W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Lars dla brytyjskiego Metal Hammera
dodane 03.03.2005 00:00:00 przez: Overkill.pl
wyświetleń: 995
Magda "Szkotka" nadesłała wywiad z Larsem Ulrichem z brytyjskiego Metal Hammera. Fragmenty wywiadu przytaczaliśmy wcześniej, poniżej całość. Gorące podziękowania !!!







BURNING INSIDE


Lars Ulrich miał pracowite ostatnie pięć lat. Członkowie Metalliki krytykujący się w Playboyu, nagonka po aferze z Napsterem, James Hetfield idący na rok na odwyk, ekipa z kamerami śledząca jego każdy krok przez trzy lata, album St. Anger i negatywne opinie krytyków i niektórych fanów, olbrzymia dawka terapii grupowej, wyczerpująca światowa trasa koncertowa i nie pojawienie się na koncercie na 2004 Download Festival. To wszystko miało na Larsa wpływ. Oto co Lars opowiada Joelowi McIver, o tym jak to jest być w Metallice w 2005 roku...

"K..." wykrzyknął Lars Ulrich z kuchni swojego kalifornijskiego domu. "Światowa trasa była wspaniała! Jeżeli robiłeś coś tak długo jak my robiliśmy i przeszedłeś przez rzeczy, przez które my przeszliśmy w przeciągu dwóch czy trzech ostatnich lat, przestajesz brać wszystko na pewniaka i zaczynasz to doceniać. Jeżeli poświęciłeś cały rok na nagranie albumu i zagrałeś 180 koncertów czy coś koło tego, siedzisz sobie i mówisz: "To było całkiem niezłe!"
Jest słoneczny poranek w San Francisco i przynieśliśmy ze sobą sporo szczegółowych pytań, którymi chcieliśmy zarzucić tego drobnego perkusistę. Trudno byłoby zgadnąć, że robi to samo przez ostatnie 20 lat: odpowiada na pytania z tym radosnym europejsko-kalifornijskim szczebiotaniem, przez co brzmi bardziej jak 15-letni uczniak. Lars jest tak zachwycony, jak tylko może być ktoś, kto zarobił 60 milionów dolarów na trasie koncertowej.
"My jesteśmy szczęśliwi, fani są szczęśliwi, daliśmy z siebie ile tylko mogliśmy - teraz mogę przez chwilę odpocząć" mówi. "Teraz siedzimy w domu, wysyłamy do siebie sms'y, od czasu do czasu gadamy przez telefon i odpoczywamy. Wszyscy są ze wszystkiego zadowoleni, może oprócz jednej niedzieli w czerwcu, kiedy sprawy poszły trochę nie tak.
Tu dochodzimy do pytania: "Lars, co się stało podczas Download 2004? Nie było Cię na brytyjskim koncercie Metalliki, największym koncercie od lat? Krążyły dziwne plotki, którym nie pomogły Twoje wymijające tłumaczenia."
"Mieliśmy napięty grafik koncertując w Japonii, Europie, Ameryce i Australii" - Lars zaczyna, starając się bardziej przemyśleć to co mówi. "W połowie tego wszystkiego zdarzyły się niezapowiedziane rzeczy w moim życiu prywatnym - mojej rodzinie, moim małżeństwie i itd. Często kładłem się spać późno wieczorem i wstawałem wcześnie rano. I tak jednej niedzieli obudziłem się rano w Kopenhadze, zjadłem wczesny lunch z rodzinką i wsiadłem do samolotu. Byłem wykończony."
Lars zatrzymuje się na chwilę. Widać wyraźnie, że nie jest to dla niego łatwy temat.
"Wystartowaliśmy i mniej więcej w połowie drogi na Midlands Airport w Anglii... Nie wiem, k... co się stało, ale nagle odpłynąłem. To było, k..., przerażające być w pieprzonej małej metalowej rurze jakieś 41 tysięcy stóp nad ziemią. Nigdy przedtem nie miałem ataku paniki ani innych ataków związanych ze stresem. Zacząłem wariować. To było tak: "Pieprzyc to!"; więc wylądowaliśmy w Hamburgu, gdzie pojechałem do szpitala. Zbadali mi krew i wszystko fizycznie było ze mną w porządku - nie wszystko było OK psychicznie."
Lars ze smutkiem dodaje: "Około szóstej rozmawiałem z Jamesem i Kirkiem siedząc na szpitalnym łóżku i mówiłem: "Wsiadam do samolotu". A oni na to, że nie wsiadam do żadnego p... samolotu, zostaje w p.. szpitalu i daję trochę na luz, zespół poradzi sobie beze mnie. Ja mówię: "Nie będę tutaj leżeć jak wy gracie najbardziej zajebisty koncert w całym metalowym świecie!" Uzgodniliśmy jednak, że to jest słuszna decyzja; powiedzieli mi, że rozmawiali już z ludźmi z innych zespołów i ktoś mnie zastąpi."
"To był pierwszy koncert Metalliki, który opuściłem. Wcześniej tylko ja miałem czyste konto. Spróbuj leżeć w szpitalu w Niemczech kiedy Dave Lombardo ze Slayera - najlepszy perkusista na świecie- gra z twoją kapelą! Nie jest to łatwe. To samo z Joeyem Jordisonem ze Slipknot. To był na prawdę popieprzony dzień, ha, ha! Mam trochę mieszane uczucia związane z tym koncertem - do tej pory nie przeczytałem recenzji koncertu w prasie ani nie widziałem zdjęć."
Lars Ulrich zawsze zarzucał sobie, że nie jest najlepszym perkusistą na świecie. Nie było to dla Niego łatwe kiedy wielki Lombardo zajął Jego miejsce. Może nie czyta recenzji, bo martwi się, że ludzie uznali ten koncert za świetny?
"Nie - ja mam nadzieję, że to był świetny show" odpowiada. Jeżeli zobaczenie Dave'a Lombardo i Joey'a Jordinsona nie jest wspaniałym show, to już nie wiem co jest. Źle się czuję, gdy myślę o fanach, którzy przyjechali specjalnie na koncert, ale z drugiej strony wiem, że zobaczyli coś na prawdę wyjątkowego.
Ulrich i jego zespół, są ostatnio wypaleni przez bezlitosną prasę i trasę koncertową, ale po premierze filmu SKOM na dvd, "Hammer" wycisnął z Larsa wywiad. Kiedy dochodzimy do tematu o jego własnym trzygodzinnym filmie, Lars jest tak entuzjastyczny jak nigdy dotąd.
Lars, czy film uratował zespół?
Powiedzieć, że film uratował zespół, to byłoby za dużo, ale film był częścią czegoś większego. Wiesz, obecność kamer pomogła nam dojść w niektóre miejsca.
1600 godzin niewykorzystanego materiału. Czy kiedyś to zobaczymy?
Jest trochę materiału, który byłby interesujący dla niektórych, zdecydowanie nie dla wszystkich. Z trzy-cztero godzinną terapią, przez którą przeszliśmy - która została wyśmiana - może moglibyśmy zrobić coś dwu-trzygodzinnego. Kto wie? Moglibyśmy to zrobić dla 12 osobowej grupy fanów, którzy cierpią na bezsenność!"
Metallica włożyła 7 milionów dolarów w produkcję Some Kind Of Monster, a film zarobił później tylko 2 miliony. Czy to jest dla Ciebie ważne?
"Proszę, niech nie będzie Ci nas szkoda, ha, ha - wszystko jest OK!" odpowiada. "To wszystko zależy od punktu widzenia. To tak jakby twierdzić, że St. Anger to porażka, bo album sprzedał się tylko w nakładzie 5 milionów egzemplarzy na całym świecie. Porównując go do Czarnego Albumu to rzeczywiście jest porażka. Ale tak samo jest ze SKOMem porównując go do ET."
Wspominam o wątku w filmie kiedy Lars szuka rady u swojego ojca, Torbena. Lars wzrusza ramionami.
"Te sceny były pokazane z lekkim przesadzeniem. Musicie zrozumieć jedną rzecz - ten dzień, kiedy puszczałem ojcu muzykę (którą radzi wykasować), to był dzień po tym jak Hetfield pojechał na odwyk. Te dni to był test na różnych poziomach. Zawsze byłem dumny ze swojego ojca i dumny z moich relacji z nim."
Chociaż cały film i terapia wyszyły na dobre Metallice, jest jedna osoba, która jest bardziej niż niezadowolona z tego rezultatu. To Dave Mustaine, dawno temu członek 'Talliki a teraz Megadeth (tak jak byście o tym nie wiedzieli). Mustaine spędził ostatnie parę miesięcy zarzucając Larsowi, że w ostatecznej wersji Monstera umieszczono scenę terapii podczas której obydwaj starają się przezwyciężyć stare demony. "To była ostateczna zdrada" Mustaine powiedział Hammerowi pod koniec 2004 roku. "Jeżeli kiedyś zobaczę Larsa, to będzie zdecydowanie za wcześnie."
"Lars, rozmawiałeś z Davem od tamtego czasu?"
"Nie, nie rozmawiałem" odpowiada krzywiąc się, "ale przez te wszystkie lata zawsze czułem, że jestem z Davem w kontakcie dzięki prasie - to jest tak jakby Lars i Dave rozmawiali ze sobą! Byłem zdziwiony, że to tak wyszło. Byłem zasmucony, bo jego wkład był bardzo silny i wzruszający.
To co się stało? Dave twierdzi, że pierwotnie zgodził się na filmowanie, ale później zażądał żeby sceny zostały usunięte. To żądanie Metallika odrzuciła.
"Tuż po tym jak nagrywaliśmy te sceny, urwał się między nami kontakt" Ulrich wyjaśnia. "Dave musiał po prostu rozwiązać parę spraw i kiedy wrócił, rzeczy miały się już inaczej. Szanuję to, ale my musieliśmy podjąć decyzje o scenach z jego udziałem - czuliśmy, że jeżeli zespół miał naprawdę otworzyć się dla fanów, to byłoby to za ważne, aby to ominąć. Ale jest mi przykro, że wszystko skończyło się w ten sposób.
Ulrich dalej wspomina: "Dziwne, czasami czuję się tak, jakbym miał dwa związki z Davem. Mam z nim osobisty kontakt przez telefon i twarzą w twarz, i jest to coś drugiego, co rozgrywa się publicznie i na łamach prasy. Oczywiście to robi dobrą reklamę - Co mówi Dave, a co mówi Lars?, i inne gówno - ale to jest trochę smutne i zawsze jest tego więcej kiedy Megadeth wypuszcza nowy album."
Myślimy, że Dave ma dobre serce, ale też żeby ciągle być pełnym pretensji...
"Dave zawsze miał dobre serce" zgadza się Lars, "wielkie serce. Myślę, że po prostu różne sprawy stoją mu na drodze, i twierdzę, że k..., nie jestem osobą która powinna za dużo o tym mówić. Mam nadzieje, że kiedyś to się wszystko inaczej ułoży.
Świat heavy metalu był ostatnio światkiem tragicznej walki, która powinna zostać jakoś zakończona, ale nigdy nie została. Walki pomiędzy ś.p. Dimebagiem Darrellem i jego niegdyś wielkim przyjacielem Philem Anselmo Lars, czy w tym świetle nie uważasz, że spory pomiędzy zespołami, Mustaine versus Metallica, są raczej bez sensu?
Ulrich odpowiada, "Takie spory są bez sensu, nawet jeżeli nie będziesz myślał o tej tragedii. Jeżeli chcesz już szukać czegoś pozytywnego w czymś tak bezsensownym i popieprzonym jak cała ta sprawa z Dimebagiem, to jest to, że taka sytuacja może nas wszystkich zbliżyć do siebie. To jest wspaniałe, że możemy uczyć się na tych błędach, ale jest to też żałosne, że dopiero cos takiego przypomina nam jakimi szczęściarzami jesteśmy. Powinniśmy zastanowić się dlaczego, żeby dojść do takiego stwierdzenia, potrzebne są nam takie tragedie."
"W rock'n'rollu i haevy metalu dalej panuje stereotyp - żyj szybko, umrzyj młodo i bądź szalony - i to, że nikt nie chce się do tego przyznać, co jest dla mnie głupotą. Dochodzisz do momentu, gdzie jest Ci dobrze z tym wszystkim co masz i w takiej sytuacji wszystko inne, spory, itp., stają się nieważnie. Oczywiście kłótnie robią reklamę, ale my wszyscy możemy podnieść ręce do góry i przyznać się do tego, że też gadamy bzdety.
Lars dodaje, "Pośród tego wszystkiego co czytałem o śmierci Dimebaga, myślę, że to co napisał Dave Mustaine było najpiękniejsze i najbardziej wzruszające co do tej pory wyszło z jego ust - i nie chodzi tu tylko o śmierć Dime'a.
Po premierze Some Kind Of Monster, Metallica będzie wolna na jakiś czas od wszystkich zobowiązań. Nowy materiał na płytę na pewno będzie realizowany w pierwszej kolejności. Zastanawiamy się co w tym momencie Lars sądzi o St. Anger, jak dotąd ciągle najbardziej kontrowersyjnym albumie który zespół nagrał.
Lars, krytycy nie mogli zdecydować się czy według nich St. Anger jest świetnym powrotem do formy czy kupą gówna. Co teraz sądzisz o albumie, który nagrywaliście prawie trzy lata temu?
"To był właściwy album we właściwym czasie. Dla nas to był ważny materiał do nagrania." Ulrich wyjaśnia. Śmiejąc się dodaje: "Naprawdę go lubię, bo to ja byłem główną osobą, która zebrała go do kupy. Któregoś dnia słuchałem jakiś czterech utworów i byłem zadziwiony tą p.... agresją, gniewem i niepokojem.
Lars chyba rozumie dlaczego tyle osób nie lubi tego albumu. "Im bardziej usuwam siebie z procesu tym bardziej doceniam ludzi, którzy mieli trudności przy słuchaniu tego albumu, szczególnie brzmienia. Słyszę, jak wymagające jest to brzmienie i rozumiem co czują inni."
Ja jestem przytłoczony tym albumem. To jest najbardziej rozwalająca rzecz, jaką kiedykolwiek zrobiliśmy. Nie ma tam dynamiki ciężkich utworów versus melodyjne brzmienie - to było bardzo ważne dla nas żeby to zrobić i udowodnić sobie, że stale mamy to coś. Ja szanuję to co ludzie mówią, chociaż na początku było bardzo trudno. Jeszcze długo będę dumny z tego albumu!"
Musisz przyznać, że jest to trudny album...
"Tak, jest! Przyznaję, że jest. Ale p... to, jest porażający!"
Lars wie dobrze dlaczego ludziom nie podobało się brzmienie tego albumie: "Żartujemy, trochę sarkastycznie, że następny album powinien zaczynać się od pięciominutowego solo gitarowego. Z dużą ilością werbla.
No cóż, nie muszę już pytać, czy planuje w przyszłości używać pokrywki od śmietnika czy porządnego werbla.
"Najprawdopodobniej wejdę do studia i powiem: Zaczynajmy, ha, ha!" żartuje. "W St. Anger chodziło o riffy, i czuję że ostrość bębnów trochę tego zabrała. Co do Kirka, myśleliśmy, co jeszcze innego możemy zrobić niż widdly-widdly-widdly? Jego talent poszedł trochę w inna stronę!"
Do końca naszego wywiadu - Lars nie przestaje przez 90 minut - rozmawiamy o progresywnym death metalu ("Ostatnio puszczałem ojcu Meshuggah - ci chłopacy są niesamowici"), horrorze amerykańskiego radia ("To jest strata czasu - to jest p... pop-punk i Maroon 5 czy coś podobnego") i innych tematach związanych z Metalliką.
Lars zapytany czy kiedykolwiek usłyszymy post-Napsterowsko-odwykową muzykę nagraną w Presidio, odpowiada: "Za dwadzieścia lat może będzie coś takiego jak "Kompletne Sesje z Presidio, Vol. 1-3", ale musimy zobaczyć jak się z tym czujemy. Wiemy, że nie wszystko, co nagraliśmy jest darem od Boga dla hard rocka i heavy metalu - i może niektóre rzeczy nie powinny wyjść na światło dzienne! Ha, ha!"
Zapytany o plotki o grze komputerowej, Lars wyjaśnia: "Jeżeli chodzi o grę komputerową to jest to prawda. To nie będzie gra, gdzie musisz bez żadnych problemów przeprowadzić Larsa, Jamesa i Kirka przez trasę koncertową, ani żaden taki chłam. Co do albumu z hitami nie jesteśmy tym zainteresowani.
Pytam się czy Lars był rozbawiony kiedy dowiedział się, że kanadyjska grupa Unfaith stwierdziła, że Metallica pozywa ich do sądu za wykorzystanie akordów E i F.
To było całkiem zabawne!" odpowiada Lars, "Dobrze sobie z czymś takim radzimy. Mamy zdolność ze śmiania się z samych siebie."
Jeżeli już mówimy o prawnych sprawach, to co Lars czuje gdy porusza się sprawę Napstera?
"Nic wielkiego", odpowiada Lars, "Czuję raczej smutek. To było dziwne lato... to było cholernie szalone. Teraz wrzawa ustała i ludzie potrafią spojrzeć na sprawę z innego punktu widzenia. Smutne jest to, że część ludzi myśli, że poszło o pieniądze. To, o co nam chodziło, to nie były pieniądze - chodziło o coś innego.
Na koniec został tylko jeden temat do omówienia. Lars, grający w tenisa, naiwny dzieciak, który przyjechał z Europy w 1980 roku i został gwiazda rocka. Pomimo odniesionego sukcesu, sława nie uderzyła Ci do głowy.
Lars odpowiada, "Tak jak już powinieneś wiedzieć i inni ludzie czytający ten wywiad - mówię co mi ślina na język przyniesie i nie przebieram w słowach. Dla mnie problem może pojawić się nawet przy wyborze sera na kanapkę."
Czy rani Cię krytyka?
"Skłamałbym mówiąc, że nie przejmuję się tym co inni mówią. Oczywiście, że krytyka czasami rani, chociaż najczęściej nie. To jest coś z czym z czasem możesz nauczyć się żyć."
Czy to było dziwne, gdy ludzie cały czas interesują się Twoim życiem?
"Nie znam innego życia. Jestem zadowolony z tego gdzie jesteśmy teraz. Może zabrzmi to śmiesznie, ale jesteśmy na tyle sławni, że możemy dostać się do prawie każdej restauracji, ale nie aż tak sławni, że ludzie rzucają się na nas."
Według Larsa Ulricha na czym polega życie? Na moment zalega cisza - Lars myśli co odpowiedzieć.
"Starzejąc się" odpowiada, "część z nas jest szczęściarzami, że może grać muzykę, na której zależy ludziom. Po tym co przeszliśmy trzy lata temu, teraz jesteśmy naprawdę wszystkiemu wdzięczni"
"Każdy z nas podąża różnymi ścieżkami," uśmiecha się Lars, "ale idziemy naprzód, przez to pieprzone coś, co nazywa się życiem."

Raz jeszcze gorące podziękowania dla Magdy "Szkotka" za wyszperanie i przetłumaczenie wywiadu !!



Oklaskiwamy przez krytyków dokument "Metallica: Some Kind of Monster" wygrał nagrodę za najlepszy dokument na prestiżowym rozdaniu nagród Independent Spirit Awards, które miało miejsce podczas weekendu w Los Angeles w Kaliforni.

Film, wyreżyserowany przez Joe'a Berlingera i Bruce'a Sinofsky'ego ("Stróż Brata Mego" oraz "Raj Utracony"), oferuje spojrzenie pod innym kątem na METALLIKĘ jak na ich konfrontacje z ososbistymi demonami i zaangażowanie w budowaniu związku emocjonalnego między muzykami. Perkusista zespołu, Lars Ulrich, skomentował nagrodę w ten sposób:

"To zarówno podniecające jak i nobilitujące wiedzieć, że Independent Spirit Awards uznało nasz film jako najlepszy dokument roku 2004. Nigdy sobie nie zdawaliśmy sprawy, jak mocny wpływ będzie miał ten film na nasze życia i życia innych. METALLICA zawsze chciała łamać wszelkie zasady. Obnażenie się w takim stopniu, jak w filmie, nigdy nie było zaplanowane - i nikt z nas nie miał pojęcia co z tego wyjdzie. Jednakże okazało się to czymś bardzo dla nas wszystkich wyjątkowym. Wraz z pozytywnym przyjęciem, jaki film wywołał zarówno wśród krytyków jak i fanów, zdobycie tej nagrody to coś wyjątkowego."


Tłumaczył: Amat3ur

ToMek 'Cause We're Metallica
AeroMet












Waszym zdaniem
komentarzy: 0
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Nikt nie skomentował newsa.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak