W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Dlaczego Kirk Hammett miał problem z zagraniem Some Kind Of Monster?
dodane 17.08.2020 22:43:50 przez: Marios
wyświetleń: 2200
Pamiętacie scenę z filmu SKOM, kiedy Kirk męczy się z łatwym riffem Some Kind of Monster? Najpopularniejszy ukraiński fan Metalliki, Andryi Vasylenko, przygotował świetny materiał na temat tej z pozoru kuriozalnej sytuacji, odsłaniając nieco techniczne arkana omawianego fragmentu filmu.






Jest takie rosyjskie przysłowie: Można się pogubić między trzema punktami. W tym przypadku mamy Kirka Hammetta – gitarzystę legendarnego zespołu metalowego, ucznia Joe Satrianiego oraz autora tak wielu kultowych solówek i riffów… I ten gość pogubił się między trzema dźwiękami. Nadszedł czas, aby w końcu wyjaśnić sprawę.

Co się właściwie stało w tym słynnym fragmencie, w którym Kirk Hammett walczy z nauczeniem się tego pozornie łatwego riffu? Jest to klip, który szydzi z Metalliki, pokazując najbardziej jaskrawy moment nieczystego grania Kirka, udowadniając jego niekompetencje jako gitarzysty. Coś na zasadzie: Widzicie jaki to słaby gitarzysta?! Żądamy powrotu Mustaine’a!, podczas gdy wyważeni fani rzucają: Phi! Za to właśnie kocham Kirka – po prostu uważają, że to zabawny, bardzo autentyczny filmik. Doceniają to, że Metallica nie obawia się pokazywać takich głupich momentów.

Dobra, jeszcze raz. Co tam się właściwie stało, że Hammett aż się spocił z tego wszystkiego? Co się kryje za „dźwiękami pomiędzy” i czego my możemy nauczyć się z tego filmowego fragmentu? W St. Anger dzieje się o wiele więcej, niż słychać na pierwszy rzut ucha. Jest tam i geniusz i głupota dotycząca decyzji kompozytorskich i wszystkiego pomiędzy. Album staje się stopniowo rodzajem dziwacznej klasyki w katalogu Metalliki – nie tylko ze względu na Some Kind of Monster i inne teledyski z tamtego okresu. Oprócz samej muzyki mamy dostęp do mnóstwa materiału filmowego i innych tematów, które należy omówić. No i oczywiście jest to niewyczerpane źródło memów (patrz: „Delete that”).

St. Anger otoczony jest pewnego rodzaju aurą, która jaśnieje jeszcze bardziej, ponieważ znamy szczęśliwe koleje losu, których Metallica doświadczyła później. Tak czy siak, zajmujemy się dziś utworem Some Kind Of Monster – to naprawdę mogłaby być nazwa opisująca powracający problem w przypadku Metalliki – przesadzanie z komponowaniem. Mają tendencję do upychania w numerze tak wielu riffów, jak to tylko możliwe. I dodawania przeróżnych wariantów riffów, tak dużo, jak to tylko możliwe. I powtarzania owych wariacji riffowych, tyle, ile tylko da się zmieścić. I podczas, gdy takich ponadośmiominutowych arcydzieł jak Orion, Master of Puppets, czy …And Justice For All słucha się na jednym wdechu, nie możemy tego samego powiedzieć o Some Kind Of Monster. Singlowa wersja SKOM jest dwa razy krótsza od numeru, który znalazł się na albumie. I będąc tak brutalnie przyciętym, w rzeczywistości ten utwór nie za wiele na tym stracił, w przeciwieństwie np. do One, który to numer naprawdę ucierpiał przy wersji dla radia.

SKOM zbudowany jest na jednym z najbardziej podstawowych, prymitywnych, nudnych i wlekących się riffów, które Metallica kiedykolwiek nagrała. Przypomina to coś na kształt bardziej okropnego kuzyna z niezbyt już wówczas wyszukanych pomysłów typu Devil’s Dance. Cóż, wiele świetnych riffów zbudowano na takich łatwych zagrywkach. Więc prosty riff to nie jest jakiś wyrok śmierci, czy coś takiego. Fajny rytm może sprawić, że numer będzie bujał, niezależnie od ilości użytych dźwięków. Riff do Some Kind Of Monster mimo swojej brzydoty, spełnia swoje zadanie jako znak rozpoznawczy i siła napędowa utworu. I wciąż jest to patent dość chwytliwy. James, Kirk… nie… James, Lars i Bob dobrze wiedzieli, że coś jest w takim podejściu, ale mogli poczuć, że muszą to zrównoważyć czymś o kompletnie odmiennym charakterze. Tak więc poznajcie riff, na którym wyłożył się Kirk.





Prawdopodobnie było więcej takich momentów w historii Metalliki, ale nigdy tego nie sfilmowali. Co za strata! A może ten główny wolny riff wyszedł spod palców Kirka, a James (jak to miał w zwyczaju) zrobił z tego szybszą wersję? I wtedy Kirk nie był w stanie ogarnąć zmian we własnym riffie? Bo były przecież przypadki, kiedy James poprawiał rzeczy przyniesione przez Kirka dla Metalliki: chociażby refrenowy riff z Master of Puppets. W każdym razie ten charakterystyczny thrashowy motyw w Some Kind Of Monster nie pasuje do St. Anger. Album zbudowany jest na groove, szorstkości i chropowatości, podczas, gdy ten jest riffem oldschoolowym, zwartym i szybkim. Jeszcze jednym riffem tego typu jest ten ze Sweet Amber. Inspiracji dla obu można doszukać się w One. Tak, tym One. We fragmencie z karabinem maszynowym. To, co czyni ten patent wyjątkowym to fakt, że fragment nie zawiera pospolitego tremolo (patent polegający na szybkim powtarzaniu dźwięku przy zmiennych, drżących ruchach palca lub kostki – przyp. Marios). Tutaj mamy potrójne szesnastkowe tremolo. Takie szesnastki najlepiej sprawdzają się w tempach od 100 bpm do 140 bpm, jeśli potrzebujesz ich użyć. Ale standardowe szesnastki są zbyt wole, a trzydzistkidwójki zbyt szybkie.

Kolejny taki przykład to środkowa część The Day That Never Comes, który to numer także jest inspiracją pochodzącą od One, gdzie panowie próbowali zrobić coś podobnego do fragmentu z karabinem maszynowym. Chodzi w zasadzie o to, że James nie używa za często tego sposobu, składając riffy. Być może sprawa SKOM nie byłaby tak wyjątkowa, a Kirk Hammett poradziłby sobie z tą techniką, skoro przez 15 lat przed St. Anger grał na koncertach One. Udowodnił także to, że sam skomponował dużo trudniejsze rzeczy, niż te z One. Choćby przejście w Damage Inc z tym połamanym dźwiękowo galopem. Rzecz jasna, Kirk nie jest tak samo dobrym gitarzystą rytmicznym jak James. Nie nagrywał nawet partii gitary rytmicznej (aż do 1995 roku, kiedy zrobił coś takiego mimo tego, że nie jest gitarzystą rytmicznym). A obaj – i James i Kirk nagrali partie rytmiczne na St. Anger. Przypuszczam, że nawet nie przedstawili tego, w jaki sposób nagrywali St. Anger. W filmie widzimy, że pokazali Kirkowi kilka riffów, ale nie jesteśmy pewni, kto właściwie wykonał większość pracy gitarowej. Hammett nie nagrał żadnych solówek na tym albumie, więc tak - potrzebował jakiejś roboty i ostatecznie musiał nauczyć się tego przearanżowanego materiału w stopniu możliwym, do zagrania.

Ale kto wie? Może James samodzielnie napisał w studio ten szybki fragment, żeby nagranie było bardziej zwarte, i jedyny fragment filmu nad którym należy się pochylić jest taki, że Kirk dostał do zagrania ów riff bezpośrednio przed etapem nagrania próby na potrzeby dvd? Możemy te przypuszczenia uchwycić w trakcie, gdy jest najazd na Kirka, którego nadal nurtują problemy i wątpliwości związane z tym fragmentem utworu. Wydaje się, że Hammett gra ten fragment poprawnie, może nie w tak zwarty sposób jak na albumie, ale kogo to obchodziło w momencie próby? Niestety Metallica zrezygnowała z tego szybkiego fragmentu Some Kind Of Monster w czasie, kiedy kilkakrotnie zdecydowali się zagrać ten utwór. Ale tylko Lars jest znany z tego, że w czasie koncertów upraszcza dane fragmenty. I sedno wszystkiego: nie ma tam „nut pomiędzy”. Więc tak naprawdę w czym tkwił problem?

Może zanim przejdę dalej, weź swoją gitarę albo basówkę i spróbuj zagrać ten riff, tak jak go zapamiętałeś. Jeśli od razu zagrałeś poprawnie – no to gratulacje. Dlaczego jeszcze nie jesteś w Metallice? Wiecie, to drugi raz, kiedy siadam, żeby zagrać ten riff. Pierwszy raz kombinowałem wczoraj i uważałem, że go złapałem. Myliłem się. Dziś nauczyłem się poprawnego grania – w połowie kręcenia tego filmu. Po pierwsze: to nie tak, że całe to frazowanie zdziwiło Kirka. Otwarcie było w porządku, prawie jak fragment otwierający karabin maszynowy w One: sześć szesnastek na trzecim progu i następnie zaakcentowanie. I teraz nadchodzi druga część: zarówno te wolne, jak i szybkie fragmenty oparte są na tej samej strukturze. Jeśli opuścisz całą szesnastkę na trzeci próg, otrzymasz główny riff. Wierzę, że kiedy James eksperymentował z tym riffem na różne sposoby, żeby to wypełnić, i ostatecznie zdecydował, że ten sposób jest najbardziej nieoczywisty i nieoczekiwany, to nie jest tak, że fragment z One został tu powtórzony, wcale nie. Jest próg trzeci i piąty, a potem piąty i otwarty. Granie tego riffu jest nieintuicyjne i to jest ta sprawa, która mogła zdziwić Kirka. Ale to jeszcze nie koniec tej historii.





Co sprawia, że ten riff tak bardzo wpada w ucho i jest mocno problematyczny w tym konkretnym fragmencie? Chodzi o trzy identyczne powtórzenia w obrębie tego mini fragmentu. W pewnym sensie jest to polaryzujący rytm 4/3. Więc za każdym razem, gdy grasz ten fragment, zapętlenie zmienia na sile: akcent jest podkreślany w innym momencie. Ale i to również ulega zmianie. To trochę psuje ci postrzeganie i stąd bierze się cały problem. Zmieniające się akcenty w muzyce działają jak zjebany akcent w wypowiadanych zdaniach: np. zdanie He left the fucking band – można to powiedzieć na cztery sposoby. A więc przesunięty akcent wraz z przesuniętym frazowaniem. To właśnie przez takie sprawy ten riff jest znacznie trudniejszy do zagrania, niż się na początku wydaje. Do tego wszystkiego mamy jeszcze zmieniający się rytm perkusji – z prostego 4/4 do udziwnionego bębnienia, takiego jak to z próby…

A teraz spróbuj wejść w buty Kirka, albo mówiąc bardziej poprawnie – w jego kurtkę. Dostajesz nowy, zupełnie świeży riff, którego nie słyszałeś nigdy wcześniej. Reszta kapeli czeka, aż ogarniesz nową rzecz. Do tego cała akcja kręcona jest na potrzeby filmu co najmniej trzema kamerami, które często robią ujęcia naprawdę blisko twojej twarzy, czy twoich palców. Film obejrzą miliony fanów i hejterów, a ponadto sam riff jest dość skomplikowany. I oczywiście mógłbyś go rozgryźć w samotności, siedząc w pokoju, ale teraz ty – bardzo nieśmiała osobowość - jesteś w świetle kamer i dodatkowo nie bardzo jesteś gitarzystą rytmicznym. Czujecie już tę presję?

Cóż, gdyby było na odwrót i to James miałby się nauczyć riffu Kirka, sprawy mogłyby przybrać mniej krępujący klimat. A to ze względu na nieporównywalne kompetencje Jamesa jako gitarzysty rytmicznego. Riffy ma we krwi, ale nauczanie ich, to zupełnie inna para kaloszy. Nie żebym krytykował Jamesa, ale sposób, w jaki próbował uczyć Kirka tego riffu, mógł go jeszcze bardziej zdezorientować: zwalniał i przyspieszał, latając tam i z powrotem od partii perkusji do tego, co gra gitara… Ale może to kwestia edycji filmu. Nie widzieliśmy wszystkiego, co się wówczas tam działo. Po prostu przeskakujemy do sceny podsumowującej cały ten proces, do tego co zostało pokazane. A potęga montażu jest nieograniczona: jeśli chcesz, to nawet z Jamesa możesz zrobić gitarowego idiotę. Raz to zrobiłem i wiele osób tego nie ogarnęło... I do tego właśnie zmierzamy.





Wygląda na to, że wiele osób, może nawet większość tych, którzy wieszali psy na Kirku pod tym fragmentem Some Kind Of Monster, nigdy własnoręcznie nie zagrała tego riffu. A dlaczego mielibyśmy to robić, co? Zbyt wielkie poświęcenie, jak na taki kawałek gówna. Dane dotyczące wieku oglądających mogą pokrywać się z ludźmi, którzy nienawidzą St. Anger, oraz z tymi, którzy trolowali Kirka za to, że nie poradził sobie z riffem z albumu, którego nie potrafią znieść. A czy ty, modelowy fan zespołu – kiedykolwiek grałeś ten riff? Słyszałeś ten riff tysiące razy – choćby z tego wideo i widziałeś Jamesa, jak uczył tego riffu. Dzwoni ci to do dziś w uszach i głowie. Ja mam tak samo. A więc puenta.

Potrzebujemy więcej nagranego materiału pokazującego, jak Kirk uczy się numerów. Memów nigdy za dużo. Dzięki za oglądanie, tu Andriy Vasylenko i do zobaczenia następnym razem, przyjaciele.










Marios
Overkill.pl


Waszym zdaniem
komentarzy: 3
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
BME
19.08.2020 10:24:15
O  IP: 0.0.0.37
ja rowniez juz daaawno nie zjechalem ponizej Standard D.
na St.Anger jest niezla mieszanka strojow.
jets nawet G# w Invisible Kid.
swirkh
19.08.2020 00:08:13
O  IP: 0.0.0.62
Riffy z S.A. sobie czasem pogrywam/pogrywałem dla zabawy, ale w normalnych strojach E/Eb to nie jest jednak to samo. Człowiek jest już zbyt leniwy, żeby przestrajać gitary
NIKT
18.08.2020 18:09:07
O  IP: 0.0.0.79
Może na potrzeby filmu Kirk musiał udawać, że nie może załapać tego riffu i stąd taki wkurwiony:D Jakoś jak nie poradził sobie na szybko z pomysłem Roberta, to tylko się uśmiechnął i obrócił sytuację w żart;)
A tak poważnie wisi mi to w okolicach kolan:) Kirk jest świetnym gitarzystą i kompozytorem, ale widać, że gra na gitarze nie jest dla niego już tak ekscytująca jak kiedyś. Ja bym chciał się doczekać jego płyty solowej. Dawno temu wspominał, że nagra własny materiał, ale dopiero, kiedy szyld Metallica zgaśnie na dobre.
Co do tekstu powyżej, jest tam pytanie, czy kiedykolwiek próbowaliście zagrać ten riff, na którym wyłożył się w filmie Kirk. Płyta "St.Anger" jest dla mnie z jakiegoś powodu płytą najmniej atrakcyjną do samodzielnego zagrania czegokolwiek z niej. Pewno coś tam kiedyś próbowałem, ale na pewno w chwili obecnej nie jestem w stanie zagrać z pamięci niczego z St.Anger i nawet mnie nie korci, by się brać za nią.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak