W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Robert dla So What!, cz. 1
dodane 16.09.2010 16:06:01 przez: Overkill.pl
wyświetleń: 5789
Przed koncertem w Belfaście Steffan Chirazi przeprowadził obszerny wywiad z Robertem Trujillo (a właściwie, jak napisał na stronach MetClubu, z Mr. Roberto El Hombre Loco Warlord Surfbro Trujillo). Pytania zadawane pochodziły od MetClubbersów. Wywiad ten znalazł się w najnowszym magazynie So What! - numer 17.2. Poniżej pierwsza część tłumaczenia:




W okolicznościach islandzkiego wulkanu Ekhjyhgyt@!$%*^!, wypluwającego głazy w niebo, linie Air 'Tallica zdecydowały się na przylot do Belfastu w ostatniej chwili, aby rozpocząć kolejną część trasy. Zespół przyleciał o 17:45, rzucili swoje bagaże do garderoby i rozeszli się do swoich zajęć. Robert jako pierwszy poszedł na Meet&Greet a później na miękką sofę w salonie, do waszego skromnego redaktora So What! Oddanie tego gościa swoim zajęciom nie jest tylko nieustępliwe, ale cały czas się powiększa. Im więcej czasu mija mu z Metalliką, tym ciężej i mocniej wydaje się pracować, aby być pewnym, że wszystko jest zadbane. A gdy chodzi o Ciebie, tak, CIEBIE, ciebie i CIEBIE, Robert jest nie tylko gotowy, ale jest i PODEKSYCTOWANY odpowiedziami na Wasze pytania.

"Nie jesteś zbyt zmęczony?", zapytałem, "Jesteś pewny, że nie chcesz poczekać i zrobić to jutro?"

"Nie ma mowy", odpowiedział wojownik basu, "Jedźmy z koksem od razu, ZRÓBMY TO!"

















Steffan: OK, pierwsze pytanie pochodzi od Mary Rea, która chce wiedzieć czy widzisz jakieś zmiany w swoim stylu grania, od kiedy dołączyłeś do Metalliki?


Robert: Wiesz, to z pewnością sprawy kondycji fizycznej. Gdy wszedłem do zespołu, to zdałem sobie sprawę, że muszę nad nią popracować, aby być pewnym, że moje narzędzia są w dobrym stanie - moje ramiona, technika grania palcami i tego typu rzeczy. Odkryłem, że posiadanie Dona obok siebie jest nie tylko pomocne, ale i bardzo dla mnie potrzebne. Dla tych, którzy nie wiedzą kim jest Don - jest to kuzyn Kirka. Mówimy na niego dr Don, a jest on biegły w akupunkturze, akupresurze, dietetyce, sam coś wymyśl. Jest w pewien sposób lekarzem voodoo, który ma nas pod kontrolą. Kontroluje moje ramiona i palce. Jakby nie było, gdy nagrywaliśmy Death Magnetic zdałem sobie sprawę, że te kawałki to bardzo wymagająca porcja muzyki i po raz kolejny muszę wyregulować swój styl grania. Spędziłem więc mnóstwo czasu na ponownym zaznajamianiu części moich palców z pracą, z którą nie koniecznie zwykle kooperowały, jak na przykład palec mały czy serdeczny. Odkryłem tym samym inną technikę, potrzebną przy nowych kawałkach.

Steffan: Wow, to świetnie. Mary chce również zapytać jak do licha utrzymujesz swoje włosy w tak dobrym stanie? Nie tylko ona o to pytała.
Robert: Wiesz, przebywanie z takimi ludźmi jak Jerry Cantrell i Mike Inez pomaga, dostaję od nich rady, tak samo jak od gości z Machine Head - oni również mi pomagają. Będąc między tymi dwoma zespołami otrzymuję wspaniałe rady. Czasami jest to jednak kufel Guinnessa na głowę...
Steffan: Poważnie?
Robert: O tak, jakieś surowe jajka i kilka kufli Guinnessa. Mówię poważnie! Ale wiesz, musisz zapytać o to też moją żonę [Chloé Barthelemy, na zdjęciu obok i poniżej], bo ona ma chyba najdłuższe włosy na świecie.
Steffan: Jest królową długich włosów.
Robert: Królowa włosów. Królowa Trujillos. Rodziny włochaczy.



Steffan: W porządku. Więc, Ria Hassel-Nilssen ma naprawdę dobre pytanie. Zawsze wydajesz się być naprawdę szczęśliwy, ale ona jest ciekawa, co powoduje, że jesteś zły. Muszę się przyznać, że sam też chciałbym to wiedzieć, ponieważ nie wydajesz się wpadać w złość, a przecież czasem musisz.
Robert: Więc, czasami różnego rodzaju presje powodują, że jestem zły. Staram się tę złość rozładować, zanim się to nawarstwi, np. przygotowania do koncertów, presja nauczenia się nowego kawałka w godzinę przed wyjściem na scenę. Dziękuję Bogu, że te dni już minęły. Chodzi mi o to, że gdy po raz pierwszy dołączyłem do zespołu, to ta presja była cały czas, naprawdę musiałem być cierpliwy i musiałem się trzymać. Nie lubię, gdy się mnie wykorzystuje, nie lubię patrzeć, jak wykorzystuje się inne osoby, to mnie najbardziej denerwuje, wiesz?



Steffan: Ale nie jesteś kimś, kto łatwo traci spokój. Chodzi mi o to, że Tobie zabiera to dużo czasu.
Robert: Chyba każdy na świecie traci swój spokój i ja, co oczywiste, też często go tracę. Ale to naprawdę zależy. Często ma to związek z presjami. Jeśli cały dzień rośnie napięcie, gdy dzieje się wiele rzeczy i gdy nagle coś naprawdę głupiego ma miejsce, w domu, czy gdziekolwiek indziej, powiedzmy, że ktoś nagle zatrąbi na Ciebie, to czujesz po prostu... AGGHHH! Odpala się zapalnik. Wydaje mi się, że powód, że widzisz mnie szczęśliwego (a ja zawsze staram się utrzymywać ten stan umysłu, aby myśleć pozytywnie) jest taki, że wiem, że po drugiej stronie jest naprawdę ekstremalnie. I tak, ludzie są zdziwieni, gdy widzą mnie wpadającego z złość, bo ja też wpadam w złość.

Steffan: OK. Teresa Burke pyta o coś, co chyba jest ci bliskie, przynajmniej ostatnio. Zaskoczyłeś widzów w kilku miastach grając Orion wspólnie z Rodrigo Y Gabriela. Jest jakaś szansa na współpracę w przyszłości w jakimś projekcie? Masz zamiar w pełni normalnie współpracować, czy chcesz pozostać tylko przy seriach wspólnego jammowania?
Robert: Teraz są to tylko serie wspólnego jammowania. W Chicago, jakieś sześć czy osiem miesięcy temu, mieliśmy dzień wolny - a Rodrigo Y Gabriela akurat występowali, to było niesamowite. Chciałem ich zobaczyć, ponieważ zawsze byłem ich fanem i uwielbiam to, co zrobili z kawałkiem Orion czy One, innym, który też przerobili. Mam dla nich bardzo dużo szacunku. Zaprosili mnie do wspólnego zagrania Orion, co jest świetne, ponieważ w Metallice tego kawałka zbyt często nie gramy. Chodzi mi o to, że ostatnio graliśmy go na dwudziestolecie 'Master Of Puppets'. Jest więc to kawałek, który naprawdę kocham więc możliwość jego zagrania, szczególnie w tym stylu i tonie, zawsze przynosi mi mnóstwo satysfakcji. Powiedziałem więc im, żeby za każdym razem, jak tylko będę na miejscu, a oni będą chcieli zagrać Orion, to niech do mnie zadzwonią. Oczywiście, gdy grali ten wielki koncert w Radio City Music Hall w Nowym Jorku, w całości wyprzedany, to było dla nich coś wielkiego. A ja i tak miałem być w Nowym Jorku ze swoimi sprawami. Powiedziałem im: "Wiecie co? Mam zamiar polecieć do Nowego Jorku z moją żoną. Chcemy tam spędzić miły tydzień. Zamierzam upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, a jedną z nich jest dobra zabawa z Rodrigo Y Gabriela". Tak więc jak na razie zagrałem z nimi dwa razy, ale oni już mówią o paru kolejnych razach. Nie chcę mówić nic konkretnego, ale oni mówią o powtórzeniu tego, więc być może wkrótce znowu nas zobaczysz razem. [Robert zagrał z nimi ponownie 18-go sierpnia w Los Angeles, więcej o tym tutaj
, przyp. ToMek] To dobra zabawa. Oni są wspaniali. Bardzo ich szanuję.



Steffan: Świetna sprawa. Akika Honda pyta, patrząc wstecz na Ciebie, zanim jeszcze dołączyłeś do zespołu, jakie było Twoja największe błędne myślenie o Metallice? I jak, albo kiedy to błędne myślenie, albo mniemanie, okazało się błędne? To dobre pytanie.
Robert: Wiesz, to czego dowiedziałem się o Metallice i jej członkach, to to, że ich personalia są bardzo interesujące. I mówię o tym w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Odkryłem, że każdy z nich ma dobre serce. Pamiętam, gdy po raz pierwszy dołączyłem do zespołu, biegałem z Larsem po Hyde Parku w Londynie i był tam chłopiec, który upadł na swoim rowerze. Mógł mieć, nie wiem, z pięć lat, może cztery albo coś koło tego. Lars był w połowie rozmowy ze mną, jak to przy bieganiu, ale to on jako pierwszy podniósł tego dzieciaka i upewnił się, że wszystko jest w porządku. Ja na to: "Wow, wiesz, to zajebiste!" Tam dookoła było wiele ludzi i wielu gotowych pomóc, ale to Lars był pierwszym. Byłem pod wrażeniem tego, wiesz.

Steffan: Więc, byłeś zaskoczony tak? To brzmi tak, jakbyś, zanim doszedłeś do zespołu, nie uważał go za kogoś, kto jest do tego zdolny.
Robert: Wiesz, samo zobaczenie tej strony Larsa, bo wiesz, wielu uważa go za osobowość, która jest skupiona w całości na sobie, czy coś w tym stylu. A to nie był tylko ten jeden raz! Lars to bardzo troskliwy człowiek, możesz być naprawdę zaskoczony jak bardzo troszczy się o innych, i wiesz, jaki jest w robieniu prawych rzeczy. To była jedna z tych rzeczy, które zauważyłem gdy początkowo przebywałem z Larsem, co uważam za coś bardzo fajnego.

Steffan: ...A jeśli chodzi bardziej generalnie o zespół? Chodzi mi o to, czy usiadłeś kiedyś z boku i pomyślałeś o jakiejś konkretnej rzeczy dotyczącej tego zespołu?
Robert: Jasne. Chodzi mi o to, że musisz zrozumieć, że członkowie Metalliki są bardzo różni, ale rzecz jasna, bardzo kreatywni. Jest tu świetne balansowanie pomiędzy stylem i tym, co każdy z muzyków ceni sobie w sztuce i muzyce. Są różnice w opiniach i wierze i tym wszystkim, ale gdy zbieramy się razem to jest jedność, jesteśmy braćmi. Dbamy o siebie nawzajem. Jedną rzeczą, która jest w nas wspólna to nasze rodziny i to, że wszyscy mamy dzieci. To naprawdę zbliża nas i tworzy jakąś większą więź, a jest to o tyle ważne, że jesteśmy coraz starsi, a mimo to wciąż tworzymy muzykę i dobrze się bawimy na scenie. Spotykanie się całymi rodzinami, dzielenie ze sobą i z rodzinami pewnych chwil, jest czymś bardzo fajnym.



ToMek 'Cause We're Metallica
AeroMet


Waszym zdaniem
komentarzy: 6
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak