W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Kirk Hammett dla So What!: Zawsze pozwalaliśmy robić Jasonowi swoje
dodane 30.03.2019 14:52:33 przez: Marios
wyświetleń: 2063
W czasie przerwy świąteczno–noworocznej, gdy Metallica ładowała akumulatory do drugiej amerykańskiej części WorldWired Tour, która przetoczyła się przez mniejsze miasta w Stanach i gdy Lars Ulrich zajęty był nagrywaniem perkusji do soundtracku filmu Triple Frontier, redaktor So What!, Steffan Chirazi, złapał Kirka Hammetta w środku odpoczynku i pogadał z gitarzystą o czasach …And Justice For All.






tekst: Steffan Chirazi


Kirk Hammett jeździł wówczas swoim volkswagenem kamperem po hawajskich drogach i spoglądał z brzegu na fale, ale był przygotowany na to, co miało się zdarzyć w ciągu kilku najbliższych godzin (zawsze ma przy sobie sprzęt na konkretne działania). W tych okolicznościach przyrody proszę go, by przeniósł się myślami trzy dekady wstecz. Mam do niego sporo pytań, a Kirk zawsze bez trudu przechodzi w tryb rozmowy na dowolny temat. W ciągu kilku minut rozprawiamy na tematy, przy których hawajska sceneria chwilowo blednie.


Po pierwsze, co pamiętasz z czasu, gdy …And Justice For All nabierał kształtów?

Pamiętam riff do Blackened, który był czymś, co zrobił Jason. Jason zagrał ten pomysł, James to podłapał i powiedział: Hej, to nawet fajne. Zagraj to. A potem nagle powstał z tego riff do Blackened.

Więc to była robota Jamesa i Jasona?

Tak. I to była jedyna robota Jamesa i Jasona.





Kiedy to było? We wczesnej fazie komponowania, czy może później?

Myślę, że dość wcześnie. Chyba byliśmy w trasie i wypełnialiśmy zaległe daty koncertów Master of Puppets z Jasonem.

Porozmawiajmy o dołączeniu Jasona. Oczywiście jest on niebywale ważną częścią …And Justice For All, mimo tego, że nie był do końca słyszalny. Czy z twojego punktu widzenia był to nadal okres żałoby i Jason znalazł się na celowniku, czy może za bardzo upraszczam?

Stary, okres żałoby przedłużył się aż do momentu, gdy Jason opuścił Metallicę. Powiedziałbym, że zawsze to Cliff był punktem odniesienia, a my, wiesz, niesprawiedliwie porównywaliśmy Jasona nie dając mu szacunku i przestrzeni na którą zasługiwał.

Jasne.

Tak właśnie było.

Kiedy Jason pojawił się w czasie wypełniania zaległych koncertów Master of Puppets i później, gdy współpraca została zacieśniona, wydaje mi się, z mojego punktu widzenia oczywiście, że byłeś przeciwwagą w każdej sytuacji. Być może nie byłeś taką osobą aż do śmierci Cliffa. Czy czułeś się gościnnym gospodarzem w zespole? Czy też było to coś, co musiałeś zrobić dla siebie, aby wrócić do gry… Wiesz, po prostu: Potrzebuję kumpla i mam go zamiar zrobić z tego gościa.

Byłem bardziej gościnnym gospodarzem, niż ktokolwiek inny. Mam na myśli akcje typu: Hej, stary, jak już tu jesteśmy, pograjmy chwilę. Zobaczymy, dokąd nas to zaprowadzi. Pamiętam, że załatwiliśmy miejsce prób w Marin, ale jedynym riffem, jaki wówczas mieliśmy był ten do Balckened. Zaczęliśmy grać, ale zaraz przerwaliśmy, a potem usłyszeliśmy kapelę obok. Nie mieliśmy pojęcia, co to za zespół, a oni grali w sali obok i próbowali grać Blackened.

Ktoś próbował kopiować wasz pomysł?

Cóż, brzmiało to raczej jakby próbowali opanować nasz materiał w tym samym czasie, gdy my staraliśmy się go rozgryźć.

To niedobrze.

Jasne. Pamiętam, że w pewnym momencie skończyliśmy ćwiczyć, bo się nam nie kleiło. Na miejscu byli też inni muzycy, a drzwi do naszej sali były otwarte. Jakiś całkiem dobry perkusista wpadł do nas i wiesz: Hej, jak się macie? A my wiesz: Hej, jak leci? I on siada za bębnami Larsa i zaczyna grać!

Boże…

I Lars nie wiedział, co ma zrobić. Był zszokowany! Patrzyłem na Larsa i myślałem: To trochę dziwne. On kręcił głową i powiedział: Chodźcie. Po prostu wyjdźmy stąd. Wynieśliśmy się stamtąd i wróciliśmy do garażu przy Carlson Boulevard i tam właśnie zostały skomponowane utwory na Justice.



Pogadajmy o tym, ile rzeczy przyniosłeś do komponowania i jak wyglądał ten proces. To był dość wyrazisty czas. Myślę, że wszyscy czuli się dobrze. Opowiedz o tym, co pamiętasz z prezentowania własnych pomysłów, o tym, co się działo i co zostało wykorzystane w albumie.

Miałem wiele rzeczy, które napisałem w czasie trasy Master of Puppets i zaraz po niej. To chyba był okres dwóch, trzech miesięcy, gdy mieliśmy trochę wolnego. Pamiętam, że to wtedy wymyśliłem riffy, które wylądowały na Justice. Nagrałem wszystko na kasetę i oddałem ją Larsowi i Jamesowi. Jakiś tydzień później zadzwoniłem do domu Larsa, włączyli tryb głośnomówiący i zagrali mi to, co napisali, a był to ten szalony podwójny riff na początku numeru …And Justice For All. Następny riff brzmi jak wersja B jednego z moich pomysłów. Powiedziałem: Stary, to jest świetne. To wszystko pasowało do tego, co działo się wówczas w hard rocku i heavy metalu, gdzie wydawało się, że wszyscy chcą pokazywać swoją zaawansowaną technikę. Nagrano sporo albumów instrumentalnych, które radziły sobie naprawdę dobrze: Joe Satriani, Steave Vai, Yngwie Malmsteen stali się całkiem dobrze znani. Duży nacisk kładziono na technikę, na bycie dobrym, technicznym muzykiem. Myślę, że i na nas to trochę podziałało. Też chcieliśmy pokazać ludziom, że mamy technikę.

Tak, chcieliście pokazać, że…

…możemy być progresywni. Myślę, że takie działanie nieświadomie wpłynęło na niektóre z moich riffów. Te, które znalazły się w Dyers Eve, ...And Justice For All, Eye of the Beholder. Sprawdź! Eye of the Beholder ma w środku riff, który grałem od czasów liceum. Ten mały klasyczny środkowy riff. Pamiętam, że myślałem: Mam go od dłuższego czasu, po prostu nagram na kasetę i może chłopaki go polubią. Okazało się, że go pokochali.

Mamy Frayed Ends, Harvester of Sorrow, The Shortest Straw. To jest sporo numerów, które są tak naprawdę dwoma, trzema kompozycjami. Jak jakaś olbrzymia pizza wypełniona dodatkami do maksimum.

Racja, racja. Ilekroć Lars i James przygotowywali aranżację utworu, dzwonili i mówili: Dobra, wpadaj dograć solówkę. Więc chodziłem do Larsa co kilka dni, brałem gitarę i tylko szkicowałem zaznaczenie miejsca na solo. Pamiętam, jak przedstawili mi One. Usłyszałem go najpierw bez wokalu. Potem puścili go drugi raz, James złapał za mikrofon i poprowadził wstępną linię. Następnie słuchaliśmy tego trzeci raz i Lars powiedział: Dobra, po minie lądowej, gdy numer przyspiesza, jest miejsce na solo. Wiedziałem, że wszystko co nagram musi mieć więcej energii, niż to co nagrywałem wcześniej, bo miało być to odpowiednie do klimatu utworów. Musiałem wskoczyć na następny poziom. Nie wiedziałem, co będę grał, dopóki Lars nie krzyknął: Dajesz. Ale to, co wtedy grałem jako szkice jest bardzo zbliżone do tego, co znalazło się później na płycie. Wiedziałem, że muszę odejść od pewnych skal, że muszę zagrać bardziej modalnie i trochę to powykręcać. I wiesz, to był pierwszy raz w studiu bez Cliffa Burtona.



Tak. Opowiedz o tym.

Przez cały czas po prostu czułem go obok i pytałem siebie: Co Cliff zrobiłby z tym dziwnym frazowaniem?. Bo wiesz, dla mnie Cliff zawsze miał dziwne frazowanie, które było całkowicie sensowne, ale dla mnie dziwne rytmicznie. Próbowałem, by wiele moich solówek było dziwnych, takich zwariowanie pokręconych. Ale kiedy teraz słucham tego, co nagrałem na tym albumie, to po prostu nie możesz grać ich od niechcenia! Wiele różnych rzeczy przechodziło mi wtedy przez głowę. Nosiłem ze sobą sporo cieni. Cień Joe Satrianiego, cień Cliffa i tego typu sprawy. Chciałem po prostu nagrać to dobrze pod wpływem swoich autorytetów.

Z pewnością te utwory to dla ciebie dobry trening. Jakie było założenie? Musimy się pokazać nie tylko światu, ale też musimy pokazać, że możemy pójść z tym dalej? ...And Justice For All jest jedną z najbardziej ekstremalnych płyt, które kiedykolwiek wydałeś, ponieważ jest tak niesamowicie zawiesista. Pamiętam, jak kilka razy gadałem z Rossem Halfinem, mówiąc: Wyobrażasz sobie, że kiedyś Justice wyjdzie na jakąś wielką rocznicę, czy coś w tym stylu i oni będą musieli grać każdy numer minuta po minucie, nuta w nutę, tak, jak zostało to nagrane? To byłoby fizycznie szkodliwe!!!.

Na koniec dostałbym migreny. Nie, dobra, żartuję.

Jasne. Ale mam na myśli to, że byłby to niesamowity fizyczny wyczyn. Wiesz, nawet granie jednego z tych numerów jest niesamowitym fizycznym wyczynem.

W tej chwili słowo fizyczny jest właściwym terminem, by to określić. To są bardzo progresywne utwory, które wymagają dużo fizycznego zaangażowania i nie są łatwe do grania. Tam nie ma za wiele groove. Jeśli jest jakaś zawiłość, to jest w tym konkretnym technicznym miejscu.

Wiem, o czym mówisz. Na pewno jest mniej spontaniczności, niż na innych albumach.

To dzięki temu obraliśmy całkowicie przeciwny kierunek na Czarnym Albumie, gdzie jest 100 procent spontaniczności i groove.

Tak, to bardzo ciekawe, gdy patrzysz na te dwa albumy. Są jak dwa przeciwległe bieguny. Gdy patrzysz teraz wstecz na koncerty, czy uważasz, że dla Jasona był to inny wymiar? W tym sensie, że te dwa albumy, to jak dwa inne zespoły dla niego.

Absolutnie tak. Wiesz, Jason wpadał na scenę, żeby dokonać pieprzonej zemsty. Wiem, że był tam po to, by zostać usłyszanym. Grał nowe utwory, będąc frontem i środkiem tych kompozycji, grając te pieprzone linie basowe, ponieważ nie można było usłyszeć tego, jak brzmią na albumie. Koncerty były okazją, by zanurzyć się w pełnej sławie tych utworów.

I gdy to się stało, czułeś, że takie ustępstwo było w porządku? Wiesz, taka obopólna wygrana, w sensie, że dla wszystkich dobrze się stało.

Jasne. To coś na kształt: On robi swoje i pozwól mu robić te pieprzone rzeczy. Jeśli cokolwiek się działo, zawsze pozwalaliśmy robić Jasonowi swoje, bez względu na to, co to było. Nigdy nie byliśmy tym pieprzonym dyktatorem!



Dokładnie. A w pierwszych chwilach po zakończeniu cyklu z Justice, co się w tobie zmieniło, zarówno jako w muzyku, jak i osobiście?

Myślę, że wszystko, co się wydarzyło, spowodowane było graniem utworów z Justice. Wszyscy staliśmy się lepszymi muzykami. Pamiętam koncert z boxu Live Shit z trasy Justice, i moment w którym graliśmy Whiplash. Pamiętam, że od dawna do tamtego momentu go nie graliśmy i pomyślałem: Kurwa! Od dawna tak szybko nie zagraliśmy Whiplash! I tłumaczę taki stan rzeczy faktem, że kompozycje z Justice pobudziły nas do lepszego grania i ogólnie do tego, abyśmy byli w stanie stworzyć coś takiego jak Czarny Album i mieć pełną kontrolę nad tym, co gramy.

Czy poczułeś spokój lub ulgę, gdy album ...And Justice For All został wydany i że ukazał się po śmierci Cliffa?

Zdecydowanie tak. Pamiętam, jak rozmawiałem z kimś z Elektry i mówiłem, że tym albumem chcemy pokazać ludziom, że wiesz, wróciliśmy, że wciąż istnieje życie w Metallice. Miałem nadzieję, że ludzie nadal będą zainteresowani Metallicą. A gość z Elektry powiedział: Żartujesz? Ludzie będą bardziej niż zainteresowani. Uważam, że do końca roku sprzeda się około 1,4 miliona egzemplarzy w Stanach. Okazało się, że pod koniec 1988 roku w Stanach sprzedano 1,7 miliona kopii. To było niesamowite!



Aktualnie …And Justice For All sprzedało się w Stanach w liczbie 8 milionów i zbliża się do 15 milionów na całym świecie.



Marios
Overkill.pl

Waszym zdaniem
komentarzy: 2
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
NIKT
30.03.2019 20:58:20
O  IP: 81.190.121.126
a7xsz
Chyba wszyscy zauważyli wzmożoną aktywność Mariosa:) Zastanawiam się natomiast, co się dzieje z Królem Elvisem.. Od dłuższego czasu już nie aktywny, a nie przypominam sobie, żeby mówił "do widzenia".

Co do wywiadu powyżej, to zawsze miło się czyta opowieści z przeszłości:) Niby wszyscy wiemy jak to było z Jason'em a zawsze się znajdzie jakaś ciekawostka, jak na przykład ten fragment, w którym Kirk mówi, że ktoś ich trollował na próbie zza ściany:D Albo już wręcz o zamachu na umiejętności i perkusję Larsa Ulricha:D:D

Marios dzięki;)
a7xsz
30.03.2019 20:06:59
O  IP: 89.64.47.207
Marios coś ostatnio szaleje z niusami, dzięki za pracę !
Miło się czyta i ogląda.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak