W
I
Ę
C
E
J

«

N
E
W
S
Ó
W
Marc Reiter o pobudkach stworzenia kompilacji The Metallica Blacklist (So What! - lipiec 2021)
dodane 21.07.2021 16:26:47 przez: Marios
wyświetleń: 3728
Marc Reiter jest długoletnim członkiem ekipy, która dba o interesy Metalliki pod banderą Blackened Recordings. To ten facet odpowiedzialny jest za niemal wszystkie kreatywne poczynania zespołu. Marc obecny jest na każdym etapie wprowadzania danego planu w życie: od szukania stabilizacji dla budżetu na film Through the Never aż po stanowisko dyrektora wykonawczego dla wydawnictw Metalliki z ery Blackened Recordings. Reiter jest także pomysłodawcą koncepcji kompilacji pt. The Metallica Blacklist.






Nie ma więc bardziej odpowiedniej osoby, która na potrzeby sekcji So What! może pogadać ze Stefanem Chirazi o motywach, jakie towarzyszyły Q Prime w czasie realizacji projektu wielkiego albumu z kowerami.


tekst: Steffan Chirazi
tłumaczenie: Marios


Śmiało można stwierdzić, że Marc Reiter jest jednym z najbardziej oddanych swojej pasji melomanów, jakich dane mi było poznać. Żaden artysta (ani gatunek muzyczny) nie jest pomijany, kiedy Marc z radością wyjaśnia to, jak ważne są dla niego The Clash, IDLES, Kamasi Washington, czy The Police. Stanowczo też przekonuje, że Kickstart My Heart to Mötley Crüe w swoim najlepszym wydaniu. Marc Reiter to człowiek, którego uszy zajęte są ciągle nową muzyką.

Nie zaskoczył mnie fakt, że to Marc wymyślił koncepcję The Metallica Blacklist – i wespół z Eleni Psaltis i Brantem Weilem pracujących w Blackened Recordings określili plan, jaki miał iść do realizacji. Niektóre z najbardziej zaskakujących, a tym samym najbardziej satysfakcjonujących kowerów w tym zestawie pochodzą od kapel, o których nigdy wcześniej nie słyszeliśmy – drze się Marc ze swojego samochodu w drodze do HQ. Słysząc sam projekt, nie mogę się z tym stwierdzeniem nie zgodzić.






Kiedy ten ogromny projekt - The Metallica Blacklist – zaczął kiełkować?

Jakieś dwa lata temu przeczytałem artykuł w magazynie Billboard. Artykuł traktował o strimingu i o tym, jak jest to ważna część zdobywania przez artystów nowych słuchaczy. Zacząłem rozmyślać o tym, co moglibyśmy zrobić, żeby przyciągnąć nowych słuchaczy do Metalliki. I wtedy dotarło do mnie, że remasterujemy cały katalog Metalliki. Myślałem: Dobra, co jeszcze, poza remasteringiem Czarnego Albumu, można zrobić, aby spróbować przyciągnąć ludzi, którzy mogą jeszcze nie być fanami Metalliki?Jak ich nakierować na słuchanie nowej muzyki od Metalliki? Bo od zawsze mam taką teorię, że kiedy zaczynasz słuchać Metalliki, już nigdy nie przestajesz słuchać Metalliki! Pomysł wydawał się więc całkiem w porządku – co by było, gdybyśmy mogli pozyskać nowych, współczesnych artystów, do skowerowania utworów Metalliki? Może właśnie to przyciągnęłoby nowych słuchaczy i przekonało ich, że warto posłuchać oryginału. Wspomniałem o tym Cliffowi Burnsteinowi (kierownik Q Prime), który uznał, że to naprawdę dobry pomysł. Miał wówczas spotkanie ze Spotify i oni też wspomnieli mu o podobnym pomyśle. Powiedział, że uważa to za świetny pomysł, ale kto by miał tym pokierować? Stwierdziłem, że będę robił tak długo, jak to potrzebne, byleby tylko udało się do tego pomysłu namówić Metallicę. Jeśli się przyłączą, mogą nas poratować listą artystów, których chcieliby posłuchać we własnym repertuarze. Było to pod koniec 2019 roku. Następnie włączyłem do projektu resztę ekipy Blackened Recordings, czyli w sumie dwie osoby – Eleni Psaltis i Branta Weila. Razem urzeczywistniliśmy ten plan.

Mówimy o kapeli, która szczególnie chroni swój studyjny dorobek i uważam, że możemy śmiało powiedzieć, że Metallica w swojej karierze nie zatwierdziła oficjalnie zbyt wielu kowerów swoich utworów. Jak poszły pierwsze rozmowy?

Nastawieni byli bardzo entuzjastycznie. I masz absolutną rację; jak mówisz – nie było zbyt wielu projektów związanych z kowerowaniem, które Metallica oficjalnie uznała. I to był jeden z głównych pretekstów, dzięki którym zespół wkręcił się w temat tak bardzo, że zamierzali to zrobić. Szczerze mówiąc, niektórzy artyści biorący udział w tym projekcie zostali wybrani bezpośrednio przez Metallicę, niektórzy nie, ale wszyscy zostali oficjalnie przez zespół zatwierdzeni. Metalllice naprawdę spodobał się fakt, że znaleźli się tu artyści, o których zespół nigdy nie słyszał, a część tych kowerów należy do ich ulubionych wersji. Wyszła więc z tego najlepsza sytuacja na świecie – byliśmy w stanie pozyskać wielu artystów, których chcieli, ale zaangażowaliśmy również wiele wykonań od kapel, o które nie prosili.





Metallica to zespół, który lubi naginać księgę zasad, a teraz jest kolejna okazja do świętowania rocznicy największego, najpopularniejszego albumu w ich karierze w bardzo niekonwencjonalny sposób. To dla nich taka wisienka na torcie? Wiesz, coś jak: W tym niekomfortowym miejscu, czujemy się (prawdopodobnie) najbardziej komfortowo.

Zdecydowanie tak. To ten pierwszy powód. Drugim jest aspekt charytatywny całego projektu. Ten fakt słuchania, jak wielu nowych artystów składa hołd, był dla nich oczywiście pochlebny i naprawdę intrygujący, ale ogromną częścią był element charytatywności i muszę to przyznać – charytatywność projektu wyszła od Metalliki. Uważali, że powinniśmy zrobić z tego album charytatywny: wszystkie zyski przeznaczyć na All Within My Hands. Początkowo miało to być 100 procent dla AWMH, ale w miarę upływu czasu, gdy projekt się rozwijał i zaczęliśmy angażować w to coraz więcej artystów, Lars wpadł na pomysł, żeby podzielić dochody pół na pół. 50 procent dla organizacji, którą wybierze sam artysta. Rozkręcenie projektu zajęło trochę czasu, ale w środku pandemii artyści zaczęli spędzać coraz więcej czasu w studiu. Wtedy mogliśmy zobaczyć, jak bardzo sprawy posuwają się naprzód. Kiedy wspomnieliśmy, że mogliby wybrać organizację, której chcą pomóc, to był to punk zwrotny. Mieliśmy już grupę artystów, która była tym zainteresowana, ale pocztą pantoflową zaczęły płynąć informacje o tym naprawdę fajnym projekcie, i o tym, że nie tylko przyniesie to korzyści fundacji AWMH, ale również może przynieść takie korzyści dowolnie wybranej przez artystów organizacji pomocowej. I tak zaczęło to nabierać coraz większego rozpędu.


Potencjalnie mówimy o ponad pięćdziesięciu organizacjach charytatywnych.

Tak. W sumie są to 52 organizacje. Uczestniczy w tym 53 artystów. Każdy wybrał wg swojego uznania (dwóch wskazało tę samą organizację). Więc 50 procent zysków ze sprzedaży zasili 51 organizacji charytatywnych, a drugie 50 procent pójdzie do All Within My Hands.

Imponujące przedsięwzięcie. Zanim zagłębimy się w twórcze elementy projektu, powinienem zapytać - bo powiedziałeś, że to pomysł zrodzony ze strimingu – jak ma się sprawa fizycznych nośników The Metallica Blacklist?

Jak wiesz, dla Metalliki bardzo ważne jest to, aby wszystkie ich wydawnictwa były dostępne w każdej formie, na wielu różnych nośnikach. Fani Metalliki uwielbiają fizyczne nośniki, więc The Metallica Blacklist ukaże się na winylu (jako siedmiopłytowy zestaw) i CD (cztery krążki). Oba nośniki będą dostępne od 1 października 2021 roku. Będzie oczywiście wersja cyfrowa, również rzecz jasna na wszystkich platformach strimingowych. Premiera cyfrowa – 10 września 2021.

Jak udało ci się trzymać pieczę nad dźwiękiem? Wszystkie utwory nagrywane były w przeróżnych lokalizacjach, ale jednocześnie album brzmi spójnie. Kto walczył z brzmeniową częścią projektu?

Ekipa Blackened Recordings wraz z Metallicą wyszli z inicjatywą zabezpieczenia uczestniczących artystów. Universal Music – nasi dystrybucyjni partnerzy za granicą – i Q Prime również zdecydowanie pomogli artystom. Greg Fidelman z pewnością byłby w to zaangażowany, ale jedynym powodem, dla którego się był w tym projekcie jest fakt, że zajmował się wówczas inną bardzo priorytetową sprawą dla Metalliki. Na szczęście nasze partnerskie stosunki z Universal Music pozwoliły zatrudnić Gilesa Martina jako producenta wykonawczego dla tego projektu. Giles był w stanie koordynować całość działań – zbierać napływające utwory i zapewnić mastering w Abbey Road. Takim sposobem otrzymał wiele bardzo różnorodnych nagrań, które wspólnie brzmiały bardzo dobrze.

Kiedy pojawiły się pierwsze nagrane utwory, jaka była twoja reakcja na to, co usłyszałeś? Jakie miałeś oczekiwania?

Pierwszymi utworami, które się pojawiły, były – po pierwsze – Nothing Else Matters od My Morning Jacket i Juanes ze swoją propozycją Enter Sandman. Wszyscy byliśmy z nich bardzo zadowoleni! Ale pamiętam, że kiedy zaczęliśmy dostawać kowery, zanosiło się na to, że będziemy mieć problem z zabezpieczeniem koweru dla każdego z dwunastu utworów i było to naszym zmartwieniem. Nie chodziło o to, że będziemy się martwić tym, że będziemy mieć mniej, niż dwunastu uczestników. Po prostu nie mieliśmy skowerowanych wszystkich numerów z Czarnego Albumu, bo nigdy nie nakierowaliśmy artystów na konkretny utwór. Zasadniczo powiedzieliśmy im: To czysta kartka, bierzesz ten numer, który chcesz.

I kiedy projekt coraz bardziej się rozwijał, zauważyliśmy, że wielu artystów stawiało na te bardziej rozpoznawalne utwory, niekoniecznie wgłębiając się w te bardziej nieoczywiste. Ale problem – jeśli chcesz to nazwać problemem – rozwiązał się sam: każdy utwór reprezentowany jest przynajmniej raz. Widać to po liście kompozycji – niektóre są reprezentowane dużo więcej niż raz! W szczególności jest jeden numer zagrany aż 12 razy. Myśleliśmy, że będzie to Enter Sandman, ale nie.

Można śmiało powiedzieć, że The Metallica Blaclist dalekie jest od „klasycznego podejścia” do albumu z kowerami.

Tak. Byliśmy bardzo mile zaskoczeni tym, jak dużą swobodę przypisywali sobie niektórzy artyści do prezentacji własnej interpretacji, a Metallica szczególnie uwielbia, gdy artyści tak się rozpędzają, że całkowicie zanikają odniesienia do oryginału. W tym samym momencie inni artyści byli bardzo klasyczni w swoich wersjach, i to też jest fajne, bo znów prosiliśmy tylko o to, by nagrali to tak jak czują; tak, jak brzmi ich hołd dla tego konkretnego utworu. Super fajnie słyszeć, jak bardzo różnorako to wyszło. Członkowie Metalliki regularnie powtarzali: Cholera jasna, jakie to jest fajne. James niejednokrotnie mówił, że włosy na karku stawały mu dęba, kiedy słyszał jakąś konkretną wersję, czy dostawał gęsiej skórki, słuchając innej. Wspaniale było słyszeć coś takiego.

A czy były jakieś uwagi? Ktoś z Blackened Recordings przedstawiał spostrzeżenia w stylu: "Właściwie było to wymagające, ale naprawdę nam się podoba”?

Największym wyzwaniem, jakie słyszałem w kilku wykonaniach, były wokale próbujące naśladować wokal Jamesa albo w drugą stronę – próbujące uciekać jak najdalej od tego, jak śpiewa James. No i perkusja, no ale naprawdę cieszyli się daną okazją i świetnie się przy tym bawili.

OK. Spójrzmy teraz w przyszłość i wyobraźmy sobie moment, w którym covid nie wpływa już na trasy koncertowe o globalnym zasięgu w takim stopniu, jak ma to miejsce w tej chwili. Czy widzisz gdzieś moment, w którym być może część tych artystów zostałaby zaproszona do wzięcia udziału w wykonaniu na żywo utworów z Czarnego Albumu? Dyskutowaliście o takiej możliwości?

Rozmawialiśmy o czymś takim, ale nie wiem. To jest tak wysoko logistycznie zawieszona poprzeczka, że byłoby to bardzo trudne do realizacji, ale nigdy nie mówimy nigdy! Piękno Metalliki polega na tym, że kochają wszystko, co niemożliwe. Kochają każde stawiane przed nimi zadanie, więc powiem, że z pewnością jest to wykonalne. Jednak w tej chwili są plany, by spróbować zrobić coś, w co można by zaangażować kilkoro artystów wyłącznie dla promocji wydawnictwa, ale powiem, że najlepszą opcją dla Metalliki będzie wybranie niektórych z tych artystów i zabranie w przyszłości na trasę w roli suportu.





Kto zaprojektował opakowanie The Metallica Blacklist?

David Turner, który zaprojektował sposób wydania kilku ostatnich albumów Metalliki. David i jego ekipa za każdym razem podnoszą sobie poprzeczkę, co bardzo przypomina to, czym był dla Metalliki Czarny Album. Jednocześnie mamy do czynienia z liczbą 53 artystów, którzy zaangażowali się w The Metallica Blacklist. Więc wiecie, jest to sposób na pogodzenie obu stron z zachowaniem pełnej czci, którą jednocześnie zaprezentowano w bardzo luzackim, typowym dla Metalliki stylu. Uważam, że wyszło idealnie.

W porządku. Na koniec dla ciebie quizowe pytanie: kogo chciałbyś zobaczyć w tym zestawie, kto się tu nie znalazł, lub nie mógł?

To świetne pytanie. Są artyści, których już z nami nie ma… Myślę, że Chris Cornell byłby niesamowity. Pomyślmy… Prawdopodobnie najwięcej daliby temu projektowi artyści, o których jeszcze nie słyszałem, a to z tego względu, że wiele moich ulubionych kowerów w tym zestawie należy do zespołów, o których nie miałem wcześniej pojęcia. Możliwości były (i nadal są) nieskończone, ale musieliśmy zatrzymać tę machinę na liczbie 53, bo inaczej nigdy byśmy tego nie skończyli!




































Overkill.pl




Waszym zdaniem
komentarzy: 0
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.
Nikt nie skomentował newsa.
OVERKILL.pl © 2000 - 2024
KOD: Marcin Nowak