W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
James Hetfield o tym, co Cliff Burton sądziłby o epoce Czarnego albumu i Load w latach 90.
dodane 21.05.2020 18:12:43 przez: przemk_94
wyświetleń: 2880
Uważam, że na pewno byłby pewien opór z jego strony.

W zarchiwizowanym wywiadzie opublikowanym niedawno przez Metal Hammer, Metallica James Hetfield spojrzał na dorobek zespołu z lat 90. i 2000., dyskutując o tym, co sądziłby zmarły basista Cliff Burton.




Zapytany: Co sądziłby Cliff o tym, czym kierował się zespół w latach 90.? Począwszy od Czarnego albumu w 1991 r. aż do St. Anger w 2003 r.? odpowiedział:

Cóż, wydaje mi się, że byłby pewien opór z jego strony. Uważam, że Black Album był świetnym albumem i doceniam fakt, że mieliśmy do tego jaja by go nagrać i współpracować z Bobem Rockiem. Tak musiało być, naprawdę. Wiesz, kiedy wracam i słucham AJFA, to nie mogło pozostać na tej ścieżce. Musieliśmy wprowadzić kolejny zestaw zaufanych uszu. Ale myślę, że Cliff prawdopodobnie wtrąciłby coś innego, prawdopodobnie chciałby, żeby jego bas był słyszalny i wprowadziłby inne bardziej wymagające muzycznie rzeczy. Z pewnością pomyślałbym, że z Load i Reload, miałbym sprzymierzeńca, który byłby bardzo przeciwny temu wszystkiemu - wymyśleniu na nowo Metalliki lub zrobienia jej w wersji U2.

Kiedy mówisz sojusznika, masz na myśli, że osobiście nie czułeś się komfortowo w tym okresie historii zespołu w połowie lat 90.?

Nie, nie, wcale nie. Jest tam kilka świetnych, świetnych piosenek, ale moim zdaniem cały wizerunek i tego typu rzeczy nie były konieczne. A liczba piosenek, które zostały napisane, osłabiły moc trucizny Metalliki. I myślę, że Cliff by się z tym zgodził.

A więc, zanim dojdziemy do St. Anger, czy to dla ciebie nowy początek, czy może koniec okresu, który właśnie opisałeś?

Nie jestem pewien. Dla mnie St. Anger jest poniekąd sam. To bardziej oświadczenie niż album. W pewnym sensie jest to bardziej ścieżka dźwiękowa do filmu. Jest tam kilka naprawdę interesujących i fajnych riffów, kilka świetnych piosenek. Ale dźwiękowo jest to rozdrobnione, dokładnie tak, jacy byliśmy w tym momencie. Ale to rozdrobnienie zbliżyło nas do siebie. Był to więc bardzo niezbędny element układanki, który doprowadził nas tam, gdzie jesteśmy dzisiaj.

Jak wiele Death Magnetic miało związek z faktem, że producentem był Rick Rubin, a ile z faktem, że w tamtym czasie nie był nim Bob Rock?

Myślę, że to połączenie tego wszystkiego. Myślę, że Bob...czuliśmy się zbyt dobrze ze sobą, zwłaszcza przechodząc przez cały emocjonalny drenaż St. Anger. Dobrze było iść dalej. Rick Rubin jest dokładnym przeciwieństwem Boba Rocka. I fakt, że byliśmy w stanie usiąść i pisać, robić rzeczy dla siebie bez opieki Ricka, w tym miejscu mogliśmy ponownie wypróbować skrzydła i polatać jako zespół. Więc to była właściwa rzecz we właściwym czasie. Nie chcę mówić źle o Bobie, ponieważ zabrał nas do miejsc, do których nigdy wcześniej byśmy nie poszli. Wiele się od niego nauczyliśmy.

przemk_94


Waszym zdaniem
komentarzy: 0
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Nikt nie skomentował newsa.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak