Jakiś czas temu, po lekturze książki „W pogoni za Metallicą” autorstwa naszego niezawodnego Meniosa (i jego żony Kasi – pozdrawiam oboje), natknąłem się w sieci na interesujący artykuł na stronie
northjersey.com. Jego bohater od razu skojarzył mi się z Piotrkiem. Zamiast streszczać wspomniany tekst, postanowiłem przetłumaczyć go w całości, żeby nie pominąć niczego z tej niezwykłej historii. Artykuł podzieliłem na trzy części, a dziś pierwsza z nich. Zapraszam do zapoznania się z historią Rona Clarka.
Rzadko się zdarza, by fani mieli okazję stać się przyjaciółmi z tymi, których czczą, ale jednemu z fanatyków nie tylko spełniło się to marzenie, ale ostatecznie otrzymał on uznanie i podróżował po świecie z zespołem, który kocha.
Na co dzień, Ron Clark jest jednym z wielu. Mieszkańcem dzielnicy miasta Clifton, Atheni, który jest właścicielem firmy stolarskiej w Nutley, jak również prowadzi biznes ATM
(bankomaty – przyp. tłum.) w okolicy.
Oddany chrześcijanin; nikomu nie przyszłoby do głowy, mijając go na ulicy, widząc go w kościele lub pracując z nim nad projektem konstrukcji w Paterson, że jest podróżującym po świecie miłośnikiem zespołu heavy metalowego.
I że być może nigdy nie podróżowałby tą droga, gdyby nie uporczywy, ale istotny, wpływ muzyki, który utorował drogę do jego niespodziewanej wyprawy.
Clark powiedział, że dwie dekady temu, kiedy był wrażliwym trzynastolatkiem, jego wiedza muzyczna była ograniczona do
„tego, czego możesz posłuchać z matką lub ojcem”, jadąc samochodem i dodał z uśmiechem, że
„była to prawdopodobnie dziewczęca muzyka.”
Jednak pewnego dnia, jego dobry kumpel wrzucił płytkę do jego odtwarzacza i nacisnął ‘play’. Piosenką, którą usłyszał, był utwór „One” Metalliki, epicki, siedmiominutowy kawałek wydany w 1989 roku, który huśtał się pomiędzy czystymi a mocno zniekształconymi metalowymi riffami.
„Ustawił płytę na powtarzanie i wyszedł, żeby wziąć 35-minutowy prysznic” - przypomina sobie Clark.
”Na początku byłem zirytowany i nienawidziłem tego utworu, ale przy trzecim razie było w porządku, a przy piątym mogłem już powiedzieć o sobie: ‘jestem fanem Metalliki’.”
Pierwszy raz zobaczył zespół na żywo podczas trasy „Load” w 1996 roku w Madison Square Garden. Następnie zdobył bilety na koncert, odbywający się kolejnego wieczora w Meadowlands.
„Pomyśleliśmy ‘oh [tu pada przekleństwo], macie nas’. Nie biorę narkotyków ani niczego takiego, ale dla mnie oglądanie ich na żywo było jak narkotyk.” – mówi Clark.
„ To jedna z tych rzeczy, którą musisz umieścić na swojej liście życzeń.”
Od tego dnia powoli rozpoczął swoją misję. Przez całe liceum aż do ukończenia college’u pracował i oszczędzał pieniądze.
„Każdej nocy jadłem makaron za 75 centów i nawet nie brałem do niego sosu pomidorowego” – uśmiecha się Clark.
W 2003 roku po ukończeniu studiów z prawa karnego na CUNY John Jay na Manhattanie, kupił małego vana, wyrzucił tylne siedzenia i wstawił w to miejsce łóżko. Plan był prosty: jeździć na każdy jeden z koncertów Metalliki podczas trasy po Ameryce Północnej w tamtym roku.
„To było szalone” – mówi Clark.
Podczas jednego z koncertów, Limp Bizkit, który otwierał występy na tej trasie, przestał grać w połowie show i wyróżnił zagorzałego fana.
„Stary, na ilu koncertach zamierzasz być?” – Clark przypomina sobie pytanie zadane przez wokalistę, Freda Dursta.
„Na wszystkich” – odpowiedział.
„Niemożliwe, na pewno nie na wszystkich” – zadrwił Durst.
Około 6 miesięcy i 80 koncertów później, Clark dotrzymał słowa, przedzierając się przez tłumy na ogólnie dostępnych sektorach, by dotrzeć do pierwszego rzędu i zająć miejsce dokładnie przed sceną, każdego wieczoru.
„To było moje marzenie” – mówi triumfalnie.
„Mimo, że za dużo nie spałem.”
Jednak pod koniec trasy „Poor Touring Me” to, co się wydarzyło przerosło jego najśmielsze oczekiwania.
DanielZywy
overkill.pl