W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Kulisy trasy WorldWired. Foster & Lang [wywiad dla So What! marzec 2018]
dodane 16.03.2018 00:30:53 przez: Marios
wyświetleń: 3838
Trasa WorldWired w pełnym rozkwicie trwa w najlepsze. Już za chwilkę, już za moment Metallica odwiedzi także Kraków. Steffan Chirazi w ramach wywiadów dla So What! przeprowadził rozmowę z dziewczynami, które odpowiedzialne są za przygotowanie kulis każdego koncertu trasy promującej krążek "Hardwired... To Self-Destruct".






Heather „Foster” Kjollesdal i Sarah Lang - dwie cudowne kobiety opowiedziały trochę o tym, co dzieje się za kulisami koncertów Metalliki.


Tekst: Steffan Chirazi

Lubię o nich mówić Foster & Lang, ponieważ taka zbitka brzmi jak poważna firma prawnicza. Jednak ich partnerstwo nie jest związane z prawem, tylko z... garderobą. Dodać muszę też projektowanie wnętrz, stroje, krawiectwo, jedzenie i picie. Nie można zapomnieć o gościnności i utrzymywaniu dobrej atmosfery poza sceną. Foster & Lang obsługuje wszystkie elementy zaplecza Metalliki na trasie WorldWired. To te dwie urocze panie decydują o tym, które pomieszczenie będzie przebieralnią, a które pokojem do rozgrzewki. Dbają o to, by zawsze była dostępna gorąca woda i odpowiednia herbata. Ich misją jest to, aby Metallica czuła się jak w domu z dala od domu. Dążą do tego, by kulisy czy to w Monachium, Manchesterze, czy Miami wyglądały identycznie.

Wreszcie zaprosiłem je do rozmowy dla So What!, żeby dowiedzieć się, w jaki sposób osiągają ten trudny cel z tak oszałamiającą konsekwencją. Podstawową rzeczą, która sprawia, że w czasie rozmowy z paniami jest dużo zabawy, jest ich subtelne (i pozwolę sobie napisać: brytyjskie) poczucie humoru, które wymaga uwagi przez cały czas, o czym się przekonacie...





Można uczciwie powiedzieć, że obie jesteście bijącym sercem tego wszystkiego, co dzieje się za kulisami. Jesteście postrzegane, jako garderobiane, ale to słowo nie obejmuje nawet połowy waszych obowiązków. Opiszcie krótko, co takiego robicie.

Heather: Główną ilość czasu zajmuje nam ustawianie pomieszczeń. Trzeba rozplanować i umeblować pokoje zgodnie z ich przeznaczeniem. Garderoba to oczywiście głównie stroje, ale też przedmioty osobiste. Aranżujemy kuchnię, gdzie oczywiście przygotowujemy jedzenie. Jest pokój masażu w którym stoi odpowiedni stół. W pokoju prób znajdują się wszystkie instrumenty. Garderoba jest tak naprawdę małą częścią tego, czym się tu zajmujemy. Spośród wszystkich tych pomieszczeń i tego, co tutaj się dzieje, szafa stoi tylko w jednym pokoju.

O której godzinie przychodzicie na miejsce? Szóstej, siódmej rano?

Heather: O ósmej albo dziewiątej.

Sarah: Myślę, że ósma albo dziewiąta to wyjątki. Dziś byłyśmy na miejscu o siódmej rano.

Dobra. I waszą pierwszą robotą jest zaadoptowanie budynku? Wchodzicie i planujecie: To pomieszczenie będzie salą prób, a to garderobą. Ten pokój od tego, tamten od czego innego...

Sarah: Zwykle robimy kawę i siadamy na chwilę.

Heather: Tak. Relaksujemy się.

Sarah: Układamy sobie nawzajem włosy.

Co zajmuje dobrą godzinę, jak rozumiem?

Heather: Tak!!! Ale tak na poważnie, to aranżujemy przestrzeń. Wybieramy pomieszczenia, które będą najbardziej pasować do określonych pokoi.


[W tym momencie członek ekipy, James Nelson, robi sobie żart z Heather. Woda leci, Heather krzyczy].


W porządku! A propos garderoby. Przyjrzymy się chwilę „dziwactwom Metalliki” w tym pomieszczeniu. Czy ci faceci są jakoś bardziej specyficzni, niż inne zespoły, z którymi pracowałyście? Podzielcie się jakimiś jednym, dwoma bardzo specyficznymi przedmiotami, w które musicie nieodzownie zaopatrzyć garderobę Metalliki.

Heather: Na pewno są to bardzo konkretne przedmioty. Osobiście nie uważam, że są jakieś dziwne, bo gdy wyjeżdżasz na wakacje na tydzień, dwa albo na miesiąc, to nigdy do końca nie wiesz, czego będziesz potrzebować. Chcesz mieć pod ręką swój krem do golenia, w przeciwieństwie do innych kremów, które są na miejscu. Więc podobnie jest z Metallicą. Wszystko, z czego lubią korzystać w domu, staramy się zapewnić im tutaj. I nawet, jeśli ma to być litrowa woda butelkowana Evian, to ją załatwimy. Jeśli ma być konkretny preparat do włosów, też go zapewnimy.

Sarah: Zielone banany. Nie wiem, kto je, ale to po prostu dziwne!





Jak trudno jest być konsekwentnym? Opowiedzcie o niektórych wyzwaniach w tej pracy.

Heather: Czasami jest to bardzo trudne do ogarnięcia. Każde miejsce na świecie jest bardzo, bardzo różne. Szczególnie trudno jest w krajach, które niekoniecznie mówią językiem angielskim. Nie rozumieją, o co nam chodzi. Dostajemy więc garderobę wielkości walizki podróżnej, a oni pytają: Będziecie coś zmieniać? A my: Cóż. Potrzebujemy przestrzeni. Musi być miejsce na jogę i na spotkania i rozmowy z ludźmi, itd. Dostajemy bardzo małe pomieszczenia i musimy wszystko pomieścić, a to jest wyzwanie, by zaaranżować miejsca za każdym razem tak samo, gdy masz większe i całkiem małe pomieszczenie.

Sarah: Sporo zależy też od budynku. Przemierzamy stadiony, hale, ale jesteśmy też na festiwalach, czy imprezach plenerowych, gdzie budynkiem jest dosłownie ogromny, rozstawiony namiot. Układanie ścian, karniszy i zasłon, by wydzielić pokoje staje się trudnością. Poza tym czasami przechodzisz przez taki pokój i słyszysz próbę innych zespołów, każdy cię słyszy i ty słyszysz jak obok rozgrzewa się wokalista... Wszystko to ma znaczenie.

Heather: Oznacza to sporo dodatkowej pracy. Musisz znaleźć Internet, wysłać e-maile i zdjęcia tego, czego oczekujemy. Tyle możemy zrobić, aby miejsce zostało jakoś dostosowane do naszych potrzeb. Im więcej zrobimy przed przybyciem, tym lepiej i łatwiej w środku.

Dostajecie rozpiskę z koncertami i z pierwszą wycieczką uderzacie do organizatora i mówicie: Chcę, żebyś podesłał to do tych kilku miejsc. Pracujecie z wytycznymi menadżera, czy samodzielnie?

Heather: Staram się być niezależna, ponieważ nie chcę przeszkadzać nikomu innemu, ale nasz kierownik produkcji wysyła gościa z listą wszystkiego, czego potrzebujemy w garderobie, jakie są wymogi dla sceny, jakie wyżywienie ma być dostępne dla załogi i dla zespołu. Przesyłam taką listę każdemu promotorowi i on przekazując ją dalej zaznacza: W sprawie szczegółów garderoby, kontaktuj się z Foster. Przychodzi moment, że kontaktują się ze mną. Jeśli nie otrzymam odpowiedzi, to ja kontaktuję się z nimi i pytam czy wszystko jasne. Ale nie lubię angażować kierownika produkcji do tych spraw, ponieważ my jesteśmy osobną ekipą. Nie chcę zawracać mu głowy, ponieważ on i tak ma już mnóstwo rzeczy do załatwienia, bo pracuje nad ogromną sceną.





Pogadajmy o tym przez chwilę. Chodzi mi o to, że macie do czynienia z trochę innym środowiskiem, które musicie stworzyć wokół sceny. Ale to podobna odpowiedzialność, prawda?

Heather: Tak. Zdecydowanie.

I jak dzielicie się tą odpowiedzialnością. Jak wygląda wasz podział obowiązków?

Heather: Sarah organizuje mikroprzebieralnie pod sceną, w których członkowie Metalliki mogą szybko zmienić koszulkę i chwilkę odsapnąć.

Sarah: Tak. Nasz dział przenosi się również na scenę. Więc ogarniamy ręczniki, napoje, takie rzeczy. Musi być też względny komfort na zmianę koszulki (najczęściej korzysta Lars). To jest pomieszczenie blisko sceny, odpowiednio udekorowane, do którego można wejść i przez chwilę być z dala od wszystkich. Możesz spokojnie zmienić koszulkę, czy po prostu mieć chwilę wytchnienia. Robię to każdego dnia. Heather jest w pogotowiu z Metallicą na scenie w czasie występu. Ja zwykle wracam do garderoby i biegam z garderoby na scenę i ze sceny do garderoby. Foster czuwa nad tym, co dzieje się w pit-stopach.

Heather: Tak! To są pit-stopy!


[Marios: Menios w swojej książce W pogoni za Metallicą, obrazowo przedstawił takie miejsce odpoczynku: James miał swój azyl – takie minimiejsce do odpoczynku. Schodził ze sceny po schodkach i relaksował się na naszych oczach, w takim malutkim zakątku, w którym miał krzesło, czyste i suche ręczniki, świeże koszulki i napoje. Oczywiście schodził tam tylko co jakiś czas, mniej więcej raz na pięć kawałków. Hetfield miał w tym swoim zakątku sporo zimnych napojów, ale był tam też kubek z czymś gorącym. Czymś, co parowało i pachniało tak intensywnie, że ten zapach docierał i do naszych nozdrzy. James płukał sobie tym gardło. Nie mam wątpliwości: to był rumianek].


Dobra. Dziś jest koncert na stadionie w Bostonie, następny będzie na stadionie w Nowym Jorku. To dwa zupełnie inne systemy przygotowań. Pogadajmy o tym. Macie na to wszystko jakiś szablon?

Heather: Prawie. Jest kilka elementów garderoby, które możemy powtarzać w każdym miejscu. Sporo ubrań dla Metalliki jest wykonanych na zamówienie. Nie możemy ich odtworzyć, więc je nosimy. Nie jest to problem: pakujemy do walizki i w drogę. Ale wszystko inne pasuje do innych miejsc. Mamy przybory toaletowe, plastry, frotki do włosów... Dokładnie to, czego używają. Jeśli użyjemy obu szablonów, wszystko się uda.

Sarah: W przeszłości przygotowałyśmy dwa systemy do tras, które sprawdzają się przez cały czas. Wchodzimy na miejsce i sprawdzamy, który system zadziała. Ten do hali na dwa pomieszczenia, czy ten na pięć.

Heather: Mamy więc dwa szablony: czarny i niebieski. Czarny szablon obsługuje większość koncertów, więc wydaje się być nieco bardziej rozbudowany. Szablon niebieski jest przeznaczony na Europę i na występy specjalne, takie jak Lollapalooza. Czarny szablon obsługuje całą resztę. Mamy ogromną listę inwentarzową. To sześć stron. Od czasu do czasu ją przeglądamy. O.K. Zaczyna nam brakować Advilu (lek przeciwbólowy), kończą się dezodoranty. Dokupujemy potrzebne rzeczy i uzupełniamy listę. Wszystko mieści się w czterech lub pięciu walizkach podróżnych.

Sarah: Z reguły jesteśmy wzorowo przygotowane i mamy prawie wszystko, o co ktoś mógłby poprosić.

Heather: Jesteśmy jak harcerki. Zawsze przygotowane!





Jaka jest najdziwniejsza rzecz, o jaką zostałyście poproszone? Ale serio, najdziwniejsza.

Heather: Najdziwniejsza... Trudno powiedzieć. Czasami są to jakieś dziwne napoje, typu kombucza. Są też rzeczy...

Sarah: ...które nie wszędzie kupisz.

Heather: Rzeczy, których nie możemy zabierać ze sobą, a które nie wszędzie są dostępne.

Sarah: Tak jak nie możesz wozić kombuczy w walizce, bo po prostu eksploduje.

W skrajnych przypadkach, gdy nie macie rzeczy, o którą proszą, jest to do przeżycia? Akceptują to i jakoś sobie radzą bez tego?

Heather: Absolutnie. Nikt nie wpada w złość.


Marios: Swego czasu pojawiły się na Overkill „gwiazdorskie zapędy” Metalliki. Lista wymagań z Kolumbii nadal do wglądu TUTAJ


To dobrze. Myślę, że byłoby ciekawie, gdyby fani poznali to, w jaki sposób dostałyście się do tej pracy, ponieważ słychać głosy: Chciałbym mieć taką pracę jak ty.

Heather: Czyścić kible? Naprawdę? Czyszczenie toalety to jeden z punktów tej pracy.

Sarah: Chcesz nosić w rękach przepocone gacie? Już to widzę... Zawsze odpowiadam, że znalezienie się tutaj to przypadek. Przez kilka sezonów byłam trenerem snowboardu. Nadal prowadzę firmę freesyle’ową. A szyłam już w dzieciństwie. Mama mnie nauczyła. Krótko mówiąc, zaczęłam tworzyć ubrania dzieciakom do snowboardu. Mam kilku kumpli w zespołach z Minneapolis. Ktoś na trasie Vans Warped odkrył, że potrafię szyć i zaproponował: Powinnaś zajmować się garderobą. Jako, że nie miałam sprecyzowanych planów, wynajęto mnie na kilka tygodni na trasę. To było siedem lat temu.

Kurczę. Więc zaczynałaś od krawcowej, żeby naprawiać spodnie, kamizelki itd.? To dlatego tam w rogu stoi maszyna do szycia.

Sarah: Tak. Nadal podróżuję z rozbudowaną maszyną do szycia, bo naprawy trzeba wykonać bez względu na wszystko. Wykonuję jakieś niestandardowe ubrania sceniczne, ale są sprawy takie jak obszycie spodni w kroku lub coś w ten deseń





Heather, muszę użyć słowa „zapiekanka pasterska”, ponieważ zawsze mi to przychodzi na myśl, gdy przypominam sobie twoją historię.

Heather: Moja historia... Mogłabym żartobliwie powiedzieć, że to mój diler załatwił mi tę robotę. Gdy chodziłam do liceum, byłam trochę zakochana, a facet w którym ulokowałam uczucia, pracował lokalnie jako ochroniarz. Opowiadał, że to świetna sprawa pracować w tych wszystkich miejscach. I zaproponował: [i]Zatrudnij się. Będzie świetnie. Skończyło się na tym, że pracowałam w lokalach przy cateringu. Po prostu zahaczyłam się w firmie cateringowej, która obsługiwała wszystkie lokalne miejscówki: stadiony, hale, teatry. Pracowałam tam każdego lata w czasach szkoły średniej. Aż kiedyś ludzie od Roda Stewarta zaproponowali mi, bym przyłączyła się do nich. Spodobał im się sposób, w jaki pracowałam. Miałam 19 lat i krzyczałam: Nie mogę tego zrobić! Dla mnie to nie był sposób na karierę zawodową. To była tylko praca na lato. Odpowiadałam: Muszę iść na studia, muszę coś z sobą zrobić. I poszłam na te studia. A po pięciu latach... Jakoś wolno mi szło.


Czekaj, czekaj! Zaraz... Odrzuciłaś ofertę od Roda Stewarta??? Rod Stewart zaprosił cię na trasę, a ty odpaliłaś: Sorry, muszę iść na studia

Heather: Tak. Zaczynałam tamtego września, więc odmówiłam.

I jakie studia ukończyłaś?

Heather: Antropologię.

Muszę uczciwie powiedzieć, że biorąc pod uwagę pracę, jaką wykonujesz, jest to całkiem interesujące.

Heather: Absolutnie. Podróżując, spotykając różnych ludzi i różne kultury, tak, jest to całkiem interesujące. Skończyłam te studia i wracałam do tej samej firmy cateringowej raz na jakiś czas, gdy potrzebowali pomocy. Pewnego dnia zadzwonili z pytaniem: Czy masz ochotę pojechać w trasę z The Rolling Stones? Skończyłam studia i wróciłam do robienia tego, co wcześniej, więc odpowiedziałam: Tak. Jasne. Dlaczego nie.





Byłaś fanką Stonesów?

Heather: Myslę, że tak. Gdybym miała wybrać między Beatlesami a Stonesami, wybrałabym Stonesów. W tym miejscu przepraszam wszystkich fanów The Beatles. Gdy zaczynałam na dobre w maju 2002 roku, w marcu spłonął mój dom, więc nie miałam niczego. Nie miałam ubrań. Nie miałam nawet walizki. Nie miałam nic! Więc kiedy dwa miesiące później ruszyłam w trasę, powtarzałam sobie w głowie: To będzie moja mała walizka. Nie miałam wielkiego wyboru.

Łał! Stonesi pomogli ci odbudować dom.

Heather: Zdecydowanie tak.

Dobrze, ale zacząłem od „zapiekanki pasterskiej”. Możemy to rozwinąć?

Heather: Osobiście jej nigdy nie robiłam, ale przynosiłam mu ją. To była zapiekanka pasterska Keitha Richardsa. Zakładam, że wszyscy fani The Rolling Stones wiedzą, o co chodzi. Wieczorem przed wyjściem na scenę Keith jada swoją zapiekankę. Lubi, gdy ma odpowiednie warstwy.

Dobra. Antropologia... Jak wszyscy żyjecie w trasie? Jak radzisz sobie z ciągłą dynamiką? Co musicie przynieść na imprezę, aby móc koncertować z taką kapelą, jak Metallica?

Heather: To ciekawa kwestia, ponieważ ludzie na miejscu stają się twoją rodziną. Oczywiście, w domu zostawiasz swoich najbliższych. Polegamy na sobie przez cały czas. Dzieją się przeróżne sytuacje, jak w domu. Ale masz oparcie w ekipie. Jeśli natomiast nie ma chemii między członkami ekipy, nie jest to wtedy szczęśliwa trasa. Masz ochotę krzyczeć.

Sarah: Spotykasz tych wszystkich ludzi każdego dnia. Ja i Foster jesteśmy razem prawie 24 godziny na dobę. Pracujemy jakieś 16, 18 godzin, a po wszystkim jedziemy autobusem w następne miejsce, albo mamy samolot i jesteśmy znów razem od piątej rano. Zawsze jesteśmy w tym samym towarzystwie. Musisz znaleźć osoby, z którymi się dogadujesz, i oni, jak powiedziała Heather, stają się twoją rodziną.

I w tak dynamicznej sytuacji są przecież osoby, z którymi nie łapiecie kontaktu, ale macie ich szacunek i dlatego to wszystko działa, prawda?

Heather: Z pewnością. Musimy. Nie dałbyś rady w tej pracy, jeśli nie byłbyś ludzki, że tak to określę. Musisz sobie radzić z przeróżnymi charakterami. Musisz mieć umiejętność łapania kontaktu z ludźmi, ponieważ przebywasz z nimi 24 godziny na dobę.

Sarah: To bardzo, bardzo zróżnicowana grupa ludzi. Wracam pamięcią do swoich licealnych lat, lub do domu, zanim zaczęłam jeździć w trasy koncertowe i zdaję sobie sprawę, że pewnie w przeszłości nie gadałabym z takim i takim gościem, ale dzisiaj na tej wspólnej wycieczce, to są najlepsi przyjaciele. Interesujący znajomi.





Jeden ciekawy aspekt do tego tematu: Jak pogodzić harmonogram i ekipę, którą macie tu na miejscu z życiem domowym, bliskimi, partnerami?

Heather: To trudne.

Sarah: To trudne.

Heather: Kluczem oczywiście jest kontakt, dzwonienie i upewnianie się, że komunikacji nie zabraknie. Myślę, że jedną z najważniejszych rzeczy jest to, że bliscy doskonale zdają sobie sprawę z tego, co robisz. Wiedzą, że jeśli nie dzwonisz do nich dzień lub dwa, to musi być jakiś powód. To nie przez to, że my nie chcemy dzwonić, ale przez to, że jesteśmy zajęci, albo jesteśmy w autobusie. To trudne do przeskoczenia, ale zaznajomienie rodziny z twoimi obowiązkami pomaga im zrozumieć cięższe sytuacje, a to daje trochę więcej równowagi, naprawdę.

Sarah: Potrzebne jest dużo czasu na rozmowę, bo zwykle jesteśmy po drugiej stronie globu i tak naprawdę mamy do wykorzystania pięciogodzinne okno, w którym nie będzie kolidowała strefa czasowa. Zwykle jesteśmy wtedy w środku roboty, ale staramy się wyhaczyć kwadrans na to, żeby skoczyć do autobusu, znaleźć wi-fi i pogadać przez Skype’a.

Heather: Zgadza się. Obie mamy szczęście, że nasi partnerzy są niezależni, niesamowici i całkowicie rozumieją, co robimy.

Jeszcze jedna dociekliwość: Czy trafia wam się taki prawdziwy dzień wolny, w którym pozwalacie sobie spędzić czas na spaniu?

Heather: Jeśli trafia się wolny dzień, to oczywiście wykorzystam go na sen do oporu. Są dni, gdy wstaję o 14.00, bo jestem po prostu wyczerpana, a to dlatego, że zdarzają się momenty, gdy przez tydzień muszą wystarczyć mi drzemki.

Sarah: O tym właśnie chciałam powiedzieć: to kwestia wyboru. Jeśli masz dzień wolny, to możesz go spędzasz go na tyle dynamicznie, by nie pospać. Będzie wtedy podobnie, jak w czasie koncertów. Ale możesz też obudzić się o 14.00 i wstać na obiad. Jeśli masz dzień wolny, i taki dzień też spędzisz na pełnych obrotach, to będziesz wyczerpany i przemęczony do końca trasy. Często kończy się to chorobą.





Wszyscy pracują tu z jakiegoś powodu. Nie tylko dla pieniędzy, bo każdy w tej ekipie jest wystarczająco obrotny, by dla pieniędzy znaleźć inne zatrudnienie. Ale przecież ludzie pracują tu nie tylko dla kasy. Po co? Przecież to jest ciężka praca. Czemu to robicie?

Heather: Dlaczego to robimy? Dlaczego pracujemy po osiemnaście godzin na dobę? Dlaczego podróżujemy aż do rozchorowania się? Ponieważ ja uwielbiam te podróże i mi za nie płacą.

Sarah: Płacą ci?

Heather: Jasne. A tobie nie?

Sarah: No dobra, czasami, jak robię pranie, to ktoś zostawi 20 dolców w kieszeni.


(Sarah oczywiście żartuje w tym momencie, ponieważ nigdy nie zrobi niczego, jeśli nie dostanie za to jakichś 60 dolców – żart niesfornego redaktora).


Ot i tajemnica została objawiona, panie i panowie; chłopcy i dziewczęta... Wychodzi na to, że będziemy musieli edytować ten fragment... W każdym razie... Jak mówisz...

Heather: Byłyśmy na Antarktydzie, do jasnej cholery! Wiesz ile osób może tak powiedzieć? Zaliczyłyśmy wszystkie kontynenty jednego roku.

Sarah: Tego samego roku. Tak, masz całkowitą rację. To są słowa, które wpisuje się do księgi licealnej. Będę podróżować. Zrobię to. I dla wielu osób nie stają się one rzeczywistością. Może kiedyś zaliczyli Europę. Jeździłyśmy po całym świecie więcej razy, niż ktokolwiek mógłby kiedykolwiek zwiedzić. I to wszystko w czasie krótszym, niż pięć lat. Objechałyśmy świat wielokrotnie.

I gdy dzień dobiega końca, Metallica jest w porządku, prawda? Są całkiem przyjaznymi facetami. I nie mówię tego, żeby się przypodobać. Tak po prostu jest.

Sarah: Uważam, że oni są świetni.

Heather: Gdyby było inaczej, prawdopodobnie nie byłabym tu przez te wszystkie lata.


I w tym miejscu bardzo dziękuję firmie Foster & Lang. Lubię tę nazwę. Brzmi dobrze i potrzebuje logo.


[Marios: Jeśli chcecie sobie przypomnieć, lub poznać, jakie frykasy oprócz kombuczy i zielonych bananów składają się na menu Metalliki, koniecznie kliknijcie TUTAJ. Jest to wywiad przeprowadzony z osobistym kucharzem Metalliki, Simonem Mitchellem, który także pracuje dla zespołu na trasie WorldWired]




Marios

Overkill.pl

Waszym zdaniem
komentarzy: 10
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Sue
17.03.2018 02:07:48
O  IP: 81.190.185.5
Wywiad nawet ciekawy. :) Dzięki, Mariosie za tłumaczenie. :)
MaciekP
16.03.2018 14:01:42
O  IP: 83.168.110.42
A nie wiedziałem taki przykład. No ale teraz skoro powiedziałeś to wiem na pewno i nie zamierzam tego kwestionować :)


Co do Anthraxu, lubisz okres z Bushem? Ja bardzo!

Marios
16.03.2018 13:32:11
O  IP: 178.235.43.74
a7xsz
16.03.2018 13:29:07
O  IP: 89.64.35.171
Nie czepiam się, tylko odnoszę do treści niusa :)

Skąd wiedziałeś, że wolę Anthrax? :P:P
MaciekP
16.03.2018 13:20:00
O  IP: 83.168.110.42
E tam, wg mnie niepotrzebnie się czepiasz, fajny tekst o tym jak to wygląda 'od kuchni' od strony ludzi zajmujących się mówiąc kolokwialnie 'ogarnianiem rzeczy'. Jeśli ktoś mówi że ma czas na zwiedzanie to dla mnie oznacza, że ma czas na zwiedzanie. Jeśli Ty mi mówisz, że np wolisz słuchać dajmy na to Athrax niż OverKill to dla mnie oznacza to zgadnij co? ;) Tak. Że wolisz słuchać Anthrax niż OverKill.

A ich praca wg mnie (choć mogę się mylić) na bank nie polega na 'napierdalaniu' przez 16-18 godzin tylko na 'byciu w gotowości' a pracują pewnie góra 4 godziny i taka jest prawda.

Poza tym, wydaje mi się że nie ma co rozkładać tego tekstu na czynniki pierwsze bo nie traktuje on o rzeczach bardzo ważnych.

Dla mnie fajna ciekawostka i daję to na overkilowego fejsika!
a7xsz
16.03.2018 12:47:49
O  IP: 89.64.35.171
Dla mnie to są takie trochę puste słowa, pitu pitu.
Z oczywistych względów, skoro pracuje na miejscu koncertu po kilkanaście godzin, a wolnym czasie śpi, to jak ma poznać ludzi, różne kultury itd. Podróżuje, fakt. Ale nie poznaje.
Poza tym raz jest, że poznają nowych ludzi, a za chwilę że: "Zawsze jesteśmy w tym samym towarzystwie."
Coś tu się nie klei.

Fajnie poczytać, choć pewne rzeczy są zbędne, jak o układaniu włosów i godzinie przychodzenia. Dlatego to wyśmiewam.
MaciekP
16.03.2018 10:28:40
O  IP: 83.168.110.42
Swoją drogą ten Stefan ma niby fajną robotę, ale ja bym nie chciał aby moje życie zawodowe kręciło się wokół sukcesu innych ludzi (w sensie Metalliki). Na pewno było by to fajne przez parę lat, ale 'całe życie' bym nie mógł. Ale to tylko moje zdanie, fajnie że jest Stefan i robi to co robi bo dzięki niemu sporo ciekawostek o Metallice się dowiedziałem bo on sporo rzeczy z nich 'wyciąga' podczas wywiadów.
MaciekP
16.03.2018 10:26:38
O  IP: 83.168.110.42
Ciekawe kiedy i jak poznaje te kultury na hali koncertowej i pracując 18 godz dziennie, będąc non stop w tym samym towarzystwie, a w wolnym dniu śpiąc do 14

Myślę, że to na tyle fajna praca, że w ramach tych 16-18 godzin pracy znajdują na to czas, bo jeśli było by to takie ciężkie i beznadziejne to już by tam nie pracowała. Praca nie zawsze przecież musi być koszmarem a na tamtym rynku pracy ludzie są bardziej że tak powiem 'flexible' niż u nas :)

Ogólnie jak zawsze bardzo fajny materiał bo szczegółowy i jak dla mnie interesująco jest poczytać sobie czasami nie o muzyce, wykonaniach etc. tylko bardziej o tym jak działa ta maszynka zwana korporacją-Metallica :) A że nie śledzę 'So What' to miło, że ktoś tu to robi :)
a7xsz
16.03.2018 10:05:05
O  IP: 89.64.35.171
dyletant pójdzie w poniedziałek na ósmą do roboty, gdzie zmarnuje czas i energię, a jego robota i tak nie wniesie nic nowego.

Tak użytkownik powiedział o mnie kilka niusów niżej (nie znając mnie i nie wiedząc czym się zajmuję).
Pragnę powiedzieć, że jego czas i energia poświęcone w przygotowanie powyższego niusa, zasługują na wielką pochwałę. Informacje są niezwykle cenne, wartościowe i wnoszą wiele nowego! Wyjaśnienie kwestii godziny przychodzenia do pracy pań myjących toalety (7 a nie o zgrozo 9!!), zasługuje na jakieś wyróżnienie od Prezydenta!
a7xsz
16.03.2018 09:46:38
O  IP: 89.64.35.171
Szok! Panie dobierające stół, przychodzą o 7 do pracy! Ósma to wyjątki! Dziekuję za to info, dobrze, że zostało to wyjaśnione !

"Każde miejsce na świecie jest bardzo, bardzo różne. "

Serio? Nie wiedziałem :D Myślałem, że każde miejsce na świecie jest takie samo.

Sarah z trenera snowboardu została czyścicielką toalety po Larsie, jak sama wspomniała, kariera nie ma co! :P

"Heather: Antropologię.
Muszę uczciwie powiedzieć, że biorąc pod uwagę pracę, jaką wykonujesz, jest to całkiem interesujące.
Heather: Absolutnie. Podróżując, spotykając różnych ludzi i różne kultury, tak, jest to całkiem interesujące. "


Ciekawe kiedy i jak poznaje te kultury na hali koncertowej i pracując 18 godz dziennie, będąc non stop w tym samym towarzystwie, a w wolnym dniu śpiąc do 14 ;)
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak