W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Greg Fidelman o ścieżce dźwiękowej do MTTN dla SoWhat! 20.3
dodane 10.01.2014 20:23:06 przez: DanielZywy
wyświetleń: 3080
Niedawno na naszej stronie pojawiła się recenzja ścieżki dźwiękowej do filmu "Metallica Through the Never" (możecie zapoznać się z nią tutaj ), a dzisiaj prezentujemy Wam wywiad z osobą, która była za nią odpowiedzialna, jeśli chodzi o dźwięk. Przed Państwem Greg Fidelman! Rozmowę przetłumaczył Czerw - dzięki!





Odkąd jako inżynier dźwięku pracował z Metalliką u Ricka Rubina, Greg Fidelman stał się kimś, do kogo zespół zwraca się w kwestiach produkcji raz za razem. Do niego należała główna troska o album "Lulu", a tym samym, kiedy nadchodził film "Metallica: Through The Never", Greg znalazł się w Meksyku synchronizując nagrywane ścieżki, a później w Edmonton i w Vancouver, gdzie z pomocą Mike'a Gilliesa, długotrwałego koncertowego dźwiękowca zespołu, odpowiadał za sedno sprawy.
Wyrwanie Fidelmana nawet na 20 minut było trudną decyzją - biorąc pod uwagę natłok pracy jaki na nim spoczywa celem wyjścia ze sprzedażą soundtracku "Metallica: Through The Never" jeszcze we wrześniu.

Steffan Chirazi: Więc, ile obowiązków musiałeś wypełnić w związku z tym filmem? Zacznij od Meksyku.

Greg Fidelman: Cóż, poleciałem do Meksyku, po prostu żeby zapoznać się z show i ze sposobem, w jaki pracują goście odpowiedzialni zazwyczaj za występy na żywo - Big Mick w budce dźwiękowca i Mike przy nagraniach ze sceny. Zarejestrowaliśmy wszystkie te koncerty i częściowo już wywnioskowaliśmy, co działało sprawnie, a co wymagało poprawek. Tak więc gdy nadszedł czas polecieć do Kanady, mieliśmy ze sobą krótką listę rzeczy, które chcieliśmy zrobić ździebko inaczej, a to znakomicie się sprawdziło. Mieliśmy tam na parkingu ciężarówkę z małym pokojem kontrolnym, gdzie mogliśmy skupić się na zadaniu, ale na tym etapie jeszcze po prostu rejestrowaliśmy występy. I to wtedy zaczęła się prawdziwa zabawa. Ponieważ w Kanadzie nagraliśmy pięć koncertów, wyszło z tego "której wersji której piosenki chcemy teraz użyć?". Czy poczekamy na montażystów, aż powiedzą nam, które rzeczy najlepiej wyglądają? Nikt nie miał pojęcia, więc Lars, ja i ekipa usiedliśmy i zadecydowaliśmy, że pierwszą rzeczą, jaką zrobimy, będzie wybranie najlepszych wykonań i złożenie razem najlepszych muzycznych fragmentów. To tak jak normalnie byśmy postąpili, gdyby był to album koncertowy. Złożyliśmy te kawałki razem i przesłaliśmy je do realizatorów obrazu, a oni przez nie przebrnęli i postarali się, by przyciąć do nich film. I wtedy oczywiście to oni mieli tony materiału, który chcieli zmienić i nam wysłali listę. Potem mieliśmy ją przejrzeć i zorientować się w tym co możemy zmienić, a czego nie. Metallica tworzy przedstawienia wedle starej szkoły, nie grają dokładnie tak samo każdej nocy. To nie jest tak, jak powinno być. To powinno być rockowe widowisko. Zatem jednym z największych wyzwań były starania o odkrycie recepty na najlepsze muzyczne wykonanie zgrywające się z obrazem wideo i vice versa.

SC: Surowe nagrania zdawały się bardzo czyste, może nawet za czyste. Podobało ci się to?

GF: Tak, to trafna obserwacja. Jak już mówiłem, pierwszą rzeczą jaką zaczęliśmy było przesłuchanie nagrań z koncertów na żywo i pomyślenie "Naprawmy parę błędów". Robiliśmy to w ciemno. Nie oglądaliśmy jeszcze filmu. Ale gdy już zaczęliśmy splatać nagrania z obrazem, sens większej całości stał się wyraźniejszy. Powiedzmy, że słuchasz kawałka i to nagle brzmi jakby James schrzanił partię gitary. Instynkt słuchacza nakazuje ci to poprawić albo przejść do innego wykonania, w którym już nie popełnia tego błędu. Ale znowu kiedy przyglądasz się temu w filmie, zdajesz sobie sprawę, że to wcale nie jest błąd. James zdejmuje dłoń z gitary i wskazuje na publiczność. Oto dlaczego nie dokończył tamtego riffu. Więc cofamy się do początku, znajdujemy ten fragment i powracamy do pierwotnej ścieżki, ponieważ James włazi na ciebie z gigantycznego ekranu i wskazuje cię palcem. To dlatego nie chcesz słyszeć jego gitary wybrzmiewającej czysty riff, ponieważ to film dyktuje opowieść. Zrobiliśmy wokół pełną rundkę, w której odkręcaliśmy niektóre z rzeczy, jakie wcześniej próbowaliśmy poprawiać, ponieważ teraz, gdy już widzieliśmy film, wszystkie nabrały sensu. Teraz to musiało być trochę mocniej przybrudzone i jeszcze odrobinę poszarpane. Zwyczajnie dlatego, że tak właśnie było! Oni pocą się, spluwają i to powinno tak brzmieć!




SC: Wyjaśnij, jak funkcjonuje "Through The Never" jako soundtrack.

GF: Co zostało postanowione w sprawie albumu ze ścieżką dźwiękową, to żeby mieć na nim wszystkie kawałki, które są w filmie, ale sam soundtrack będzie nagrany jako jednolity koncert. W filmie piosenki czasem nie są słyszane w całości poprzez różnoraki montaż i z przyczyn narracyjnych, ale na soundtracku jest wszystko do końca. Było dla mnie ciekawym doświadczeniem starać się, by nadać temu brzmienie jak najbardziej zbliżone do koncertu Metalliki na żywo, a nie był to lekki wysiłek. Kiedy oglądasz film, zazwyczaj siedzisz sobie wygodnie, ale nie w przypadku występu Metalliki. Więc odrobinę zmieniasz wystrój i to uczyniło to interesującym doświadczeniem - aby zachować szorstką, ochrypłą, szaloną i zimną, głośną energię, ale wciąż stwarzać poczucie obcowania z dziełem filmowym. I wiesz co? To wymiata!

SC: Byłeś zaangażowany w tę drugą stronę, w wykształcenie dźwiękowego wymiaru filmu [precyzyjniej: "foley" (ang.) - proces, w którym dźwięki są fabrykowane lub przekształcane na potrzeby filmu - przyp. tłum]. Czy było to coś, z czym byłeś związany w znaczeniu...

GF: Nie robiłem wiele z takich rzeczy. Podejrzałem jakby trochę z tego, ale w znacznej mierze zostawiliśmy to ludziom, którzy się tym zajmują. Wykonali swoją robotę i wprowadzili ją do projektu. Wtedy już bardziej moim zadaniem podczas miksowania filmu było to, żeby ją przejrzeć i nadać jej brzmienie - przynajmniej we fragmentach, kiedy trwa koncert - tak bliskie doświadczeniu bycia w centrum wydarzeń, jak to tylko możliwe.

SC: Czy w albumie będzie znajdowała się jedna płyta, która zawiera kolejność piosenek słyszaną w filmie, i druga, odzwierciedlająca setlistę zagraną w tamte dwa wieczory?

GF: Nie. Cały zestaw odtwarza piosenki z filmu według porządku zagranego w filmie, za to jako ciągły program, bez nagłego pojawiania się i wyciszania. To ścieżka dźwiękowa do filmu, która przypadkiem została nagrana na żywo podczas występów w Vancouver.




Czerw

overkill.pl

Waszym zdaniem
komentarzy: 5
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
rav73
13.01.2014 10:29:50
O  IP: 194.30.179.66
Faktycznie: raz na wozie raz pod wozem....:))))
ciekawe jak będzie tym razem?

Pancakes:
czepiasz się.....wystarczy przyciszyć mocno i uszy już nie bolą tak bardzo...;)
orzel
11.01.2014 07:25:59
O  IP: 188.109.127.202
Ostatniego Slayera i DM zchszanil na maxa.
Z kolei Lulu brzmi moim zdaniem super, trzeci Spliknot rowniez.

Wydaje mi sie ze jezeli Metallica by sama produkowala i wzieli by go jako co- producenta byloby OK.

pancakes
11.01.2014 04:15:37
O  IP: 24.150.56.66
A może poprosi ktoś gostka o kilka słów dlaczego nagłośnienie na DM jest spierdolone?
Egon
10.01.2014 23:40:06
O  IP: 31.175.96.157
ja chętnie napiszę
DanielZywy
10.01.2014 20:24:48
O  IP: 83.6.76.148
Dzięki Czerw jeszcze raz. A może ktoś z Was chciałby napisać recenzję ścieżki dźwiękowej do MTTN?
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak