W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
16 lat minęło: album "S&M"
dodane 30.11.2015 10:08:45 przez: DanielZywy
wyświetleń: 4057
16 lat to żadna okrągła rocznica, ale na stronie loudwire.com pojawił się ciekawy artykuł wspominający okoliczności powstania albumu "S&M". Zainteresowanych zapraszamy do lektury.




Niektórym mogło się wydawać, że Metallica wystrzelała się z pomysłów. Po albumie "Reload" z 1997 roku, który tak właściwie stanowił zakończenie sesji rozpoczętej płytą "Load" wydaną w 1996, zespół wypuścił podwójny album z coverami zatytułowany "Garage Inc." a 23 listopada 1999 ukazało się "S&M", dwupłytowy spinający ich karierę album koncertowy nagrany we współpracy z dyrygentem San Francisco Symphony, Michaelem Kamenem.

Dla każdego, kto przestudiował historię Metalliki był to tak naprawdę jedynie kolejny przykład poszerzania horyzontów przez zespół, próbowanie czegoś nowego, ponieważ było to coś, czego, kurwa, po prostu chcieli. To ścieżka, którą Metallica podążała przez całą swoją karierę, czy to będąc pionierem nowego stylu muzycznego na "Kill'em All" z 1983, czy porzucając thrashowe korzenie i nagrywając bezpośredni heavy metalowy album "Metallica" z 1991, czy eksperymentując z produkcją typu kopiuj-wklej, inżynierią dźwięku w systemie low-fi oraz kanciastymi tekstami na "St. Anger" z 2003 czy wreszcie łącząc siły z Lou Reedem w celu nagrania opartego na improwizacji koncept albumu zatytułowanego "Lulu" wydanego w 2011. Czasem te zmiany kierunku okazywały się triumfalne, czasem okazywały się porażkami, lecz każdy krok zrobiony przez Metallikę był znaczący dla ich rozwoju. Bez tej wolności, kiedy wiesz, że możesz coś spieprzyć, zespół nie cieszyłby się ze swoich sukcesów.

"S&M", czyli skrót od Symphony oraz Metallica, nie było jakimś przełomowym osiągnięciem, ale okazało się ciekawym eksperymentem, z którego zrodził się przyjemny album. Zawiera on przynajmniej po jednym utworze z każdej studyjnej płyty zespołu, za wyjątkiem "Kill'em All", jak również dwa nowe utwory: "No Leaf Clover" oraz "Human", a wszystko to zostało uzupełnione przez Kamena orkiestrowymi aranżacjami rozpisanymi na ponad 100 muzyków klasycznych.



Kamen odkrył Metallikę w 1991, kiedy pracował z producentem Bobem Rockiem nad partiami do akustycznego remiksu utworu "Nothing Else Matters", który to pojawił się na stronie B singla "Sad But True". Zaintrygowany możliwościami prawdziwej współpracy z zespołem, Kamen zapytał Metallikę czy byliby zainteresowani zagraniem kilku kawałków z towarzyszeniem jego orkiestry. Zespół wyraził zgodę i przedstawił Kamenowi listę utworów, które chcieliby wykonać. Kamen stworzył kinowy soundtrack do utworów, który rozbudował i ulepszył muzykę poprzez wirujące skrzypce i fletowe pasaże pomiędzy riffami oraz dźwięki rogu i partie smyczkowe, które miały towarzyszyć najcięższym i najbardziej znanym rytmom w utworach Metalliki. Zespół i orkiestra zadebiutowały kompozycjami podczas dwóch koncertów w The Berkeley Community Theatre 21 i 22 kwietnia 1999. Obydwa występy zostały zarejestrowane, a Rock dokonał edycji najlepszych fragmentów, które złożyły się na album "S&M". "Płyta była pomysłem Michaela, owocem jego wyobraźni. Kamen przyznał, że zawsze czuł, iż nasza muzyka nadaje się do współpracy z orkiestrą" przyznała Metallica.

Często albumy koncertowe, na których udziela się orkiestra są przyjmowane przez fanów z obojętnością; ale nie "S&M". Album, wspomagany przez świetne recenzje, sprzedawał się szybko i w dużej ilości, osiągając sprzedaż około 300 000 sztuk w pierwszym tygodniu i zadebiutował na miejscu 2. listy Billboardu. Według RIAA do 14 stycznia 2000 "S&M" osiągnął poczwórną platynę. 9 czerwca 2003 album pokrył się platyną razy pięć.

Metallica wydała również wersję video oraz DVD koncertów, które zostały sfilmowane przez Wayne'a Ishama. W samych Stanach sprzedało się ponad 600 000 sztuk i pokryło sześciokrotną platyną. Metallica była bardzo zadowolona ze współpracy z Kamenem oraz zainteresowania, którego zespół doznał dzięki temu, jednak "S&M" było bardziej jednorazowym projektem niż dźwiękowym objawieniem.



"Od momentu przedstawienia nam tego pomysłu podczas pierwszego spotkania przy śniadaniu w 1997 do dnia kiedy końcowe miksy na płytę i DVD zostały zrobione, poprzez występy w Berlinie, Nowym Jorku i Las Vegas, dobrze się bawiliśmy podczas tych dwóch ekstremalnie zabawnych, pełnych wyzwań i twórczych lat spędzonych razem" tak wyraziła się Metallica w swoim oświadczeniu po śmierci Kamena z powodu stwardnienia rozsianego w 2003. Metallica nie współpracowała z orkiestrą od czasów "S&M", choć perkusista Lars Ulrich tego nie wyklucza.

"Jeśli chodzi o Metallikę, to nigdy nie wiesz co zrobimy", powiedział mi w 2012. "Być może ponownie będziemy pracować z orkiestrą, może dostaniemy telefon od kogoś z kim jeszcze nigdy nie współpracowaliśmy, kogo lubimy i kto chce coś z nami zrobić i nagle powstanie wspólny album."

overkill.pl

Waszym zdaniem
komentarzy: 11
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
a7xsz
01.12.2015 11:01:20
O  IP: 212.160.172.85
To Live chodziło mi o Cliffa. Zdanie dotyczyło kawałka To Live, a nie całej przeszłości. Czytaj ze zrozumieniem.
Puszkę pandory otwarto grając Oriona w całości po raz pierwszy w 2006.
Posypały się rocznice, oddawanie hołdu (w wielkiej skali Cliffowi), aż i To Live zagrali.

Nie prowokuj głupimi wypowiedziami. Szli do przodu. W 10 rocznicę MoP wydali Load. 1996-2000 włącznie masz kawałki z: Load, Reload, S&M i Disappear na każdym koncercie jako standard.

2006 i 2007. wtedy rozegrała się strategia powrotu do oldschoolu. Stare logo, kawałki typu Vultourus do kosza, wzorowanie się MoP przy tworzeniu nowego albumu, czego efekt widzieliśmy.

Zawsze powtarzam że dla mnie to był błąd. Cofanie się i ograniczanie twórcze.
Co ciekawsze, nieschematyczne kawałki nie weszły na DM, tylko BM, za to na DM pojawiły się celowe (kiepskie zresztą) nawiązania do przeszłości (instrumental, tytuł U3, TDTNC, kolejność kawałków; ballada, ostatni najszybszy).
Predator lecz mów mi Andrzej
01.12.2015 10:01:12
O  IP: 82.143.187.35
To Live nie zagrali, bo wtedy jeszcze takie podejście, żeby tamtego (przeszłości) nie ruszać, tylko iść do przodu. Skądinąd chyba słuszne podejście, ale mniejsza z tym.

To co tam robią takie zabytki jak ktulu czy master z battery? To live jest świeższe

Przecież całe lata 90 do 00 włącznie, to było świetne łączenie kawałków z całego przekroju kariery.

To w końcu ruszają tą przeszłość czy nie? Odstaw już to piccolo, bo mama nie wie co czyni jak widać, a jeszcze sylwester się nie zaczął
a7xsz
01.12.2015 06:28:26
O  IP: 37.47.75.173
Jeszcze dodam, że w S&M podobało mi się to, że łączyli starsze kawałki z nowszymi, no i jeszcze tworząc/dodając kolejne nowe. Składanka wprost idealna.

To Live nie zagrali, bo wtedy jeszcze takie podejście, żeby tamtego (przeszłości) nie ruszać, tylko iść do przodu. Skądinąd chyba słuszne podejście, ale mniejsza z tym.

Przecież całe lata 90 do 00 włącznie, to było świetne łączenie kawałków z całego przekroju kariery.

Dopiero ostatnio zrobiła się moda na "oldschool", wspominki, rocznice itd. i ograniczają się w setliście, co moim zdaniem jest błędem i wielokrotnie tu dawałem temu wyraz.Co tracimy to słychać np. w S$M czy oglądając dowolny koncert 96-00.
_Egon_
30.11.2015 23:10:41
O  IP: 77.234.43.186
Marios fajnie fajnie. Ale może opisz ich geniusz jak wydadzą nową płytę ;)
Marios
30.11.2015 22:43:10
O  IP: 89.151.18.192
Album Arcydzieło. Pierwszy fragment jaki na maksa zapadł mi w pamięci, to Master od 8:05 do 8:17 - niemiosierny moshing filharmoników! I mój.

Pomyłka Jamesa w tekście "The Thing That Should Not Be" (od 3:16_ - mimo tego, że zdecydowanie dbano, aby usunąć wszelkie niedociągnięcia - jednak została, dodając utworowi jeszcze więcej złowieszczości.

No a backing vocal Jasona w "Hero of the Day" (3:57 do 4:10) brzmi tak, że klękajcie narody! (w słuchawkach efekt jest miażdżąco piękny).

"Nothing Else Matters" w tej nisko zaśpiewanej wersji jest po prostu wspaniały.

"Minus Human" rozszarpuje powoli. Mocne, złowieszcze dopełnienie, niemalże sequel "The Thing That Should Not Be".

"One" to kwintesencja geniuszu wykorzystanego przez Kamena przy pracy nad "S&M". Wyszedł tutaj kompletnie odmienny utwór. Zdecydowana to zasługa partytur dla orkiestry. Filharmonicy ani przez chwilę nie powielają gitar, dzięki temu dźwięki się ze sobą nie zlewają.

"Battery" zyskał nowe, fantastyczne intro. W dalszej części orkiestra jednak nie miała łatwo. Dostaliśmy na bis czysty rozpierdol, po którym można policzyć wszystkie ścięgna w szyi.
_Egon_
30.11.2015 22:30:49
O  IP: 188.33.188.106
S&M to ostatnie korzystanie z popularności niestety. Potem było gorzej. Tak naprawdę gdyby nie pomysł z orkiestrą to uważni recenzenci Mety już by wtedy pisali że Meta zaczyna żyć tym co zrobiła wcześniej. S&M to tak naprawdę "unpluuged" innych zespołów jadących na starym materiale ale w innym niż akustycznym wydaniu.
Predator lecz mów mi Andrzej
30.11.2015 19:09:39
O  IP: 82.143.187.35
Ja mam mieszane uczucia do co tego albumu. Niektóre kawałki mają naprawdę niezłego kopa (patrz master of puppets, one, bleeding me, outlaw torn), a wiele jest dla mnie takich bezpłciowych. Poza tym brakuje tam takich wynalazków jak justice, frayed, to live i wiele innych takich kawałków aż się prosi o duet z orkiestrą. Jak dla mnie jest to bardzo nierówny album i dobór kawałków w połowie nietrafiony. Przykładowo taka Doro Pesch wypuszczając album Classic Diamonds uważam, że zrobiła to dużo lepiej. Tam naprawdę wszystkie kawałki świetnie współgrają z orkiestrą i jest moc od początku do końca. Przynajmniej ja tak to widzę. Kiedyś jarałem się tym albumem, teraz prawie nigdy go nie słucham
Kubus-87
30.11.2015 13:11:27
O  IP: 95.173.217.203
S&M to jedna z moich ulubionych pozycji. Dzięki niej poznałem Metę i chyba najczęściej do tego albumu wracam. Też nie mam pojęcia ile i co zostało dograne w studiu, ale szczerze mam to gdzieś. Myślę, że ten album dla wielu maniaków to coś więcej niż zwykłe CD/DVD ...

...tak na marginesie : Korn, Megadeth oraz Sixx:A.M. zagrają na Power Festivalu w Łodzi. Impreza odbędzie się 7 czerwca 2016 roku w hali Atlas Arena
the_Rock
30.11.2015 10:58:08
O  IP: 84.40.131.0
S&M to wspaniałe wydarzenie muzyczne i wyśmienita forma zespołu. Koncertówka inna niż wszystkie. Dali nam 2 nowe kawałki przy okazji. A przecież od 96 co roku puszczali coś nowego... Dało się? Dało. :)
a7xsz
30.11.2015 10:19:18
O  IP: 212.160.172.87
Świetny album. Najlepsza forma zespołu w historii (pomijając czy było coś dogrywane w studio czy nie). Wokal Heta PRZE-ZAJEBISTY. Chórki Jasona (Of Wolf And Man!).
W ogóle ta płyta mistrzostwo.
Call miażdży. Solówki Cliffa grane przez Jasona (kostką) miażdżą. Jak to brzmi!!
2 nowe zajebiste kawałki.
No i dużo granych kawałków z Load/Reload. Np. Devil's Dance, ktory bardzo lubię.
DanielZywy
30.11.2015 10:13:59
O  IP: 83.9.17.144
Powspominajmy.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak