Login:
Hasło:
Rejestracja Przypomnienie hasła
27.04 |
PVRIS, Warszawa |
08.05 |
The Kills, Warszawa |
11.06 |
Tool, Kraków |
21.07 |
Lenny Kravitz, Kraków, Łódź |
13.10 |
Duff McKagan, Warszawa |
14.08 |
Dead Poet Society, Warszawa |
13.08 |
grandson, Kraków |
08.08 |
Motionless in White, Kraków |
09.07 |
Palaye Royale, Warszawa |
02.07 |
Thievery Corporation, Warszawa, Kraków |
26.06 |
Boston Manor, Warszawa |
26.06 |
Atreyu, Warszawa |
12.06 |
Underoath, Warszawa |
20.04 |
Armia, Kraków, Zabrze |
20.04 |
Cassyette, Warszawa |
10.04 |
Fast Animals and Slow Kids, W-wa |
06.04 |
King Nun, Warszawa |
30.03 |
Judas Priest, Saxon, Kraków |
27.03 |
Tom Odell, Warszawa |
26.03 |
Mother Mother, Warszawa |
Through The Never – recenzja soundtracku
Już niedługo na półkach sklepowych pojawi się wersja DVD/Blue-ray filmu Metalliki z zeszłego roku. Póki co, od jakiegoś czasu można zakupić soundtrack do tej produkcji, którego naszą recenzję znajdziecie poniżej – zapraszam.
Trzeba przyznać, że set zagrany na koncercie nie powala. Mamy tu niejako „the best of Metallica”, czyli kawałki grane na większości koncertów od samego początku działalności zespołu. Jednak trzeba przyznać, że samo wydawnictwo jest bardzo interesujące i można na nim poczuć klimat koncertu.
Zaczyna się klasycznie – znany duet z „Ride the Lightning” czyli creep i for whom, wprowadza nas w sposób niezwykle energetyczny do show. Solo Kirka po ostatnich taktach tego drugiego zamienia się donośny ryk Jamesa „Gimmie fiu, gimmi faj, gimmi dajabazajaj”, po którym słychać potężne uderzenie ognia buchającego ze sceny.
Tu warto zaznaczyć, że jakość dźwięku jest rzeczywiście bardzo dobra, gitary i perkusja odpowiednio nagłośnione, wokal dopieszczony. Nie obyło się zapewne bez dogrywek w studiu, jednak to nie jest najważniejsze – ważne jest to, że czuć moc i power porównywalny z tym, jak wypada Metallica na żywo. Chociaż szczerze przyznam, że takie na siłę urzeczywistnianie tego bootlegu, jak np. awaria mikrofonu w Ride the Lightning, nie jest dobrym posunięciem – jak wygładzamy wszystko, to wszystko.
Numer 5. w secie to obowiązkowo ballada – w tym wypadku pada na „One”. Tutaj też słychać świetnie zmiksowany wokal i dobrze słyszalny bas, co w przypadku utworów z ...And Justice jest sporym osiągnięciem. Tak swoją drogą czasem nasuwa mi się myśl, jakby to było fajnie, gdyby Kirk drugie solo grał na kanale czystym, jak w oryginale – z pewnością dodałoby to smaczku tej kompozycji. Trzeba też dodać, że tu akurat świetnie dograno również perkusję – podwójna stopa chodzi, aż miło.
Kolejnego kawałka w secie musimy się z pewnością porządnie wyuczyć – wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że Memory Remains usłyszymy na lipcowym koncercie w Warszawie. Wypada on niezwykle efektownie, zwłaszcza w części „uooooOoooOOOOooo”, którą chyba każdy sobie nie raz i nie dwa nucił pod nosem.
Ostatnim utworem na pierwszym krążku jest kawałek, który kojarzy mi się nie tyle co z Black Albumem, na którym został pierwotnie wydany, co z albumem koncertowym S&M. Wherever I May Roam brzmi tutaj chyba nawet potężniej i lepiej niż na wydawnictwie z 1999. Poddaję to pod dyskusję, czy solo Kirka z tego utworu nie jest najbardziej „feelingowym” w historii tego zespołu – jak uważacie? Chyba najbardziej efektownym podsumowaniem tej części koncertu jest mocne jamesowe „huj” na koniec wherever.
Drugi dysk zaczyna się od utworu, który jako jedyny przetrwał próbę czasu i jest nadal grany od zakończenia trasy promującej Death Magnetic. Cyanide w wydaniu live brzmi ciekawie i energetycznie, chociaż w momencie kiedy James krzyczy „empty the say” w tle słychać, jakże przez nas lubianą i cenioną, ścianę dźwięku – niejako tribute dla albumu z 2008 roku. Na plus wyróżnia się jednak gra gitar w wolniejszej części, oraz podczas solówki.
Gdy cyjanek przestaje działać, najpierw zostajemy poddani wymiarowi sprawiedliwości, a gdy trafiamy do więzienia wpadamy w nałóg narkotykowy. Innymi słowy – po Cyanide słyszymy duet utworów tytułowych dwóch albumów - ...And Justice For All i Master Of Puppets. Tworzy to maszynę niezwykle potężną i dumnie kroczącą, którą chyba każdy fan chciałby usłyszeć live. Ach, te marzenia, żeby to było jeszcze na otwarcie koncertu...chociaż może i lepiej nie, bo chyba po takim początku nikt by żywy nie został. Warto dodać, że master jest niemalże w całości zaśpiewany przez Jamesa, co nie zdarza się często – chociaż taki smaczek, skoro słyszymy same hity.
Nie wiem jak Wy, ale gdy słyszę pierwsze takty Battery to mam przed oczami jedną z najlepszych scen w filmie – kiedy Trip oblewa się benzyną i efektownie zrzuca ją na ziemię podpalając się i atakując jego wrogów. Słowem: ciary.
Nothing Else Matters jest jednym z tych utworów, które w mojej opinii o wiele lepiej brzmią na żywo, aniżeli w wersji studyjnej. Sam dobrze pamiętam mój pierwszy koncert, Bemowo 2010 i ten dreszcz emocji, kiedy James gra pierwszą część utworu, siedząc samotnie na scenie, bez podkładu perkusji. W moim odczuciu taka wersja tego klasyka jest zdecydowanie lepsza, niż ta zagrana na soundtracku do TTN, bliższa oryginałowi. Mam cichą nadzieję, że w tym roku chłopaki powrócą do tamtej wersji live.
Ostatnim kawałkiem w regularnym secie jest jakże przez nas kochany i wielbiony Enter Sandman. Chociaż o wiele ciekawiej brzmi to, co się dzieje po jego zakończeniu – znane z Cunning Stuns wybuchy i ogólny armagedon sceny. To też był jeden z lepszych motywów w filmie – ostateczny pojedynek, który rozwala całe miasto.
Wydawnictwo zamyka Hit the Lights, zagrany w iście oldschoolowych warunkach. Złośliwcy mogą powiedzieć, że Metallica skończyła się w tym wypadku na Kill'em all, bo po pierwszym utworze z debiutu zespołu słychać już tylko Oriona, granego przy pustych trybunach w trakcie końcowych napisów.
Wypada mi jakoś podsumować ten soundtrack. Daję mu notę 5,5/10, ponieważ ma w sobie moc, energię, świetne brzmienie – można się poczuć jak na koncercie. Z minusów można wymienić słabą setlistę, brak trzech utworów (Fade To Black, Welcome Home i Seek And Destroy), które były zagrane na tamtych koncertach i sztuczne urzeczywistnianie, poprzez „awarie” sprzętu. Plusów jest jednak ciut więcej, więc mogę zachęcić do zakupu – przyjemnie się tego słucha.
Leper Messiah
Overkill.pl
Waszym zdaniem
komentarzy: 36
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Leper_Messiah
Cała przyjemność po naszej stronie i przepraszamy ale taka gra słówek jest silniejsza od nas:))
|
O ile nagłe, "niespodziewane" zakończenie Sandmana ma sens, to techniczne problemy w środku RTL są wkurzające. Zawsze odruchowo się krzywię jak to usłyszę.
W filmie, Hetfield robiący groźną minę do technicznego, jakby miał mu grozić zwolnieniem z pracy, też wypada sztucznie - przecież od lat lansuje image dobrego tatusia i zawsze uśmiechniętego człowieka.
Całość, to bardzo dobrze nagrany i zmiksowany show. Owszem są dogrywki w studio, ale tak było nawet z S&M, więc to norma.
Problemem jest to, że takich, a nawet lepszych nagrań Live metallica ma już sporo, więc trudno się nim cieszyć..
Poza tym, cały ten film i Soundtrack byłyby znacznie lepiej widziane, gdyby między albumami nie było tyle lat przerwy.
|
NIKT, Adamas - wybaczę wam offtop, bo leżę i się turlam :)
Marios - wiesz, byłem na filmie, pamiętam kontekst zepsutego mikrofonu i wszystko rozumiem. Tylko idąc Twoim tokiem rozumowania, to na soundtracku Battery powinno się skończyć przed solówką (tak, jak w filmie), a do wherever powinien być puszczony tylko wstęp. Poza tym ktoś może kupić sam soundtrack, a nie oglądać filmu i wtedy sobie pomyśli "o co chodzi, czemu nie naprawili tego?".
|
Będzie Egonia Połnocna i Południowa :D
A może nie spamujmy tylko chodźmy na fb
|
W tedy nie będzie nam grozić Islamizacja a Egonizacja:)
|
A co jak Europa zamieni się w Egonię? :D
|
Boje się że takim sposobem dojdziemy do komedii kryminalnych i któryś z nas przypomni sobie o "Gangu Olsena";) Będzie klawo jak cholera:))
|
Nikt
Oklaski :D
Są też filmy troltasy
Powrót Trola
Gra o Trol
|
Masz na myśli takie filmy jak "milczenie trolli"?:)
|
Że nie wspomnę o filmach typu troller :D
|
Nikt
Podobano każdy troll był kiedyś człowiekiem :D
|
No i klasyk: "Noc Żywych Egonów"
|
The Call Of Egon :D
Egonula
Egonstein
Pamiętniki Egonów
|
Meta jest jak Miller:nigdy nie kończy :D
Nie ubliżając jednym ani drugim :D
|
Coś mi się zdaje że za chwilkę wejdziemy na temat KIRKA i filmów grozy czyli TROLLORÓW:)
|
Pod koniec filmu to by pewnie wyszło że jednak na RELOADZIE:))
|
Nikt
Ale to co przestawiłeś to taka latynoska trolonowela :D
|
Nikt
Metallica skończyła na Loadzie :D
|
To by dopiero było "kino": dwoje aktorów porno w pierwszej scenie kłóci się o "za drogie szklanki" po czym facet stwierdza że ona skończyła się na KEA i wychodzi:))
|
Ale "egon"ma taki erotyczny wydźwięk. Kojarzy się z "ogon" lub "eros".
Biorąc pod uwagę postępowania właściciela jest to S&M.
|
Nikt
Boję się pornoli pod szyldem egonfilia i strony egontube.
|
|
Całe zjawisko można by nazwać Egontropią:) A wiesz jak można by nazwać wesołego/podnieconego trola? Egonforia;) To zjawisko można by zauważyć gdyby METALLICA nagrała MOP II bez ballady z JAMES'em pod wpływem alkoholu:)
|
A ci neutralni to Egonarni?:))
|
Nikt
Nie chcę udawanej ralacji Gwiazda-Troll.
Chory pomysł:
Trolotucja
Idziesz, płacisz 50 zł i trolują przez 15 minut :D
Podejrzewam, że na cześć to będą Egontutki w wersji wulgarnej Egonurwy.
|
Adamas
Jeśli chcesz to po koleżeńsku mogę Cię trollować od czasu do czasu:)
|
Nikt
Ale każdy by się chciał dorobić swoich własnych Egongutanów :)
|
Adamas
Nie Ty jeden masz takie myśli ale olej to:) Przynajmniej Egongutany nie będą Ci zarzucać że się skończyłeś na KEA i zbyt dużo życzysz sobie za szklanki;)
|
Tak szczerze powiem otwarcie:
bywają chwile kiedy jest mi realy smutno, że już nigdy nie dam rady naprawdę ale tak naprawdę opanować gitary że o języku polskim nie wspomnę) i zastanawiam się co ja robiłem przez wiele lat
i napewno nigdy nie będę miał okazji się "potknąć" na nagranej płycie
|
Adamas
Widać niektórzy zapuszczają muzykę i siedząc w skupieniu wyłapują tylko "potknięcia" zamiast słuchać muzyki.
|
a7xsz
A to poznajesz na której nucie była poprawka a na której nie?
Bo może złościsz się na momenty, które zagrali czysto a nie słyszysz poprawek tam gdzie zafałszowali?
I zawsze mnie ciekawiło jak można muzyki słuchać intelektem a nie emocjami? Myślisz, że Morricone nigdy batutą źle nie potrząsł?
| czak noris 11.01.2014 23:57:59
przepraszam,o jakim filmie dyskutujecie?
|
Powtórzę raz jeszcze, bo mam przeczucie, że nie wszyscy wiedzą po co została wyeksponowana "awaria mikrofonu".
Ta "awaria" to element show, żeby James mógł po aktorsku zagrać, jak bardzo jest "zły" z powodu "niedziałania" mikrofonu. Poza tym tam zjeżdżały cztery ogromne teslowskie transformatory, więc trzeba było wykombinować jakieś efekciarskie "przepięcia".
To jest ścieżka dźwiękowa do filmu, a nie normalny gig. Ścieżka odzwierciedla sceny z filmu. Tak samo jak przy Sandmanie. Po co zostawili dźwięki rozpierduchy? Jak wygładzać wszystko to wszystko. Tylko, że po wyciszeniu tych wszystkich zamierzonych efektów ścieżka dźwiękowa stałaby się zwykłym koncertem.
|
Przesłuchałem wiele razy ten soundtrack.
Wkurzają mnie trochę te poprawki dogrywane w studio. Podwójna stopa szaleje, solówki idealne.. dla laika ok. Ale słyszałem setki bootlegów i wiem jak brzmi nagranie live.
Orion to po prostu studyjna nowa wersja tej z 86. Re-edycja. Nigdy w życiu by tak nie zagrali live. Co nie zmienia faktu, że świetnie brzmi, prawie identycznie jak oryginał.
Faktem jest, że soundtrack skończył sie na Kill'Em All.
Trochę dla mnie dziwny jest dobór i kolejność utworów.
I nie zgadzam się, że Wherever I May Roam brzmi lepiej niż na S&M. Symfonii nic nie przebije, najlepszy live w historii to był.
| dave123 11.01.2014 20:47:27
koleś recenzuje że prawie wszystko jest och i ach, po czym daje notę lekko ponadprzeciętną. Trochę dziwne jak dla mnie...
|
Zapraszam do dyskusji - najciekawsze recenzje z komentarzy wkleimy do osobnego newsa :)
|
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
|