W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Z pogoni za Metallicą uczynił sposób na życie - wywiad
dodane 19.02.2014 15:05:07 przez: DanielZywy
wyświetleń: 3901
Z pogoni za Metallicą uczynił sposób na życie... Hm, o kim to może być? Podpowiem: osoba sławna w kręgu fanów tego zespołu, odbyła sporo podróży za ukochaną kapelą, niedawno wydano jego książkę... Tak, to właśnie Menios. Dziś prezentujemy Wam obszerny wywiad z Piotrkiem, który przeprowadził Łukasz Mróz. Pojawił się na jego blogu, a Łukasz nam go udostępnił. Dziękujemy i zachęcamy do odwiedzania jego bloga.


Kiedy po raz pierwszy usłyszałem o historii Piotrka, od razu wiedziałem, że muszę go poznać. Uwielbiam pozytywnie zakręconych ludzi, a kiedy ktoś jest pozytywnie zakręcony na punkcie mojej ulubionej kapeli, zyskuje moją sympatię jeszcze szybciej. Tak było z Piotrkiem „Meniosem” Kowieskim, który do tej pory był na 64 koncertach Metalliki (w tym na 62 z żoną Kasią), jest rozpoznawany przez członków zespołu i tylko w tym roku planuje być na 14 kolejnych koncertach. O swojej miłości do Metalliki opowiada w wydanej niedawno książce „W pogoni za Metalliką” i w rozmowie ze mną.

Łukasz Mróz: Jakie to uczucie być rozpoznawanym przez swoich muzycznych idoli, a jednocześnie największy metalowy zespół na świecie?

Piotr „Menios” Kowieski: Na pewno jest to uczucie, które mile łechce w środku. Metalliki słucham od 26 lat i na początku nawet nie wyobrażałem sobie, że może nastąpić moment, kiedy jej członkowie będą mnie rozpoznawać. To była myśl rodem z kosmosu. Teraz, po tylu latach okazało się, że jest to możliwe. Członkowie zespołu, których wiele osób – łącznie ze mną - traktuje jak bogów i na widok których niejedna osoba płacze, w bliższej relacji okazują się normalnymi ludźmi, a fakt, że Cię rozpoznają jest bardzo przyjemny i jest przejawem szacunku, jakim – można powiedzieć – darzymy się wzajemnie. My, fani, ich i oni nas.



- Do spotkań z zespołem wrócę na koniec. Najpierw chciałbym się dowiedzieć, jak z perspektywy 64 koncertów, na których byłeś, oceniasz polskich fanów? Polskie koncerty różnią się jakoś wyraźnie od tych w innych krajach? Metallica w jednym z wywiadów stwierdziła, że nigdzie nie widziała tylu czarnych koszulek co w Polsce…

- Jeśli chodzi o koszulki, to prawda. Dlatego nigdy z żoną nie zakładamy czarnych koszulek, tylko zawsze czerwone albo białe, żeby w jakiś sposób z tego tłumu się wyróżnić. Jeśli natomiast chodzi o samo zachowanie fanów podczas koncertów, różnica jest oczywiście zdecydowana. Nie powiedziałbym, że polscy fani są najbardziej żywiołowo reagującymi na całym świecie, ale na pewno są w ścisłej czołówce.

- Żywiołowo reagującymi to znaczy chętnie śpiewającymi teksty, czy również żywiołowymi pod względem fizycznym?

- Zarówno jeśli chodzi o teksty jak i okazywanie emocji całym ciałem. To znaczy, że nie stoją jak kołki podczas koncertów, czy tylko machają ręka, ale skaczą i ten koncert przeżywają. Najmniej rozemocjonowaną publiką, jaką spotkałem była ta z koncertu w Szwajcarii w 2008 roku. Tuż przed koncertem Within Temptation, poprzedzającym koncert Metalliki, dotarliśmy bez żadnego problemu pod samą scenę. Przeciwieństwem koncertu w Szwajcarii był natomiast Meksyk. Bo tam był prawdziwy Meksyk. Tłum był bardzo porywczy, falujący, pchający się i baliśmy się, że nas stratują.

- A Japonia? W książce wspominasz dwa koncerty w tym kraju, które są diametralnie różne. Za pierwszym razem byłeś – jak piszesz – zaskoczony nadzwyczaj żywiołową publiką, a za drugim razem było nadzwyczaj spokojnie.

- Może tak się akurat złożyło, a może to wynik tego, że przed pierwszym koncertem mieliśmy inne wyobrażenie o tym, jak ten koncert może wyglądać. Bo Japończyk kojarzy się z osobą bardzo spokojną, kłaniającą się w pas, ze spuszczonym wzrokiem i tak na co dzień się zachowuje. Natomiast na koncercie mieliśmy siniaki od przepychających się w tłumie fanów, ktoś dostał z łokcia, a niektórzy wychodzili nawet z zakrwawionymi twarzami. Oczywiście to wszystko było niecelowe. Oni po prostu tak emocjonalnie reagowali na koncert.



- Metallica często podkreśla, że muzyka w przeciwieństwie do sportu, religii, czy polityki łączy ludzi, stąd jestem ciekaw, czy spotkałeś się z jakimiś poważnymi starciami między fanami Metalliki, przejawami chamstwa, fizycznej przemocy?

- Czasem oczywiście zdarzają się jakieś incydenty, jakieś przepychanki, ale nie na taką skalę, jak to ma miejsce chociażby podczas meczów piłkarskich.

- Po tych 64 koncertach i byciu rozpoznawanym przez członków Metalliki nie czujesz jakiegoś rozgoryczenia, że nie otrzymałeś od zespołu – podobnie jak amerykański superfan Ron Clark – dożywotniego darmowego wejścia na koncerty oraz na backstage?

- Nieee… Taki superfan może być tylko jeden. Ron Clark zresztą zupełnie zasłużenie dostał ten przywilej. Zaliczył już chyba ponad 300 koncertów Metalliki.

- Ile osób - podobnie jak Wy - jeździ na koncerty Metalliki w różne, czasem najdalsze zakątki świata? To grupa kilku, kilkunastu, czy kilkudziesięciu osób?

- Około dwudziestu, maksymalnie trzydziestu osób. Oczywiście czasem ktoś nie może na jakiś koncert pojechać, czasem my z różnych powodów nie możemy, ale i tak co jakiś czas się widzimy i to jest bardzo miłe - spotkać się z jakimiś ludźmi na drugim końcu świata i pomyśleć: „Kurcze, oni też tu przyjechali specjalnie na koncert Metalliki”.

- A próbowałeś kiedykolwiek podliczyć, ile do tej pory wydałeś na Metallikę?

- Nie próbowałem, bo nie chciałem tego robić. Pewnie bym się złapał za głowę, bo nie są to małe kwoty. W końcu wszystkie wypady na koncerty Metalliki musimy z żoną liczyć podwójnie.

- Większość osób, czytając w książce, że jesteś kontrolerem lotów, zastanawia się pewnie, czy posiadasz jakieś zniżki na przeloty?

- Tiaa… Dużo osób mnie o to pyta. Odpowiedź jest taka, że kiedyś były. Jeszcze 5 lat temu były jakieś zniżki. Po Polsce można było wtedy latać bardzo tanio - za 10-20 zł. Nie było wtedy jeszcze u nas tanich linii lotniczych takich jak Wizz Air, czy Ryanair, gdzie – jak ktoś się postara- można kupić bilet za podobną kwotę. Za granicę z kolei można było wybrać jeden darmowy bilet w roku - trzeba było uiścić jedynie opłatę lotniskową. Ta taryfa nazywała się „serwis” i jej głównym mankamentem było to, że można było lecieć tylko wtedy, jeśli chwilę przed lotem okazywało się, że są jeszcze wolne miejsca.



- W książce piszesz, że aby stać się fanem Metalliki musiałeś najpierw przebić się przez tę ścianę dźwięku i zrozumieć, o co w tej muzyce chodzi. Jak dokładnie wyglądało u Ciebie to „przebijanie się” przez ścianę dźwięku i w jakich okolicznościach się odbywało? Jestem tym bardziej ciekaw, że kiedy ja w wieku 10 lat usłyszałem po raz pierwszy „And Justice For All” [jedna z płyt Metalliki – przyp. red.], w Polsce popularne było Ich Troje. Na początku więc, zanim na dobre stałem się fanem Metalliki, byłem równocześnie fanem zespołu Michała Wiśniewskiego.

- U mnie to wyglądało tak, że nie miałem nikogo, kto by mi wskazał muzyczną drogę. Dopóki nie poszedłem do liceum. Do tamtego czasu słuchałem bardzo różnej muzyki - zarówno polskiego rocka, jak i gówna w stylu Modern Talking. Próbowałem wszystkiego. Nie było wtedy oryginalnych kaset i płyt, więc nagrywałem to, co usłyszałem w radiu. Dopiero Grzesiek, mój kumpel, którego poznałem w liceum, podsunął mi jakieś kasety Metalliki.

- I pożyczył Ci „And Justice For All”, które pomyliłeś z „Master Of Puppets”…

- Tak.

- A który utwór najbardziej Tobą wstrząsnął?

- „One” chyba najbardziej mnie wtedy urzekło.



- Czy był jakiś moment, kiedy postanowiłeś: „Ok, zarabiam teraz na tyle dużo, że mogę sobie pozwolić na koncerty Metalliki dużo częściej, również za granicą”?

- Nie było takiego momentu. To uzależnienie postępowało bardzo stopniowo. Pierwszy duży wyjazd miał miejsce w 2005 roku do San Francisco, gdzie Metallica grała przed The Rolling Stones i to był wyjazd zorientowany nie tylko na Metallikę, ale również na wakacje. Chcieliśmy obejrzeć trochę Ameryki, Kalifornii, pozwiedzać parki narodowe. I od tego czasu w miarę możliwości – jeśli są przerwy między koncertami – staramy się to łączyć.

- Podróżowanie na koncerty Metalliki z żoną utrudnia czy ułatwia życie?

- I utrudnia, i ułatwia.

- Jeśli chodzi o utrudnianie, masz pewnie na myśli mdlenie żony podczas koncertów?

- Tak. Zdarzyło się tak chyba trzy razy. Tak solidnie w zasadzie tylko raz, w Australii. Ale żona już na początku koncertu wie, że może się źle czuć, bo jest na przykład duszno. Ale już wiemy, jak w takich sytuacjach reagować. Poza tym utrudnia, bo masz drugą osobę, o którą musisz się martwić, a ona musi martwić się o mnie. Muszę uważać, żeby nic się jej nie stało. Ułatwia natomiast, bo we dwójkę jest po prostu raźniej i zawsze ta druga osoba może Ci w czymś pomóc.

- A zastanawiałeś się kiedykolwiek, czy bez żony chciałoby Ci się podróżować na tyle koncertów?

- Pewnie rzadziej.



- Nie odnosisz wrażenia, że Metallikę znudziło już nagrywanie płyt i szukają innych zajęć, które pozwolą jej ten proces odwlec w czasie? Mieliśmy ostatnio koncert na Antarktydzie, wcześniej film 3D „Metallica. Through The Never”, a jeszcze wcześniej specjalną edycję Guitar Hero…

- Wydaje mi się, że to może być kwestia nie do końca zależna od nich, a na przykład od ich managementu. W przypadku filmu być może myśleli, że jeśli zrobią coś nowego, przekroczą jakieś kolejne granice, to zarobią dużo kasy. Okazuje się, że to tak nie działa. Że fani czekają na nową muzykę. I może właśnie teraz, po finansowej klapie filmu i festiwalu Orion, którego tegorocznej edycji ma nie być, w końcu ktoś pójdzie po rozum do głowy i powie: „nagrajmy w końcu płytę”. I nie mam tu na myśli tylko zespołu, ale również management. W końcu jak jest nowa płyta, to jest również trasa koncertowa, a to obecnie przecież główne źródło dochodów zespołu.

- Wróćmy do spotkań z członkami Metalliki. Macie z żoną macie na swoim koncie takich spotkań kilka. Które z nich było dla Ciebie szczególne?

- Pierwsze spotkanie było chyba tym najbardziej szczególnym. Miało ono miejsce w 2008 roku, w sklepie Rasputin pod San Francisco, gdzie zespół podpisywał płyty. Było to w dodatku spotkanie okupione zdrowiem, bo zatrułem się czymś, co zjadłem w samolocie i później cały wieczór oraz pół nocy kiepsko się czułem. Sądziłem, że w ogóle na to spotkanie nie pójdziemy. Po czym – jak już się udało - musieliśmy stać od godziny 3.00 rano do 19.00 w kolejce, ale cel został osiągnięty i to nam wynagrodziło wszystkie problemy.

- Szczerze mówiąc spodziewałem się innej odpowiedzi.

- Masz na myśli spotkanie w Australii, od którego zaczyna się książka?

- Dokładnie.

- Spotkanie w Australii było oczywiście też niesamowite, ale miało ono miejsce już wtedy, kiedy byliśmy rozpoznawani przez zespół, więc było to już trochę jak spotkanie przyjaciół. Przed spotkaniem siedzieliśmy z Kaśką w hotelowym lobby i zastanawialiśmy się, o czym będziemy rozmawiać z tym Jamesem, jeśli uda nam się go spotkać. Podczas gdy on przyszedł , przysunął sobie jakby nigdy nic fotel, usiadł obok nas i zaczął rozmawiać…

- I o czym rozmawialiście?

- Zarówno o rzeczach związanych z zespołem jak i o rzeczach zupełnie prozaicznych. Pytaliśmy m. in. ile jeszcze koncertów zagrają w 2013 roku (spotkanie miało miejsce 26.02.13 r. – przyp. red.), ale odpowiedział nam w zasadzie tyle, ile sami już wiedzieliśmy. Poza tym był niewyspany, bo - jak mówił – czekał do trzeciej w nocy, żeby zatelefonować do Kalifornii, do żony, bo wtedy był tam ranek. To było o tyle interesujące, że siedzi obok Ciebie wielka gwiazda, lider metalowego zespołu i mówi, że jest niewyspany, bo musiał zadzwonić w nocy do żony.

- A czy po tylu spotkaniach takie spotkanie robi jeszcze wrażenie WOW?

- Robi, zdecydowanie robi…



- Ile koncertów planujecie z żoną w tym roku?

- Czternaście. Jeśli wszystko się uda – będzie to rekordowy rok.

- Pamiętasz w jakich państwach?

- Oczywiście. Zaczynamy za 1,5 miesiąca od trzech koncertów w Ameryce Południowej – jeden w Chile i dwa w Argentynie. Łącznie jest tam osiem koncertów, ale ze względów głównie urlopowych lecimy tylko na trzy. Później maj, czerwiec i lipiec to już koncerty w Europie. Planujemy być na 11 z 15, a konkretnie na wszystkich oprócz Holandii, dwóch koncertów w Niemczech i Szwajcarii.

- Nie nudzi Cię takie jeżdżenie? Przecież już dokładnie wiesz, w którym momencie James pokaże kostkę do kamery i co powie do publiczności?

- Oczywiście znamy już to wszystko. Wiemy na przykład kiedy będzie „One” i kiedy mamy zatkać pod sceną uszy, żeby nie ogłuchnąć od efektów pirotechnicznych. Pewne znużenie pojawia się, kiedy jesteśmy na kilku koncertach dzień po dniu. Wtedy podczas tego ostatniego cieszymy się, że to już koniec. Ale mijają dwa tygodnie i głód Metalliki znowu trzeba zaspokoić, a pierwsze dźwięki „The Ecstasy of Gold” [intro grane przed koncertami Metalliki – przyp. red.] cały czas wywołują tak samo duże emocje…


DanielZywy

overkill.pl

Waszym zdaniem
komentarzy: 11
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Adamas
19.02.2014 23:05:47
O  IP: 192.162.151.197
Meniosy prosiłbym o ekskluzywną informację na temat Waszego wyboru kawałków w reqeście :)
Egon
19.02.2014 21:04:54
O  IP: 164.126.72.130
Najpierw ich było stać na wyjazdy a potem sposób na zycie
NIKT
19.02.2014 16:32:42
O  IP: 81.190.113.215
Muszę przyznać że wybrali sobie świetny sposób na życie. W zasadzie to "układ gwiazd" sprawił że robią po prostu to co lubią i na co ich stać:) Niech jeżdżą jak najwięcej i dobrze się bawią bo w końcu po to się pracuje by spełniać swoje marzenia. Dzięki temu w końcu miałem powód by przeczytać o jedną, ciekawą książkę więcej zatem i ja dzięki tej "pogoni" skorzystałem;) Pozdrowienia MENIOSY;)
_Just-ME
19.02.2014 16:06:08
O  IP: 80.51.59.2
Idźcie już z Meniosami bo tylko ciśnienie podnoszą...
Nie no, żartuję :P Podziwiam, zazdroszczę, cieszę się razem z nimi i pozdrawiam ;)
Kubus-87
19.02.2014 15:53:23
O  IP: 95.173.217.208
Bardzo fajny wywiad, pomimo tego że kilka pytań pokrywa się z książką i odpowiedzi można wywnioskować samemu.

...i tak najbardziej zazdroszczę im Fillmore :)

Kasiu i "Menios-ie" wielkie POZDRO od ludzi z Overkilla i do zobaczyska pod barierkami :)
Życzę wytrwałości i niech ten "ogień" który w Was płonie się nigdy nie wypali.
HadeS 14
19.02.2014 15:16:08
O  IP: 31.0.222.194
Sorry :)
Kubus-87
19.02.2014 15:15:30
O  IP: 95.173.217.208
...i nic z tego HadeS 14 jesteś okropny ;P
HadeS 14
19.02.2014 15:15:15
O  IP: 31.0.222.194
Niestety nie udało się ;)
Luke
19.02.2014 15:15:02
O  IP: 88.199.233.138
Wy bank okradacie? :D
Kubus-87
19.02.2014 15:14:38
O  IP: 95.173.217.208
....zawsze chiałem być pierwszy ;P
HadeS 14
19.02.2014 15:14:16
O  IP: 31.0.222.194
pierwszy
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak