Portal
RollingStone.com sprawozdaniem autorstwa Kory'ego Growa przybliżył nieco pierwszy od listopada 1999 roku występ Metalliki z orkiestrą symfoniczną.
Jeśli masz zamiar wystąpić przed osiemnastotysięcznym tłumem zagorzałych fanów Metalliki z wykładem na temat historii muzyki klasycznej, lepiej powiedz coś ciekawego w tym temacie. Na szczęście dla Michaela Tilsona Thomasa – dyrektora artystycznego orkiestry z San Francisco - porwanie tłumu w piątkowy wieczór było rzeczą łatwą. W końcu Metallica była po jego stronie.
Po wyjaśnieniu, w jaki sposób XX-wieczny artystyczny prąd zwany futuryzmem został zainspirowany muzyką, Thomas przedstawił utwór rosyjskiego kompozytora Aleksnadra Mosołowa pt.
Iron Foundry i do wykonania zaangażował thrasherów z Bay Area.
Futuryzm już nigdy nie będzie taki sam - stwierdził Thomas przed prezentacją klasyka. I miał rację. Metallica dodała potężne, heavy metalowe riffy do skądinąd awangardowego utworu klasycznego, tworząc z niego potwora. To był centralny punkt piątkowego wieczoru.
20 lat temu Metallica i San Francisco Symphony występowali wspólnie po raz pierwszy, nagrywając orkiestrowe interpretacje utworów Metalliki, które znalazły się na albumie
S&M, natomiast 6 września 2019 zaprezentowali się pod tytułem
S&M2. Tam, gdzie pierwsze występy były sprawą intymną, w której uczestniczyło mniej niż 3500 osób, piątkowy koncert był ogromny. Było to wydarzenie inaugurujące otwarcie hali
Chase Center - nowej miejscówki ekipy
Golden State Warriors. Metallica prezentowała się na obrotowej scenie, aby każdy mógł ich dogodnie prześwietlić.
Pomysł na koncert był ryzykowny - co, jeśli orkiestra zrujnuje utwory Metalliki? Kapela wybrała jednak takie utwory, które dobrze zadziałały w towarzystwie łkających strun symfoników i wielkich, napompowanych aranżacji. Grali wielkie hity (
One,
Wherever I May Roam), rzeczy spokojniejsze w formie (
All Within My Hands,
The Unforgiven III), a także jedno dzikie solo na wiolonczeli (
Anesthesia - Pulling Teeth) - z każdego utworu tworząc dosłownie mini-symfonię.
Od niemal czterdziestu lat wielkie przedsięwzięcia definiują karierę Metalliki - filmy dla IMAX, festiwale na zamówienie, rockowy poemat u boku Lou Reeda. To, że trzeba tworzyć mięsiste, masywne koncepcje, ma coś wspólnego z kompozytorami muzyki klasycznej: taki Beethoven potrzebował naprawdę dużej orkiestry, by móc poczuć siłę swoich kompozycji po fakcie utraty słuchu. Dlatego oglądanie Metalliki na koncercie w towarzystwie około 75 muzyków filharmonii wydawało się dowodem na to, że rozmiar ma znaczenie jeśli chodzi o hard rock i heavy metal. Metallica udowodniła to oczywiście już dwie dekady temu; Moody Blues i Deep Purple udowodnili tę tezę już pół wieku temu, gdy byli jednymi z pierwszych zespołów współpracujących z orkiestrami symfonicznymi - jednak to Metallice i San Francisco Symphony udało się z powodzeniem wypełnić dźwiękiem przepastne Chase Center.
W rzeczywistości filharmonicy pokazali, że mogą wejść do królestwa metalowców nawet bez Metalliki, gdy rozpoczęli koncert wspaniałym intro kapeli, którym jest filmowy temat autorstwa Ennio Morricone. Zabrzmiało to potężnie i pięknie, a fani nucili tę triumfalną melodię.
San Francisco Symphony pokazała się ponownie po przerwie, kiedy zaprezentowali fragment z
Suity Sycylijskiej rosyjskiego kompozytora - Sergiusza Prokofiewa. Fani zgromadzeni w Chase Center nie znali tego utworu, ale Michael Tilson Thomas sprzedał go, opisując kompozycję jako
potężny taniec zachwycającej zemsty.
Orkiestra pokazała swoją prawdziwą grację, gdy czterech członków Metalliki dołączyło do nich w czasie pierwszego wspólnego utworu – instrumentalnego
The Call Of Ktulu z krążka
Ride the Lightning. Partia smyczkowa zabrzmiała z niemal filmowym rozmachem, gdy James Hetfield i Kirk Hammett rozpoczęli niesamowite intro utworu. Ostatecznie, gdy kompozycja przeistoczyła się w metalową kanonadę, sekcja orkiestry nabrała mocy, a bębny szaleńczo wtórowały wespół z Larsem Ulrichem za zestawem perkusyjnym. Dyrygent
Edwin Outwater podskakiwał i kołysał się w rytm muzyki. Publiczność odwzajemniła zachwyt gromkimi okrzykami i ryknięciami.
Witajcie w tej cudownej przygodzie - mówił Hetfield tuż przed odpaleniem
The Memory Remains. Fani cudownie nucili niezapomnianą wokalną melodię Marianne Faithfull, pomimo tego, że smyczki przykryły nieco ten moment. Orkiestra dodała trochę stylu Morricone w czasie
The Outlaw Torn. Później nadszedł czas na pierwszy skomponowany wspólny numer na orkiestrę i Metallicę:
No Leaf Clover to kompozycja, która zadebiutowała na płycie
S&M. Utwór idealnie wtapiał się w owacje na stojąco, serwowane przez publiczność. Ale dotychczasowe utwory były tylko preambułą.
Część druga, która nastąpiła po 20-minutowej przerwie, była momentem, w którym Metallica udowodniła, że dzięki współpracy z orkiestrą wszystko jest możliwe. W czasie niecodziennej sytuacji, gdy Hetfield wystąpił bez Metalliki, to orkiestra wykonała kawał dobrej roboty, gdy wybrzmiała oszałamiająca aranżacja
The Unforgiven III. Symfonia stanowiła też szlachetne tło w akustycznej interrpretacji utworu zamykającego krążek
St. Anger -
All Within My Hands. Największą niespodzianką było zaprezentowanie solówki
Anesthesia Pulling Teeth, autorstwa nieżyjącego basisty Metalliki -
Cliffa Burtona. Członek orkiestry -
Scott Pingel - zagrał na elektrycznej wiolonczeli i snuł swoje dzikie wizje nawet po dołączeniu Ulricha.
Publiczność była podzielona w czasie mniej oczywistych utworów. Podczas, gdy większość oglądających wydawała się być megafanami Metalliki - jedna osoba trzymała transparent prezentujący oblicze
Michaela Kamena - dyrygenta, który przewodził koncertom 20 lat temu, to cały tłum uaktywniał się w czasie prezentacji największych hitów zespołu, z których wszystkie zyskały nową formę przy akompaniamencie orkiestry.
One w pewnych momentach mógł kojarzyć się z twórczością Danny'ego Elfmana. Środkowa część
Master Of Puppets zyskała na dramaturgii, ponieważ orkiestra dołożyła swoje w czasie podwójnej gitarowej solówki Hetfielda i Hammetta. Natomiast przy
Wherever I May Roam ten majestatyczny utwór jeszcze bardziej się rozrósł, gdy orkiestra dołożyła swoje elementy.
Jednak to dwie końcowe kompozycje wydawały się być esencją wieczoru. Jedną z tych melodii był największy przebój Metalliki -
Enter Sandman. Wersja z orkiestrą była większa i cięższa, niż kiedykolwiek wcześniej, a wszystko dzięki
Michaelowi Tilsonowi Thomasowi, który dołączył do aranżacji swoje klawisze. Ponadto dyrygent wstrząsnął nieco interpolacją utworu Metalliki, dokładając fragment kompozycji z albumu
...And Justice For All -
The Frayed Ends Of Sanity. Beethoven by przyklasnął temu zabiegowi. Jest jeszcze
Nothing Else Matters, który uchwycił ducha
S&M. Orkiestrowe wstawki Kamena można było usłyszeć już na
Czarnym Albumie i piątkowej nocy utwór po raz trzeci, czy czwarty wybrzmiał tak, jak został pierwotnie skomponowany. Słowa
Nothing Else Matters w pełni oddają prawdziwą istotę koncertów u boku orkiestry:
Otwórz umysł na inny punkt widzenia. Sądząc po reakcji publiczności, ten tekst jest perspektywą, którą Metallica powinna eksplorować częściej, niż co kilka dekad.
Marios
Overkill.pl