W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Robert i James o koncertach Big4 dla So What!, cz. 2
dodane 23.11.2010 23:42:01 przez: Overkill.pl
wyświetleń: 2490
W najnowszym MetClubowym magazynie So What! (nr 17.3), znajduje się obszerna relacja Steffana Chiraziego oraz kilku fanów, ze wspólnych koncertów Wielkiej Czwórki. Relacja Steffana poprzeplatana jest wywiadami z muzykami Metalliki, które to wywiady będziemy powoli zamieszczać. Na pierwszy ogień idzie Robert i James, przedstawiający ideę zorganizowania tych koncertów, wczoraj zamieściliśmy pierwszą część ich wypowiedzi (tutaj), dziś druga, ostatnia:



Metallica, Slayer, Megadeth, Anthrax. Skład, który wydawało się nigdy nie powstanie. Ale jest.
Spojrzenie Steffana Chiraziego na pierwsze cztery koncerty Wielkiej Czwórki, od wewnątrz.







Robert: Była taka chwila w Warszawie, gdy naprawdę poczułem motyle w brzuchu. Byłem po przeciwnej stronie sceny, w czasie koncertu Megadeth, i zobaczyłem, że James obserwuje ten koncert i jakby kłania się w stronę gitary Mustaine'a. Machał głową tuż obok niego, tuż przed nim, a Mustaine, grając dzikie riffy, też machał głową. Patrzyłem na nich. Tylko ich dwoje miało na sobie białe koszulki, tak na marginesie. I dotarło do mnie, że jestem świadkiem historii. James to skromny koleś, ale ja patrzyłem na dwóch największych twórców najcięższych riffów w metalu obecnych czasów. Byłem bardzo zadowolony mogąc oglądać tych gości z Hrabstwa Orange [w stanie Kalifornia], dzielących razem scenę. Później oglądałem Kerrego Kinga i pomyślałem, że jest tu trzech największych na tej planecie twórców najcięższych riffów...
James: I wszyscy oni pochodzą z Hrabstwa Orange.
Robert: Dokładnie, jest coś specjalnego w wodzie?
James: Coś jest pewnie w wodzie.
Robert: Ale co jest w wodzie?
Steffan: Wydaje mi się, że jest gorąco i słonecznie i zawsze, wiesz, pogoda jest zajebista w hrabstwie Orange.
James: Wiesz, tak samo jest w Anglii, cała sprawa z Birmingham. Kilka z twórców najcięższych riffów pochodzi właśnie z Birmingham [Judas Priest, Black Sabbath, Magnum, Led Zeppelin, Napalm Death, Duran Duran, przyp. ToMek]
Steffan: Tak, ale Birmingham jest według mnie mroczne i ponure, a Hrabstwo Orange jest słoneczne.
James: Wiesz, w mojej głowie jest ponuro i mrocznie, a chyba to ma jakieś znaczenie, prawda!?
Steffan: Dobry Boże, człowieku, cieszę się, że nie dorastałeś w Birmingham. Grałbyś każdą odmianę doom metalu.
James: Wiesz, proszę bardzo, spójrzmy na doom albo death metal, najcięższe kapele tego gatunku pochodzą z Florydy! Tam skąd starzy ludzie i gdzie są plaże, i Bóg.
Robert: Według mnie to, co jest w Hrabstwie Orange, to że jest tam wszystko, od kręcących twoim tyłkiem beatów, czy to meksykańskich czy czarnych, po...
James: ...gangi.
Robert: Albo po białych kolesi. Tam jest to szalone napięcie, wiesz o co mi chodzi?

Steffan: Więc dlatego tworzyliście tak ciężkie riffy, bo każdego z Was skopał po dupie jakiś gang?
James: (Szczerząc się) Dokładnie. Ukradziono mi rowerek, gdy miałem jedenaście lat. Muszę więc teraz podziękować wszystkim gangom z Hrabstwa Orange za to, że skopały mi tyłek i sprawiły, że zacząłem pisać wspaniałe riffy.
Robert: Wiesz, to dość ciężkie przeżycie. Tam jest naprawdę szalenie. Wracając, było naprawdę wspaniale widzieć jak tych dwóch gości dzieli ze sobą te chwilę.

Steffan: Biorąc pod uwagę to co powiedział Robert, w pewnym momencie pomyślałem: <i>'Wow, James patrzy, jak gra Dave'. A gdy mówił o kłanianiu się w kierunku jego gitary , pomyślałem: 'Whoa', po głowie chodziło mi: 'Jestem ciekawy, co zrobiłby Mustaine, gdyby odwrócił się i zobaczył, że James mu się kłania.'
</i>James: [Po prostu] kradłem kilka jego kostek!!! Albo nie, stroiłem mu gitary. Ale poważnie, oddałem mu co jego i powiedziałem: 'hey, kopiesz tyłki', a on podziękował.
Steffan: Powiedziałeś mi, że to był pierwszy raz, gdy obserwowałeś go z boku sceny.
James: yeah. Widziałem, jak gra Megadeth, ale nigdy z boku, w zasadzie to uczestniczyłem w tym, czy coś w tym stylu.
Steffan: Stałeś więc tam jako jego fan.
James: Wiesz, chciałem obserwować wszystkie kapele, żeby zobaczyć jak są zdenerwowani, bo my też trochę byliśmy. Co w zasadzie jest czymś wspaniałym, bo przy takich uczuciach gra się wspaniałe rzeczy, czasami to jakby dodatkowe życie.

Steffan: Gdy Wy wyszliście i podgłośniliście, to był po prostu czad, czad, czad! Chodzi mi o to, myślałem, że będzie ciężko, żeby było aż tak dobrze, bo standardowo jest bardzo dobrze.
James: Wiesz co ci powiem, że Metallica lubi wyzwania. Tak po prostu. Wiesz, na kolacji Tom Araya i ja, wiesz, on jest jednym z tych, o których myśli się, że jest ekstremalnym diabłem, ale on jest jednym z najfajniejszych kolesi na tej trasie. On ma takie nastawienie, że z nim można wyłącznie żartować. I tak było zawsze, jeśli chodzi o niego i o mnie. Nigdy nie było żadnych napięć. Powiedział: 'Hej, to wszystko jest świetne, jest zajebiste, ale i tak zamierzamy skopać wam tyłki.' Na co ja: 'Dokładnie tego chcę człowieku.'
Steffan: Muszą być jakieś zabawne historie z tej kolacji.
James: O tak, oczywiście, ale najśmieszniej było, gdy siedliśmy i gadaliśmy: 'Miałeś właśnie operację karku?'' 'Zobacz moją bliznę' 'Nie może być ty też?' i wtedy dołączył Dave: 'Goście, mój kark też jest do bani'. Wszyscy zaczęliśmy head-banging na początku lat 80-tych, więc teraz wszyscy mówimy: 'Wiesz co, gwarancja na moją szyje już chyba minęła', 'Na moją też', 'I na moją'.
Steffan: Wymieniliście się doświadczeniami na temat kręgarstwa?
James: Tak, dokładnie. 'Oh akupunktura, to i tamto', wymieniliśmy się opowieściami z placu boju o operacjach i takich tam, było dość zabawnie.
Steffan: Tom jest już oficjalnie poza królestwem head-bangingu?
James: Wysiadły mu kręgi, miał tę samą operację co ja.
Steffan: Ale Tobie kręgi nie wysiadły prawda?
James: Nie. Wypadł mi jeden z dysków i jedną kość trzeba było przyciąć [Shaving - dosłownie "golenie, przycinanie" - zabieg polegający na usunięciu uszkodzonych fragmentów chrząstki, z pozostawieniem fragmentów nieuszkodzonych, przyp. ToMek]

Steffan: To cena grania metalu. Gdy więc obserwowałeś Dave'a jak grał, czy twój umysł nieuchronnie uciekał do przeszłości, gdy Wy dwaj graliście razem na tej samej scenie? Czy też nie było retrospekcji?
James: Nie było retrospekcji, naprawdę. Wiesz, czasami wydaje mi się: 'Wow, ewoluowaliśmy we frontmenów i gitarzystów, doprowadziliśmy nasze zespoły na tak wielkie festiwale'. To z czego zdałem sobie sprawę, to czy pilibyśmy, czy byśmy nie pili, jakkolwiek, to by nie zadziałało (i nie mogliby być razem w Metallice, przyp. Steffan). Obaj chcieliśmy kierować tym pojazdem, a nie da się jechać, gdy chce tego trzech z czterech gości. To po prostu nie zadziała. Wiesz, tam naprawdę było go zbyt dużo, aby mógł zostać w zespole. I tak jak powiedziałeś wcześniej, czy nie wyszło na dobre to, że zaczął działać na własny rachunek? Świat metalowy dostał dzięki temu kolejny wspaniały metalowy zespół.

Steffan: To interesujące, bo muzycznie wydaje mi się, że Megadeth poszedł w zupełnie innym kierunku niż Metallica, jest to czasami jakby prog rockowy thrash, ten sposób grania jest bardzo... mówimy o tym... co czasami jest określane jako stoner thrash metal, czy czymś takim. Wy weszliście w tę strefę i jest to bardzo dziwny groove, naprawdę fajny, ale dziwny.
James: Wiesz, gdy patrzę na te wszystkie zespoły, to jest to Wielka Czwórka, i tak, zaczynaliśmy razem w tym samym czasie, każdy może wrzuca nas do jednej szuflady, ale jak się dokładnie przyjrzysz, to zobaczysz, że jesteśmy całkowicie różni.
Steffan: Jesteście bardzo różni, każdy wnosi coś innego do gry.
James: I dlatego te koncerty są takie wspaniałe. Anthrax ma to zabawne podejście, Megadeth jest ekstremalnie techniczny, w zasadzie odgrywają dokładnie albumy na scenie. Obawiali się swojej gry. A Slayer jest po prostu brutalny, to Szatan! Wiesz, czego możesz spodziewać się po Slayerze, co jest dobre. A my wnosimy to co wnosimy. Więc, są to wielkie koncerty.
Steffan: W rzeczy samej. Zgaduję więc, że presja zeszła już ze wszystkich [rozmowa ma miejsce po koncercie w Warszawie, przyp. ToMek]? Nie będzie już więcej nerwów? Czy dalej będziecie próbować czego tylko możecie, aby zmobilizować się jeszcze bardziej?
James: Wydaje mi się, że będzie tak samo. Wiesz, chcemy, żeby każdy kolejny koncert był jeszcze lepszy. Zawsze tak jest, ale teraz jakby nieco bardziej. Jak mogłoby nie być?Gdy jesteś tam i grasz riff "Battery", rozglądasz się, a Kerry King pokazuje na Ciebie, to myślisz sobie: 'Oh-no! W porządku, dam [z siebie] trochę więcej' - wiesz, to inspirujące.
Steffan: Czy dlatego zmienicie setlistę, aby była jeszcze cięższa niż kiedykolwiek? Chodzi mi o to, czy dorzucicie 'Fight Fire With Fire', aby pokazać, że jesteście naładowani [Metallica zagrała go na drugim koncercie Sonisphere, przyp. ToMek] ? A gdy graliście "The Four Horsemen" (Utwór, który z Metalliką napisał Dave Mustaine, przyp. ED), był to świadomy wybór do rachunku, czy po prostu pasujący do tej nocy kawałek?
James: Wiesz, na pewno nieco dłużej myśleliśmy nad tym setem. Przez większość czasu na zasadzie: 'Ostatnio jak graliśmy tutaj, to graliśmy ten kawałek, ten i ten'. Chcieliśmy więc zmienić je i odświeżyć setlistę i to było dla nas najważniejsze, naprawdę, wiesz, żeby fani nie słuchali tego samego setu. Nawet, jeśli wcześniejszy koncert był dwa lata wcześniej, wiesz. Często gramy w Warszawie, więc było to nieco trudne, ponieważ musieliśmy wymienić dość sporo. To był priorytet numer jeden. Po drugie zależy też, czy gramy wewnątrz czy na festiwalu. Na festiwalach gra się nieco bardziej 'festiwalowe' piosenki, takie, które ludzie będą mogli śpiewać razem z nami.



Steffan: Musiało być sporą zabawą zagranie "Hit The Lights" i podobnych kawałków dla 80, 90 tysięcy ludzi skupionych na tak dużym obszarze, to musiało być poruszające...
James: Pierwszy kawałek, który razem napisaliśmy? O tak! Ale ja byłem bardziej nostalgiczny niż połowa fanów, jaka tam była. Ale wiesz, wydało mi się dziwne na koniec setu, gdy powiedziałem: 'Metallica was kocha', ponieważ wydawało mi się, że stoję tam jako reprezentant wszystkich zespołów. Nie chciałem tak po prostu powiedzieć tylko Metallica, czułem, że muszę powiedzieć za wszystkie zespoły, bo graliśmy razem. To nie było tak, że: 'Metallica kończy swój koncert, bla, bla bla'.
Steffan: W porządku, nie chciałeś, żeby wyglądało, że zgarniasz wszystko.
James: Nie, ani trochę.
Steffan: Muszę zapytać, czy to zejście się razem wpłynie jakoś na nowy materiał, który macie pisać?
James: Jeszcze nie. Nie chcę martwić się o inspirację. Wiesz, będzie co będzie. Ale tak, może będziemy bardziej techniczni, zabawni lub bardziej szatańscy, nie wiem, zobaczymy.
Steffan: Więcej Szatana. W porządku. Chciałbym dodać, że James właśnie otrzymał ogromny talerz z deserem i widzę ten szatański błysk w jego oczach.
James: O tak, pokusy na trasie są teraz całkiem inne. Szatan pojawia się pod postacią ciastka z kremem.


ToMek 'Cause We're Metallica
AeroMet



Waszym zdaniem
komentarzy: 13
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak