W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Metallica przy okrągłym stole luty 2018 [część II]
dodane 27.02.2018 15:45:56 przez: Elvis-Król
wyświetleń: 2523
Metallica i miniaturowy prawie okrągły stół. Serdecznie zapraszamy do przeczytania drugiej części, którą przygotował dla Was Marios



CZĘŚĆ PIERWSZA

Wstęp i rozmowa: Steffan Chirazi

Cześć druga:



Skupmy się na chwilę na tym, że nie mieszkacie już w tej samej okolicy. Myślę, że można powiedzieć, że dziesięć lat temu byłoby to coś po prostu nie do pomyślenia. Wiecie, „Och mój Boże, nie ma zespołu w pobliżu? Nie będziemy wchodzić do HQ o każdej porze?”. Fakt, że wszyscy zaakceptowaliście takie rozwiązanie jest chyba kolejnym krokiem zaufania w waszych relacjach?


Lars: Jest wiele czynników. Każdy pojedynczy element składa się na całość.

Czy przeprowadzki nie były przerażające? Weźmy Jamesa, gdy mówił: „Pomieszkam w Kolorado przez rok. Zobaczę jak to będzie”, i wy [z ulgą]: „Ach, to będzie tylko rok”. Rok mija, a James komunikuje: „Chłopaki, myślę, że tutaj zostanę”. Czy pierwszą waszą reakcją nie było: „Jakie, kurwa, zostanę?”.


Lars: Poczekajcie, aż wrócę do Danii. Wtedy dopiero zobaczycie, co to znaczy znaleźć czas dla HQ! [wszyscy wybuchają głośnym śmiechem].

Czyli co? Wynosimy się do Danii?


Lars: Ale to wszystko jest nierozerwalną częścią tego, o czym rozmawiamy tu od dwudziestu minut. Zasadniczo nie robimy narady i nie używamy słowa „nie”. Nie siedzę i nie mówię: „Nie możesz zrobić tego, ani tamtego. Zrób to”. Wszyscy już przez to przeszliśmy. Z takiego postępowania buduje się uraza. Takie pierdoły stają się przez lata przyzwyczajeniami i się nawarstwiają. Po prostu dzielimy przestrzeń i pozwalamy każdemu z nas pielęgnować swoje dziwactwa. Na koniec dnia jesteś szczęśliwy, bo szczęśliwy członek Metalliki tworzy szczęśliwą Metallicę. Każdy z nas ma indywidualny sposób osiągania tego szczęścia. Każdy z nas potrzebuje innych bodźców fizycznych, psychicznych i geograficznych. „Potrzebuję tam wyskoczyć 17 maja”. Nie musimy tego tłumaczyć. Nie siedzimy i nie negocjujemy. Po prostu tego i tego dnia potrzebuję wolego. I nie ma pytań. Wiesz o co mi chodzi? To dla mnie najważniejsza część pracy nad wspólnymi relacjami.

Czyli to jest część tej długotrwałej pracy, która trwa już ponad 15 lat. [nawiązanie do epoki Phila Towle’a w latach 2001-2003 – przyp. Steffan].


Lars: Dla mnie to dłuższa kariera Metalliki. James wspomniał, że mamy nadzieję grać w wieku siedemdziesięciu, czy osiemdziesięciu lat. Będziemy ostatnim bastionem. Dla mnie to inwestycja w długie funkcjonowanie Metalliki. Mamy to szczęście, że w ciągu ostatnich kilku lat dotarliśmy do tego etapu, gdzie nie musimy się tłumaczyć. I to jest właśnie rzecz, którą doceniam najbardziej z tego, co mamy. Mamy ten luksus, by prowadzić karierę zespołu w taki właśnie sposób. Nie musimy się tłumaczyć ludziom dookoła nas. Taki sposób został zaakceptowany, ponieważ widać, że działa, że daje efekty. Gdy dziesięć lat temu siedzieliśmy i mówiliśmy: „Będziemy koncertować w tygodniowych odstępach, chcemy to zrobić”, ludzie dookoła nas kręcili nosami: „Że co? Jak to?”. Teraz jest dziesięć lat później i jesteśmy w lepszej kondycji jako zespół. Ogólnie czujemy się lepiej niż kiedykolwiek. Nie przekonasz się, dopóki nie spróbujesz, czy jak to tam mówią.

James: Powiem ci, że Rob był jednym z pierwszych, który wyprowadził się z Bay Area. „Kurczę, czy to zadziała? Jak to zadziała?”. A po czasie okazało się, że działa! To znaczy Rob jest, pojawia się. Jest oddany.

Rob: A teraz jestem tym, który mieszka najbliżej Bay Area.

Lars: [śmiech] Dopóki ja nie przeprowadzę się do Danii. Wtedy będziesz najbliżej.

Rob: Chciałbym dodać do tego wszystkiego, co zostało już powiedziane, że rodzina jest dla nas ważna. Po iluś tam tygodniach tęsknisz za dziećmi, za domem, za wszystkim. James wspomniał o tym, co jest ważne w trasie. Koncerty są niesamowite, ale w trzecim tygodniu trasy coś się z tobą dzieje i jest: „Stary, chcę zobaczyć moje dzieci”. Bo teraz jest szczególny czas dla naszych dzieci: ich obecność, ich doświadczenia. Błyskawicznie dorastają. Wracasz po tygodniu i kupujesz nowe buty, bo inne są już za małe. Mnóstwo nowych rzeczy.

To bardzo dużo butów. Przepraszam.


Rob: Dużo butów, dużo spodni. To dla mnie mocne doświadczenie.

James: Bez naprawiania.

Rob: Pograjmy w tę grę!

Tak. Nie gramy, bo zabraknie czasu.


James: Prowadzimy dwa życia, które współgrają ze sobą. Pracujemy nad tym. Tęskniłem za tymi facetami przez trzy ostatnie miesiące, gdy mieliśmy wolne. Uwielbiam być w domu i tak dalej, ale na dłuższą metę czuję się bezcelowo. Muszę coś robić. Dzwonimy do siebie i omawiamy plany.

Kirk: Całkowicie się z tym zgadzam. Wyobraziłem sobie Jamesa spacerującego z gitarą po domu. Patrzy w kalendarz i mówi: „Kurwa!”.

James: I jest wspaniale. Wspaniale jest coś przeoczyć. To zabawne, bo jesteśmy na początku trasy, a pod jej koniec będziemy tęsknić za rodziną. Więc możemy spokojnie utrzymać taki sposób.

Rob: Taka rotacja działa.

Lars: Jest wiele osób, które nie mają takiego luksusu. Obserwuję, że zespoły grają czteromiesięczną trasę tylko dlatego, że muszą opłacić rachunki, więc w pełni doceniamy to, jakimi szczęściarzami jesteśmy. Ale taki luksus to także inwestycja w dalsze funkcjonowanie.



Pozwólcie, że o coś jeszcze zapytam. Biorąc pod uwagę to wszystko, że w ciągu ostatnich kilku lat, jak mówiliście, czujecie wdzięczność dla tego, co aktualnie macie i tak dalej... Czy jeśli teraz któryś z was chciałby zrobić coś pobocznego, to jest to możliwe?


James: Wiemy gdzie jest nasz dom. Wszyscy zrobiliśmy poboczne rzeczy i strachu przed tym, że „nie będziemy jednością” już nie ma. Przynajmniej ja rozumiem, że wszyscy uwielbiają tu być i to jest główne zarządzenie, stary. To jest to. Po to tu jesteśmy. Poboczne rzeczy też są fajne. Karmią nasze dusze, dają poczucie niezależności. Pragniemy niezależności, ale statek Matka to Metallica. Wskakujemy na niego, kiedy chcemy.

Kirk: Projekty poboczne także są kuszące. Dla mnie Metallica jest moim muzycznym domem, i teraz w Metallice chcę prowadzić muzyczne życie. To wcale nie oznacza, że nie mogę odwiedzić kilku kumpli i z nimi trochę pograć, ale prędzej, czy później muszę wrócić do domu.

Rob: Myślę, że jedną z rzeczy, która jest w Metallice pasjonująca, to ostatnie dziesięć lat. To są wyzwania, które podjęliśmy. To zabrzmi może szaleńczo, ale grając taki „The Frayed Ends of Sanity”, który to utwór zawsze uważałem za troszkę szalony i niemożliwy, byłem podekscytowany, gdy graliśmy go na żywo. Byłem podekscytowany, bo bezpośrednio po dołączeniu do Metalliki taki miałem cel: „Zagrać Frayed z Metallicą!”.

James: Po to dołączyłeś do Metalliki?

Rob: Właśnie po to dołączyłem do zespołu!

Lars: Śmiała deklaracja.

Rob: Chcę powiedzieć, że... Zespoły nie robią takich rzeczy [jak Metallica]. Wiele kapel nie ryzykuje. Obierają przeciwległy kierunek. Jednak coś znaczy to, że dziś jesteśmy tu, gdzie jesteśmy. Stawiamy sobie wyzwania i je podejmujemy. Mam na myśli nawet nagrywanie albumu z Lou Reedem. O to w życiu chodzi, by wykorzystywać okazje, ciągle próbować. Niezależnie od tego, czy się to uda, czy nie, zawsze jest to część życia. Wtedy możesz przynajmniej spojrzeć w lustro i powiedzieć: „Stary, zrobiliśmy to. Spróbowaliśmy”. Nauka i zdobywanie doświadczeń utrzymuje nas przy życiu i myślę, że czyni nas lepszymi.



Po odrzuceniu dwóch wcześniejszych wniosków o zakończenie spotkania z powodu nieprzewidzianych spraw związanych z przygotowaniami do koncertu, trzeciego wniosku już zignorować nie mogłem. Muszę powiedzieć, że cała ta atmosfera i aura w zespole jest teraz całkowicie pozytywna i bardzo wygodna. To są naprawdę dobre czasy, aby być w Metallice.

KONIEC


Źródło: SO WHAT!

Tłumaczenie i opracowanie: Marios

Opublikował: Elvis-Król

Waszym zdaniem
komentarzy: 2
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Kristopher
02.03.2018 09:33:19
O  IP: 83.5.235.129
Witam. Kupię jeden bilet (płyta), na kwietniowy koncert w Tauron Arena Kraków.
kontakt: kaminski.krzysiek@wp.pl
tel.: 798 680 286
Krys
02.03.2018 08:31:22
O  IP: 80.85.225.181
Atmosfera w zespole jest świetna, w związku z czym mam nadzieję że Hardwired... nie jest ostatnim albumem studyjnym ...
Oglądałem ostatnio kilka kawałków zagranych na koncertach we Włoszech w lutym tego roku, świetna dyspozycja i forma.
Czas się chyba dla tych Panów zatrzymał, oby żyli i grali 100 lat.
P.S. Marios i Elvis-Król - gód dżab.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak