W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Lars dla australijskiego Triple J, cz. 1
dodane 16.12.2010 21:57:16 przez: Overkill.pl
wyświetleń: 1788
Pod koniec listopada zamieściliśmy krótki fragment wywiadu Larsa dla radiostacji Triple J, wyemitowanego w programie "The Racket". Poniżej pierwsza część całości wywiadu. Przypomnijmy, że temu samemu programowi i radiostacji Lars udzielił również wywiadu w 2008 roku (link do niego znajdziecie tutaj), w 2006 rozmawiali oni z Jasonem (tutaj) a w 2004 z Jamesem (Hetfield przyznał wówczas, że niektóre kawałki na St.Anger mogły być krótsze, bez straty energii w nich drzemiącej. Poza tym podobał mu się pomysł wspólnego tworzenia płyty - był dla nich inspirujący, więc nowy materiał też tak będą robić).





Trasa Death Magnetic Tour dobiega niemal do końca, a Wy, latając tam i z powrotem, wydajecie się niemal mieszkać tu przez kilka ostatnich miesięcy.
Lars: Australia to nowy dom zespołu. Wiesz co, to była zajebista jesień, czy też wiosna, jaka jest tu u Was. Było wspaniale, doskonale się bawiliśmy. W zasadzie jesteśmy tylko dwa tygodnie na trasie, aby nie stać się większymi wariatami niż już jesteśmy, a co dwa tygodnie wracamy do domu. A ponieważ jesteście tak niesamowicie fajni, kupiliście tak wiele biletów i żądaliście tak wiele koncertów, to musimy po pobycie w domu wracać tutaj, aby wyjść na przeciw tym żądaniom, co naprawdę bardzo doceniamy. Jesteśmy tu trzeci raz w ciągu ostatnich trzech miesięcy. Gdy zbliża się poniedziałek z wylotem do Australii, to odstawiam moje dzieci [do szkoły] o 8:30, a o 11 jestem w samolocie do Australii, jest to nieco szalone.

[Fragment o albumie Death Magnetic zamieściliśmy <i> tutaj
] </i>




Po tych wszystkich sukcesach, co wciąż motywuje Cię do tego aby iść dalej?
Lars: Poniedziałkowe dojeżdżanie do pracy, dobra zabawa. Na koniec dnia, gdy zrzucasz z siebie to wszystko, to pozostaje [uczucie] dobrej zabawy. Ludzie mówią na to praca, ale możliwość grania muzyki, dawania ludziom czegoś, co ich porwie, co będzie ich ekscytować... chodzenie na Meet&Greet, co właśnie przez pół godziny robiłem, rozmawianie z różnymi ludźmi na temat tego co zmieniłem w ich życiu... ja ledwo co utrzymuje swoje życie, więc zajebiście jest móc coś takiego usłyszeć. A granie muzyki wspólnie z Jamesem Hefieldem, Kirkiem i Robertem na koniec dnia - to dla czegoś takiego budzę się co rano. To bardzo fajna przygoda.
Jak radzisz sobie z oczekiwaniami fanów?
Lars: Wydaje mi się, że od początku staramy się identyfikować z naszymi fanami, przez całą karierę, ale i przypominać im, że sprawianie przyjemności wszystkim innym czymś, z czego my nie będziemy zadowoleni, nie zadziała. Żeby sobie poradzić... musisz to zinternalizować, musisz zdać sobie sprawę, że od początku do końca robisz to dla siebie. Musisz zaufać, że spodoba się to tak wielu osobom jak to tylko możliwe, nie możesz siedzieć i rozmyślać nad tym, czego wszyscy inni chcą od Ciebie, bo ostatecznie wtedy staniesz się pastą do zębów, produktem. Koniec końców robisz to co potrafisz najlepiej, starasz się, by było to dobre dla ciebie i masz nadzieję, że będzie dobre dla tak wielu ludzi, jak to tylko możliwe. Zawsze będzie ktoś, kto będzie na to źle nastawiony, to część tej jazdy, szczególnie w wieku Internetu. Każdy ma swoją opinię i takie tam, ale jest to w porządku, nie możesz nikomu nic narzucać.

Mówiąc o Internecie, gdzie można wygłaszać swoje opinie i być anonimowym. Czy starasz się czytać o sobie czy raczej unikasz tego? Oglądasz się na YouTube, czy to ludzie podsyłają Ci różne rzeczy, a wtedy się wkurzasz?
Lars: Wydaje mi się, że zachowuję całkiem niezłą równowagę. Kilka lat temu, gdy to wszystko się zaczynało, mówiłem: "O fajnie, zobaczmy co ludzie mają do powiedzenia", a potem czytałem: "Mam kurwa nadzieję, że zginiesz, ty duński pojebie". Zdajesz sobie sprawę, że być może nie ma potrzeby sprawdzania tego na takim poziomie. Zachowuję całkiem niezłą równowagę, czytam ważne recenzje, śledzę, co ludzie mówią, ale żeby sprawdzać każdy jeden komentarz... nie mam na to czasu, nie interesuje mnie to i nie wydaje mi się, aby to było konieczne, wiesz o co mi chodzi? Można by dostać zawrotu głowy. Mamy całkiem niezłą równowagę jeśli o to chodzi. Mam trójkę dzieci i dość napięty domowy rozkład zajęć, więc może [robiłbym tak] dwadzieścia lat temu, gdyby był wtedy Internet i to wszystko... "Ok, sprawdźmy tego gościa". Nie ma jednak czasu na to gówno, mam 46 lat i mnóstwo innych gówien, z którymi muszę się zmierzyć. Muszę też przyznać, że Metallica jest chyba lepsza przez to, jest teraz lepszym zespołem, lepiej nam się pracuje, spędza czas ze sobą, bo mamy inne sprawy w swoim życiu. Metallica jest czymś, co sprawia nam frajdę, nie jest tą główną rzeczą w naszym życiu, nie zajmujemy się każdym szczegółem.
Czy to zmieniło się po tym, jak pojawiły się dzieci w Waszym życiu, pojawiły się nowe priorytety?
Lars: Co byś nie robił to dzień ma tylko 24 godziny, więc jeśli większość czasu zajmują rodzinne zobowiązania, to wtedy... Wydaje mi się, że Metallica jest w lepszej formie, bo nie musimy się nad niczym niepotrzebnie rozwodzić, jest to teraz nieco bardziej instynktowne. Wydaje mi się, że lepiej się dogadujemy, bo mamy inne rzeczy, które zajmują nasz czas, zamiast kłócić się o każdy mały, pieprzony detal, mamy inne gówna, z którymi musimy sobie radzić, wiesz o co mi chodzi? Jest lepsza atmosfera.






ToMek 'Cause We're Metallica
AeroMet


Waszym zdaniem
komentarzy: 7
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak