Krótką relację z dzisiejszego koncertu w Sydney zamieściła witryna radia TripleM, na której stronach znajdziecie również sporą dawkę fotek z dzisiejszego i wcześniejszych koncertów w Australii:






Metallica to bestia, a dzisiejszego wieczoru udowodnili po raz kolejny, że są walcem, którego ciężko powstrzymać. Są jednym z nielicznych zespołów, które zawsze dostarczają niewiarygodne show. Heavy metalowa legenda powróciła na drugą część trasy po Australii koncertem w Acer Arena w Sydney. Garfield, producent Triple M i prawdopodobnie największy fan Metalliki w stacji, był świadkiem tego ataku i jak mówi, było po prostu niesamowicie.


"Jeśli wykrzykiwanie wspólnie starych kawałków nie pozbawiło Cię oddechu to ich możliwości już z pewnością" powiedział po koncercie, będąc między tysiącami fanów opuszczających arenę.

Zbliżając się do 30 lat wspólnego grania, Metallica to weterani klasycznego heavy metalu, którzy nie pokazują przy tym żadnego znaku spowolnienia. Pozostają jedną z tych kapel na świecie, która potrafi zagrać koncert , który zadowoli zarówno najzagorzalszych fanów, jak i nowych przybyszy.

Garfield dał im najwyższą możliwą notę: "Bez skazy. 5 na 5 diabelskich rogów [devil horns]. Najlepszy koncerty na żywo, jaki kiedykolwiek widziałem i musiałbym być szalony, żeby go przepuścić. To był najlepszy koncert. Jutro nie będę mógł mówić, a kark będzie połamany."


Metallica zagrała same hity, a do tego kilka klasyków, takich jak "...And Justice For All", "Am I Evil" czy "Wherever I May Roam". Ale to co poruszyło kolegę naszego producenta, Neda Greena, który również przeszedł się na tę jazdę, był spektakularny pokaz świateł. "Było kilka gorączkowych laserów, a trumienki pod sufitem były zabójcze. Na ostatnim kawałku, "Seek And Destroy", zaświecili wszystkie światła i zrzucili plażowe piłki na publiczność."

ToMek 'Cause We're Metallica
AeroMet