W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
James Hetfield o porażce festiwalu Orion - wywiad z So What! 22.1
dodane 02.12.2015 14:40:48 przez: Rafał
wyświetleń: 4309
W numerze 22.1 magazynu "So What!" Steffan Chirazi przeprowadził obszerną rozmowę z Jamesem Hetfieldem. W części pierwszej James opowiedział o porażce filmu Through The Never, tę część publikowaliśmy na naszej stronie jeszcze w sierpniu - tutaj. Poniżej część druga, w której poruszony został temat festiwalu Orion. Niebawem na naszej stronie dorzucimy wszystkie pozostałe wywiady z poprzednich numerów magazynu.

Gdybyś chciał/chciała pomóc nam w tłumaczeniach na Overkill.pl - zapraszam do kontaktu - rafalbayern@gmail.com.


Przez lata samodzielnie podejmowaliście decyzje na temat tego, co chcecie robić jako zespół. Te decyzje głównie się opłacały. Gdybyśmy jednak byli bardzo analityczni, należy powiedzieć, że Wasze ostatnie dwa/trzy projekty nie spotkały się zbytnio z entuzjazmem i słowami szacunku, tak jak liczyliście, że się stanie. Było Lulu, festiwal Orion, no i potem film. Odejdźmy od technicznego meritum czy opinii podczas tej rozmowy, skupmy się na komercyjnym aspekcie, który nie poszedł za dobrze, a w pewnym momencie trzeba było coś postanowić, bo i coś wielkiego przecież powstało. Powiedz, jak to wygląda teraz? Tworzysz jakiś nowy projekt. Jak zmienia się Twoje podejście wobec takiego projektu? Czy w ogóle się zmienia? Kogo słuchasz? Komu ufasz? Dalej chcesz słuchać ludzi z zewnątrz? Czy może wytwarza się w Tobie uczucie: 'pierdolcie się i wypierdalajcie od nas' bardziej niż kiedykolwiek wcześniej?

James: Doskonałe podsumowanie, szczególnie dla naszych trzech ostatnich projektów. Byliśmy nieprawdopodobnie uparci i mieliśmy też sporo szczęścia. Być może byliśmy za bardzo przesyceni rzeczami, które wychodziły nam dobrze. Jesteśmy perfekcjonistami. Jesteśmy też bardzo krytyczni wobec siebie. Zabrało nas to do miejsca, w którym jesteśmy teraz. Mimo wszystko to przekleństwo. Jeżdzę po sobie jak po szmacie, kiedy coś nie toczy się dla nas dobrze. Lulu nie zostało zaakceptowane w takim stopniu w jakim my zaakceptowaliśmy ten album. Jestem niesamowicie dumny, że zrobiliśmy ten album. Świetnie się przy tym bawiliśmy. Podjęliśmy to ryzyko. Istnieje wiele innych zespołów, które przez podjęte ryzyko same wykopały sobie grób. Obojętnie czy to przez dobranie złego zarządu czy poczynienie złych inwestycji finansowych. Jesteśmy jednak tak oddani i tak lojalni wobec naszego zespołu, że nic nie może nas pogrzebać. Czy to śmierć Cliffa Burtona, odejście Jasona, film Some Kind Of Monster czy cały ten dramat, który toczy się teraz. Zawsze jest coś w czym tkwimy razem i z czego wychodzimy z tarczą. A Lulu zjednało nas jeszcze mocniej.



Pamiętam, że myślałem dokładnie o tym samym.

James: Są pewni artyści, którzy będą stać twardo za Tobą i powiedzą: 'hej, podoba mi się to. To przecież artyści! Świetnie się przy tym bawili! Chcieli to zrobić i zrobili.' Nie wszystkim musi się to podobać. Spoko, ja to rozumiem doskonale. Są też tacy ludzie, którzy mówią jasno: 'Raczej nie spodoba mi się ten projekt, ale cieszę się, że jako artyści podjęli to ryzyko.' Myślę, że w tym przypadku chodzi o osobowość człowieka. Zawsze chcesz, żeby Twoje sprawy toczyły się bezproblemowo, a gdy inwestujesz w nie tak wiele i nagle okazuje się, że wokół pojawiają się same problemy, wtedy cały Twój świat ogarnia trzęsienie i zaczynasz postrzegać życie jako podejmowanie ryzyka.

Bardzo się cieszę, że zorganizowaliśmy festiwal Orion. Na tych dwóch festiwalach mieliśmy mnóstwo frajdy. Zaprosiliśmy zespoły, żeby zagrały dla ludzi - głównie naszych fanów, no i to był cały pomysł. Gdyby po drodze coś szło nie tak, mimo to dalej chcielibyśmy pociągnąć temat, jednak przy obu festiwalach straciliśmy grube miliony. Po prostu nie możemy sobie na coś takiego pozwalać. W pewnym sensie, w grę wchodzi tu biznes. Po co robić coś, co wyrządza Ci krzywdę i uniemożliwia pójście naprzód? Fajnie było zorganizować festiwal, bawiliśmy się przy tym niesamowicie. Zatrudniliśmy wielu ludzi i pomogliśmy obu miastom, w których odbywały się imprezy. Wyszło z tego wiele dobrego, no ale cóż - nie możemy pozwolić już sobie na kolejny festiwal.




Zatrzymajmy się na chwilę w tym miejscu. Co mówi Ci przeczucie, dlaczego Orion się nie powiódł?

James: Być może festiwal był zbyt ryzykownym posunięciem. Może cały pomysł był daleko chybiony. A może gdyby to był festiwal bardziej metalowy, to może wtedy byłoby inaczej? Naszym celem było zorganizowanie festiwalu "z pazurem". Każdy zespół, który występował mógł to dostarczyć. Nie miało to żadnego znaczenia jaki rodzaj muzyki grają te zespoły. Właśnie coś takiego chcieliśmy osiągnąć. Może ten festiwal powinien być bardziej staroświecki? W jaki sposób festiwale sięgają rangi wielkich imprez? Nie mam pojęcia. Jeśli na plakacie napisane jest 'festiwal hipisowski', czy wówczas przyjdą wszyscy hipisi? Albo jeśli na plakacie stoi 'festiwal death metalowy', to czy wówczas zjawią się wszyscy fani death metalu?

To co zobaczyliśmy na Orionie prawdopodobnie wciąż jest zbyt pokrewne do zorganizowania takiego właśnie festiwalu pod nazwą zespołu.

James: Kto wie? Może sami przytwierdziliśmy łatkę z naszym imieniem do festiwalu? I być może ludzie wtedy pomyśleli: 'Oh, to ich festiwal, więc nie jadę!' No nie mam pojęcia! Czy przywiązujemy zbyt wiele wagi do nazwy naszego zespołu? Gdybyśmy postawili budkę 'Metallica-hamburger', podeszłoby wtedy więcej czy mniej osób, bo lubią nas albo nie? Czy opinie ludzi tworzą się pod wpływem naszego nazwiska pod nazwą festiwalu?



Ciekawe jest to, co mówisz. No dobrze, skoro użyłeś metafory o budce z hamburgerami, to pogadajmy w taki sposób otwarcie. Myślisz, że uszłoby Ci na sucho eksperymentowanie z tym, co byś tam sprzedawał? Czy myślisz, że musiałbyś kurwa napakować swoje burgery masą mięsa, albo czy...

James: ...W stylu: Czy sprzedawałbym tam również wegetariańskie? TAKIE właśnie burgery? Czy spróbowałbym burgera i zaczął zastanawiać się czy zadowoli on wszystkich wokół?

Ludzie by pewnie powiedzieli: 'Nie potrafią robić burgerów, bo to nie ich rzecz.'

James: Otóż to. W tym momencie wszedłeś w zagadnienie - "co dla Ciebie znaczy zespół." Dlaczego Red Hot Chili Peppers gra na festiwalu Metalliki? Albo, dlaczego Eric Church wystąpił na festiwalu Metalliki? "To po prostu niewłaściwe. Nie jadę." Wspomniałeś wcześniej o pokrewieństwie. Uwielbiam pojęcie "przynależenia". Uwielbiam znaczenie rodziny. Uwielbiam sens sentencji "dobrze jest być innym, gdy jesteś inny razem z kimś." Każdy jest inny. Chociaż może czasem myślisz sobie: 'czemu nie chcesz polubić tego co lubisz, ponieważ to lubisz?' Czy na festiwalu muszę przesiedzieć 10 kolejnych zespołów, których nie lubię, tylko po to żeby zobaczyć zespół, który lubię? A może ja tak nie chcę! To przecież proste.

Bez wątpienia to mogło odegrać swoją rolę.

James: Nie da się zadowolić wszystkich. Nigdy, przenigdy.



Jednak będąc sprawiedliwym, trzeba powiedzieć, że nie o tym miał był festiwal Orion. Generalnie miał być o Was, czyli dobrze bawiących się gościach, którzy sami wybierali sobie co chcieli usłyszeć.

James: Zgadza się. I zamiast fanów wszystkich zespołów zbierających się w jednym miejscu i tworzących jeden świat i jedną rodzinę, mieliśmy grupy ludzi, którzy z trudem znosili swoją obecność. Wiesz, coś na zasadzie: "Mój Boże, nie będę siedział z grupą tłustych, zawszonych metalhedów, headbangingiem i ich wlatującymi w moje włosy zarazkami. Nie będę korzystał z tego samego kibla po kimś takim!!!" Może o to chodziło? Ja tego nie wiem. Kto wie dlaczego ludzie są tacy jacy są? Nie możemy zmuszać ludzi do myślenia w taki sam sposób jak my. I tak też się dzieje, gdy jesteś artystą. Możesz myśleć w sposób jaki chcesz, tworzyć w sposób jaki chcesz i pokazywać to jak chcesz, nie mając na sobie żadnych oczekiwań. Ale gdy podejmiesz się biznesu, w którym zaangażowana jest też sztuka, to już zupełnie inna bajka. Kontynuowanie tego i tracenie kasy nie ma żadnego sensu.

Czy rzeczywiście istnieją takie założenia, że w pewnym momencie dałeś trochę na wstrzymanie z festiwalem, ponieważ ludzie błąkali się z myślami typu: 'nie wiemy co się tam wydarzy.'?

James: Jestem przekonany, że tony materiałów, które przechodzą przez zarząd, od razu na wejściu są filtrowane. "To nie jest dobry pomysł", albo "To nie jest dla nas właściwe posunięcie." Musisz mieć ludzi, którzy będą w stanie temu sprostać. Cały czas będą mieć baczenie na Twoje największe korzyści i będą chronić markę.



Czy przeszliście taką fazę jak na filmie, kiedy to wszyscy się wkurzyliście i zaczęliście wzajemnie wytykać w siebie palcami? Czy zespół i zarząd musiał zamknąć się w pokoju i mówiąc w przenośni - wzajemnie sobie dojebać, tak żebyście zresetowali twardy dysk i zaczęli od nowa na świeżo?

James: Tak. Miewamy takie momenty. Wiele nauczyliśmy się z Some Kind Of Monster. Sztuka porozumiewania się jest najważniejsza. Inaczej cały ten gniew i trucizna zaczynają Cię pochłaniać. Wygląda to tak: 'Musimy to przedyskutować, bo wszyscy czujemy frustrację. Pogadajmy o tym. Powiedzmy sobie prawdę.' Wytykanie się palcami to też dobry pomysł, jednak na koniec nie wnosi do sytuacji nic dobrego. Występują gadki typu: 'Jestem na Ciebie wkurzony, bo myślę że podjąłeś złą decyzję.' Każdy, wliczając w to nas, myślał że był to świetny pomysł. Każdy z nas myślał: 'To dobry pomysł. Podejmujemy wielkie ryzyko, ale się to nam opłaci.' No i zaryzykowaliśmy! Ile zespołów chciałoby zrobić coś takiego, ale po prostu nie może? Wiesz, my przetrwamy. Pewnego dnia znowu zapełnimy świnkę-skarbonkę. Wszystko z nami w porządku. Nikt nie został ofiarą pożaru. Doris nikogo nie zabiła. Mogło być gorzej. W końcu to [tylko] pieniądze.


Nasza relacja z festiwalu w Detroit - Overkill.pl na Orion.


Overkill.pl

Waszym zdaniem
komentarzy: 9
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Predator lecz mów mi Andrzej
04.12.2015 10:50:36
O  IP: 82.143.187.35
Artysta głodny jest płodny, tutaj nie ma głodu :P choć zdarzają się niewielkie wyjątki w postaci sytych artystów, co cały czas tworzą, ale to należy do rzadkości
JaCkyLL
04.12.2015 08:26:11
O  IP: 212.244.1.10
do listy nieudanych pomysłów powinni jeszcze dołożyć zmianę koncepcji MetClubu
_Egon_
03.12.2015 22:35:55
O  IP: 46.113.170.187
"Artysta tworzy jeden kawałek na 7 lat???" - TAK ! Bo artysta myśli, zmienia słucha, szuka inspiracji. Tylko komercyjni artyści nastawieni na kasę wydają płyty co roku z 20 kawałkami które za rok zostaną zapomniane. Meta od kilku lat tworzy riffy, analizuje, dopracowuje i aranżuje. Dajmy jej czas a w 2017 roku a może i wcześniej dostaniemy ciekawą płytę z może nawet 3 pomysłami Roberta.
_Egon_
03.12.2015 22:32:55
O  IP: 46.113.170.187
Gdyby Kurt Cobain i koledzy byli perfekcjonalistami to by nie nagrali ciekawych płyt. W muzyce chyba chodzi o coś innego niż o perfekcjonizm ?
Predator lecz mów mi Andrzej
03.12.2015 12:29:03
O  IP: 82.143.187.35
Nie zgadzam się z tym, że są perfekcjonistami. Kiedyś bym się z tym zgodził słysząc nagrania do 2000 roku. Wszystko brzmiało jak należy, niestety później Lars już kompletnie stracił słuch, a wypuszczając DM to James już stracił razem z testerem kanap.

Co do festiwalu, zarobiliby i mogliby dalej to robić, gdyby był to faktycznie festiwal metalowy, bo ja gdybym miał iść na festiwal i zanim bym się doczekał Mety bym musiał odsłuchać jakiegoś techno, disco, rapu to by mnie cholera wzięła. I bym nie poszedł na to, dlatego też wielu ludzi tam się nie znalazło. Po drugie poza byciem własną gwiazdą, powinni jeszcze kogoś dużego zaprosić choćby Megadeth czy Slayera plus kilka dobrych zapowiadających się kapel w klimatach Mety i Orion dałby radę. Pewnie i by sporo zaczęli na tym zarabiać, bo nie dość że ludzie by przychodzili dla nich, to potem by udało mi się rozrosnąć do takiego poziomu że coraz większe kapele by występowały. Ozzy też pewnie by chętnie wystąpił na ich festiwalu, Motorhead, zwalili sprawę i tyle. Szkoda, że gospelu tam nie zapuścili jako support :]
xyz
02.12.2015 20:02:57
O  IP: 93.105.36.201
No cóż, wszystko już zostało powiedziane.
James: "Nie da się zadowolić wszystkich. Nigdy, przenigdy". Święte słowa.

pancakes
Szacun za wytrwałość w wysyłaniu Metalliki na emeryturę. Ile to już lat?
pancakes
02.12.2015 19:33:30
O  IP: 66.225.154.228
Żaden z tych projektów nie dotarł poza grono wzajemnej adoracji.

Pierdolenie o potrzebie bycia sobą i artystą. Artysta tworzy jeden kawałek na 7 lat??? Porażka papcia het.

Czas sie zastanowić co dalej i zakończyć ten cyrk.
a7xsz
02.12.2015 15:51:09
O  IP: 212.160.172.85
Aha. Zapomniałem dodać, że ciągle pozostaję przy zdaniu, że oni chcieli na tym zarobić. Na festiwalu i filmie 3D.

Festiwal. Sam mówił ktoś z nich, że festiwal to taka alternatywa dochodu na przyszłość - coś takiego. Takie mieli zamierzenie. Ale ktoś gdzieś popełnił błąd. Jakby robili w Europie festiwal, najlepiej wschodniej i metalowy, a nie z jakimiś niewiadomo jakimi "artystami", to by się to udało. Przecież my zapełniamy stadiony na ich występach. Z okolicznych krajów by się zjeżdżali na festiwal Mety.

Film. To była próba zrobienia czegoś, zarobienia na czymś, bez dania z siebie CZEGOKOLWIEK nowego.
Było tu niedawno o S&M. Niby koncertówka, ALE: 1.nowość-z symfonią, nowe aranżacje, 2. DWA NOWE kawałki. Sprzedało się.
Tutaj mieliśmy koncertówkę ze znanymi od 30 lat kawałkami, które wszyscy widzieli, wszyscy słyszeli, ponadto przed wyszły 2 koncertowe DVD z ciekawszymi setlistami!
Więc znów ktoś popełnił błąd - a błędem tym było takie aroganckie myślenie, że "ciemny lud wszystko kupi", a ludzie głupi nie są. Istnieje możliwość, że inaczej by się to potoczyło, gdyby stworzyli na tą okazję kilka nowych kawałków. Również inaczej by było jakby nie byli tacy zachłanni (wszystkie zyski dla nas) i kolaborowali z kimś kto siedzi w biznesie. A tak to sami zrobili i sami wtopili, a inni się z nich mogą tylko śmiać. Jaka tu była dystrybucja ? Inaczej to mogło wyglądać.

Sami sobie winni.
a7xsz
02.12.2015 15:36:50
O  IP: 212.160.172.85
czy cały ten dramat, który toczy się teraz.

jaki dramat, James ? :) Przecież z Waszych wypowiedzi wynikało zawsze co innego. Że super, ok i w ogóle wszyscy szczęśliwi i podekscytowani. Jaki dramat teraz się toczy ? Zaciekawiło mnie to, bo wymieniał chronologicznie i po STA mamy "cały ten dramat teraz" ???

Podoba mi się zakończenie, konkluzja.
W końcu to [tylko] pieniądze.
TAK. Zgadzam się.

Może wreszcie teraz jednak panowie wrócą do schematu, który wcześniej tak nienawidzili, a więc: płyta-trasa, płyta-trasa, itd.

Rozumiem, że chcieli się zrealizować, zrobić coś innego, czy nawet dla samej frajdy. I zrobili. I mieli frajdę. Ale jak James mówi, więcej nie zrobią, bo nie będą znów wtapiać milionów.

To trzeba dla rozrywki coś innego robić, James. Wymyślaliście sobie bardzo drogie, dziwne i ryzykowne rozrywki jakimi był festiwal i film 3 D.

Zróbcie muzykę do filmu.
Zróbcie muzykę w połączeniu z innym stylem.
Zagrajcie w filmie.
Nie wiem. Cokolwiek. I tak będzie tańsze niż tamte pomysły.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak