W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Relacja Chirazi z Warszawy dla magazynu So What!
dodane 16.12.2010 09:53:03 przez: Overkill.pl
wyświetleń: 4113
Dziś mija pół roku od pierwszego w historii wspólnego koncertu Wielkiej Czwórki, jaki miał miejsce u nas w kraju 16-go czerwca na warszawskim Bemowie. Przywołajmy na moment tamten dzień, dzięki relacji Steffana Chirazi z ostatniego magazynu MetClubu - So What!. Przy okazji Steffan zdradza, że słynna kolacja w Warszawie, w eleganckiej włoskiej restauracji, na dzień przed koncertem nie była tak do końca zamknięta tylko dla zespołów, kilka godzin po jej rozpoczęciu inne osoby, w tym on, mogły do zespołów dołączyć. Przypomnijmy, że na naszych stronach możecie się zapoznać z kilkoma wywiadami z tego magazynu: z Robertem i Jamesem znajdziecie tutaj i tutaj, z Kirkiem tutaj, z Larsem tutaj i tutaj, a z dr. Donem Oyao, tutaj i tutaj.


Przypominamy również, że to co Metallica powiedziała ze sceny znajdziecie tutaj.








Dzień koncertu w Warszawie nadszedł szybko, a gdy weszliśmy na stadion Anthrax już zaczął. Spowodowało to, że James, Robert i ja natychmiastowo uderzyliśmy w stronę sceny. I oni tam byli, Anthrax robił to, co Anthrax robi najlepiej, docierając do publiczności z dynamiczną mieszanką surowości i humoru, ze wspaniałym Joey'em Belladonną, którego czas się nie ima, doskonałym metalowym maniakiem z lat 80-tych, który wygląda obecnie jeszcze bardziej wczuty w to, co robi, niż wtedy, którego zdecydowana odmowa przejścia w nową erę ukazuje go jako gościa retro.
[...]
Występ Megadeth mnie nie zawiódł, set był miażdżący, ale dziś wszyscy wiecie, jaki był. Dave był ubrany w białą koszulkę, co zawsze będzie dla mnie równoznaczne z jego militarystyczną siłą trzeźwości z Rust in Peace. Gdy uderzyli w rzekę goove takich klasyków jak 'Wake Up Dead' to zdecydowanie zaczęła się wycieczka w 'tracę-głowę-w-narkotycznym-brzmieniu-groove-gitar' wibracje. Uderzyło mnie bardzo mocno to, że muzyka Megadeth była wręcz kultowa, jeśli chodzi o wymagane od fanów zaangażowanie, i że nagromadzone riffy, partie i ich montaż są wręcz naukowe. Całość zdecydowanie jest czymś.










Gdy stałem za gitarami Dave'a obserwując koncert, dołączył do mnie James i Ray Masterson. Pierwszą myślą było to, że tylko dwie osoby na tej scenie są ubrane na biało - James i Mustaine, a druga to jak bardzo jest to ironiczne. James powiedział mi, że to pierwszy raz w historii, jak obserwuje Megadeth i Mustaine'a. Byłem zdumiony. Ale on dobrze się bawił. Ta para wymieniła kilka miłych słów i uśmiechów podczas zmiany gitar, po czym Dave kontynuował dostarczanie [muzyki], z grymasem na twarzy i opuszczonymi w dół włosami, a James zszedł ze sceny, żeby udzielić kilku wywiadów.
[...]
[Slayer zagrał] bez wątpienia najlepszy koncert w rock 'n' rollowym świecie, a na pewno najdzikszy, niestety wpływ na niego miał brak ciemności. To chyba nie jest zespół, który żyje w pełni w świetle dziennym. Mówiąc to, mam na myśli, że przez jakość ich materiału ich występy nigdy nie były złym show, a ten był zdecydowanie ostry i cięty. Przez operację szyi Toma trochę dziwne było patrzenie, jak stoi przed mikrofonem jak wiatrak tuż przed wybuchem (przez złączenie kilku kręgów nie był wstanie machać głową), ale i tak pionowa, władcza poza sprawiała, że Tom był niczym ostoja spokoju pośród chaosu...









Dotychczasowe sety były na tyle silne, że gdy Metallica zaczęła swoje przedkoncertowe przygotowania, zastanawiałem się nad tym, jak odpowiedzą na takie wyzwanie, czy publiczność zachowała jeszcze nieco paliwa w swoich bakach, i jak uda im się dotrzeć do tych, którzy je zachowali. Nie wątpiłem, że są w stanie zagrać wspaniały koncert, he-he, to nigdy nie było nawet powodem dyskusji. Nie, ja po prostu zastanawiałem się jak taki skład, jak ten 'moment' wpłynie na nich. Bo nawet jeśli 'nie ma tu rywalizacji', to w jakimś sensie jednak jest.

Na końcu byłem jednak osłupiały, bo Metallica nie tylko przyśpieszyła, ale znalazła cały nowy zestaw biegów, aby przez ten koncert przejechać. Intensywność ich występu była po prostu fantastyczna. Zdałem sobie sprawę, że oglądam (według mnie) najlepszy koncert Metalliki od czasu drugiej nocy w Mexico City, jakiś rok temu. Wznieśli się o krok wyżej, znaleźli kolejny poziom, kolejne miejsce, a cały ten proces przeniósł warszawską publiczność w całkowicie inny wymiar. Wiem, że zespół nie lubi, gdy tak mówię, bo dla nich to nie była żadna rywalizacja, ale to oni WYGRALI tę noc, ich najlepiej odebrano i to oni byli najlepszym zespołem tych koncertów - w większości opinii to oni wygrali.



Behemoth
1. Ov Fire and the Void
2. Demigod
3. Conquer All
4. Alas, Lord Is Upon Me
5. At the Left Hand ov God
6. Slaves Shall Serve
7. As Above So Below
8. Chant for Eschaton 2000



Anthrax
01. Caught in a Mosh
02. Got the Time (Joe Jackson cover)
03. Indians
04. Heaven and Hell (Black Sabbath cover)
05. Antisocial (Trust cover)
06. Madhouse
07. Only
08. Efilnikufesin (N.F.L.)
09. I Am The Law





Megadeth
01. Holy Wars
02. Hangar 18
03. Take No Prisoners
04. Five Magics
05. Poison Was the Cure
06. Lucretia
07. Tornado of Souls
08. Rust in Peace" Polaris
09. Head Crusher
10. Sweating Bullets
11. Symphony Of Destruction
12. Peace Sells



Slayer
01. World Painted Blood
02. Jihad
03. War Ensemble
04. Hate Worldwide
05. Dead Skin Mask
06. Angel of Death
07. Beauty Through Order
08. Disciple
09. Mandatory Suicide
10. Chemical Warfare
11. South of Heaven
12. Raining Blood








Metallica
1. Creeping Death
2. For Whom The Bell Tolls
3. Fuel
4. The Four Horsemen
5. Fade To Black
6. That Was Just Your Life
7. Cyanide
8. Sad But True
9. Welcome Home (Sanitarium)
10. All Nightmare Long
11. One
12. Master Of Puppets
13. Blackened
14. Nothing Else Matters
15. Enter Sandman
- - - - - - - -
16. Stone Cold Crazy
17. Hit The Lights
18. Seek and Destroy

[...]
Koncert w Zurychu był dziwny, dwie sceny po obu stronach, a Wielka Czwórka była na obie te sceny podzielona, dwa zespoły na jednej, dwa na drugiej. Zdecydowanie nie taka miała być tego idea, ale przypomniano, że Sonisphere jest sam w sobie show, a Wielka Czwórka to tylko występujące na niej zespoły, nawet jeśli każdy oczekiwał całej czwórki na jednej scenie, występującej tuż po sobie. [...] Trzeba też przyznać, że w porównaniu do Warszawy nie był to jeden z najsilniejszych koncertów Metalliki. [...] Koncert w Pradze był... był dobry. Naprawdę dobry. Ale nie tak druzgocący jak ten w Warszawie. Łatwo jest siedzieć i mówić, gdy ma się na tyle szczęścia, żeby być na czterech pierwszych koncertach, bo prawda jest jednak taka, że wszystkie były ostre jak brzytwa. Co najwyżej dzisiejsza intensywność nie była na 110 %, tylko na 97%.




Meet and Greet, Photo call, Tuning, Huddle, Horse








ToMek 'Cause We're Metallica
AeroMet


Waszym zdaniem
komentarzy: 29
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak