eksperymentować, ale eksperymentowanie ma pewne granice. Mogłoby dojść do tarć, nie na wszystko by się mogli zgodzić. James był/jest tradycjonalistą, a Lars miał wizję zostanie największym, najsławniejszym zespołem na świecie, więc jakieś dziwaczne nagrania np utwory 20-minutowe z elementami space czy kto tam wie na co Cliff by wpadł pod wpływem, nie bardzo pasują. Więc może i Cliff by sam odszedł z Metalliki, albo został wyrzucony przez Larsa.

Jedno jest pewne, że wszystko byłoby inne. Ale nie tak cukierkowe jak większość uważa. Wg mnie obydwie opcje są dość prawdopodobne.
Zorro
29.04.2014 12:14:43
O  IP: 92.251.226.110
a7xsz Nic dodać, nic ująć!
a7xsz
29.04.2014 12:05:28
O  IP: 46.113.180.208
Ulfield

MOP był albumem szczerym, prawdziwym, oddającym to co panowie sobą prezentowali, czuli w tamtym czasie. DM jest sztucznym tworem posklejanym na siłę, celowym zabiegiem, stąd jest to album obiektywnie kiepski. Meta potrafiłaby zrobić dobry album, ale musiałby on być szczery, a nie kalkulowany, stylizowany na jakiś wzór. Obecność Cliffa czy jego brak nie ma tu nic do rzeczy, bo przecież Loady są zajebiste kompozycyjnie, a przecież Cliffa już wtedy nie było, co nie?

James's Girl

Tworzysz obraz Cliffa, jakby był jakimś guru przewodnikiem, wielkim nauczycielem muzyki i życia. A prawda jest taka, że to był zwykły chłopak chodzący w dzwonach i zażywający narkotyki. Na takich ludzi jak się spotyka(ło) na ulicy były określenia: "hipis", "brudas". Grał na basie i jakiś tam talent miał niewątpliwie. Wkońcu wymyślił Oriona. Ale Jason wymyślił My Friend Of Misery (też motyw basowy na solo). Jaka jest różnica?
Cliff był starszy, może poważniejszy, słuchał innej muzyki, stąd to miało wpływ na tych pryszczatych głupkowatych zakompleksionych chłopaczków, ale przecież też Lars miał wpływ na Jamesa, James na Larsa, Kirk na chłopaków, nawet Rob na chłopaków, więc .. czemu nagle wpływ jednego oznacza coś więcej niż wpływ kogoś drugiego? Kirk odłożył narkotyki i używki na bok i surfuje z Robem. Czemu nie robimi z Roba boga?

Posiadam wiele bootlegów i jakoś nie przypominam sobie by mi zapadło w pamięć jakieś przywoływanie pamięci Cliffa na koncertach. Wskaż mi konkretny koncert w konkretnym roku, to się zapoznam.

Tak, Jason grywał fragmenty różnych kawałków, z zaznaczeniem na fragmenty, bo mówimy tu o sekundach. Więc nie ma co porównywać z celebrowaniem z flagami, łzami w oczach i zapowiedziami Jamesa przy Orionie ostatnimi laty.

To czy Tobie się podoba wokal Jasona to Twoja subiektywna ocena, odczucie. Ale obiektywnie gość ma warunki, umiejętności większe niż taki Rob, który kiepsko się nadaje chociażby do tzw chórków, a co dopiero do śpiewania całości, co też Jason czynił (nawet takie jakich bym się nie spodziewał jak For Whom, Fuel czy Sandman, nie tylko Creeping Death i Whiplash.

Rozpędzasz się pisząc, że nie zdążył rozwinąć swojego talentu. Skąd wiesz? A może Orion to był maks jego możliwości? A może kilka lat później by rzucił muzykę, ale przeszedł na inny gatunek? Skąd można to wiedzieć? I właśnie takiego gadania nie lubię, że jego jakiś mityczny geniusz nie zdążył nigdy zostać odkryty.
JamesGirl
29.04.2014 11:47:04
O  IP: 194.165.48.90
Ulfield

Hmmm... widocznie wciąż jestem zbyt wielka optymistką. ;)

a7xsz
A co do zajebistości wokalu Jasona, to walnąłeś z grubej rury. Nie przeczę, że facet ma mocny głos, ale nadaje się MOIM ZDANIEM jedynie do ryczenia tylnych wokali, a nie jako główny wokalista Jason jest raczej niezbyt strawny.

Odnośnie wspominania na scenie dla Cliffa, to nie dziwne, że James zaczął go wspominać głośno dopiero po terapii. Wcześniej niezbyt był wylewny i wszystkie silne emocje (szczególnie te kojarzące się z traumatycznymi przeżyciami) ściskał w sobie. Do dopiero terapia nauczyła go rozmawiać z innymi o tematach, które wcześniej były tematami tabu.

Co się zaś tyczy Oriona, to (co prawda nie całego, ale w kawałkach) grywali w latach 90-tych na koncertach, więc nie ma co mówić, że jak w 2006 zagrali Oriona. Zresztą James już wcześniej niż w 2006 roku zaczął wspominać Cliffa na scenie.

Zaś, co do wpływu Cliffa na zespół, to chyba go nie doceniasz cały czas. Cliff był nie tylko basistą, ale ich przewodnikiem po świecie muzyki. To on otworzył im oczy na muzykę w szerszym znaczeniu niż tylko rock. To on pokazał im, jak muzyka metalowa jest bliska klasycznej i nauczył zasad kompozycji. On ich nauczył jak nie zamykać się w pudełku jednego stylu muzycznego. I dzięki tym naukom i konsekwentnemu przestrzeganiu ich stali się z czasem najważniejszym zespołem metalowym i jednym z najważniejszych zespołów rockowych.
Nie znam się na grze na basie, więc trudno mi ocenić Cliffa jako instrumentalisty, jednak na pewno zapowiadał się na muzyka wielkiego formatu.

I zgadzam się z Ulfieldem, że został on zapamiętany nie dlatego,że zginął u szczytu popularności (jak napisał Sniady) , ale dlatego, że zginął jako niezwykle utalentowany młody muzyk, o wielkim potencjale muzycznym, któremu nie dane było rozwinąć swojego wielkiego talentu.

A dodatkowo chłopaki wciąż wspominają Cliffa również dlatego, że dla nich nie był to tylko zaćpany, ekscentryczny chłopak w dzwonach, ale ktoś tak bliski jak rodzony brat...
1 2
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak