Przed koncertem w Budapeszczie Robert udzielił wywiadu węgierskiej witrynie
Index.hu, poniżej mniej lub bardziej dokładne tłumaczenie:






Index.hu:
Nie masz dość trasy?
Robert: Dziwne, ale nie. Biorąc po uwagę koncerty przed Death Magnetic jesteśmy już trzeci rok w trasie. Nie mamy jednak dość, bo nie jest to trasa jak kiedyś, czy trasa, w jaką jadą inne zespoły. Gramy przez dwa tygodnie, potem kolejna seria dopiero po przerwie. Mamy wtedy czas dla naszych rodzin, albo możemy się zrelaksować. Wszystko przebiega więc bardziej spokojnie, znacznie więcej bawi nas ta trasa.

Index.hu:
Jesteś po raz pierwszy na Węgrzech?
Robert: Nie, wydaje mi się, że byłem tu z Suicidal Tendencies, ale nie pamiętam kiedy. Niestety program mamy dość mocno napięty i nie będzie czasu, aby rozejrzeć się po okolicy. Ale po tym co udało mi się zobaczyć być może przyjedziemy tu z rodziną na wakacje.

Index.hu:
Jakie macie plany na rok 2011?
Robert: Mamy miliony pomysłów w tym jeden bardzo bliski spełnienia, ale nie wolno mi o tym na razie mówić. Przepraszam, że utrzymuję to w tajemnicy, ale spodziewamy się czegoś wybuchowego i nie chcę spalić. Jeśli chodzi o nowy album to w ciągu ostatnich trzech lat w trasie dużo jammowaliśmy, więc mamy materiał, który teraz musimy przesłuchać. Każdy z nas jest bardzo twórczy, więc nigdy nie wiesz, jaki będzie nasz kolejny hit.

Index.hu:
Gdyby Metallica zrobiła sobie przerwę na rok albo dwa, to co byś robił?
Robert: Dużo surfowałbym i spędzałbym więcej czasu z rodziną. Na pewno też byłbym blisko muzyki.



Index.hu:
W solowych projektach czy w starym zespole?
Robert: W starych nie, bo oba (Suicidal Tendencies i Infectious Grooves) mają swoich basistów i nie są zainteresowani muzyką, którą gram w Metallice. Każdego dnia słucham jednak różnej muzyki tak jak pozostali, bo nie chcemy zamykać się tylko w jednym stylu. W czasie obecnej trasy trochę już wymyśliliśmy, więc moje dalsze plany wiążę z Metalliką. Na napisanie nowych kawałków i tak potrzebujemy jeszcze trochę czasu.

Index.hu:
Macie ze sobą przenośne studio?
Robert: Coś w tym stylu. Mamy trochę komputerowych gadżetów, ale nie ja je wynajduję. Kiedyś mieściło się to w dwóch walizkach, teraz w sześciu, ale nie jest to nic typowego.

Index.hu:
Kto jest największym gwiazdorem w zespole?
Robert: Lars i Kirk. Zawsze czegoś szukają i w życiu nie widziałem tylu spodni, ile oni mają. To ich strojenie się jest oczywiście zabawne. Nie chcę ich oczerniać, bo kocham ich obu, ale czasami mamy z nich niezły polew, kiedy w garderobie nie wiedzą, którą czarną koszulkę wybrać.

Index.hu:
Robicie sobie nawzajem żarty?
Robert: Nie często, ale najlepszy jest w nich James. Zazwyczaj jest to humor słowny, ale też np. modyfikacja znaków ostrzegawczych na obiektach gdzie gramy i tym podobne.

Index.hu:
Mieszkasz w Venice Beach, co jest tam ciekawego?
Robert: Jest kilka dobrych restauracji z kuchnią meksykańską, lubię siedzieć tam na tarasie i obserwować ludzi. Jest dobre sąsiedztwo, wielu metalowców mieszkających w okolicy. Jest jeden dość duży klub, w których co noc grana jest inna muzyka, często można tu usłyszeć mało znanych muzyków. Oczywiście na wszystko nigdy nie ma wystarczająco dużo czasu, ja np. bardzo chcę się nauczyć języka francuskiego, języka mojej żony, ale jest on potwornie trudny.



Index.hu:
Jest Europejką, więc pewnie kocha piłkę nożną?
Robert: Nie jesteśmy wielkimi fanami, nie sprawdzamy wyników co tydzień, ale interesują nas np. Mistrzostwa Świata. Pochodzimy z krajów, które tam zagrają, będę kibicował Meksykowi, oni tam zagrają?
Index.hu:
Tak.
Robert: To dobrze, nie mamy słabego składu.
Index.hu:
Macie szanse na zwycięstwo?
Robert: Chyba niezbyt duże, nie musimy się o to martwić, ale będę śledził nasze mecze.

Index.hu:
Ostatnie pytanie: Co zainspirowało Twój specyficzny chód na scenie?
Robert: W głównej mierze jest to pozycja potrzebna przy surfowaniu, czy też plemiennym tańcu Maorysów. Przeniosłem to na siebie.

ToMek 'Cause We're Metallica
AeroMet