W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Some Kind Of Monster - recenzja filmu
dodane 25.01.2012 00:35:17 przez: ToMek
wyświetleń: 3638
Kontynuując recenzje wydawnictw Metalliki prezentujemy coś, o czym kiedyś tak ostro dyskutowaliśmy całymi tygodniami. Ba – pamiętacie naszą trasę ze SKOM po Polsce? Poniżej recenzja właśnie Some Kind Of Monster, zamieszczona na bloodbuzzed.com, a przetłumaczonego przez Rafała – dziękuję!


"Some Kind of Monster" - Metallica zmierza ku terapii



Nie siedzę w heavy metalu czy w muzyce rockowej, więc nie jest niespodzianką fakt, że nie lubię Metalliki. Cóż, nawet gorzej, nienawidzę Metalliki. Ich stale obecna patetyczna poza, połączona z wokalem Jamesa Hetfielda, szczególnie mnie irytuje [to, jak kończy się każde zdanie, kurwa mać] i oczywiście ich brutalny sukces. Będąc nastolatkiem [byłem takim 'dziwakiem', który nie mógł słuchać Nothing Else Matters, nadal nie mogę] stworzył się ten mój związek z zespołem [perkusista Lars Ulrich nie pomógł krucjacie przeciwko Nepsterowi]. Ale chyba czas prowadzenia mojej wojny przeciwko zespołowi, minął, więc przyznaję, że byłem wystarczająco zaciekawiony oglądaniem tego wysoko ocenionego filmu dokumentalnego.

To było niesamowite, że Metallica, każdy z jej indywidualności, pozwolił twórcom filmu być tak blisko nich przez prawie dwa lata, od 2001 do 2003, w którychmieli nagrać nowy album. Film szybko pokazuje, że nie jest tylko o 'St. Anger', ich ósmym albumie studyjnym, ale ma także wzgląd na bardzo burzliwe czasy zespołu. Nie oczekuj więcej wspaniałości i przyjemności z tworzenia albumu. Fani Metalliki nie oczekiwali ładnego i pochlebiającego portretu swoich bohaterów. Zamiast tego znajdziesz w filmie trochę nieszczęścia i walki między nimi samymi.



'Some Kind Of Monster' [świetny tytuł filmu] opowiada o zderzeniu się różnych osobistości zespołu i ich psychologicznej dynamice. Ich ujawnianie się jest czasami brutalne. Przez chwilę, długą chwilę podczas filmu wydawać się może, że to co oglądasz powinno być rozpadem zespołu. Ich członkowie są ewidentnie wypaleni i trudno by widzowie mogli zobaczyć prawdziwe zainteresowanie z tworzenia nowej muzyki. Widzimy jak decydują się na wynajęcie terapeuty, aby pomógł im kontrolować ich emocje i pomógł załagodzić spięcia szczególnie pomiędzy Hetfieldem a Ulrichem.

Jest tu sporo 'gówna' [przepraszam za wyrażenie] otaczającego Metallikę. To jak zwolnili basistę Jasona Newsteda, starcia 'ego' pomiędzy dwoma liderami zespołu, producenta, który nie jest zdolny do mediacji, pobłażania zespołu, który stał się 'zbyt duży', pojednanie ich rodzin z muzyką i rockowym stylem życia, Napster, uzależnienia ... to wszystko występuje w przejmujących scenach. Brak entuzjazmu w tworzeniu muzyki czy nawet w ćwiczeniach jest oczywista. Ale jakimś cudem są zbuntowani przeciwko poddaniu się. 'Some Kind of Monster' ujawnia się jako dokument o terapii. W niektórych scenach wygląda to na męczarnie [scena z Davem Mustainem - liderem zespołu Megadeth jest niepokojąco szokująca], ale w końcu doszli gdzieś [dołączenie Roberta Trujillo jest bardzo ważnym czynnikiem], jest to proces przetrwania, samopoznania i bólu.

Jest tam poruszonych kilka bardzo ważnych problemów. Jeden z nich nadmiernie wydłuża film. To zrozumiałe, że skoro reżyserzy Joe Berlinger oraz Bruce Sinofsky wiele godzin filmowali, to mieli wiele materiału. Jednak biorąc pod uwagę, że większość filmu rozgrywa się w studio film cierpi z powodu długości [może fani tak nie uważają]. Podczas oglądania miałem wrażenie, że jest tam wiele gwałtownych zmian. Wydaje mi się, że zespół mimo tego, że pokazuje tak wiele, umieścił tam pewne ograniczenie. Wspomnienia zespołu z przeszłości nie są naprawdę uzasadnione, rozpoczęcie walki pomiędzy Jamesem a Larsem czy terapeutą nie jest wyjaśniona na ekranie, również sprawy związane z Mustainem i Newstedem. Prezentowanych jest wiele 'sytuacji', ale nigdy w całości rozwinięte.



Ogólnie, "Some Kind of Monster" jest to bardzo mocny film, czasami absolutnie imponujący, o jednym z największych zespołów ostatnich 30 lat i ich najgorszych momentach. Fani absolutnie MUSZĄ to zobaczyć, nawet ludzie, których nie obchodzi taka muzyka mogą znaleźć tam coś interesującego. Gwiazdy rocka są drobiazgowi, skomplikowani i wrażliwi jak wszyscy inni ludzie. Chwała członkom Metalliki za bycie tak odważnymi, aby ujawnić się jako istoty ludzkie.

OCENA : 6,75/10


Rafał
Overkill.pl


Waszym zdaniem
komentarzy: 10
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak