W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Kerrang! - relacja z koncertu w Warszawie, cz. 2
dodane 16.08.2010 07:00:11 przez: Overkill.pl
wyświetleń: 1311
Dziś mija 2 miesiące od koncertu Metalliki na warszawskim Bemowie... najwyższa pora, aby o tym koncercie w końcu zapomnieć :) O tym, że nie będzie to łatwe przekonują nas jednak sami muzycy Wielkiej Czwórki, którzy w wypowiedziach wciąż powracają do wspólnych koncertów, a tym samym do pierwszego takiego koncertu właśnie w Warszawie. Poniżej druga część relacji z tego wydarzenia, zamieszczona w ostatnim magazynie Kerrang!, który zakupił i przetłumaczył dla nas Kris. Część pierwszą znajdziecie tutaj, natomiast relacje z brytyjskiego Metal Hammera znajdziecie tutaj: część 1 i część 2.


Jeśli chodzi o polskie relacje w prasie, to polecamy szczególnie dwa ostatnie numery "Teraz Rock". Z kolei w magazynie Machina znajdziecie zapis wywiadu Piotra Metza z Jamesem Hetfieldem - ten, który nadany był w programie Dzień Dobry TVN (więcej: tutaj).


TO JEST MARZENIE KAŻDEJ METALOWEJ DUSZY...



Metallica zeszłej nocy zaprosiła pozostałe zespoły Wielkiej Czwórki na kolację w Warszawie. Bez managerów, agentów, czy przedstawicieli wytwórni, tylko 17 muzyków. Po tym jak dziś przybijali sobie piątki i wymieniali wzajemne uściski, jasne jest, że te przyjacielskie gesty są dowodem na to, że nie ma już po miedzy nimi żadnych niepokojów, czy też wzajemnych animozji. "To była zajebiście fajna noc," powiedział uśmiechnięty Kerry King sadowiąc się na kanapie w garderobie Slayera. "Siedziałem przy stole z Shawnem (Droverem) z Megadeth, w pewnym momencie uniosłem głowę i powiedziałem: 'koleś tu jest od cholery znanych ludzi'. Świetną się bawiłem."

Ze wszystkich muzyków kręcących się po strefie z garderobami, to właśnie Kerry ma największą reputację walącego prosto z mostu. Gitarzysta, nieco ostry w wywiadach, nie cierpi głupców i jest do bólu szczery w wyrażaniu swoich poglądów. Co charakterystyczne, zapewnia on, że często angażowany jest w waśnie z innymi muzykami, co może potwierdzić Dave Mustaine, z którym Kerry grał pierwsze koncerty: "Spytajcie kogokolwiek w biznesie o Dave'a Mustaina" powiedział, dla magazynu Metal Edge, Kerry w 2005 roku, "Jeśli ktoś wyraża o nim jakąś opinię to tylko taką, że jest on kutasem". Jeśli ktoś tutaj, za sceną, swoja dobroduszność pokazywał jako zagadkę, to musiał to być Kerry. Dzisiejszego popołudnia jednak jest on w doskonałym nastroju, rozchmurzony, zapewniający, że drzwi do jego garderoby stoją otworem dla każdego, kto pragnie 'przyjacielskiego uścisku', takiego 'mocniejszego'. "Ten koncert będzie fantastyczny" stwierdza podekscytowany. "Mam po prostu zamiar wyciągnąć z tego tyle radochy, ile się da. Myślę, że powinno to być wydarzenie na skalę światową. Powiedziałem do Jamesa podczas kolacji zeszłej nocy 'Koleś to jest wspaniałe, wszyscy powinni to zobaczyć i nie tylko w kinach, czy na DVD'. Wszystko sprowadza się do tego, czy Metallice chce się to zrobić, dlatego, że są dużo więksi, niż ktokolwiek inny, choć mam nadzieję, że James będzie miał to w pamięci i będziemy mogli odwiedzić więcej miejsc."
Siedzący w busie Slayera, Tom Araya, powiela sentymentalność swego gitarzysty. "Słyszałem, że Metallica chce najpierw sprawdzić jak to wyjdzie, zanim zobowiąże się do czegoś więcej" powiedział z uśmiechem Tom, "a ja na to, 'musimy czekać żeby się przekonać?', przecież wiem, że to byłoby fantastyczne gdziekolwiek!" Spytałem Toma czy ta dzisiejsza, biesiadna atmosfera utrzyma się aż do ostatniego występu Wielkiej Czwórki w Istambule, a on znów leniwie uśmiechając się, wzruszył tylko ramionami i powiedział: "Codziennie wstaje nowy dzień. Ludzie są tylko ludźmi i czasami palną, lub zrobią coś głupiego." Spytałem też, czy może on sobie wyobrazić istniejący świat heavy metalu bez tych czterech zespołów, a wtedy zrobił się on już dużo bardziej poważny i refleksyjny. "Metal ciągle by istniał" powiedział powoli, "ale myślę, że bez tych czterech zespołów nie znaczyłby tyle, ile teraz. Ale chłopie, te cztery zespoły, miały na prawdę pieprzonego farta."

Kiedy Slayer wdrapał się na wózki golfowe transportujące ich ponad 400 metrów z zza kulis na scenę, James Hetfield pomachał do nich i krzyknął: "Skopcie dupska", a kwartet z L.A. zaczął przygotowywać się by właśnie to uczynić. World Painted Blood, Hate Worldwide i Jihad udowodniły, że to nie będzie tylko nostalgiczny koncert, a jak zawsze sprawiające, że człowiek się przekręca, South Of Heaven i Raining Blood, doprowadziły polskich fanów do granic wytrzymałości. Kiedy powrócili za kulisy, Kerry ze szczęścia, młócił pięściami powietrze.









Dave Mustaine z Megadeth, po zakończeniu swojego wcześnie wieczornego występu, był w równie emocjonalnym nastroju. Z oryginalnym basistą Davem Ellefsonem, powracającym do zespołu, oraz perkusista Shawnem Droverem i gitarzystą Chrisem Broderickiem to mógł być najlepszy skład Megadeth kiedykolwiek zebrany przez Dave'a Mustaine'a. Grając album Rust In Peace w całości, zaznaczając tym samym jego dwudziestą rocznicę wydania, zaokrąglając do godzinnego występu, z Headcrusher, Sweating Bullets, Symphony Of Destruction i wspaniałym Peace Sells, 'Deth potwierdził, że jest w niszczycielskiej formie. Nawet fakt, że zespół został wymieniony jako Megadeath na kartce za kulisami, nie jest w stanie wybić wokalisty z podekscytowania. "To jest tak fantastyczne" stwierdza nakręcony. "Byłem jednym z kolesi, którzy pomagali budować całą tą muzyczną scenę i być tutaj jest dla mnie zaszczytem. Kurwa chłopie - to jest jeden z najlepszych dni w moim życiu, czuję, jakbym się urodził na nowo."


Długa rywalizacja Dave'a ze swoimi starymi przyjaciółmi z Metalliki została przez lata dobrze udokumentowana, ale to, jak upiera się Dave, jest już przeszłością. Przypisuje to zmianie swojej postawy od czasu, gdy został chrześcijaninem. "Po roku 2002 kiedy zostałem zbawiony, moje życie się zmieniło," podkreśla "Rzeczy, które wkurzały mnie wcześniej, już mnie nie denerwują. Kiedyś byłem tak rozgoryczony tym wszystkim, że pewnego dnia pomyślałem, 'Dave jesteś jednym z największych gitarzystów na świecie i byłeś członkiem dwóch największych zespołów heavy metalowych istniejących na tej planecie' i wtedy zrozumiałem, jakim jestem szczęściarzem."

"Te pierdolone zespoły z zachodniego wybrzeża i ich dramaty" śmiał się gitarzysta Anthraxu Scott Ian, kiedy złapaliśmy go na rozmowę. "Oczywiście tylko żartuję," dodał szybko, "bo tak na prawdę czy jakiekolwiek dramaty pojawiające się w minionych 25 latach, mają jakieś znaczenie? Siedziałem zeszłej nocy z Jamesem, patrzyłem, jak przy drugim stoliku dyskutował Dave z Larsem i mówię do Jamesa, 'Ostatni raz, kiedy widziałem ich gadających ze sobą, było to w czasach gdy Dave był jeszcze w Metallice'. Ostatnia noc była zadziwiająca. Wyczuwało się prawdziwą energię i wibracje w każdym zespole siedzącym w tamtej sali, coś na zasadzie, 'Możesz w to kurwa uwierzyć?' Każdy jest tym wszystkim naładowany." Nieco ironicznie, to Anthrax jest tym najbardziej zmiennym z Wielkiej Czwórki, który przeżywał największe dramaty w ostatnich czasach z pozornie niekończącą się wątpliwością, kto, tak na prawdę, jest wokalistą zespołu. Kiedy nowojorczycy dostali ofertę udziału w tym przedsięwzięciu, John Bush dopiero co ponownie instalował się jako ich wokalista, ale w zeszłym miesiącu ogłoszono, że Joey Belladonna po raz trzeci powróci jako frontman Anthraxu, na czas tych właśnie występów. Scott twierdzi, że będzie to skład, który nagra kolejną płytę Anthrax.

Gdy rozmawiasz z Joey'em Belladonną, jest jednak jedna rzecz, która wzbudza podejrzenia, że jest to tylko małżeństwo z rozsądku. Gdy Joey mówi na temat Anthraxu, używa raczej zwrotu "Oni" niż "My". Kiedy snuje się za sceną ze swoją żoną, wygląda raczej na osobę zdystansowaną. Mówiąc o przyszłości, jego słowa, co nie jest zaskoczeniem, są zabarwione przezornością: "Nikt nic nie powiedział o pozostawieniu mnie ostatnim razem" wzrusza ramionami. "Jeśli ktokolwiek ich o to zapyta to odpowiedzą: 'Cóż kroczymy powoli, więc kto wie...'. A potem będą szukać nowego wokalisty, ustawią nas w rzędzie i będzie miało miejsce coś jak - wskazując palcem na wyimaginowany rząd wokalistów - 'Taaa... hmmm... nie' i właśnie zostałem pominięty. To, że jestem tu teraz zapiera mi dech, a jeśli ludzie mówią szczerze o przyszłości, to tylko dobrze." Plusem dla nich jest to, że cokolwiek by się działo poza sceną, to na scenie Anthrax wygląda na zjednoczony i szczęśliwy, a ich zawierający osiem piosenek występ jest przypomnieniem, jakim wielkim i wpływowym zespołem wciąż pozostają. Jednak fakt, że dwa tygodnie po tym największym w ich 29-letniej historii koncercie, Joey Belladonna śpiewa i gra na perkusji w swoim, grającym covery, zespole Chief Bigway, przed zaledwie kilkuset osobową publicznością, w Tawernie Suzy w Auburn w Nowym Jorku dowodzi, że jest to jednak gówniany biznes.



W przedsionku garderoby, godzinę przed występem swojego zespołu Lars Ulrich z Metalliki jest pełen werwy. To właśnie Lars był tym, który walczył najciężej by urzeczywistnić trasę Wielkiej Czwórki i to on spędził ostatni rok na ostrzeliwaniu SMS-ami, wysyłanymi z różnych stref czasowych, reszty zespołów. Rzecz jasna podekscytowanie aż w nim buzuje, gdy patrzy jak jego plany materializują się tuż przed jego oczami. " Kiedy się starzejemy przestajemy się tymi sprawami przejmować" śmieje się. "Szalenie egoistyczne podejście: 'Patrz jakie mamy wielkie kutasy' poszło w odstawkę gdy skończyliśmy trzydziestkę. Jeśli chodzi o Metallikę, bo nie mogę mówić w imieniu innych zespołów, to jesteśmy pełni pokory i wdzięczności, coś na zasadzie 'Wow patrz na tych wszystkich ludzi, których to ciągle obchodzi'. To nie jest jak patrzenie wstecz i myślenie, 'Wow jak dużo zabawy mieliśmy wtedy'. Wtedy była inna energia, dużo naiwności, niewinności, oraz odwagi, serce pulsowało w klatce piersiowej, było mnóstwo zuchwalstwa. Teraz to jest bardziej celebrowanie energii, coś jak, 'Kurwa mać my naprawdę to przetrwaliśmy, wszystkim nam udało się przez to przejść.' Tutaj są cztery zespoły, które ciągle są tak samo istotne jak w tamtych czasach. Cztery zespoły, które ciągle wydają albumy tak samo energiczne, jak kiedyś i to jest kurwa zajebiste."

Czy pozostał jeszcze jakiś element z dawnego Larsa Ulricha, zasmarkanego małolata, który chciał zmieść ze sceny każdy inny zespół? "Nie czuję by coś takiego miało często miejsce," powiedział uprzejmie. "Teraz nie polega to już jednak na zmiataniu wszystkich innych ze sceny, a raczej na kręceniu ci w głowie. Tu bardziej chodzi o to, by każdej nocy dać z siebie to, co najlepsze. Z takimi zespołami jak Slayer, Megadeth i Anthrax grającymi przed nami, musimy być w formie i walić ze wszystkich dział. To jest jak wielka pętla inspiracji, a zarazem świetne uczucie, jakie mamy w obecnym punkcie naszej kariery."

Pomimo wspólnie dzielonych wrażeń i wzajemnego poklepywania się po plecach, w czasie tej trasy, reszta zespołów ma świadomość, że ma ogromny dług wdzięczności wobec Metalliki, za poskładanie wszystkiego w ciąg koncertów. Jest bowiem powód, dlaczego to Metallica jest największa z Wielkiej Czwórki i stało się to jasne, gdy tuż po dziewiątej wieczorem kwartet z San Francisco wyszedł na scenę, z Jamesem Hetfieldem zapraszającym Polskę na "Największy koncert na ziemi". Przed Seek And Destroy, kończącym zabójczy, dwugodzinny występ, gdzie Fade To Black, Blackened, Master Of Puppets i For Whom The Bell Tolls, były najjaśniejszymi punktami, James poprosił by zapalono wszystkie światła na scenie i skierowano je na tłum, aby mógł spojrzeć na 88 tysięcy twarzy będących przed nim. "Chcemy się wyraźnie przyjrzeć historii jaka ma tutaj miejsce," powiedział spokojnie. "Mam nadzieję, że mogę mówić w imieniu wszystkich zespołów będących dziś tutaj. W imieniu Anthrax, Megadeth, Slayera i Metalliki - Dziękuje Wam za wasze wsparcie dla ciężkiej, żywej muzyki."

"Byliśmy kiedyś rywalami" powiedział po wszystkim Dave Mustaine, kiedy za sceną wymieniane były kolejne uściski. "Ale teraz nie czuje się żadnej rywalizacji. Wszyscy jesteśmy w tej samej drużynie. Drużynie heavy metalu. Wszystko, co chcieliśmy robić, miało swój cel. Byliśmy młodymi, wygłodniałymi dzieciakami i chcieliśmy grać na gitarach tak by ludzie mówili: 'Znaczysz coś w tym świecie, zmierzasz do tego by coś zmienić'. Zmieniłem coś, my wszyscy coś zmieniliśmy w tym świecie i kocham to. Bo to wszystko, czego zawsze pragnęliśmy."











Tłumaczenie: Kris

ToMek 'Cause We're Metallica
AeroMet


Waszym zdaniem
komentarzy: 10
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak